Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Gdzie ten job-krach?

20.04.2009
Autor: Magdalena Gajda, Fot.: Piotr Stanisławski
Źródło: inf. własna

Upadające zpch-y, pracownicy z orzeczeniami masowo wyrzucani „na bruk”, gigantyczne bezrobocie. Oto katastroficzna wizja rynku pracy dla osób z niepełnosprawnością. Miała się spełnić na początku tego roku za sprawą kolejnej nowelizacji ustawy rehabilitacyjnej. Tymczasem minęły prawie cztery miesiące, a oznak „pracowej” hekatomby nie ma. No cóż… Ale wspaniale też nie jest.

Konkretnych liczb brak
Pod koniec ub.r. przewidywano, że wprowadzone od 1 stycznia poprawki nowelizacyjne do ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością radykalnie zmienią obraz krajowego rynku zatrudnienia dla tej grupy społecznej. Oczekiwaniu na nowe towarzyszyły duże obawy, czy aby te zmiany – podyktowane koniecznością dostosowania polskiego prawa do obowiązującego w innych krajach UE – wyjdą Polakom z niepełnosprawnością na dobre.

Praca w zpch. Fot.: Piotr Stanisławski

Ostatni komunikat Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej o stanie zatrudnia informuje, że pod koniec marca liczba bezrobotnych Polaków wyniosła 1 758,3 tys. osób i w porównaniu z lutym wzrosła o 2,3 proc. Niestety w raporcie nie podano, ile spośród rzeszy osób pozostających bez pracy stanowią te z niepełnosprawnością. Zgodnie z danymi z Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, sporządzonymi na podstawie Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL), pod koniec 2008 r. w naszym kraju było ok. 3,7 mln osób posiadających orzeczenie o niepełnosprawności. Ile wśród nich nie pracuje od dawna, a ile straciło posady po 1 stycznia? Tego jeszcze nie wiadomo.

Złudne światełko?
Wyniki BAEL za rok 2008, choć nie hurra-optymistyczne, wskazywały na spore „pracowe” ożywienie. Analitycy nie mówili wprawdzie o zatrudnieniowym raju, uprzedzali, że sytuacja osób z niepełnosprawnością jest nadal znacznie trudniejsza niż osób sprawnych, ale liczby pokazywały wzrost wskaźnika zatrudnienia. Wydawałoby się, że dane PFRON potwierdzają korzystną tendencję. Według Funduszu, liczba zarejestrowanych w nim osób z niepełnosprawnością wzrosła w tym roku o 16 tysięcy (!) i wynosi 220 tysięcy osób. To właśnie na te osoby pracodawcy (ok. 10 tysięcy przedsiębiorców) pobierają dofinansowanie ze środków PFRON. W czasach recesji, gdy firmy chętniej redukują stanowiska niż skłaniają się ku tworzeniu nowych, ten wynik jest dość zaskakujący.

Praca w zpch. Fot.: Piotr Stanisławski

– Można przypuszczać, że z zatrudnieniem osób niepełnosprawnych jest wręcz świetnie. A naszym zdaniem ich sytuacja jest po prostu stabilna – tłumaczy Szczepan Wroński, dyrektor działu prawnego Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych. – Tych 16 tysięcy pracowników z niepełnosprawnością więcej to efekt jednego z nowych uregulowań prawnych. Do końca ubiegłego roku było tak, że pracodawca nie mógł dostać dofinansowania na pracownika, który uzyskał prawo do emerytury. Teraz już może się o nie starać. Według naszych szacunków, niepełnosprawnych emerytów, którzy zostali umieszczeni w ewidencjach pracowników niepełnosprawnych może być nawet ok. 15 tysięcy. Nie chodzi więc o wzrost zatrudnienia, a raczej o ujawnienie pełnego, faktycznego zatrudnienia pracowników z niepełnosprawnością.

Co się zmieniło, czyli prawna przypominajka
Od 1 stycznia obowiązują przepisy dotyczące zwiększonego dofinansowania do kosztów płac zatrudnionych pracowników z niepełnosprawnością. Zastąpiły one dotychczasowy system, który polegał na wypłacie dofinansowania do wynagrodzenia i refundacji składek na ubezpieczenie społeczne.

O dofinansowanie do kosztów płac mogą ubiegać się pracodawcy prowadzący zpch-y, ale i przedsiębiorcy z rynku otwartego. Kwota zależy nie tylko od stopnia niepełnosprawności pracownika, jego szczególnego schorzenia, ale także od typu pracodawcy. Po długich negocjacjach zpch-y wywalczyły roczny (2009) okres przejściowy w realizacji przepisów wyrównujących kwoty dofinansowań dla firm z rynku otwartego i zamkniętego. A zatem pracodawcy prowadzący zpch-y otrzymują dofinansowanie w wysokości:
- 160 proc. najniższego wynagrodzenia dla pracowników ze znacznym stopniem niepełnosprawności,
- 140 proc. dla osób ze stopniem umiarkowanym,
- 60 proc. - dla osób ze stopniem lekkim.
Jeśli chodzi o pracowników z chorobą psychiczną, z niepełnosprawnością intelektualną, epileptyków oraz osób niewidomych, kwoty te zwiększają się o 40 proc. najniższego wynagrodzenia.

Pracowniczka z niepełnosprawnością wzroku. Fot.: Piotr Stanisławski

Z kolei firmom z rynku otwartego przysługuje dofinansowanie w wysokości 70 proc. powyższych kwot, bez względu na stopień niepełnosprawności. Chyba że dotyczy ono pracowników z wymienionymi już schorzeniami szczególnymi – wówczas 90 proc. Najistotniejszy w całym systemie jest jednak ten zapis, który mówi, iż kwota dofinansowania udzielanego przez PFRON nie może przekroczyć 75 proc. kosztów płacy danego pracownika – czyli nie tylko jego pensji netto, ale i podatku oraz składki na ubezpieczenie społeczne. Pozostałe 25 proc. pracodawca musi więc zapewnić sam.

Zpch-y się trzymają?
W systemie obsługi dofinansowań prowadzonym przez PFRON, w grudniu 2008 r. zarejestrowanych było 39,4 tys. osób z niepełnosprawnością pracujących w firmach z rynku otwartego oraz 163,3 tys. - a zatem zdecydowana większość - zatrudnionych w zakładach pracy chronionej. To właśnie wśród przedsiębiorców prowadzących zpch-y nowe regulacje prawne dotyczące wyrównania kwot dofinansowań budziły najwięcej zastrzeżeń. Nie rzadko pojawiały się głosy, iż nowa polityka finansowa doprowadzi w szybkim tempie do zamknięcia wielu z nich i przyczyni się do radykalnego wzrostu bezrobocia wśród osób z niepełnosprawnością.
 
Są przykłady, które opinię tę potwierdzają. Do końca czerwca pracę straci 500 osób z niepełnosprawnością z ok. 1300 zatrudnionych w Inter Groclin Auto S.A. - jednej z największych firm nie tylko regionu Wielkopolski. Dyrekcja nie ukrywa, że wpływ na jej decyzję ma nie tylko kryzys gospodarczy, ale i zmiany w systemie dofinansowań, który sprawiły, że zatrudnianie osób z niepełnosprawnością stało się mniej opłacalne.

Zmiany w dofinansowaniach, recesja i zastój w branży surowców wtórnych wymusiły także redukcję zatrudnienia w jednym z najbardziej znanych na Mazowszu przedsiębiorstw społecznych – EKON. „Mrówek” z EKON-u nie widać już na warszawskich (i nie tylko) osiedlach. Jeszcze w ubiegłym roku pracowało w EKON-ie ok. 500 osób, a obecnie tylko kilkadziesiąt.

Pracownicy EKON. Fot.: Piotr Stanisławski

- Część z nich została wysłana na urlop bezpłatny, części nie została przedłużona umowa o pracę – tłumaczy Elżbieta Gołębiewska z EKON-u. – Zostali ci pracownicy, którzy pomagają przy budowie nowej inwestycji – recykling parku. Do tej pory nie braliśmy pieniędzy za nasze usługi. Utrzymywaliśmy się głównie z dotacji PFRON. Niewielkie kwoty uzyskiwaliśmy ze sprzedaży surowców wtórnych, ale one wystarczały zaledwie na funkcjonowanie infrastruktury technicznej i transportowej, a nie dopłaty do pensji. Zatrudniamy przede wszystkim osoby chore psychicznie i z niepełnosprawnością intelektualną. Dla nich znalezienie pracy na rynku otwartym to prawie cud. Te zwolnienia to i dla nas i dla nich ogromny cios. Prowadzimy rozmowy ze spółdzielniami mieszkaniowymi na temat odpłatności naszych usług. Mamy nadzieję, że od 1 czerwca znowu zaczniemy przyjmować pracowników…

Z informacji uzyskanych z Centrów Integracja wynika, że niektóre zpch-y zaczęły zwalniać pracowników jeszcze w ubiegłym roku, zanim jeszcze poznały ostateczny kształt nowych uregulowań. Inne zaś czynią to do tej pory, skupiając się na pracownikach ze znacznym lub z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności. POPON jednak uspokaja, że to nie jest ogólnokrajowa tendencja.

– Dopiero będziemy zbierać dane dotyczące stanu zatrudnienia w firmach z naszej organizacji – mówi Szczepan Wroński z POPON. – Ale w marcu rozesłaliśmy ankietę, której wyniki nie potwierdzają, aby jakaś znacząca liczba przedsiębiorców planowała zwolnienia. Pewne redukcje są, ale równie dobrze mogą one wynikać z kryzysu, jak i ze zmian w systemie dofinansowań. Pewne jest to, że pracodawcy chętniej wykorzystują elastyczne formy zatrudnienia, niż pozbywają się pracowników na stałe. Ale też deklarują, że nie zamierzają zwiększać zatrudnienia, a jedynie bazować na obecnej kadrze.

Tak otwarcie…
Wydawałoby się, że w czasach kryzysu perspektywa uzyskania 70 proc. (przy szczególnych schorzeniach - 90 proc.) dofinansowania do wynagrodzenia pracownika zachęci przedsiębiorców z otwartego rynku pracy do zatrudniania osób z niepełnosprawnością. Ustawodawca wprawdzie zakazał procederu zwalniania osób sprawnych, aby ich miejsca zajęły te z niepełnosprawnością, ale już samo wypełnienie narzuconego ustawą limitu zatrudnienia dla pracowników z niepełnosprawnością i nie płacenie tzw. kar do budżetu PFRON wyda się przynajmniej warte rozważenia. A jeśli do tego dodać szansę – w przypadku zatrudnienia osoby z niepełnosprawnością na co najmniej 36 miesięcy - na zwrot kosztów poniesionych np. na przystosowanie stanowisk pracy, adaptacji pomieszczeń czy nawet rozbudowy pomieszczeń lub obiektów zakładu pracy – mogłoby się okazać, że pracownik z niepełnosprawnością jest dla firmy bardzo dochodowy. A jednak nie zawsze…

Barbara Stachowska, doradca ds. zatrudnienia w Centrum Integracja Warszawa przyznaje, że na obecnym rynku pracy to pracodawca dyktuje warunki. – Nowe regulacje prawne mają niewielki wpływ na stan zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. Większe znaczenie ma kryzys. Tak wynika z rozmów z pracodawcami. Jeszcze w ubiegłym roku zgłaszali się do nas po jakąkolwiek osobę chętną do pracy. Dzisiaj tych chętnych jest więcej, niż oferowanych stanowisk, więc w kandydatach można przebierać.

Pracownicy Centrum Integracja Gdynia. Fot.: Piotr Stanisławski

Zastój „ofertowy” odnotowała też na początku roku Małopolska. – Wystąpiły znaczące objawy kryzysu, choć uniknęliśmy masowych zwolnień. Faktyczne ograniczenie zatrudnienia wystąpiło przede wszystkim w branży turystycznej, w której pracuje niewiele osób z niepełnosprawnością - mówi Dominika Marszałek–Rojek, doradca ds. zatrudnienia z Centrum Integracja w Krakowie. – Wygląda jednak na to, że pracodawcy w pierwszych miesiącach przyczaili się i czekali na posunięcia konkurencji. Teraz obserwujemy lekkie poruszenie – zwłaszcza wśród firm małego i średniego biznesu. Tacy przedsiębiorcy są bardziej elastyczni i szybciej reagują na zmiany ekonomiczne.

Zwiększone zainteresowanie pracownikami z niepełnosprawnością odnotowuje województwo lubuskie. Chociaż… - To prawda, że w tym roku pojawiło się u nas więcej pracodawców szukających informacji na temat zatrudnienia osób z niepełnosprawnością – mówi Magdalena Derda, doradca zawodowy z Centrum Integracja w Zielonej Górze. – Ale też zdarza się, że przedsiębiorcy zawieszają procesy rekrutacyjne i wycofują oferty lub doprowadzają je do końca, ale po wyborze kandydata nie podejmują ostatecznej decyzji o jego przyjęciu. Tłumaczą się kiepską kondycją finansową lub brakiem rozeznania, jak będzie ona wyglądać za kilka tygodni czy miesięcy.

Nie najlepsza jest sytuacja na gdyńskim rynku pracy. – Pracownik z niepełnosprawnością postrzegany jest często jak koło ratunkowe dla firmy - tłumaczy Michał Urban, doradca ds. pracodawców z Centrum Integracja Gdynia. - I nie chodzi tylko o podniesienie wskaźnika zatrudnienia i zmniejszenie kwot odprowadzanych do kasy PFRON czy o uzyskanie dofinansowania. Z pracownikiem z niepełnosprawnością można rozliczyć się za pomocą np. umowy o dzieło lub zaoferować mu inną, bardziej elastyczną i nieobciążającą budżetu firmy formę zatrudnienia.

A jak wpływa na nas ma kryzys gospodarczy?
W Krakowie, tam gdzie liczba osób z niepełnosprawnością poszukujących pracy jest jak zawsze bardzo duża, na początku roku zapanowała lekka panika. – Nasi beneficjenci widać źle zrozumieli informacje o zmianie w systemie dofinansowań, bo wielu domagało się potwierdzenia, „czy pracodawcy nadal będą dostawać pieniądze z PFRON-u na niepełnosprawnych” - mówi Dominika Marszałek–Rojek z krakowskiego Centrum Integracja. W Centrum Integracja Gdynia od stycznia zarejestrowano 125 beneficjentów i już 29 z nich pracuje. - To duży sukces, bo wprowadzenie osoby z niepełnosprawnością na rynek pracy w czasach prosperity jest trudne, a co dopiero wówczas, gdy panuje na nim recesja – mówi Michał Urban z gdyńskiego centrum.

Krawcowe. Fot.: Piotr Stanisławski

Według Daniela Pietrzaka, doradcy zawodowego z Centrum Integracja Warszawa, liczba osób z niepełnosprawnością jest większa, ale nie jest to wzrost radykalny. Wśród nich przeważają osoby długotrwale bezrobotne lub te, które chcą zmienić pracę. – Osoby z niepełnosprawnością są coraz bardziej niepewne swoich posad – mówi Magdalena Derda z Centrum Integracja Zielona Góra. – Zgłasza się do nas coraz więcej klientów, którzy wiedzą, że zostaną zwolnieni albo są już zatrudnieni, ale chcieliby się podjąć dodatkowej pracy. Szukają zabezpieczenia na wypadek utraty stałej posady lub znacznego zmniejszenia pensji.

Jak wynika z badania „Satysfakcja z pracy 2009”, przeprowadzonego przez Interaktywny Instytut Badań Rynkowych i portal Pracuj.pl, prawie 60 proc. pracujących internautów widzi objawy kryzysu u swojego pracodawcy, a tylko cztery osoby na 10 badanych są pewne, że zachowają swoje stanowisko. A jak jest u was? We wsiach, miasteczkach i dużych aglomeracjach? W małych firmach, dużych przedsiębiorstwach i międzynarodowych korporacjach?

Pracownicy Centrum Integracja w Warszawie, Gdyni, Zielonej Górze i Krakowie realizują projekt "Wsparcie osób niepełnosprawnych ruchowo na rynku pracy", współfinansowany ze środków Unii Europejskie w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.

 

Komentarz

  • Praca
    Romek
    20.04.2009, 17:51
    Tak tylko gdzie ta praca?.Pracowałem trzy lata i w styczniu tego roku zwolnili mnie mam na utrzymaniu szustkę dzieci, poruszam się na wózku mieszkam na wsi i gdzie ta praca tak miało być kolorowo....

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas