Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Rio za nami. Co dalej z finansowaniem sportu?

13.10.2016
Autor: Tomasz Przybyszewski, na zdj. od prawej: Robert Kwiatkowski, prezes PFRON, Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, oraz prowadzący konferencję Rafał Patyra z TVP
Konferencja, na scenie stoją trzy osoby, przy mikrofonie prezes PFRON

- Musimy zbudować taki system, w ramach którego wszyscy zgodzimy się na to, że dofinansowanie jest stałe, na cztery lata, że wszyscy mogą spokojnie pracować, ale też musimy powiedzieć sobie, na co państwo stać – mówił Robert Kwiatkowski, prezes PFRON, 12 października 2016 r. w Warszawie podczas konferencji podsumowującej projekt „Olimpijczyk”. Programem tym Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wspierał przygotowania sportowców do Igrzysk Paraolimpijskich w Rio.

„Olimpijczyk” to pierwszy tak duży projekt PFRON wspierający sport wyczynowy. Ukierunkowany był na przygotowania i starty w zawodach kontrolnych i kwalifikacyjnych do Igrzysk Paraolimpijskich.

- Te pieniądze bardzo mocno zapracowały – podkreślił Łukasz Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego (PKPar). – Miało to bezpośrednie przełożenie na wyniki, które zostały osiągnięte w Rio, bo dzięki projektowi praktycznie o 50 proc. wzrosła możliwość wykonania zgrupowań, konsultacji i startów w zawodach. Zakupiono też sprzęt, wszyscy zawodnicy zostali przebadani, co tak naprawdę umożliwiło wykrycie wielu poważnych przypadków chorobowych.

Projekt „Olimpijczyk” podzielono na dwa etapy. Pierwszy realizowano w ostatnim kwartale 2015 r., obejmując nim 186 sportowców z 16 dyscyplin. W jego ramach zorganizowano 65 konsultacji i zgrupowań krajowych i zagranicznych, opłacono występ w 22 zawodach, zakupiono sprzęt dla 139 zawodników i przeprowadzono badania 132 z nich.

W drugim etapie, już w 2016 r., udział wzięło 120 sportowców. Do początku października br. odbyło się dzięki temu 117 konsultacji i zgrupowań w Polsce i za granicą, sfinansowano udział w 36 zawodach, przebadano 74 sportowców i zakupiono sprzęt dla 101 zawodników. Łącznie kosztowało to do tej pory 7,6 mln zł.

- Projekt sprawdził się w 100 proc., wypełnił pewną lukę w finansowaniu, która powstała na skutek tego, że pieniądze, które poszły na stypendia, zostały zabrane z Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, a wcześniej były przeznaczane na możliwość szkoleń i startu w zawodach – mówił Łukasz Szeliga. – Gdyby ta luka nie została uzupełniona projektem „Olimpijczyk”, to wyniki byłyby dużo gorsze i w zasadzie mielibyśmy do czynienia raczej z klęską sportową niż sukcesem.

500 km zamiast kucia w lodzie

O tym, dlaczego te pieniądze były tak ważne, opowiadali sami sportowcy, m.in. kajakarz Jakub Tokarz, mistrz paraolimpijski z Rio, oraz jego trenerka, Renata Klekotko. Do złota Tokarza brąz w kajakach dołożyła też Kamila Kubas.

- Przyjechaliśmy z dwoma medalami, jednak nie byłoby tego, gdyby nie było możliwości prowadzenia szkolenia na wyjazdach zagranicznych, obozach klimatycznych, gdyby nie było sprzętu, którego tak nam brakowało, a to wszystko uzyskaliśmy dzięki projektowi „Olimpijczyk” – podkreślała Renata Klekotko.

Zgromadzeni na konferencji mogli zobaczyć filmy z przygotowań sprzed rozpoczęcia projektu. Na jednym z nich poruszający się na wózku Jakub Tokarz opuszcza się na linie po skarpie obok schodów nad wodę Kanału Żerańskiego w Warszawie. Na drugim wybija łopatą dziurę w skutym lodem kanale, by móc zanurzyć wiosło. Dzięki projektowi „Olimpijczyk” było inaczej. Pieniądze pozwoliły trenować niemal cały rok. W zimie zorganizowano zgrupowanie we Włoszech. Dlaczego to takie ważne? Sportowcy na świecie trenują cały rok, nie mają kilkumiesięcznej przerwy zimowej.

- Cały świat też chce mieć medal na igrzyskach, nie tylko Polacy – mówiła trenerka. – Wiedzieliśmy, że jeśli będzie tak dalej, to nie mamy szans.

- Pierwszy raz w historii pojechaliśmy w lutym i w marcu do Włoch, na zgrupowanie w Sabaudii – dodał Jakub Tokarz. – Pierwszy raz było to przygotowane profesjonalnie i w marcu mieliśmy już przepłynięte ok. 500 km. Rywalizujemy przecież z zawodnikami z Brazylii, Australii, którzy właściwie lato mają cały rok i dzięki temu mają pewien handicap.

To wszystko jest o tyle istotne, że później, na mecie, o medalu decydują nawet nie sekundy, lecz często ich cząstki. Dlatego tak ważne jest właściwe przepracowanie okresu przygotowawczego.

- Mogę powiedzieć, że gdyby nie ten wyjazd, to nie byłoby medalu na igrzyskach – podkreślił Jakub Tokarz.

Bez działań doraźnych

Sportowcy i trenerzy podkreślali, że od zakończenia igrzysk w Rio zaczęły się przygotowania do kolejnych igrzysk w Tokio. Wsparcie finansowe nie może zaś ograniczać się do ostatniego roku przed zawodami. Ważne są przygotowania przez całe cztery lata. Padały się więc pytania, co dalej z programem „Olimpijczyk”?

- To jest bardzo dobry czas, żebyśmy wypracowali systemowe rozwiązania dotyczące wspierania sportu zawodowego, określili, na co stać nasze państwo i spokojnie dali pracować trenerom, zawodnikom – mówił Robert Kwiatkowski, prezes PFRON. – Co ważne, jeżeli teraz wypracujemy dobre zasady i wszyscy się z nimi zgodzimy, to mamy szanse na to, żeby nie działać doraźnie. W sporcie to najgorsze, co może być. Nie da się w ciągu miesiąca, dwóch, trzech przygotować formy i zdobyć medalu.

Prezes Funduszu zaznaczył, że trzeba wykorzystać sytuację, gdy tyle się mówi o sukcesach paraolimpijczyków.

- Podpisaliśmy porozumienie z ministrem sportu i Pełnomocnikiem Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, a moim marzeniem jest, żeby Ministerstwo Sportu zajmowało się sportem wyczynowym, przy wsparciu PFRON, natomiast sam PFRON sportem masowym, razem z powiatami, administracją rządową – podkreślił Robert Kwiatkowski. – Musimy zbudować taki system, w ramach którego wszyscy zgodzimy się na to, że dofinansowanie jest stałe, na cztery lata, że wszyscy mogą spokojnie pracować, ale też musimy powiedzieć sobie, na co państwo stać.

Sukces, który „zaraża”

Zdaniem prezesa PFRON, samo finansowanie sportu wyczynowego to nie wszystko. Paraolimpijczycy muszą się w pewien sposób odwdzięczyć.

- Ważne jest dla mnie wykorzystanie państwa potencjału do tego, byśmy propagowali sport masowy – zwrócił się do obecnych na konferencji sportowców. – To bardzo ważne, gdy znani sportowcy, mistrzowie świata, paraolimpijscy, rekordziści świata pojawiają się w powiatach, regionie i uzyskują sukces w postaci wyjścia paru osób z domu, pokazania, że możliwe jest trenowanie sportu, osiągnięcie sukcesu. Sport jest bardzo ważny, bo spełnia te wszystkie funkcje, o których mówimy: rehabilitacji społecznej, zawodowej. Nie ma nic wspanialszego, niż pokazywanie osób, które pokonują wszystkie możliwe bariery, przeciwności losu, wydobywają się z małych miejscowości i osiągają sukces, rozwijając się, ucząc, znajdując zatrudnienie.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Promocja sportu
    kosa
    13.10.2016, 12:43
    Jeżeli taki paraolimpijczyk lub mistrz świata pojawi się w powiecie i zachęci do uprawiania sportu to niech nie zapomni wspomnieć że przez kilka lat taka osoba musi dużo dużo dokładać do sportu!!!!! Wyjazd na Ogólnopolskie zawody -- paliwo ---koszt np. 120 złotych, --- wpisowe 80zł... razem 200 do tyłu...jeżeli nawet wygra zawody to dostanie dyplom, puchar, długopis i jakiś inny gadżet za 10 zł...he...he.... Witamy w Poland!!!! Oczywiście ścisła kadra ma kasę....a reszta gra za swoje....
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas