W życiu jak w sporcie...
W cyklu „Laureaci Konkursu Człowiek bez Barier 2008”
prezentujemy sylwetkę kolejnej wyróżnionej osoby:
*****
-
Najważniejsze jest, aby mieć przy sobie życzliwych, pomocnych,
bezinteresownych ludzi i samemu takim być dla innych – mówi Ewa
Zielińska, laureatka konkursu „Człowiek bez barier 2008”.
Pochodzi z niewielkiej miejscowości Kopojno k. Konina w
województwie wielkopolskim, ale swoje dorosłe życie związała z
Zieloną Górą. Trafiła tam już po chorobie… Od dnia kiedy stawiła
się na leczenie minęło 18 lat, ale Ewa pamięta go dokładnie. Do
szpitala pojechała tuż po odebraniu świadectwa ukończenia szkoły
zawodowej. Wiedziała tylko tyle, że na lewej nodze ma guza. Po
zabiegu jego wyłuskania i pięciomiesięcznej chemioterapii, wróciła
do normalnego życia. Zaczęła nawet uczyć się dalej, ale po
dziewięciu miesiącach nastąpił nawrót choroby i znowu stawiła się w
Centrum Onkologii w Poznaniu. Aby nie dopuścić do rozwoju nowotworu
i ratować Ewie życie, amputowano jej nogę powyżej kolana.
Ewa pokonała raka w momencie wkraczania w dorosłość, w wieku, kiedy
charakter człowieka dopiero się kształtuje i zmierzenie się z tak
poważną chorobą jest nie lada wyzwaniem. Jednak walczyła z rakiem
pogodnie. – Amputacja była dla mnie szokiem. Przeżywałam to bardzo,
czułam jednocześnie i niepewność i wewnętrzny spokój, że wszystko
skończy się dobrze – mówi Ewa. – Pomogła mi wiara w Boga i
przekonanie, że każdy ma swoją drogę życia, a Bóg ma właśnie wobec
mnie taki plan. Bo trzeba być ufnym jak dziecko i nie pytać
„dlaczego”, bo wszystko przydarza się „po coś”. Czy gdyby nie ta
choroba, amputacja i splot różnych innych wydarzeń, zaczęłabym
trenować lekkoatletykę, pojechałabym na Igrzyska? Raczej nie!
Powrót do codzienności…
… nie był łatwy. – Trudno mi było przywyknąć do protezy – opowiada
Ewa. – Przypinałam obcą, sztywną rzecz i uczyłam się na nowo
chodzić, często z bólem, bo dochodziło do otarć kikuta. Musiałam ją
jednak „polubić”, zmusić do współdziałania by pomagała mi w
przemieszczaniu się.
Siostra namówiła Ewę na przeprowadzkę do Zielonej Góry, gdzie sama
mieszkała. Tam Ewa skończyła kolejną szkołę i znalazła pracę w
księgowości. Potem przyszła fascynacja lekkoatletyką.
– U osób z niepełnosprawnością sport najpierw spełnia funkcje
terapeutyczno–rehabilitacyjne. Dopiero z czasem, gdy czujemy się
sprawniejsi, silniejsi, pojawia się myśl, że można go uprawiać
wyczynowo, że może stać się celem życia – tłumaczy.
W 1997 r. za namową Pani Danuty Tarnawskiej trafiła do Zrzeszenia
Sportowo – Rehabilitacyjnego „Start” w Zielonej Górze, do sekcji
lekkiej atletyki.
– Próbowałam kilku dyscyplin, ale w basenie nie lubiłam długo
siedzieć, a tenis stołowy był dla mnie nudny – śmieje się Ewa. –
Wyszłam więc na stadion. Najpierw bawiłam się kulą, dyskiem,
oszczepem. Okazało się jednak, że najlepsze wyniki osiągam w skoku
w dal i biegu na 100 metrów.
Dzisiaj Ewa Zielińska jest…
… jedną z czołowych, światowych
sportsmenek...
… w tych konkurencjach. Lista jej osiągnięć jest długa. Które z
nich uważa za przełomowe?
– Na pewno start w Mistrzostwach Świata w 2002 r., kiedy zajęłam II
miejsce, bo to był mój międzynarodowy debiut. Ale też Mistrzostwa
Europy w 2003 r. Tam wymieszały się łzy – szczęścia i żalu. Z
jednej strony, to wówczas po raz pierwszy zagrano dla mnie Mazurka
Dąbrowskiego, ale też na podium stałam wtedy sama. Dwie Holenderki,
z II i III miejsca, odmówiły wejścia ze mną na „pudło”. Dlaczego?
Tego nie wiem… Może obraziły się, że wygrałam, a one w końcu
startowały u siebie w domu… Było mi bardzo przykro, kiedy
organizatorzy sugerowali, żebym medal odebrała… gdzieś na
zapleczu.
Marzenie o wzięciu udziału w Igrzyskach Paraolimpijskich wzięło się
z … zazdrości.
Ewa Zielińska podczas wręczenia nagród Człowiek bez Barier
2008, fot.: P. Stanisławski
– Był rok 2000. Moi koledzy klubowi wrócili z Sydney. W pięknych
garniturach, dumni, radośni. Pomyślałam, że być Paraolimpijczykiem
to jest coś! Patrząc na nich wyznaczyłam sobie kolejny cel – ja też
chciałam znaleźć się w gronie najlepszych sportowców świata. Cztery
lata później Ewa zakwalifikowała się do Igrzysk Paraolimpijskich w
Atenach. Jej start określono jako sukces. – A dla mnie to czwarte
miejsce, tak blisko medalu, było traumatycznym przeżyciem. Marzenie
o pozycji medalowej wciąż było niespełnione… – wspomina Ewa.
To dlatego przygotowaniom do Igrzysk w Pekinie podporządkowała całe
swoje życie. Pod okiem trenera Jerzego Walczaka trenowała 6 razy w
tygodniu, po kilka godzin dziennie. Po treningach odnowa
biologiczna, odpoczynek, żeby organizm zregenerował siły. Obozy,
wyjazdy na zawody, mitingi, wszystko to wymagało czasu. Pracodawca
udzielił jej bezpłatnego urlopu z zapewnieniem, że zawsze może
wrócić do pracy. Przez prawie rok Ewa utrzymywała się z renty i ze
stypendiów – z Urzędu Miasta w Zielonej Górze, które „wychodziła”
szefowa jej klubu Danuta Tarnawska oraz (od kwietnia 2008 r.) z
Ministerstwa Sportu i Turystyki. Firma Otto Bock, jeden z jej
sponsorów, który w części ufundował specjalistyczną, sportową
protezę z włókna węglowego, zajął się jej serwisowaniem.
– Mam szczęście do życzliwych i dobrych ludzi – mówi Ewa. – Zawsze
byli przy mnie i pomagali w najtrudniejszych chwilach. Brązowy
medal zdobyty w Pekinie w skoku w dal, to wyraz mojej wdzięczności
dla wszystkich, którzy razem ze mną pracowali na ten sukces i
pomogli mi w spełnieniu mojego największego marzenia. Jestem
szczęśliwa, ale jest pewien niedosyt, bo jeden centymetr dalej … i
było by srebro. Wiem jednak, że dałam z siebie wszystko i jeśli tym
medalem sprawiłam komuś radość to moje szczęście jest podwójne.
Ewa Zielińska podczas wręczenia nagród Człowiek bez Barier 2008,
fot.: P. Stanisławski
W życiu, jak w sporcie
Przydaje się ambicja i zadziorność. Ale też pracowitość,
samodyscyplina, uporządkowanie, dążenie do wytyczonego celu.
– Przyznaję, że brakuje mi spontaniczności , odrobiny luzu i
szaleństwa – uśmiecha się Ewa. – Nie lubię, gdy coś mnie zaskakuje,
gdy nagle muszę zmienić plany. Kiedy patrzę na ten obecny wszędzie
pośpiech, tę pogoń, żeby mieć piękniejszy, większy, dom, lepszy
telewizor i samochód, myślę sobie… Czy nie wystarczy żyć godnie,
mieć kochającą rodzinę, przyjaciół? Życie jak i sport uczą przede
wszystkim pokory, bo nie zawsze to do czego dążymy uda się
zrealizować. Cieszmy się więc przede wszystkim z każdego dnia,
który mamy szczęście przeżyć i nie marnujmy energii na rzeczy
nieważne, zbędne....
Gdyby nie sport…? – Dopóki startuję, na inne zajęcia, nie mam zbyt
wiele czasu – mówi Ewa. – Spotkania z przyjaciółmi, książka, dobry
film, albo spacer, na przykład po lesie - zwłaszcza wtedy, gdy są
grzyby. Moją drugą pasją jest ceramika. To cudowne móc tworzyć,
patrzeć jak z bryły, kawałka gliny powstaje nowe „ dzieło”. Tu
efekt pracy widać bardzo szybko, nie tak jak w sporcie.
Ewa Zielińska czuje się człowiekiem bez barier. – Nie każda osoba z
niepełnosprawnością musi być od razu sportowcem, ale każda powinna
robić to, co sprawia jej największą przyjemność satysfakcje.
Najgorsze jest siedzenie w domu i narzekanie – wyjaśnia. – Moja
niepełnosprawność mnie nie ogranicza. Realizuję swoje marzenia z
równym trudem i uporem jak inni ludzie, a woli walki i pracowitości
mi nie brakuje.
Ewa Zielińska podczas wręczenia nagród Człowiek bez Barier
2008, fot.: P. Stanisławski
*****
OSIĄGNIĘCIA:
2008 r: Igrzyska Paraolimpijskie w Pekinie:
brązowy medal w skoku w dal i IV miejsce w biegu na 100 m;
najlepsza zawodniczka: Mistrzostw Polski w LA w Spale oraz w
Szczecinie, Otwarte Mistrzostwa Niemiec Osób Niepełnosprawnych – I
miejsce (bieg na 100 m) i II miejsce (skok w dal)
2007 r.: Międzynarodowe Mistrzostwa Holandii –
srebrny medal (skok w dal), „Thales FBK Games” (Hangelo –
Holandia), czyli Międzynarodowy Mityng lekkoatletyczny - II miejsce
(skok w dal), Otwarte Mistrzostwa Niemiec (Singen) – II miejsce
(skok w dal), III Światowe Igrzyska zawodników z amputacjami
(Taipei – Chiny)- brązowy medal (skok w dal)
2006 r.: Halowe Mistrzostwa Świata (Szwecja) -
brązowy medal (skok w dal), Mistrzostwa Świata (Assen – Holandia) –
IV miejsce (skok w dal), Międzynarodowe Zawody (Duderstadt –
Niemcy) - złoty medal (skok w dal)
2005 r.: Mistrzostwa Europy (Helsinki – Finlandia)
- brązowy medal (skok w dal), Światowe Igrzyska dla Osób z
Amputacją (Rio de Janeiro – Brazylia) - srebrny medal (skok w dal)
oraz brązowy medal (bieg na 100 m)
2004 r.: Paraolimpiada w Atenach - IV miejsce
(skok w dal)
2003 r.: Mistrzostwa Europy (Assen – Holandia) -
złoty medal (skok w dal) i brązowy medal (bieg na 100 m)
2002 r.: Mistrzostwa Świata (Lille – Francja) -
srebrny medal (skok w dal)
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz