Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Stawiamy na edukację i pracę

11.05.2009
Autor: Magdalena Gajda, Fot.: Filip Miłuński, Piotr Stanisławski

O tym skąd, się biorą pieniądze w kasie Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, dlaczego w tym roku jest ich zdecydowanie mniej i na co wystarczy to, co zostało, rozmawiamy z Martą Lempart, dyrektorem Wydziału Programowania i Realizacji Zadań PFRON.

Marta Lempart. Fot.: Filip MiłuńskiMagdalena Gajda: Prawdziwi mężczyźni nie rozmawiają o pieniądzach. Skoro jednak przysłowie nic nie mówi o prawdziwych kobietach, to zapytam – jak zapełnia się kasa PFRON?
Marta Lempart: Fundusz powstaje z obowiązkowych wpłat pracodawców, którzy nie zatrudniają wymaganej liczby pracowników z niepełnosprawnością. To główne źródło finansowania działań Funduszu. A zatem, to, ile mamy pieniędzy w kasie, zależy od poziomu zatrudnienia osób z niepełnosprawnością i aktualnej sytuacji na rynku pracy.

Czy budżet państwa dokłada coś do tego „skarbca”?
Owszem, ale niewiele. Głównie w tej części, którą kierujemy na dofinansowanie rynku pracy. Dla przykładu - tegoroczny budżet PFRON wynosi 4,4 miliarda złotych. Z kasy państwowej otrzymujemy ok. 750 mln, z tego 650 mln na subsydiowanie zatrudnienia. Reszta pochodzi od pracodawców, którzy nie zatrudniają pracowników z niepełnosprawnością.  Te pieniądze - w tym roku blisko 3 mld zł - trafiają jednak z powrotem na rynek pracy, do tych firm, które zaoferowały posady osobom z niepełnosprawnością i do osób z niepełnosprawnością prowadzących działalność gospodarczą.

Dlaczego tak dużo inwestujecie właśnie w pracę? Jeśli przedsiębiorstwa, instytucje, organizacje zaczną chętniej przyjmować pracowników z niepełnosprawnością, to PFRON na tym straci.
To prawda. Tyle, że PFRON powstał właśnie po to, aby przekonywać firmy do zatrudnienia osób z niepełnosprawnością i wspierać je w tym wszelkimi możliwymi prawnie i finansowo sposobami. To nasze główne zadanie.

4,4 miliarda – 3 miliardy = 1,4 miliarda. Co zrobi PFRON z tymi pieniędzmi w tym roku?
Przeważająca część tej kwoty została skierowana do samorządów, aby mogły sfinansować tzw. zadania własne na rzecz swoich mieszkańców z niepełnosprawnością. Chodzi tu m.in. o dofinansowanie wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne czy likwidowanie barier architektonicznych. Finansowanie działań samorządów powiatowych i wojewódzkich dotyczących rehabilitacji społecznej i zawodowej  osób z niepełnosprawnością to drugie, zapisane w ustawie, najważniejsze zadanie PFRON. Koszt realizacji pierwszego zadania jest jednak tak wysoki, a nasze zakładane przychody o tyle niższe, że samorządy otrzymały z Funduszu mniejsze środki niż w roku ubiegłym. Oznacza to, że własne zadania będą musiały sfinansować przynajmniej w niewielkiej części same, a nie tylko korzystając z budżetu PFRON. Z tych 1,5 miliarda tylko ok. 300 milionów możemy w bieżącym roku przeznaczyć na nasze autorskie programy celowe.

To tylko połowa kwoty zainwestowanej w programy celowe w ubiegłym roku.
To prawda. Ale planując budżet na dany rok, zarząd PFRON postępuje tak samo jak każdy z nas przy obliczaniu domowych wydatków. Najpierw określamy to, jakie będą nasze wpływy z tych tzw. kar i ile dostaniemy z budżetu państwa. Później wyliczamy, ile musimy wydać na zadania, które nałożyło na nas ustawodawca – czyli subsydiowanie rynku zatrudnienia oraz wspieranie zadań własnych samorządów. To nasz obowiązek i nie możemy z tego zrezygnować. Na koniec sprawdzamy, ile zostało w kasie i na jakie programy celowe możemy przeznaczyć te pieniądze, aby posłużyły jak największej liczbie osób z niepełnosprawnością w całej Polsce.

Dlaczego tak mało zostało na programy celowe?
Dlatego, że zwiększyła się o ponad 20 tysięcy  liczba zatrudnionych osób z niepełnosprawnością, zmniejszyły się wpłaty obowiązkowe na PFRON, a wzrósł koszt subsydiowania rynku pracy. Dlatego, że dodatkowo wydajemy dużo na pomoc zakładom pracy chronionej (w tym roku ponad 100 mln zł). Dlatego, że musieliśmy zabezpieczyć realizację podstawowych zadań samorządów.

Czy nie lepiej by było przekazać właśnie samorządom te 300 mln i zrezygnować z programów celowych?
Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Programy celowe skierowane są do tych osób, które mają największe trudności w codziennym funkcjonowaniu i potrzebują bardzo szczególnej pomocy finansowej, której nie otrzymają  z żadnego innego źródła. Np. z Narodowego Funduszu Zdrowia i Powiatowego czy Miejskiego Centrum Pomocy Rodzinie można dostać  dofinansowanie do zakupu zwykłego wózka. Ale tylko PFRON ma program „Pegaz 2003”, w którym można ubiegać się o dofinansowanie do zakupu wielokrotnie droższego wózka elektrycznego i jego napraw. W żadnej innej instytucji publicznej osoba z niepełnosprawnością, która nie ma możliwości poruszania się na wózku standardowym, nie otrzyma dostatecznego wsparcia, aby taki sprzęt nabyć. Warto też przypomnieć, że programy celowe skierowane są i do osób indywidualnych, i do organizacji pozarządowych, ale zawsze korzyści z nich odnoszą bezpośrednio osoby z niepełnosprawnością.

Biorąc pod uwagę wszystkie nadzwyczajne potrzeby osób z niepełnosprawnością w całym kraju,  300 mln to kwota niewielka.
Istotnie – bardzo mała. A każdy program celowy ma jeszcze pewien próg, poniżej którego nie warto go realizować, bo wzbudza on więcej rozczarowania niż przynosi pożytku jego odbiorcom. Jeśli pewien program wymaga ogromnych nakładów finansowych, a wiemy, że nie będziemy mieli środków, aby pokryć przynajmniej 50 proc. oczekiwań – rezygnujemy z niego. Programy celowe mają pomagać, a nie potęgować poczucie niesprawiedliwości czy tworzyć dodatkowe podziały.

Budynek PFRON. Fot.: Piotr Stanisławski
Na zdjęciu: Siedziba PFRON. Fot.: Piotr Stanisławski

Czy dlatego nie ma już „Sprawnego dojazdu”, w ramach którego można było starać się o dofinansowanie do zakupu samochodu?
To najlepszy przykład. To jedyny program celowy, z którego w tym roku zrezygnowaliśmy. Kosztował nas w 2008 r. 217 milionów zł., czyli 2/3 obecnego budżetu PFRON na wszystkie programy. A i tak pieniądze otrzymało tylko 60 proc. wnioskodawców. Gdybyśmy mieli w tym roku zrealizować tylko wnioski rodziców/opiekunów dzieci z niepełnosprawnością, to potrzebowalibyśmy ok. 3 miliardów (!). Przy jakichś szczątkowych kwotach wydzielonych z budżetu na „Sprawny dojazd” pomoc dostałoby tylko 3 proc. osób. To nie byłaby pomoc, ale krzywda.

Ale zmotoryzowani niepełnosprawni nie zostali pozostawieni bez wparcia?
Oczywiście. Wprowadziliśmy zmianę do programu „Pegaz 2003”. Obejmuje on teraz dofinansowanie do kosztów uzyskania prawa jazdy oraz zakupu i montażu specjalistycznego oprzyrządowania do samochodu.

Skoro już jesteśmy przy zmianach w programach to…
W „Komputerze dla Homera” skierowanym do osób niewidomych i niedowidzących znieśliśmy górne kryterium dochodowe, które wcześniej wyłączało całkowicie niektóre osoby z udziału w programie. Dzięki temu wsparcie, przynajmniej częściowe, będą mogli otrzymać także ci, którzy pracują i osiągają średnie lub wysokie zarobki. Nie można karać za aktywność zawodową wykluczeniem z programu! Jeśli ktoś jej zaprzestanie dlatego, że nie stać go będzie na odpowiedni sprzęt, to ponowne wejście na rynek pracy tej osoby będzie kosztowało PFRON o wiele więcej niż kwota dofinansowania przyznawana w programie. Zmiana jest też w programie „Pitagoras 2007 – pomoc osobom z uszkodzonym słuchem”. W ramach oszczędności musieliśmy wyłączyć z niego instytucje kultury, bo ich beneficjentami nie są w 100 proc. osoby z niepełnosprawnością. Ale indywidualne osoby korzystające z „Pitagorasa” nic nie straciły.

Jeśli w budżecie domowym nie wystarcza pieniędzy na wszystkie rachunki i zakupy, to domownicy ustalają priorytety. Jakie programy celowe są dla PFRON-u najważniejsze w tym roku?
Te, które wiążą się z edukacją i wspieraniem zatrudnienia, bo w przypadku osób z niepełnosprawnością brak wykształcenia oznacza podwójne wykluczenie społeczne. Raz z powodu niepełnosprawności, a dwa – niskich kwalifikacji. Dlatego nadal będziemy realizować program „Uczeń na wsi”, bo korzysta z niego dużo rodzin i widzimy, że nawet niewielkie pieniądze mogą pomóc w podjęciu decyzji o kontynuacji nauki na poziomie ponadgimnazjalnym. Prowadzimy też program „Student II”, jako kontynuację „Studenta ”, z którego tylko w 2008 r. skorzystało 13 tys. osób. W tym roku nie zmieniamy w nim nic, ale być może w przyszłej edycji rozszerzymy krąg jego odbiorców o osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności. Czeka nas trudny wybór – czy wesprzeć studentów, którzy choć niepełnosprawni, to być może mogliby zapracować na swoje utrzymanie, czy przeznaczyć te pieniądze na inne programy, gdzie trafią do osób bardziej poszkodowanych. Nie zamierzamy też rezygnować z programu „Junior”, w którym wspieramy niepełnosprawnych absolwentów szkół, dofinansowując ich staże zawodowe. Powtarzam – prowadzimy dalej programy: „Pegaz”, „Homer” i „Pitagoras”, bo zależy nam na jak najbardziej indywidualnym wsparciu osób z niepełnosprawnością.

A co z „Telepracą”?
To jest program, który ma być realizowany przez organizacje pozarządowe. Uruchomimy go nie wcześniej niż w czerwcu. Będą w nim przyjmowane kompleksowe projekty, które muszą obejmować wszystkie aspekty telepracy i prowadzić do zatrudnienia beneficjenta biorącego w nim udział. Jest tam również przewidziane wsparcie w postaci zakupu sprzętu komputerowego, jeśli będzie to warunkiem uzyskania posady. To nie jest duży program. Nie traktujemy go jak jedynego sposobu rozwiązania kwestii niskiego wskaźnika zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. Naszym celem jest zawsze pełna aktywność osoby niepełnosprawnej i jej pełna integracja, czego nie da się osiągnąć bez stworzenia takiej osobie przede wszystkim możliwości wyjścia z domu.

Dużo zmieni się też w „Programie wyrównywania różnic między regionami”.
To program, o którym rzadko się wspomina, a szkoda, bo osobom z niepełnosprawnością przynosi wiele korzyści. Realizują go samorządy lokalne w najbiedniejszych regionach kraju, a wsparcie w nim uzyskane przeznaczane jest m.in. na specjalistyczny transport czy niwelowanie barier architektonicznych w szkołach i placówkach opieki zdrowotnej. Postanowiliśmy tym samorządom pomóc także w sfinansowaniu wkładu własnego, który jest wymagany przy ubieganiu się o środki z Unii Europejskiej, w ramach regionalnych programów operacyjnych. Ale tylko w przypadku tych projektów, które będą służyły powstaniu lub rozbudowie infrastruktury edukacyjnej dla osób z niepełnosprawnością zamieszkujących dany powiat. Pracujemy teraz nad procedurą, ale myślę, że już w czerwcu zaprosimy starostów do składania wniosków. Mieliśmy wiele sygnałów, że doskonałe, przemyślane i korzystne dla niepełnosprawnych mieszkańców projekty opracowane przez powiaty  nie były akceptowane, bo samorząd nie mógł zagwarantować odpowiednich środków własnych na ich realizację.

A mnie zainteresował program „Wczesna pomoc dziecku niepełnosprawnemu”. Czy to kontynuacja programu rządowego realizowanego przez ministerstwa edukacji, zdrowia i PFRON?
Tak, ale w zmienionej formie. Tamten program zakończył się w 2007 r. i pozostała po nim próżnia. Placówki zapewniające rehabilitację dzieciom z niepełnosprawnością straciły istotne źródło dofinansowania. Na szczęście nadal są wspierane i przez resort edukacji w ramach subwencji oświatowych, i przez resort zdrowia poprzez kontrakty z NFZ. My też nie pozostaliśmy obojętni. Stąd też program wczesnej pomocy, który zapewni placówkom rehabilitacyjnym kontynuację działalności do czasu powstania kolejnego projektu rządowego.

Czy w przyszłym roku PFRON zaskoczy nas jakimś nowym programem?
Są takie plany, ale ich realizacja będzie zależała od wielkości przyszłorocznego budżetu. Na pewno nie zrezygnujemy nagle z tych form wsparcia, które już działają i sprawdzają się. Te nowe opracowania to raczej początek długoterminowego projektu, który ma jeszcze bardziej podnieść efektywność programów celowych.

Uchylimy rąbek tajemnicy…?
Bardzo zależy nam na uruchomieniu programu „Edukacja - Pierwsza praca”, który będzie łączył promocję edukacji i zatrudnienia. Według roboczych ustaleń, ma on umożliwić wszystkim osobom z niepełnosprawnością kontynuowanie nauki na poziomie ponadgimnazjalnym. Obecnie taką pomoc otrzymują uczniowie z gmin wiejskich i wiejsko-miejskich, ale nie mieszkańcy miast. Nowy program będzie obejmował wszystkich zainteresowanych. Celem projektu jest również przygotowanie tych absolwentów, którzy z istotnych przyczyn nie mogą się już dalej uczyć, do poszukiwania pracy i uzyskania zatrudnienia. Chcemy w ten sposób zminimalizować niezwykle szkodliwe zjawisko automatycznego przechodzenia ze statusu absolwenta do osoby bezrobotnej.

A jak PFRON zamierza pomóc właśnie tym długotrwale bezrobotnym?
Poprzez program „Praca”, który sfinansuje zintegrowane działania na rzecz włączania osób z niepełnosprawnością w rynek pracy. Ma on być realizowany przez wszystkie podmioty tego rynku – samorządy, organizacje pozarządowe oraz pracodawców. Obejmowałby finansowanie projektów kompleksowych – od stworzenia indywidualnego planu drogi zawodowej, przez szkolenia i znalezienie zatrudnienia, po pomoc w miejscu pracy. Beneficjentami tego projektu mają zostać te osoby z niepełnosprawnością, które były bierne zawodowo przez minimum 12 miesięcy, ale też absolwenci, którym wejście na rynek pracy sprawia trudność.

Komentarz

  • Likwidacja barier architektonicznych
    12.05.2009, 14:13
    artykuł Pani jest piękny a rzeczywistość inna ja od kilku miesięcy jestem matką 22-latki na wózku borykam się z pokonaniem drugiego piętra bo tam mieszkamy z wszelkimi rodzajami dofinansowań o których rak pięknie piszecie,życie jest inne niż zakładacie

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas