Czas na twój ruch
Wystarczy wsiąść do autobusu, aby za
chwilę znaleźć się na siłowni, basenie, korcie tenisowym. Trzy razy
w tygodniu powinny wystarczyć na utrzymanie niezłej formy
fizycznej. To proste i dość powszechne… wśród osób
pełnosprawnych.
Taka rekreacja na co dzień, bez zacięcia wyczynowego w przypadku
osób niepełnosprawnych, praktycznie nie istnieje - ot, taka, aby
dla przyjemności dwa razy w tygodniu pójść na basen czy pograć w
hali - uważa Krzysztof Kwapiszewski, prezes Klubu Sportowego
Niepełnosprawnych „Start" Warszawa. - Możemy zrobić eksperyment:
podejść do 20 osób niepełnosprawnych na ulicy i zapytać, czy
chciałyby wziąć udział w zajęciach rekreacyjno-sportowych. Stawiam
10 swoich pensji, że 15 osób powie „nie" lub „tak", lecz na zajęcia
nie dotrze.
W 2007 roku z pieniędzy Ministerstwa Sportu i Turystyki 62
organizacje przygotowały zajęcia sportowe i rekreacyjne. Spośród
ok. 5 mln Polaków z niepełnosprawnością niecałe 85 tys. wzięło w
nich udział, z czego niewiele ponad 23 tys. uczestniczyło w
zajęciach cyklicznie. Dane Polskiego Towarzystwa Turystyczno -
Krajoznawczego mówią o 25 tys. osób z niepełnosprawnością, które
brały udział we wszelkich organizowanych przez PTTK w ub. roku
wycieczkach i imprezach. Statystyki potwierdzają opinię, że trzeba
obejrzeć relację z paraolimpiady, aby zobaczyć osobę z
niepełnosprawnością aktywną fizycznie.
- Każdy klub sportowy niepełnosprawnych niemal żebrze o chętnych –
stwierdza z żalem Krzysztof Kwapiszewski. – Mało kto się garnie.
Gdy dość szeroko ogłaszaliśmy, że organizujemy rejs jachtem dla
niepełnosprawnych mieszkańców Warszawy, z trudem udało się ich
zebrać. A potrzebowaliśmy… pięciu osób.
Pies z kulawą nogą
Problem ten nie bierze się z niczego.
- Z jakiej oferty mogą skorzystać osoby z niepełnosprawnością? –
pyta prof. dr hab. Andrzej Kosmol, kierownik Zakładu Sporty
Niepełnosprawnych warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego
(AWF). I zaraz sobie odpowiada: - Moim zdaniem ze stosunkowo
ubogiej. Niewiele jest np. klubów fitness czy siłowni, które są
dostosowane do ich potrzeb.
Rekreacja i aktywność fizyczna osób pełnosprawnych rozwijają się w
dużej mierze dzięki tego typu obiektom sportowym. Coraz więcej
ludzi chce dbać o kondycję, tymczasem dostępność hal, basenów,
siłowni często pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza w mniejszych
miejscowościach, gdzie wybór jest ograniczony lub go nie ma.
Co daje aktywność fizyczna?
|
Problemem jest dostępność architektoniczna, ale także „mentalna".
Wciąż słychać o pracownikach dostosowanych pływalni, którzy nie
chcą wpuścić osób z niepełnosprawnością, albo o właścicielach
kortów, którzy zakazują gry wózkowiczom, bo zniszczą oni
nawierzchnię. Niewielu też trenerów w siłowniach czy klubach
fitness potrafi dostosować zestaw ćwiczeń do rodzaju i stopnia
niepełnosprawności. Do tego należałoby dodać niejako tradycyjne
kłopoty z niedostosowanym transportem. Paradoksalnie zatem sport
osób z niepełnosprawnością prężniej rozwija się w niewielkich
miejscowościach niż np. w stolicy, gdzie jest największa liczba
dostosowanych obiektów, niskopodłogowy transport i bogata oferta
aktywnego spędzania czasu.
- Aglomeracja stwarza osobom z niepełnosprawnością bardzo wiele
form aktywności - twierdzi Krzysztof Kwapiszewski. - Mają centra
handlowe, kina, pracę, studia. Sport schodzi na dalszy plan.
Szef stołecznego „Startu" uważa też, że w wielkich miastach długie
dojazdy zniechęcają do treningów. W zajęciach przeważnie
uczestniczą osoby, które mieszkają blisko. Zdecydowanie nie zgadza
się z argumentem, że problemem jest brak pieniędzy, a także
informacji o możliwościach uprawiania sportu. Jako przykład podaje
ostatni pilotażowy projekt m.st. Warszawy.
We współpracy ze „Startem" w sześciu pływalniach stolicy prowadzone
są darmowe zajęcia dla osób z niepełnosprawnością ruchową.
Zapewniona jest opieka instruktora, nie trzeba nawet umieć pływać,
można przyjść, spróbować, a na koniec posiedzieć w jacuzzi. Mimo
prowadzonej od marca br. reklamy, w części basenów z trudem zebrano
komplety, czyli po 20 osób.
- To nie jest tak, że ludzie nie wiedzą - stwierdza Krzysztof
Kwapiszewski. - W Warszawie jest dużo propozycji. Kilka klubów
oferuje w sumie prawie wszystkie dyscypliny dla osób
niepełnosprawnych.
Problemem nie jest też wąska oferta. Swego czasu w stolicy
zorganizowano nawet dostosowaną kręgielnię. - Pies z kulawą nogą
nie przyszedł - komentuje Kwapiszewski.
Zajęcia w ramach klubów sportowych rozwiązują też częściowo problem
zebrania w jednym miejscu kilku osób z podobną dysfunkcją i w
zbliżonym wieku, aby można było uprawiać dyscypliny
drużynowe.
Cel rehabilitacji
Może więc problem tkwi w braku nawyku aktywności, wewnętrznej
potrzeby dbania o kondycję fizyczną?
- W 2004 roku przygotowaliśmy dla Ministerstwa Sportu ekspertyzę
„Sport osób niepełnosprawnych w Polsce i na świecie" - mówi prof.
Kosmol z AWF. - Zapytaliśmy osoby, które uprawiają sport na wysokim
poziomie, ile czasu minęło od urazu do podjęcia działalności
sportowej? Średnia oscyluje w granicy 10 lat... To oznacza, że ani
rehabilitant, ani lekarz nie mieli istotnego wpływu na aktywizację
tych łudzi w ich dalszym życiu.
Celem rehabilitacji jest przygotowanie człowieka do życia w
społeczeństwie. Nie jest problemem usprawnić fizycznie czy
mentalnie osobę ze specjalnymi potrzebami wtedy, gdy przebywa ona
pod kontrolą rehabilitanta. Już w szpitalu trzeba pacjentów uczyć
aktywności.
- Próbujemy uświadamiać studentom relacje między rehabilitacją a
dalszym życiem osoby niepełnosprawnej, która w pewnym momencie
będzie musiała zacząć samodzielnie funkcjonować - mówi prof.
Kosmol. - Nie wystarczy stosowanie odpowiednich ćwiczeń
usprawniających. Pytanie, jakie powinien zadać sobie rehabilitant,
brzmi: czy nauczyłeś tę osobę radzenia sobie w życiu
codziennym?
- Ogólnie całe społeczeństwo jest dosyć leniwe. Podczas pobytu w
klinice pacjenci wykonują ćwiczenia, a w domu o nich zapominają -
stwierdza prof. dr hab. n. med. Wanda Stryła, kierownik Katedry i
Kliniki Rehabilitacji Ortopedyczno - Rehabilitacyjnego Szpitala
Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Zdaniem Krzysztofa Kwapiszewskiego, ludzie wiedzą że mogą, wiedzą
gdzie i świadomie z tego nie korzystają.
- Ludzie stali się wygodni - uważa. - Wystarczy im jeden palec
sprawny do operowania pilotem od telewizora. Trudno jest kogoś
zmusić do aktywności, nie da się silą doprowadzić go do sali
gimnastycznej.
Jeśli ktoś przed urazem nie był aktywny fizycznie, trudno
oczekiwać, że będzie taki po nim. Z doświadczeń warszawskiego
„Startu" wynika jednak, że większość trenujących to osoby po
urazach. Zdecydowanie mniej jest tych, którzy się z dysfunkcją
narządu ruchu urodzili. To może być pokłosie podejścia w szkołach
do kultury fizycznej dzieci z niepełnosprawnością. Czasem, z obawy
o pogłębienie dysfunkcji, nie pozwala się im ćwiczyć. Zdarza się,
że nauczyciele WF nie wiedzą, co z takimi uczniami robić. Oni na
ławce dla niećwiczących nie dowiedzą się, że wysiłek fizyczny nie
jest tylko po to, żeby się męczyć. Nie będą wiedzieli, że na
basenie jest fajnie, a sala gimnastyczna nie służy tylko do nudnej
rehabilitacji. Na efekty nie trzeba długo czekać.
- Trudno ludzi wyciągnąć z domu - na-rzeka Antoni Szczuciński,
prezes Stowarzyszenia Sportu, Turystyki i Rekreacji Osób z
Dysfunkcją Wzroku „Smrek" z Bielska-Białej. - Młodego rodzina nie
puszcza, a starszemu mówią: „A po co ci to, jeszcze coś ci się
stanie. Kto cię będzie leczył, jak zawału dostaniesz?". Nie wiedzą,
że w ten sposób to on się od zawału oddala.
W zdrowym ciele...
Wysiłek fizyczny jest częścią procesu rehabilitacji. Przyczynia się
do poprawy zdrowia i utrzymania kondycji.
- Aktywność fizyczna działa na cały organizm, poprawia wydolność
oddechową, krążenia, siłę mięsni, sprawność, koordynację ruchową,
działa stymulująco na ośrodkowy układ nerwowy, no i opóźnia proces
starzenia - tłumaczy prof. Stryła. - Żadna tabletka nie zastąpi
ruchu. Jest to też czynnik antydepresyjny, motywujący do działania.
Myśli są skierowane nie na siebie, a na zadanie do wykonania.
Badania wskazują, że osoby z niepełnosprawnością aktywne fizycznie
są w ogóle aktywne. Sport na pewno pomaga im też uwierzyć we własne
siły. Czy jest on jednak dla każdego?
- Nie mówmy o sporcie, bo ten kojarzy się przede wszystkim z
wyczynem - zastrzega prof. Kosmol. - Powinniśmy mówić o aktywności
ruchowej, kulturze fizycznej, czyli o wychowaniu do dbałości o
siebie w ujęciu fizycznym i duchowym. Takie postrzeganie aktywności
ruchowej jest niezbędne każdemu.
Jak wziąć się za siebie? 1. Realnie oceń możliwości. Nie zaczynaj od dużego wysiłku. 2. Zapytaj lekarza, jaki wysiłek fizyczny możesz podjąć, a jaki jest niewskazany. 3. Rozejrzyj się po okolicy, poznaj ofertę klubów sportowych. W internecie szukaj np.:
4. Nie ograniczaj się jednak do klubów dla osób z niepełnosprawnością. Możesz robić coś sam lub udać się do dostosowanych obiektów:
6. Po prostu - odważ się i spróbuj! |
Pozostaje tylko jeden warunek. Należy pamiętać, że to lekarz
określa, jaki wysiłek można wykonywać, a jaki jest niewskazany.
Niestety, część lekarzy wychodzi z założenia, że jeśli ktoś ma
niepełnosprawność, to sportu uprawiać nie może.
- Lekarze mają swoje argumenty, to nie podlega dyskusji - zaznacza
prof. Kosmol. - Reakcje organizmu osób np. z uszkodzeniem rdzenia
kręgowego w czasie wysiłku mogą być różne. U osoby pełnosprawnej
wraz ze wzrostem wysiłku wzrasta ciśnienie, natomiast u osoby po
urazie kręgosłupa może być odwrotnie. Lekarze mają świadomość
istniejących zagrożeń.
Ważne są: odpowiednia intensywność oraz rodzaj aktywności. Wszystko
zależy od konkretnej osoby. Często sami lekarze nie są zgodni.
Część lekarzy kardiologów będzie zakazywać wysiłku osobom chorym na
serce, inni powiedzą, że to właśnie najlepsza terapia.
- Jeżeli ktoś ma niewydolność serca, obrzęki kończyn czy problemy
zakrzepowe, to wzmożona aktywność może mu zaszkodzić - przyznaje
prof. Stryła. - Trzeba jednak pacjenta indywidualnie ocenić. Myślę,
że każdemu można dobrać odpowiedni rodzaj aktywności fizycznej, bo
nawet spacer poprawia lub utrzymuje w dobrej formie siłę mięśni i
zakres ruchu w stawach. Z pewnością brak ruchu przynosi więcej
szkody niż ruch.
Wbrew opinii części lekarzy, aktywność ruchowa jest też dla osób z
dysfunkcją wzroku. Mało tego, specjaliści mówią, że dzieci i
młodzież z osłabionym widzeniem powinny być aktywne fizycznie, bo
polepsza to ukrwienie oka.
- Owszem, jest kilka schorzeń, które nie tyle wykluczają ruch, ile
nakazują ruch ostrożny, z zachowaniem pewnych reguł, np. przy
jaskrze będzie to nagłe schylanie się. – tłumaczy Antoni
Szczuciński – Z drugiej strony utrata wzroku w wyniku cukrzycy może
być właśnie efektem braku ruchu. Przy cukrzycy ruch jest jednym z
czynników obniżających cukier w sposób naturalny. U ociemniałych
cukrzyków, szczególny nacisk powinno się kłaść właśnie na możliwość
rekreacji ruchowej, niemalże w ramach metodycznej terapii.
Oczywiście, przy dobieraniu rodzaju aktywności fizycznej z uwagi na
typ dysfunkcji nie można pomijać preferencji zainteresowanego.
Wybór mniej lub bardziej adaptowanych rodzajów aktywności jest
bardzo duży. Osoby z niepełnosprawnością ruchową mają możliwość
uprawiania wielu dyscyplin - od bocci przeznaczonej nawet dla ludzi
najbardziej poszkodowanych, po efektowne rugby na wózkach. Osoby z
dysfunkcją wzroku mogą z przewodnikami chodzić po górach i jeździć
na rowerach. Osoby z niepełnosprawnością intelektualną, a także
niesłyszący mogą uprawiać większość dyscyplin, łącznie z piłką
nożną. Dla wszystkich zaś są spacery i przeróżne formy
turystyki.
Zasmakować życia
Maria Maranda, prezes Oddziału Regionalnego PTTK w Białymstoku, od
15 lat organizuje imprezy turystyczne dla osób z
niepełnosprawnościami.
- Ludzie często nie wiedzą, że można w ogóle wyjść z domu - mówi. -
Mam takich uczestników, dla których wyjazd na rejs czy rajd na
powitanie lata jest jedynym w roku wyjazdem na świeże
powietrze...
Maria Maranda zaczynała propagowanie turystyki wśród młodych ludzi
wózkach. Drukowała w prasie ogłoszenia, szukała chętnych na własną
rękę. Pojawiło się 50 młodych ludzi z rodzicami, potem ta grupa się
rozrastała o inne osoby z niepełnosprawnościami: niewidomych, ze
schizofrenią, z zespołem Downa. Wspólnie poznawali Białystok,
pływali po jeziorach, topili Marzannę, brali udział w rajdach,
wyścigach wózkowiczów, piekli ziemniaki na ognisku. Dzięki pani
Marii zasmakowali życia. Turystyka też jest ruchem, poznawaniem
innego miejsca niż własny dom.
- To przede wszystkim cudowne emocje - mówi Maria Maranda. -
Pojawia się radość ze święta, jakim jest spotkanie z naturą,
zachwyt, że można pojechać i popatrzeć. Turystyka daje lepsze
wyniki w rehabilitacji niż zajęcia w zatłoczonej sali.
Maria Maranda nie ma wątpliwości, że turystyka jest aktywnością
nawet dla osób ze sprzężoną niepełnosprawnością.
- Mam przed oczami chłopaka, który nie mówi, nie rusza się,
samodzielnie nie zje ani się nie ubierze - opowiada - a każdy jego
wyjazd w teren owocuje wierszami i obrazami.
Ważne, aby znalazła się osoba, która chce taką turystykę
organizować i potrafi zarazić ideą innych. Potrzebni są
opiekunowie, a dla osób niewidomych - przewodnicy. Nie musi ich być
wielu. Turystykę i aktywny wypoczynek uprawiać można i
samodzielnie. Organizm nie zapomni tego, co się dla niego
zrobiło.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz