Jak zmienić rynek pracy?
Przestać dofinansowywać zatrudnienie osób z lekkim stopniem? Zmienić formułę działania warsztatów terapii zajęciowej? Takie pomysły mogą być w najbliższym czasie konsultowane ze środowiskiem osób z niepełnosprawnością i z ich pracodawcami.
Klubokawiarnia „Życie jest Fajne” powstała z inicjatywy Fundacji Ergo Sum jako miejsce, w którym będą mogły pracować osoby z autyzmem. Zatrudnienie znalazło tam osiem osób z tą niepełnosprawnością. To właśnie tam na początku kwietnia odbyła się debata nt. pracy osób ze stanami ze spektrum autyzmu, a dokładniej barierami, które ją utrudniają albo wręcz uniemożliwiają.
Szału nie ma
- Od lat 90. zrobiliśmy spory postęp, jeśli chodzi o rynek pracy. Nasze regulacje prawne nie odbiegają od tych międzynarodowych. Pewne dysproporcje widziałabym w obszarze zatrudnienia wspomaganego – mówiła podczas debaty dr Katarzyna Roszewska, prawniczka zajmująca się m.in. realizacją przez Polskę Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. – Szału nie ma i stać nas na więcej. Z jednej strony mamy system, który jest popularny na świecie – kwotowy z dofinansowaniem wynagrodzeń. Jednocześnie jest to system bardzo krytykowany. Wspiera on nie pracownika, ale pracodawcę. To system, w którym płacimy pracodawcy za stworzenie miejsca pracy dla osoby z niepełnosprawnością. Niekoniecznie przekłada się to na lepszą sytuację zawodową i konkurencyjność osób z niepełnosprawnością.
Jej zdaniem, na pewno dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych do wynagrodzeń pomaga osobom z niepełnosprawnością w znajdowaniu pracy, ale sposób ich przekazywania niekoniecznie pasuje do wymogów współczesności.
Małe firmy bez szans
- Dzisiaj rynek pracy jest bardziej elastyczny. Mamy bardzo rozpowszechnione umowy cywilnoprawne i inne formy pracy zarobkowej, które niekoniecznie są widziane przez nasz system wsparcia – zauważyła dr Roszewska. – Są pewne regulacje, które pozwalają wesprzeć działalność gospodarczą osób z niepełnosprawnością – chociażby uzyskać refundacje składek na ubezpieczenia społeczne. Ale nie wspieramy już osób, które pozostają zatrudnione na umowy cywilnoprawne. A jest to dla niektórych osób jedyna dostępna forma zatrudnienia, gdyż pozwala na większą swobodę godzenia wymagań zdrowotnych z aktywnością zawodową.
Problemem jest też to, że system wsparcia zatrudnienia preferuje duże przedsiębiorstwa, które mają przewagę, choćby przez to, że mają działy kadr, który mogą w szczegółowy sposób zajmować się kwestiami pozyskiwania środków np. na dostosowywanie stanowiska pracy. Małe firmy, a takie są głównym elementem krajobrazu polskiego kapitalizmu, podobnych mocy nie mają.
fot. sxc.hu
- W Polsce przodujemy w mikrozatrudnieniu – mówiła dr Roszewska. – Osób samozatrudnionych mamy najwięcej w całej Europie. Osoby pracujące w ten sposób nie są w stanie pokonać barier administracyjnych, jeśli chodzi o ubieganie się o jakiekolwiek środki, nie tylko te z PFRON.
W gąszczu absurdów
Jednym ze sposobów na przebicie się na rynek pracy osób z najpoważniejszymi ograniczeniami w zatrudnieniu, np. osób z autyzmem, są spółdzielnie socjalne i inne podmioty ekonomii społecznej. Właśnie tę drogę wybrała Fundacja Ergo Sum, tworząc klubokawiarnię „Życie jest fajne”. Choć jednak ruch ekonomii społecznej jest z roku na rok coraz bardziej dynamiczny i profesjonalny, to wciąż napotyka bariery, zwłaszcza w dużych miastach.
- Chodząc od urzędu do urzędu usłyszeliśmy, że możemy otrzymać refundację zorganizowania miejsca pracy dla osoby z niepełnosprawnością z urzędu pracy, ale okazało się, że procedura i wymagania są tak wielkie, że nie damy rady tego przeskoczyć – wspominała Aleksandra Ciechomska-Smereczyńska, prezes Fundacji Ergo Sum. – Nie możemy na przykład udowodnić, że z kuchni będzie korzystać tylko jeden pracownik z autyzmem, do którego dofinansowanie możemy otrzymać.
Bariery biurokratyczne i wymogi formalne prowadzą niekiedy do sytuacji absurdalnych.
- Spotykają nas na przykład takie sytuacje, że choć jesteśmy organizacją, która działa na rzecz osób z niepełnosprawnością, nie możemy szybko załatwić podjazdu i zgody na jego zamontowanie, gdyż koszty samego projektu są tak wielkie, że zwyczajnie nas na to nie stać – mówiła z żalem prezes Fundacji Ergo Sum.
Podkreśliła, że sukces, jakim było uruchomienie klubokawiarni, jest raczej owocem wspólnej pracy osób zaangażowanych – członków Fundacji, rodziców i pracowników – niż poprawnej współpracy z aparatem państwowym.
fot. sxc.hu
„Grantoza” pożera kreatywność
Innym problemem jest też „grantoza”, czyli formuła przekazywania środków na cele społeczne w wyniku konkursów.
- My, jako młoda organizacja, przystępowaliśmy do wielu konkursów i otrzymywaliśmy informację zwrotną, że jesteśmy zbyt młodzi i nie mamy doświadczenia – wspominała Aleksandra Ciechomska-Smereczyńska. – Nie miało nawet wpływu to, że pracowaliśmy wcześniej w korporacjach na wysokich stanowiskach i mając ogromne doświadczenie, mogliśmy zagwarantować, że z pewnymi sprawami damy sobie radę.
Jej zdaniem, kwestie zatrudnienia powinny być rozwiązywane poprzez działania systemowe. W przeciwnym wypadku dalej więcej energii trzeba będzie zużywać na walkę o publiczne pieniądze, niż na ich mądre użytkowanie.
- Co zrobiliśmy? Wzięliśmy kredyt i to na nasze prywatne hipoteki – opowiadała prezes Fundacji Ergo Sum. – Oczywiście, jako organizacja pozarządowa mamy lokal po preferencyjnych cenach, ale wiele za tym nie idzie. To my musieliśmy sfinansować na przykład terapię naszych pracowników. Teraz jesteśmy już otwarci, działamy na otwartym rynku pracy. Wszyscy nas pytają, czy da się zatrudnić osoby z niepełnosprawnością i gdy my zaczynamy opowiadać historię naszej działalności, to słyszymy, że trzeba poczekać na jakieś zmiany.
Od lewej prelegenci spotkania: Mirosław Przewoźnik, dyrektor Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych; dr Agnieszka Rymsza, doradca Pełnomocnika Rządu ds. Społeczeństwa Obywatelskiego; Małgorzata Marek, menedżerka z firmy PwC i dr Katarzyna Roszewska, prawniczka, Wydział Praca i Administracji UKSW; fot. Mateusz Różański
Włączyć edukację włączającą
Tych zmian oczekuje się w wielu obszarach. Włącznie ze zmianą systemu edukacji, który czasem od początku wrzuca osoby z niepełnosprawnością do szufladki, z której bardzo trudno jest się im potem wydostać.
- Wydaje mi się, że pracę nad świadomością należy zaczynać od dziecka – zauważyła dr Katarzyna Roszewska. – My dopiero zaczynamy, jeśli chodzi o edukację włączającą. Do tej pory osoby z niepełnosprawnością uczyły się w systemie zamkniętym w szkołach specjalnych. I tak naprawdę wychowywały się w izolacji, przez co nie były gotowe do wejścia na rynek pracy, ale też społeczeństwo nie było na nie gotowe. Co gorsza, do takich szkół uczęszczały osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności, które realizowały normalną podstawę programową.
Dr Roszewska od lat działa na rzecz tego, by zapisy Konwencji ONZ, dotyczące edukacji włączającej, wreszcie stały się w naszym kraju faktem. Inaczej nie da się zmienić sytuacji, w której osoby z niepełnosprawnością pod względem edukacji pozostają wciąż daleko w tyle za resztą społeczeństwa.
- Patrząc realnie, zaledwie 9 proc. osób z niepełnosprawnościami ma ukończone studia wyższe – zauważyła Małgorzata Marek, menedżerka z firmy PwC. – To jest bardzo duża bariera.
fot. Mateusz Różański
Orzecznictwo do zmiany
Małgorzata Marek poruszyła też temat orzecznictwa, jako kolejnego obszaru wymagającego zmian.
- Jednym z problemów, który mieliśmy przy zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością, była kwestia definicji i orzeczenia o niepełnosprawności, i niezdolności do pracy – ja naprawdę potrzebowałam opinii kilku prawników, że osoba, która ma orzeczenie o niezdolności do pracy, może zostać zatrudniona – mówiła Małgorzata Marek.
Zwróciła uwagę na kampanię Integracji „Nie chcę być strażakiem” i wchodzącą w jej skład petycję, która wskazuje na konieczność zmian w orzecznictwie.
- Jest to naprawdę ważny krok na drodze do tego, by kwestię zatrudnienia w jakimś stopniu uporządkować – powiedziała.
WTZ dziennymi domami opieki
Kolejną kwestią są wszelkie formy aktywizacji, pracujące niejako nad przygotowaniem osób z niepełnosprawnościami do rynku pracy, czyli warsztaty terapii zajęciowej (WTZ), zakłady aktywności zawodowej (ZAZ) i środowiskowe domy samopomocy (ŚDS).
- Założenie warsztatów terapii zajęciowej było takie, że po pewnym czasie wsparcia ich uczestnicy będą trafiać na otwarty lub na chroniony rynek pracy, stosownie do ich możliwości – mówiła podczas debaty dr Roszewska. – Ale praktyka i badania, które przeprowadził PFRON, wskazują na to, że duża część uczestników WTZ pozostaje w nich, gdyż zaczęły one pełnić funkcję ośrodków wsparcia dziennego pobytu.
- Środowiskowe domy samopomocy przewyższyły warsztaty terapii zajęciowej, jeśli chodzi o przygotowanie osób niepełnosprawnych na rynek pracy, choć to nie był ich cel – zauważył Mirosław Przewoźnik, dyrektor Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. – Teraz mamy taką sytuację, że warsztaty terapii zajęciowej są bardziej formą integracji i uspołecznienia osób z niepełnosprawnością.
fot. Piotr Stanisławski
Stopień lekki bez dofinansowania?
Mirosław Przewoźnik przedstawił podczas debaty kilka pomysłów na dobrą zmianę w zatrudnieniu, które rozważane są w jego Biurze.
- Pracodawcy stwierdzili ostatnio, że trzeba przestać finansować lekki stopień niepełnosprawności – mówił. – Pracodawcy sami zgłaszają ten problem i zgadzają się z ministrem, że oprócz tego, iż zwiększamy środki finansowe, to chcemy też, by były przekazywane na te osoby, które mają największe problemy z podjęciem pracy.
- Myślimy również o zmianie formuły zakładowego funduszu rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Nie we wszystkich przypadkach jest wykorzystywany we właściwym celu – powiedział Mirosław Przewoźnik.
„To nie majstrowanie przy hulajnodze”
Jego zdaniem, wszelkie tego typu pomysły muszą być na bieżąco konsultowane z organizacjami pozarządowymi i pracodawcami, tak by wszyscy mieli możliwość przyłożenia ręki do wspólnych reform.
- Praca przy tak delikatnej materii, jak Ustawa o rehabilitacji, to nie jest majstrowanie przy hulajnodze. Jeżeli my tutaj coś źle zrobimy, to może być z tego więcej szkody niż pożytku – podkreślił Mirosław Przewoźnik.
Jego zdaniem, całościowa praca nad uszczelnieniem systemu może pomóc wygospodarować środki na wprowadzenie pożądanych przez środowisko osób z niepełnosprawnością zmian.
Komentarze
-
Debata z niepełnosprawnymi
29.04.2016, 09:43Zgadzam się. Prowadze Stowarzyszenie dla osób niepełnosprawnych, bardzo często na debatach wypowiadają się osoby, które nie mają zielonego pojęcia o niepełnosprawności. Później przekłada się to wszystko na przepisy. Skutkiem tego są przepisy które są niedostosowane do realności. Proponuje żeby na debaty miały wstęp tylko osoby z orzeczeniem.odpowiedz na komentarz -
Odczucia
28.04.2016, 22:37Po co my piszemy komentarze. Tego nikt nie czyta a już na pewno nie bierze pod uwagę. Wszystkim pomagają tylko nie tym którym należało by pomóc. Tym należy tylko zabrać co tam jeszcze można, tak żeby pacjentom na ul. Wiejskiej żyło się lepiej.odpowiedz na komentarz -
A gdzie konsultacje z niepełnosprawnymi?
27.04.2016, 09:01Odpowiedzialni za zmianę ustawy o rehabilitacji chcą konsultować swoje działania w oparciu o organizacje pozarządowe i pracodawców. A gdzie w tym głos samych niepełnosprawnych? Cały czas błąd tkwi w tym, że pełnosprawnym się wydaje, iż mają monopol na wiedzę o nas, a my (osoby niepełnosprawne) nie jesteśmy ważni, bo według nich trzeba za nas decydować. To nie jest w porządku i zakrawa na dyskryminację!odpowiedz na komentarz -
Praca?
26.04.2016, 14:26Ja nie mam siły, ani ochoty pracować. chcę mieć godną rentę!odpowiedz na komentarz -
Umożliwić pracę, skupić się na asystencie osoby niepełnosprawnej ... godne polecenia praktyki jak np ta w Barcelonie pokazuje, że można wszystko! www.propertynews.pl/centra-handlowe/odziezowy-gigant-pomaga-niepelnosprawnym,4 5066.htmlodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Integracja to zawsze byli ludzie
- Nowa perspektywa i szansa na życie dla pacjentów ze stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS)
- Nie możemy dłużej czekać! Marszałek Szymon Hołownia apeluje o rozpoczęcie prac nad ustawą o asystencji osobistej
- Wiśnik CUP. To już 10 LAT!
- RPD chce walczyć z przypadkami przemocy wobec dzieci neuroróżnorodnych. Powstanie specjalny zespół ekspertów.
Dodaj komentarz