Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Sławomir Piechota: W kinie czuję się niepełnosprawny

04.05.2009
Autor: Piotr Pawłowski, Fot.: Filip Miłuński

O dyskryminacji, postawach wobec osób z niepełnosprawnością i miejscu tych osób w społeczeństwie obywatelskim z posłem Sławomirem Piechotą, przewodniczącym sejmowej Komisji Polityki Społecznej, rozmawia Piotr Pawłowski.

 

Wywiad ze Sławomirem Piechotą (mp3, 5.04 MB)

Piotr Pawłowski: Panie pośle, chciałbym zapytać, ponieważ to już pana druga  kadencja w Sejmie, czy jednak coś się zmienia, tzn. czy przeciętny niepełnosprawny Kowalski jest coraz mniej dyskryminowany w naszym kraju?

Sławomir Piechota:
Pewne rzeczy się zmieniają. Myślę, że zbyt wolno, ale jednak. Być może najważniejszy obszar, ten obywatelski, to zmiany w prawie wyborczym. Dzisiaj jest już chyba mniej takich ludzi, którzy nie rozumieją tego, dlaczego trzeba zmienić procedury i warunki, w jakich są przeprowadzane wybory, by osoby niepełnosprawne mogły w nich wziąć udział, jak każdy inny obywatel. Myślę, że także poprawia się nasza materialna rzeczywistość, czyli te bariery najłatwiej dostrzegalne, ale to też zmienia się zbyt wolno. Dobrym przykładem już wkrótce będzie Sejm. Trzeba było wiele gorących sporów, by na terenie Parlamentu bariery były modelowo usunięte, aby wreszcie też przestały straszyć i by ludzie w kraju nie myśleli, że skoro w Sejmie istnieją bariery, to mogą być też w całej Polsce.

Na zdjęciu: Sławomir Piechota. Fot.: Filip Miłuński
Na zdjęciu: Sławomir Piechota. Fot.: Filip Miłuński

Panie pośle, podkreśla pan, że zmiany postępują zbyt wolno. Dlaczego tak się dzieje, na czym polega problem?

Wciąż wielu ludzi, którzy mają wpływ na podejmowane decyzje, tkwi albo w stereotypach, albo wręcz w lęku przed osobami niepełnosprawnymi. Nie potrafię bowiem inaczej niż lękiem wytłumaczyć decyzji prezydenta, który po raz kolejny zablokował możliwość głosowania osób niepełnosprawnych przy pomocy pełnomocników. Te stereotypy, schematy polegają na kojarzeniu niepełnosprawności z bezradnością, apatią, brakiem jakiejkolwiek aktywności. To z kolei powoduje, że nie dba się wystarczająco o to, by przy różnego rodzaju prowadzonych pracach usuwać bariery, więc, co gorzej, tworzy się nowe bariery. Taką barierą, która w moim przekonaniu jest najbardziej przykra i niezrozumiała, jest Krakowskie Przedmieście po remoncie. Taką samą sytuację mamy też we Wrocławiu, gdzie jeden z głównych węzłów komunikacyjnych - Rondo Reagana, przy placu Grunwaldzkim - zostało przebudowane tak, że nawet niskopodłogowe tramwaje są bardzo trudno dostępne dla osób starszych, dla matek z dzieckiem w wózku, a tym bardziej dla osób niepełnosprawnych. Dlatego właśnie zmiany postępują tak wolno.

Czy to znaczy, że tak naprawdę trudno z tej Wiejskiej, z tego Parlamentu, z tego gmachu wpływać na polską rzeczywistość?

Tu z Wiejskiej widać, jak te ważne dla nas sprawy wymagają uzyskania bardzo szerokiego poparcia. Nie wystarczy prosta zmiana przepisu, bo cóż z tego, że prawo oświatowe gwarantuje każdemu dziecku dostęp do wybranej przez nie szkoły, skoro znowu dowiadujemy się, że kolejnym dzieciom odmawia się przyjęcia do wybranej szkoły tylko dlatego, że są niepełnosprawne. To znaczy, że nauczyciele wydający się światłym kręgiem społeczeństwa. są często głęboko zanurzeni w tych stereotypach i nie rzadko boją się niepełnosprawnych dzieci. Tu z Wiejskiej widać, że sama prosta zmiana przepisu nie jest wystarczającym warunkiem tej rzeczywistej zmiany. Taką zmianą na pewno było zaostrzenie sankcji za parkowanie na miejscach zarezerwowanych dla pojazdów osób niepełnosprawnych. Zmianą, która się już dokonała i myślę, że też wkrótce będzie przynosić pożytek, jest regulacja pozwalająca wchodzić z psem asystującym praktycznie we wszystkie miejsca. W Sejmie trwają prace nad nowym kodeksem wyborczym. Myślę, że już następne wybory odbędą się w warunkach realnie umożliwiających udział osobom niepełnosprawnym. Także po ostatniej rozmowie z premierem jestem optymistą co do możliwości uchwalenia w tym roku ustawy o języku migowym, a także co do postępu prac nad polską ustawą antydyskryminacyjną.

Ustawa była wręczona premierowi w grudniu. Co się z nią teraz dzieje?

W tej chwili trwają prace mające pokazać, które elementy tamtego projektu przekazane premierowi przez organizacje społeczne powinny się rzeczywiście znaleźć w tej polskiej ustawie antydyskryminacyjnej, bo wiele rzeczy poruszanych w tym projekcie jest regulowanych w innych ustawach. Wydaje się zatem niecelowe zastąpienie innych ustaw tą ustawą, bo to prowadzi do kolejnych komplikacji w interpretacji i stosowaniu tego prawa. Są obszary, co do których już dzisiaj jesteśmy zgodni, że muszą zostać uregulowane w takiej jasnej ustawie antydyskryminacyjnej, na przykład dostęp do obiektów publicznych, a także usunięcie barier z przestrzeni publicznej. To nie tylko sprawa obiektów publicznych, to także sprawa ulic, parków, miejsc rekreacyjnych. Trzeba też jasno wpisać obowiązek w zakresie transportu, a więc nie nakaz wymiany starego transportu na nowy, autobusów, tramwajów czy pociągów, ale nakaz, by każdy nowo kupowany autobus, tramwaj czy wagony kolejowe umożliwiały dostęp osobom niepełnosprawnym. Wreszcie trzeba w tej ustawie określić, co znaczy to rozsądne dostosowanie, bo nie da się w pełni dostosować każdego obiektu, każdego miejsca, choćby ze względu na warunki lokalne, albo też ze względu na zaszłości historyczne. W starych obiektach, ale rzeczywiście tam, gdzie dociera wielu niepełnosprawnych, powinien być zapewniony dla nich dostęp, tak jak to stało się na przykład w Luwrze, czy na Akropolu.

Panie pośle, nasza rozmowa jest prowadzona wokół europejskiego dnia przeciw dyskryminacji osób z niepełnosprawnością, czyli 5 maja. Czy myśli pan, że w Polsce osoby z różnymi niepełnosprawnościami powinny protestować, tak jak dzisiaj przed Sejmem,  i domagać się swoich praw? Czy cierpliwie czekać na te zmiany, które będą następowały?

Z mojego doświadczenia wynika, że najskuteczniejszą drogą do zmiany rzeczywistości jest aktywny udział w tych zmianach. Protestowanie czasami może przynieść efekt, ale jeżeli po proteście jego uczestnicy rozchodzą się do domów i nic więcej nie robią, usatysfakcjonowani jedynie tym, że odbyli protest, to ich wpływ na tę rzeczywistość będzie znikomy. Konsekwentne, uparte, cierpliwe działania organizacji pozarządowych, często we własnym środowisku lokalnym, mogą ten proces zmian przyspieszać. A tymi zmianami mogą być interwencje wszędzie tam, gdzie remonty nie usuwają barier lub w nowo powstających obiektach, w których pojawiają się nowe bariery. To także czas najbliższych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Myślę, że organizacje pozarządowe w swoim środowisku powinny sprawdzić, na ile samorząd, który ma organizować wybory, dobrze wybrał miejsca dla komisji wyborczych. Powinny też sprawdzić czy jest dobra informacja o tym, które lokale są naprawdę dostępne, gdzie i w jaki sposób załatwić transport do lokalu dostępnego i czy są wolontariusze, którzy w razie potrzeby pomogą do tego lokalu się dostać. Takie akcje, taka aktywność obywatelska na pewno przyspieszą uwalnianie naszej rzeczywistości od barier. Polscy niepełnosprawni powinni współpracować z europejskimi organizacjami broniącymi praw osób niepełnosprawnych, bo doświadczenia wielu krajów pokazują, jak wiele można osiągnąć wspólnie dzisiaj na forum europejskim, czyli jak ważne będą najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego.

Mówił pan o współpracy. Niedawno powstała koalicja na rzecz osób z niepełnosprawnością. Jakby pan sobie wyobrażał współpracę z taką koalicją, biorąc pod uwagę to, że w tym obszarze jest ogromnie dużo do zrobienia. Dotąd nie było spójnej organizacji reprezentującej całe środowisko. Na ile powstanie koalicji jest pomocne dla Parlamentu i dla pana?

Jeżeli by trwać w starych schematach, że każda organizacja dba wyłącznie o swoje sprawy, to dużo wolniej i w dużo węższym stopniu będzie się udawało cokolwiek zmienić. Dopiero wtedy, gdy organizacje zaczną ustalać wspólne najważniejsze zadania i wspólnie o nie dbać, wreszcie uda się pokonać te podziały między niewidomymi a niesłyszącymi, między tymi, którzy mają trudności z poruszaniem się, a także z osobami, które mają problemy z niepełnosprawnością mentalną. Dopiero gdy te różne środowiska reprezentujące różne osoby z różnymi niepełnosprawnościami ustalą między sobą, co jest naprawdę najważniejsze dla zmiany, to wtedy będą mogły skuteczniej wpływać na władzę, i tę krajową tutaj w Warszawie, ale też na tę lokalną w gminach i powiatach.

W czym pan czuje się dyskryminowany?

To jest dobre pytanie. Ciągle w takich irytujących postawach, na które co i rusz się gdzieś natykam, w których może przez poprawność polityczną wprost nie słyszę „Po co się tu pchasz człowieku?”, ale widzę to w oczach i w zachowaniu. Dopiero, gdy ktoś kojarzy, że jestem posłem, to zaczyna ze wstydem wycofywać się z tej postawy. Tak jakby niepełnosprawny miał z góry zrezygnować z dostępu do muzeum, kina czy restauracji. Chętnie chodziłbym do tych nowych polskich kin, bo filmów ciekawych nie brakuje, ale jak widzę te koszmarne schody do góry i wydzielone dla mnie miejsce w pierwszym rzędzie, z którego trudno zobaczyć cokolwiek, a gdy trzeba oglądać film z napisami, to w ogóle to jest niemożliwe, to tam znowu czuję się naprawdę niepełnosprawny.

Komentarz

  • Popieram
    K.
    07.05.2009, 20:34
    Popieram Pana S. Piechotę. Również tak jak on poruszam się na wózku i podobnie jak on do kina nie chodzę, bo oglądanie filmu w pierwszym rzędzie to żadna przyjemność. Ludzie zacznijcie w końcu myśleć, proszę!

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas