NadParlament
W czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, do którego wybierzemy 50 posłów. Choć będą oni obradować daleko od naszego kraju, ich praca dotyczy nas bardziej niż się nam wydaje. Dlaczego w nadchodzących wyborach warto być Europejczykiem?
W pierwszych wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE), przeprowadzonych 1,5 miesiąca po wejściu Polski do Unii Europejskiej, wzięło udział zaledwie 20,87 proc. osób uprawnionych do głosowania. To najniższa frekwencja wśród wyborów i referendów, które odbyły się w naszym kraju po 1989 r. Ubiegłoroczny sondaż Eurobarometru wskazuje na to, że lokale wyborcze mogą świecić pustkami także w tym roku. Tylko co piąty respondent zadeklarował, że na pewno weźmie udział w wyborach, a ponad połowa pytanych Polaków stwierdziła, że nie interesuje ich tegoroczna elekcja.
Fot.: Parlament Europejski - Dział Audiowizualny
To duży błąd. Szacuje się, że to w Unii Europejskiej, a więc także w Parlamencie Europejskim. ustanawiane jest 60-70 proc. przepisów prawnych, które dotyczą przeciętnego Polaka.
- To, co się dzieje w Parlamencie Europejskim w olbrzymim stopniu kształtuje otoczenie prawne, w którym wszyscy żyjemy – tłumaczy Piotr Wolski, attache prasowy Biura Informacyjnego Parlamentu Europejskiego w Polsce. – Wiele aktów prawnych, które są przyjmowane przez Sejm, to dostosowanie polskiego prawa do prawa ogólnoeuropejskiego, które jest stanowione właśnie w Parlamencie Europejskim.
Dobrym przykładem może być wzbudzająca niedawno ogromne kontrowersje nowelizacja Ustawy o rehabilitacji, która zrównuje pułap pomocy dla zatrudniających osoby z niepełnosprawnością pracodawców z otwartego i chronionego rynku pracy. Polski Parlament nie miał wyjścia, musiał ustawę w nowym kształcie uchwalić, ponieważ polskie prawo nie może być sprzeczne z prawem unijnym. Polska jest w Unii Europejskiej i wszystko co dotyczy Unii, dotyczy także Polski. Nie jest jednak tak, że coś jest nam narzucane. Mamy szansę współdecydować o tym, jak przepisy unijne będą wyglądać. Na tym głównie polega praca europosłów.
Unijny pasztet
W praktyce wygląda to zazwyczaj tak, że przygotowany przez Komisję Europejską projekt aktu prawnego trafia do Parlamentu Europejskiego oraz Rady Unii Europejskiej (rady rządów krajów członkowskich). Obydwa te zgromadzenia mogą zgłaszać poprawki, by potem na zasadzie kompromisu wynegocjować ostateczny kształt aktu prawnego. To właśnie wtedy najłatwiej grupom interesów czy nawet osobom prywatnym wpłynąć poprzez posłów na to, jak będzie wyglądało prawo na obszarze całej Unii. W zasadzie może to być jedyny moment na próbę wpłynięcia na szykowane regulacje prawne.
- Jeżeli np. środowisko osób niepełnosprawnych chce, żeby w akcie prawnym dotyczącym budownictwa były zapisy, by przy każdej kładce dla pieszych były windy, to można pójść do posła Parlamentu Europejskiego z własnego okręgu czy do posłów w kilku okręgach, przedstawić im argumenty za takim rozwiązaniem, oni mogą wprowadzić taką poprawkę podczas obrad komisji i w ostateczności dyrektywa może wyjść z Parlamentu już z taką poprawką – tłumaczy Piotr Wolski. – Problemem w Polsce jest jednak to, że często te grupy interesów budzą się w momencie, kiedy akt prawny jest już gotowy i wchodzi w życie. Dopiero wówczas podnosi się wielki raban, że co to będzie, jakiż pasztet nam ta Unia przygotowała. A reagować trzeba wtedy, gdy to prawo się tworzy, śledzić, co się dzieje w Parlamencie Europejskim.
Fot.: Parlament Europejski - Dział Audiowizualny
Jak dotrzeć do europosła? Nie ma chyba takiego, który by w swoim okręgu wyborczym nie miał biura poselskiego. Niektórzy mają ich nawet kilka. Oczywiście poseł nie ma obowiązku kontaktu z wyborcami. Jednak nie tylko w obliczu nadchodzących wyborów, raczej nie powinien ich unikać.
Także sami europosłowie pilnują tworzonych przez Unię aktów prawnych.
- Jestem wiceprzewodniczącą intergrupy, czyli grupy zainteresowanej jakimś tematem, ds. osób niepełnosprawnych – mówi europosłanka Grażyna Staniszewska. – Staramy się mieć wgląd we wszystkie postanowienia wszystkich komisji Parlamentu Europejskiego. Posłowie informują nas, że jest w tej chwili opracowywana legislacja, która zajmie się takim i takim problemem. Sprawdzamy, czy nie ma tam uregulowań albo czy nie moglibyśmy wprowadzić czegoś, co ułatwi życie osobom niepełnosprawnym. Potem poprzez tych posłów, a także przez lobbing na szefostwo grup politycznych, próbujemy takie poprawki przeforsowywać.
To dzięki działaniom intergrupy udało się w ubiegłym roku wprowadzić przepisy, które nakazują przewoźnikom i obsłudze lotnisk zapewnić pasażerom z niepełnosprawnością odpowiednie warunki podróżowania. Nie udało się podobnych zapisów przeforsować w transporcie kolejowym. Koszty byłyby ogromne, o wiele wyższe niż zmiany w transporcie lotniczym, w większości i tak już dostosowanym.
200 słów i 400 podpisów w 3 miesiące
Posłowie mogą też inaczej o ile nie wpływać na zmiany w prawodawstwie, to przynajmniej rozpocząć lub wznowić debatę na temat leżący w kompetencjach Unii Europejskiej. Samodzielnie lub w grupach nie większych niż pięciu mogą tworzyć tzw. oświadczenia pisemne, nie dłuższe niż 200 słów. By zostało przyjęte przez Parlament, poseł-inicjator przedsięwzięcia musi w ciągu trzech miesięcy zebrać pod nim podpisy co najmniej połowy (obecnie 393) europarlamentarzystów.
Że nie jest to łatwe, przekonała się posłanka Lidia Geringer de Oedenberg, gdy forsowała swój pomysł zobowiązania telewizji publicznych w Unii Europejskiej do wprowadzenia opcjonalnych napisów we wszystkich programach. Ma to wspomóc ponad 80 mln obywateli Unii z częściowym lub całkowitym ubytkiem słuchu.
Fot.: Parlament Europejski - Dział Audiowizualny
- W ciągu ostatnich bodajże 10 lat przyjętych zostało tylko czterdzieści parę oświadczeń pisemnych, więc to naprawdę bardzo trudne – mówi posłanka. – Udało mi się pozyskać 427 podpisów posłów, więc byłam z tego bardzo dumna. Pismo poszło do Komisji Europejskiej, która w tej chwili musi przygotować projekt nowelizacji dyrektywy o telewizji bez granic. Oczywiście potrzeba na to trochę czasu, ale wydaje mi się, że najpóźniej za dwa lata projekt będzie gotowy, a być może nawet przegłosowany przez Parlament i wtedy telewizje publiczne dostaną kolejne, zwykle dwa lata na wdrożenie tejże dyrektywy.
Poseł może także zainicjować stworzenie przez komisję Europarlamentu, w której działa, tzw. sprawozdania z własnej inicjatywy, który opisuje pewne zjawisko i sugeruje odpowiednie rozwiązanie. Sprawozdanie, podobnie jak oświadczenie pisemne, jest rodzajem wezwania Komisji Europejskiej do stworzenia aktu prawnego regulującego na obszarze całej Unii Europejskiej wnioskowaną kwestię.
Złóż petycję
Sprawozdanie powstać może także na postawie petycji do PE, którą złożyć może każdy obywatel Unii Europejskiej. Jest to coś w rodzaju skargi na łamanie prawa europejskiego w stosunku do składającej ją osoby lub grupy ludzi. Pismo, które może być oczywiście napisane po polsku, wysyła się do Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego. Ta rozpatruje skargę i ewentualnie przesyła ją wyżej. Komisja Petycji nie wydaje wyroku, który ma być respektowany np. w Polsce. Jednak bardzo często sam nacisk polityczny, fakt, że Komisja zajęła się pismem sprawia, że ranga sprawy wzrasta i rządy lub władze lokalne zmieniają prawo lub swoje zachowanie. Stanowisko Komisji Petycji PE to tzw. miękkie prawo, pełni funkcję pomocniczą, można się nim podpierać w instytucjach państwowych czy sądach.
- Dajemy pewien instrument do rąk osobom i organizacjom zainteresowanym daną sprawą, które aspirując o jakieś ułatwienia, dotacje, mogą podpierać się stanowiskiem jednej z najważniejszych instytucji Unii Europejskiej, jaką jest Parlament Europejski – tłumaczy poseł Marcin Libicki, przewodniczący Komisji Petycji PE. – Ogromną częścią spraw, którymi zajmuje się Parlament Europejski, jest też zajmowanie stanowiska. I to stanowisko jest formą presji politycznej na odpowiedzialnych za dany dział życia społecznego, żeby wzięli je pod uwagę i kierowali się nim.
Petycje przychodzą w najróżniejszych sprawach. Ostatnie najbardziej znane przykłady wysłanych z naszego kraju to petycje związane z Doliną Rospudy czy krzywdzącą Polaków działalnością niemieckich urzędów ds. młodzieży (Jugendamtów). Są oczywiście także mniejsze kwestie. Jedna z petycji pochodziła z małej miejscowości pod Poznaniem, gdzie mieszkańcy skarżyli się, że linia wysokiego napięcia przebiega zbyt blisko domów. Z możliwości złożenia skargi skorzystało też np. przed dwoma laty Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego, które nagłośniło na forum Parlamentu problem dyskryminacji w Polsce osób chorych na SM. Ogólnie jednak niewiele przychodzi petycji podejmujących tematy związane z niepełnosprawnością.
Fot.: Parlament Europejski - Dział Audiowizualny
Eurolenie?
Kwestie związane z niepełnosprawnością nie są jednak regulowane tylko na podstawie petycji od obywateli czy aktywności pojedynczych posłów. Choć kwestie np. ochrony zdrowia to głównie kompetencje państw członkowskich, to każdy akt prawny Unii Europejskiej jest tworzony z poszanowaniem równości szans. Najgorsze jest jednak to, że niewiele osób o tym wie. Gdyby przeciętnego Polaka zapytać, czy słyszał ostatnio cokolwiek o Sejmie, nie miałby problemów z odpowiedzią. Tymczasem dwa lata temu aż 55 proc. ankietowanych przez Eurobarometr przyznało, że nie słyszeli ostatnio nic o Parlamencie Europejskim. Sprawia to wrażenie, jakby europosłowie leniuchowali.
- Rzecz w tym, że w Parlamencie Europejskim mało jest debat czysto politycznych, hałaśliwych i barwnych sporów, jakie wydarzają się w parlamentach narodowych – tłumaczy Piotr Wolski. – Pracuje się nad aktami prawnymi, dotyczącymi transportu, telekomunikacji, rynku wewnętrznego, środowiska. Tarcia dotyczą zwykle spraw merytorycznych. One nie są na tyle barwne, żeby przyciągnęły uwagę mediów. Trudno sobie wyobrazić, by na pierwszych stronach gazet zagościł np. spór w kwestii lusterek wstecznych w ciężarówkach. Tymczasem sprawa jest bardzo ważna, to kwestia bezpieczeństwa na drogach. Myślę, że jest pewna dysproporcja między tym, jak istotne w Parlamencie sprawy są omawiane i jak wielka jest ich ilość, a tym, jak mało jest to spektakularne.
Jak nie dać się nabrać
Posłowie z poszczególnych krajów Unii nie tworzą koalicji narodowych. Wybierani są głównie z list wyborczych partii politycznych, nie mogą jednak przyjmować instrukcji od rządów swych państw. Skupiają się w grupach politycznych, które najbardziej pasują ideologicznie do ich przekonań. Wybór jest całkiem spory, dlatego czasem jest tak, że posłowie jednej partii przyłączają się do dwóch różnych grup politycznych. Z drugiej strony może być też tak, że posłowie z różnych partii zapisują się do tej samej grupy. Tworzą się przez to zaskakujące sojusze, np. w Grupie Socjalistycznej spotykają się posłowie z SDPL, SLD i Samoobrony RP, a do Grupy Unii na rzecz Europy Narodów przyłączają się m.in. posłowie PiS i PSL.
Powszechna jest opinia, że wybory do Parlamentu Europejskiego traktowane są przez partie jako próbę przed, jak się wydaje, ważniejszymi dla nich wyborami do Sejmu i Senatu, jako test poparcia. Złośliwi twierdzą, że część kandydatów traktuje późniejszy pobyt w PE jak coś w rodzaju przechowalni do wyborów do parlamentu krajowego. Można jednak sprawdzić, jak starający się o reelekcję europoseł sprawował swój mandat – czy naprawdę się napracował, czy nie był w ciągu pięcioletniej kadencji szczególnie aktywny.
Na stronach internetowych Parlamentu (www.europarl.europa.eu) każdy poseł ma metryczkę, w której wyszczególniono m.in. w pracach jakiej komisji brał udział, ile składał interpelacji, opinii, sprawozdań. Także i tu trzeba jednak uważać. Statystyki te mogą nie mówić całej prawdy. Poseł mógł mieć dziesiątki wystąpień, które nie miały większego znaczenia. Różna jest także ranga sprawozdań. Jeden poseł przez dwa lata mógł przygotowywać sprawozdanie w sprawie pakietu rozwiązań legislacyjnych, co liczone będzie jako jedno sprawozdanie, drugi mógł zaś w tym czasie wyprodukować kilkanaście sprawozdań dotyczących drobnych zmian przepisów w jednej dyrektywie.
Fot.: Parlament Europejski - Dział Audiowizualny
Nieco bardziej pomocne mogą się okazać rankingi europosłów, publikowane czasem przez takie pisma jak „Wprost” czy „Rzeczpospolita”. Warto też przy wyborze zwrócić uwagę na to, czy kandydat nie będzie poruszał w kampanii wyborczej jedynie czysto krajowych zagadnień.
- Trzeba pamiętać, że to jest parlament, który ustanawia prawa w skali całej Unii, czyli prawa, które dotyczą Polski, ale także dotyczą całej wspólnoty – mówi Piotr Wolski. – Myślę więc, że pułapką na wyborców może być to, że kampania koncentruje się na czysto krajowych zagadnieniach, których Unia wprost nie rozwiązuje.
Raz na pięć lat mamy możliwość wybrać osobę, która będzie dbać w Unii Europejskiej o nasze interesy. Każdy obywatel Polski, czy tego chce, czy nie, jest też obywatelem Wspólnoty Europejskiej i ma wpływ na jej przyszłość. Wykorzystajmy to.
Parlament Europejski (PE) 1. To jedyna instytucja Unii Europejskiej (UE) wybierana w bezpośrednich wyborach przez obywateli państw członkowskich. W ich interesie współuczestniczy w tworzeniu unijnego prawa i budżetu wraz z reprezentującą państwa członkowskie Radą Unii Europejskiej. Nadzoruje Komisję Europejską – organ wykonawczy UE. 2. Jego korzenie sięgają 1952 r. Nazwa Parlament Europejski pojawiła się w 1962 r., a od 1979 r. posłów wybierają obywatele UE (wcześniej – parlamenty krajów członkowskich). 3. Oficjalną siedzibą Parlamentu jest Strasburg, ale prace prowadzone są też w Brukseli i Luksemburgu. 4. Posłowie skupieni są w siedmiu grupach politycznych (30 jest niezrzeszonych). Największymi z nich są obecnie: Europejska Partia Ludowa (Chrześcijańscy Demokraci) i Europejscy Demokraci – EPL-ED (288 posłów), Grupa Socjalistyczna – PES (217) oraz Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy – ALDE (100). 5. W całej Europie wybieranych będzie 736 posłów, z czego Polsce przypadnie 50 mandatów (gdyby wszedł w życie Traktat Lizboński w wyborach wybieranych by było 750 posłów plus przewodniczący, a Polska miałaby 51 mandatów). Ilość miejsc w PE dzielona jest na podstawie liczby mieszkańców 27 krajów UE. Najwięcej miejsc mają Niemcy (99), najmniej Malta (5). Obecnie z Polski pochodzi 54 posłów. |
Zostań stażystą Jedną z ciekawszych propozycji Parlamentu Europejskiego są pięciomiesięczne płatne staże organizowane specjalnie dla osób z niepełnosprawnościami. Mają im pomóc zdobyć ciekawe doświadczenie zawodowe, a także dać możliwość zapoznania się „od wewnątrz” z pracą Parlamentu. Więcej na stronie internetowej PE: www.europarl.europa.eu w zakładce „Staże”. |
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz