Żyj i pozwól... umrzeć
„Zanim się pojawiłeś” to nie tylko historia o miłości. Film porusza wiele ważnych kwestii, które, choć są powszechne w naszym życiu, nie lubią być wyciągane na pierwszy plan.
Widz podczas oglądania uświadamia sobie, że każda osoba, którą spotykamy, zmienia nas w kogoś innego. Co ważniejsze, do dawnego ja nie ma powrotu. Już sam tytuł w oryginale „Me before you”, czyli dosłownie: „Ja przed tobą”, mówi o sile, z jaką jeden człowiek może oddziaływać na drugiego.
W tle małomiasteczkowej angielskiej scenerii poznajemy Louisa „Lou” Clark (Emilia Clarke, znana m.in. fanom „Gry o tron”), 26-letnią ekscentryczkę, która ima się każdej pracy, by pomóc swej rodzinie wiązać koniec z końcem. Po utracie posady ekspedientki trafia ona do posiadłości Traynorów, miejsca wysoce kontrastującego z jej domem pod kątem zamożności. Za sprawą swego optymizmu zostaje opiekunką Willa Traynora (Sam Claflin, znany m.in. z serii „Igrzyska śmierci”), który dwa lata wcześniej, na skutek tragicznego wypadku, został całkowicie sparaliżowany i wymaga całodobowej opieki.
Will, niegdyś „młody bóg”, rekin wśród bankierów i zdobywca damskich serc, stał się po wypadku cyniczny do szpiku kości, a swoje obecne życie uważa za niewarte kontynuowania. Młoda opiekunka postanawia sprawić, by zmienił zdanie i mimo swej trudnej sytuacji poczuł się szczęśliwy. Tak rozpoczyna się wspólna historia zgorzkniałego i pozbawionego nadziei Williama oraz prostolinijnej, nieznającej świata Lou o wielkim sercu. Pomimo powagi sytuacji, film nie przygnębia, a wręcz z emocjonującą lekkością prowadzi nas do finału, wywołując na przemian śmiech i łzy.
Film wywołał protesty
Czy miłość okaże się silniejsza niż tęsknota za dawnym sobą? A może właśnie choroba, tragiczny wypadek wpływają na nas tak samo silnie, jak osoby, wobec których żywimy uczucia? Bo czy traumatyczne zdarzenia nie sprawiają, że przewartościowujemy swoje życie, stajemy się innymi osobami? Czy sytuację, kiedy bezpowrotnie tracimy sprawność, możemy nazwać „Zanim się pojawiłaś”?
To kwestia tego, czy godzimy się z tym, co nas spotyka. Możemy snuć plany, marzenia, ale Jojo Moyes, autorka powieści, na motywach której powstał film, słusznie zauważa, że w jednym momencie wszystko może się rozsypać. Film nie bez powodów wywołał za granicą protesty. Zarzucano autorom sugerowanie, że lepiej umrzeć, niż być sparaliżowanym. Obraz rzeczywiście mówi o wyborze pomiędzy podjęciem trudnego życia, gdy wcześniej żyło się jak król, a śmiercią w wyniku eutanazji. Śmiercią, która jest głośnym weto wobec losu, jaki nas spotyka.
Co jest słuszne i kto ma rację? Nie mnie osądzać. Przypominam sobie tylko pytanie, które było jednym z tematów wypracowania w szkole średniej. Brzmiał on: „Samobójstwo – odwaga czy tchórzostwo?”. Do dziś nie znalazłam na nie odpowiedzi.
autor: Julita Kuczkowska; zdjęcia, filmik: materiały dystrybutora
„Zanim się pojawiłeś” („Me before you”) – USA, 2015; reż. Thea Sharrock; obsada: Emilia Clarke, Sam Claflin, Charles Dance, Janet McTeer, Brendan Coyle; premiera światowa: 2.06.2016, premiera polska: 10.06.2016.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz