Korwin-Mikke odporny na argumenty
Czy można rozmawiać z Januszem Korwin-Mikkem, europosłem i prezesem partii KORWiN, znanym z obrażania osób z niepełnosprawnością? Próbę podjął Piotr Pawłowski, prezes Integracji. Okazało się, że rozmawiać można, jednak porozumieć się – nie.
- Prowadzimy z moimi znajomymi bardzo burzliwe dyskusje na temat wypowiedzi pana posła, które są kontrowersyjne. Stąd pojawił się pomysł, by porozmawiać z panem, o co właściwie panu chodzi – powiedział Piotr Pawłowski rozpoczynając rozmowę, która odbyła się 18 kwietnia 2016 r. w warszawskiej klubokawiarni Stacja Muranów.
Prezes Integracji odniósł się m.in. do słów, które padły w styczniu tego roku podczas wykładu Janusza Korwin-Mikkego na jednej z poznańskich prywatnych uczelni. Polityk powiedział wtedy, że „dzieci chore umysłowo do szkół wprowadza się celowo, aby obniżyć poziom edukacji. Nie może być tak, że my godzimy się na bredzenie idioty. Posyłanie idioty do szkoły to jest katorga dla tego debila”.
Janusz Korwin-Mikke przyjął zawarte w liście zaproszenie do rozmowy, której moderatorem był Jan Domaniewski, ekspert społeczny Integracji.
Tym samym Piotr Pawłowski jako pierwszy zdecydował się wziąć na siebie trud dotarcia do rozumu i serca Janusza Korwin-Mikkego.
Ostrzegamy, że poniższa relacja jest przeznaczona dla Czytelników o mocnych nerwach... Do europosła nie docierały żadne argumenty. Niestrudzenie szokował swoimi wypowiedziami.
Szok 1. Korwin niepełnosprawny
- Moje pytanie brzmi: na ile niepełnosprawność wyklucza na przykład mnie z tego, by chodzić do szkoły, mieć pracę, realizować się jako normalny facet? – zapytał polityka na początku spotkania Piotr Pawłowski. – Gdzie według pana jest moje miejsce?
- Ja jestem osobą niepełnosprawną – odpowiedział na to Janusz Korwin-Mikke. – Gdybym był sprawny, to przebiegałbym setkę w 13 sekund, a przebiegam w znacznie dłuższym czasie. Wszyscy są trochę niepełnosprawni, idealnie sprawnych nie ma. Nie ma najmniejszego powodu, żeby pan nie był arcymistrzem w brydża czy w szachy. Jednak przez integrację wy rozumiecie coś innego. Pojęcie integracji odnosi się do szkół integracyjnych. Inwalidztwo fizyczne i umysłowe to są dwa różne przypadki. Nie ma powodów, by osoba kaleka czy niepełnosprawna nie uczestniczyła w lekcjach matematyki czy fizyki. Natomiast pojawienie się na WF dziecka na wózku jest skandalem i rzeczą niedopuszczalną. Reszta chłopaków nie może grać z pełną siłą, bo musi uważać, by tego kaleki nie uszkodzić.
Szok 2. Jak pod Głogowem
Jego słowa o tyle dziwią, że konieczności dostosowywania zajęć sportowych do potrzeb konkretnych osób nikt nie podważa i nikt też nie proponuje, by osoby na wózkach grały w piłkę razem z pełnosprawnymi kolegami.
- Jeszcze gorsze przypadki to dzieci z niepełnosprawnością intelektualną – mówił dalej europoseł. – Poziom klasy się obniża, gdyż musi być dostosowany do najgłupszego dziecka w klasie. Te dzieci są traktowane okrutnie, nauczyciele tego nie widzą. Nawet jeśli ktoś odrobinę odstaje intelektualnie od reszty klasy, to spotyka się z szykanami. Te dzieci są używane przez Unię Europejską, jak dzieci przez Niemców pod Głogowem, które były podczas bitwy przywiązywane do machin oblężniczych.
Dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w szkołach integracyjnych są więc zdaniem europosła elementem świadomej polityki ogłupiania społeczeństwa i niszczenia cywilizacji europejskiej, tak jak koedukacja.
Niestety, do europosła nie docierały żadne argumenty Piotra Pawłowskiego na temat nauki w klasach integracyjnych i funkcjonowania w szkołach dzieci z niepełnosprawnością.
Szok 3. Dzieci zagłady cywilizacji
Janusz Korwin-Mikke stwierdził też, że integracja jest celowym zabiegiem sił rządzących światem zachodnim.
- Celowo wprowadza się debili, idiotów, kretynów do klas, żeby obniżyć poziom nauczania i żeby ludzie byli głupsi – zwrócił się do Piotra Pawłowskiego. – Dziwi mnie to, że pan, człowiek dobrej woli, nie widzi, że jest narzędziem w rękach tych, którzy chcą zniszczyć naszą cywilizację.
- Myślę, że narzędziem nie jestem, bardziej przejmuje mnie troska o to, co się dzieje w naszym kraju – odparł prezes Integracji. – Bo jak słucham pana posła, to z jednej strony nie wiem, skąd taki język związany z osobami z niepełnosprawnością. Celowo to podkreślam: nie debil, nie idiota, nie kaleka. Te terminy już nawet nie obrażają, ale nie przystoją osobie, która jest parlamentarzystą. Z drugiej strony, gdy myślę o edukacji, to kiedyś rzeczywiście my, osoby z niepełnoprawnością, byliśmy pochowani po domach.
Prezes Pawłowski zwrócił uwagę na to, że dziś sami rodzice często chcą zapisywać swoje pełnosprawne dzieci do szkół integracyjnych, gdyż tam ich pociechy uczą się wrażliwości.
- Ci rodzice są przekupywani różnymi przywilejami – replikował poseł i odniósł do słów, które usłyszał po jednym ze swoich spotkań w Gdańsku. – Po spotkaniu podszedł do mnie nauczyciel i powiedział, że oni pokoju nauczycielskim, gdy mają lekcje w klasie integracyjnej, to mówią, że idą do „tych debili”. Debil, imbecyl – za moich czasów były to terminy normalne. Prościej mówi się „imbecyl” niż „osoba niepełnosprawna z niskim IQ”.
Na argument Piotra Pawłowskiego, że jesteśmy w zupełnie innych czasach, jeśli chodzi o możliwości funkcjonowania osób z niepełnosprawnością w świecie, Janusz Korwin-Mikke stwierdził, że przecież dzieciom z niepełnosprawnością lepiej byłoby funkcjonować w swoim środowisku, dostosowanym do ich poziomu.
Szok 4. Kaligula do spółki z Hitlerem
Ponieważ zbliżają się Igrzyska Paraolimpijskie w Rio, nie sposób było nie odnieść się do słów Janusza Korwin-Mikkego sprzed czterech lat na temat sportu paraolimpijskiego: „można się tylko cieszyć, że inwalidzi też organizują zawody. Ze sportem nie ma to jednak wiele wspólnego – równie dobrze można by organizować zawody w szachy dla debili”. W odpowiedzi polityka nie mogło zabraknąć tak często używanych przez niego porównań do III Rzeszy.
- Wie pan, kto pierwszy zrobił zawody dla niepełnosprawnych? – zapytał europoseł. – Kaligula, urządzając zawody dla kalekich gladiatorów. Następny był Hitler, którzy zorganizował spartakiadę dla rannych żołnierzy. Ja byłem przeciwny, by pokazywać paraolimpiadę w telewizji, gdyż ludzie nie chcą tego oglądać, ponieważ zasadą sportu jest Citius-Altius-Fortius (łac. Szybciej-Wyżej-Mocniej), a człowiek niepełnosprawny nie może być supersprawny i tyle.
Janusz Korwin-Mikke stwierdził, że po jego wypowiedzi wszystkie telewizje w Polsce na niego napadły, potem jednak nadeszła paraolimpiada w Soczi i znów żadna telewizja jej nie pokazała.
- Igrzyska pokazywały telewizje zagraniczne, prywatne – wtrącił Piotr Pawłowski.
- Jak ktoś chce pokazywać, to niech sobie pokazuje, tylko nie można zmuszać telewizji państwowej, żeby pokazywała za pieniądze publiczne coś, czego być może widzowie nie chcą oglądać – podkreślił europoseł.
Polityka nie przekonywały argumenty Piotra Pawłowskiego, dotyczące rosnącej popularności sportu paraolimpijskiego, tego, że podczas paraolimpiady w Londynie zabrakło biletów.
Szok 5. Upaść na główkę
Zdaniem europosła świat, a więc i stosunek do osób z niepełnosprawnością intelektualną, powinien być taki, jak 120 lat temu, gdy wszystko – jego zdaniem – oparte było na zdrowym rozsądku i ludzie sami między sobą załatwiali wszystkie problematyczne kwestie.
- Co musiałoby się stać, by zmienił pan swój stosunek do osób z niepełnosprawnością? – zapytał w końcu Piotr Pawłowski.
- Musiałbym upaść na główkę – stwierdził bez zastanowienia.
Zdaniem Janusza Korwin-Mikkego, obecny kierunek zmian w społeczeństwie jest drogą do upadku ludzkości, czego elementem jest właśnie integrowanie osób z różnymi niepełnosprawnościami ze społeczeństwem. Osób, które jego zdaniem są rozpuszczone i roszczeniowe.
- Ja prowadzę taką fundację, która ma się zająć przygotowaniem do mistrzostwa sportowego dzieci fizycznie niepełnosprawnych w szachach i brydżu. Nie ma chętnych – przyznał europoseł. – Biorę udział w wielu turniejach szachowych, brydżowych i nie ma tam osób na wózkach. Dlaczego? Tak samo jest ciekawe, dlaczego nie ma wśród arcymistrzów w biegach debilów. Dzieciom się nie chce zostawać mistrzami szachowymi i brydżowymi, bo one dostają dużo pieniędzy z różnych fundacji i instytucji państwowych. Tyle pieniędzy, że nie chcą przestać być debilem, bo mogłyby przestać dostawać zasiłki, które demoralizują ludzi.
Polityk wysnuł też teorię, że pojęcie niepełnosprawności jest tak naprawdę sztuczne, a stworzyły je instytucje państwowe.
Szok 6. „Debil” sformułowaniem technicznym
Dominującym tematem dyskusji była kwestia języka, którego używa Janusz Korwin-Mikke, a zwłaszcza powtarzanych przez niego w kółko słów – debil, kretyn. Europoseł argumentował, że są one krótsze, więc i wygodniejsze, niż np. osoba z niepełnosprawnością intelektualną.
- Jest różnica między nazwaniem kogoś debilem a niepełnosprawnym umysłowo – nie zgodził się prowadzący dyskusję Jan Domaniewski. – Słowo „cham”, tudzież inne na „ch” też są krótkie. Jednak każde słowo ma swój kontekst i trzeba uważać, by kogoś nim nie obrażać.
- To słowo „niepełnosprawny” jest obraźliwe! – odpowiedział Janusz Korwin-Mikke. – Ja używam słowa „inwalida”, a nie „niepełnosprawny”, gdyż nie chcę nikogo obrażać. Przecież niedaleko stąd, na Żoliborzu, jest plac Inwalidów. Słowo „debil” jest sformułowaniem technicznym i debil się o nie nie obraża, bo nie słucha tej dyskusji.
Na inny argument, że słowo te jest również obraźliwe dla rodziców dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, Janusz Korwin-Mikke miał swoją odpowiedź.
- Matka, mając debilne dziecko, ma o wiele większe problemy niż to, co o nim mówię – podkreślił.
Szok 7. Z kim przestajesz...
Pod koniec dyskusji Janusz Korwin-Mikke stwierdził, że nie powinno się integrować ze społeczeństwem osób z niepełnosprawnością, gdyż może być ona... zaraźliwa.
- Nikt nie podważy zasady „z kim przestajesz, takim się stajesz” – stwierdził polityk i próbował przekonywać, że przebywając z osobą kulejącą, sam zacząłby kuśtykać.
Z argumentem o możliwości „zarażenia się” niepełnosprawnością, jak i podobnymi, równie szokującymi poglądami, trudno dyskutować, choć zawsze warto. W końcu kropla drąży skałę. Dlatego Janusz Korwin-Mikke otrzymał na koniec spotkania wydany przez Integrację „Savoir-vivre wobec osób z niepełnosprawnością” – broszurę z elementarnymi zasadami współżycia społecznego.
Jakie owoce przyniesie to spotkanie, zobaczymy pewnie już wkrótce. Nie warto tracić nadziei.
Żeglarz bez portu
- Mam wrażenie, że pan poseł zapędził się w jakąś ślepą uliczkę i teraz nie za bardzo wie, jak z niej wybrnąć – skomentował po spotkaniu Piotr Pawłowski. – Wszyscy dookoła mówią, że używa języka przestarzałego, pejoratywnego, obraźliwego i segregującego. Jego podejście do życia nie przystaje do obecnej rzeczywistości, do czasu, w jakim jesteśmy. Wydaje mi się, że jest jednym z samotnych żeglarzy, którzy płyną i sami nie wiedzą, do jakiego portu. Jest w zdecydowanej mniejszości, jeśli chodzi o tego typu myślenie. Czas na pewnego rodzaju zrewidowanie swojego poglądu.
Całą dyskusję można obejrzeć na portalu YouTube:
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz