Szpony pozytywnych stereotypów
Pozytywne myślenie utrwaliło w nas zasadę wyszukiwania dodatnich właściwości w trudnych sytuacjach i problemach. Może to być tylko pociecha albo aż punkt wyjścia do działań, które wyprowadzą nas z kłopotów.
Inaczej to wygląda, kiedy cudzy niełatwy los chcemy przedstawić w kolorach tęczy. Spróbujmy przyjrzeć się temu zjawisku wykorzystując niecodzienne przeszkody, z jakimi na co dzień zmagają się ludzie niepełnosprawni.
Wszyscy mają tak samo?
Weźmy człowieka niewidomego. Co radosnego da się o nim powiedzieć, skoro wiemy, że nie widzi piękna świata i nie zna twarzy swojego dziecka. Ale panuje powszechna opinia, że niewidomi mają niesłychaną wrażliwość muzyczną i bardzo dobry słuch. Umieją też w skupieniu wysłuchiwać cudzych zwierzeń i wyciągają z nich dużo prawdziwsze wnioski, bo są czuli na dźwięk głosu, barwę tonu, zawahania… Nie można ich oszukać mimiką twarzy i niedbałymi gestami. Mają wyćwiczoną pamięć, bo nie wszystko mogą od razu zapisać, i bardzo wyczulone zmysły dotyku, smaku, węchu. Są zwykle bardzo otwarci na innych, zainteresowani tym, co ich otacza, bo tego nie widzą.
A na przykład ktoś na wózku. Na pierwszy rzut oka – samo nieszczęście. Ale… Wózkowicze mają zazwyczaj ciekawe pasje, bo „stacjonarny” tryb życia predestynuje ich do rozwijania zainteresowań związanych z wiedzą na określony temat, gdyż jej zdobywanie nie wymaga sprawności ruchowej. Są postrzegani jako cierpliwi i chętnie poświęcający czas innym. Mają dobrą orientację w sprawach komputerowo-internetowych i nie odmawiają pomocy osobom mniej obeznanym ze współczesnymi mediami. Uważni, refleksyjni – nie bez powodu rzeźbę Rodena „Myśliciel” umieszcza się na inwalidzkim wózku, dodając jej przez ten rekwizyt głębi. I jeszcze bogate doświadczenie życiowe, bo to szpitale, operacje, ból, ale także nauka pokory i pogoda ducha.
Ocenianie bez poznania
Pięknie. Ale pod warunkiem, że podejdziemy z dystansem do tych dobrych cech i uznamy je za opinie obiegowe, gdyż jednak nie do każdego mogą pasować. Bo są niewidomi, którzy nie lubią muzyki i wózkowicze, którzy uprawiają sport. To wyzwalanie się ze szponów stereotypów, także tych pozytywnych, zajmie nam jeszcze sporo czasu. Tak naprawdę osoby niepełnosprawne niczego nie dostają w zamian albo zamiast. Zupełnie jak inni ludzie muszą to sobie wypracować.
Dwie starsze panie dyskutowały o osobach na zdrowiu poszkodowanych. „Okropne są te choróbska – mówi jedna – a najgorzej, jak ktoś nie widzi, bo nie ucieszy się światem i nic sam nie zrobi”. „O tak – potwierdza druga – to jest straszne kalectwo”. Słucham bez przekonania. Mój niewidomy kolega napisał mi kiedyś (sam, na zwykłej maszynie do pisania, rozstaw czcionek jego palce znają na pamięć), że dla niego wózek inwalidzki byłby wielkim dramatem, bo jego żywiołem jest ruch, przestrzeń, mimo braku wzroku. Dlatego dziękuje Panu Bogu za taką, a nie inną niesprawność...
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz