Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Studenci na „wyspach szczęśliwych”?

01.10.2015
Autor: rozm. Mateusz Różański, fot. Jerzy Sawicz, sxc.hu
krzesła w rzędzie w sali uniwersyteckiej

Właśnie rozpoczął się rok akademicki. To dobry czas na to, by przyjrzeć się sytuacji studentów z niepełnosprawnością. Z roku na rok jest ich w Polsce coraz więcej, a duże ośrodki akademickie starają się zapewnić im jak najlepsze warunki. Jednak na tym idyllicznym obrazku znajduje się wiele rys. O blaskach i cieniach studiowania osób z niepełnosprawnością rozmawiamy z Ireneuszem Białkiem, politologiem i dyrektorem Działu ds. Osób Niepełnosprawnych Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Mateusz Różański: Określił Pan kiedyś sytuację studentów z niepełnosprawnością jako „wyspy szczęśliwe”. Dlaczego i na czym to szczęście polega?

Ireneusz Białek: Uczelniom w Polsce udało się stworzyć system wsparcia edukacyjnego, który dorównuje temu, czym dysponują uniwersytety zachodnioeuropejskie, a to już duże osiągnięcie.

W pewnym sensie przez ostatnich kilkanaście lat przeskoczyliśmy całą epokę. Nie stało się to natomiast (a przynajmniej nie w tym stopniu, jak na uczelniach) na niższych poziomach edukacji, ani nie ma to jeszcze miejsca na rynku pracy. Dlatego, kiedy ktoś już przedrze się przez zasieki, jakie stawia mu szkoła i dobije do tej „wyspy szczęśliwej”, czyli uczelni, to stara się jak najpełniej wykorzystać swoją sytuację.

Z jednej strony cieszymy się, że nasi studenci mają tak dobre warunki, z drugiej dostrzegamy ograniczenia systemu. Oczywiście w wielu miejscach mogą odezwać się głosy, że nie na wszystkich uczelniach jest, aż tak idealnie. Tym nie mniej, gdy słyszę od dziennikarzy pytanie o to, co jeszcze mamy w planach, to coraz częściej odpowiadam, że nic. Teraz naszym celem jest utrzymanie tego, co już udało się osiągnąć. Czasami nawet mam wrażenie, że nasza uczelnia robi więcej niż nasi zachodni partnerzy. Jeśli zrównaliśmy się z Uniwersytetem na przykład w duńskim Aarhus, to już o czymś świadczy. Obecnym wyzwaniem dla systemu wspierania osób z niepełnosprawnościami w Polsce jest przeprowadzenie podobnej zmiany na wcześniejszych etapach edukacji i wprowadzenie odpowiednich zapisów prawnych, gwarantujących skuteczne wdrażanie zasad edukacji włączającej zgodnie z duchem Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych.

Już w tej chwili studenci z niepełnosprawnością mogą liczyć na dość szeroką gamę różnego rodzaju form wsparcia. Jednak czy to nie zachęca do przedłużania nauki niż do pilnego studiowania?

Uczelnie zabiegają o studentów. Borykamy się z niżem demograficznym, dlatego wszyscy studenci, a nie tylko ci z niepełnosprawnością, mogą liczyć na wiele zachęt i udogodnień, których jeszcze kilka lat temu nie było. Per „saldo” jest to jednak zmiana na lepsze – warunki studiowania są nieporównywalnie dogodniejsze niż te, których ja doświadczałem jako student.

Ireneusz Białek podczas konferencji Uniwersytetu Jaggielońskiego

Konferencja "Świadomość niepełnosprawności - nowe wyzwania dla edukacji", przy katedrze prof. Willy Aastrup z Aarhus University, po prawej Ireneusz Białek, kierownik Działu ds. Osób Niepełnosprawnych UJ, Aula Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2009, fot. Jerzy Sawicz.

Można dyskutować, czy tych form wsparcia jest za dużo i czy nie są zbyt rozbudowane. Na pewno są osoby, dla których to wciąż i tak jest za mało. Jednak uważam, że obecnie funkcjonujący system wsparcia w dostępie do wykształcenia uniwersyteckiego jest optymalny i pozwala osiągnąć sukces tym, którzy chcą ten sukces osiągnąć.

Jeśli są studenci, dla których wsparcie jest celem samym w sobie i zachęca do bierności, to na takim podejściu tracą oni sami. Czasami może się wydawać, że wielość stypendiów i innych form wsparcia może zniechęcać do wysiłku, a zachęcać do przedłużania studiów, ale ja zniechęcałbym do takiego sposobu myślenia. Cały ten system istnieje po to, by wyrównywać szanse studentów z niepełnosprawnością. Tak, by mogli oni potem jak najlepiej funkcjonować po opuszczeniu murów uczelni i radzić sobie z trudnymi realiami rynku pracy.

Mój przyjaciel z Uniwersytetu Aarhus mówi, że absolwent z niepełnosprawnością musi być „more than excellent”, czyli bardziej niż doskonały, po to, by pracodawca spośród wielu kandydatów, w tym tych całkowicie sprawnych, wybrał właśnie jego.

Z drugiej strony osoba z niepełnosprawnością i jednocześnie z dyplomem uczelni to nie lada rzadkość – choć statystyki się poprawiają to jedynie 9,1 procenta osób z niepełnosprawnościami osiąga wykształcenie wyższe. Wśród osób sprawnych odsetek ten wynosi 25,8. Czemu tak się dzieje?

Tu dotykamy problemu zasieków postawionych na wcześniejszych etapach edukacji, zwłaszcza niedostosowania szkolnictwa otwartego do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Bardzo cierpimy na tym, że nie udało się w Polsce skutecznie wdrożyć zasad edukacji włączającej w szkolnictwie otwartym, szczególnie dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Wiele z naszych uniwersyteckich doświadczeń można byłoby przekazać szkołom podstawowym i średnim. Wtedy może udałoby się stworzyć takie warunki, by na uczelnie trafiały nie tylko pojedyncze jednostki, które się przez te zasieki jednak przedarły.

książki na regałach w bibliotece

Wciąż osoby z niepełnosprawnością chętniej wybierają kierunki związane niejako z niepełnosprawnością, np. pedagogikę specjalną, terapia zajęciowa czy praca socjalna, niż te, których absolwenci są poszukiwani przez pracodawców. Czy to nie skazuje ich na bezrobocie ?

U nas tak było na początku. Osoby z niepełnosprawnością wybierały kierunki związane z tematyką niepełnosprawności. Teraz już tak nie jest. Takie zjawisko występuję głównie na uczelniach, które dopiero otwierają się na studentów z niepełnosprawnością. Najłatwiej zaoferować im studiowanie na kierunkach, które w jakiś sposób wiążą się z ich sytuacją osobistą. Jednak przy zapewnieniu odpowiedniego wsparcia, co jest najtrudniejsze i najdroższe na kierunkach przyrodniczych i technicznych, sytuacja się zmienia. W tej chwili na Uniwersytecie Jagiellońskim studenci z niepełnosprawnością studiują na różnych kierunkach. Odpowiedź na to pytanie ma jeszcze jedną warstwę.

Jaką ?

Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy takie zjawisko jest negatywne, czy pozytywne. Z jednej strony można postawić tezę, że przyczynia się to do zwiększenia liczby bezrobotnych absolwentów pedagogiki czy psychologii. Z drugiej zaś przypomina mi się jednak słuszna zasada „Nic o nas, bez nas”.

To znaczy ?

Wpływ specjalistów na życie osób z niepełnosprawnościami, aby funkcjonowały zgodnie z ich, a nie własną wizją jest wciąż zbyt duży. Jeśli więc ktoś chce naprawdę zajmować się tematyką niepełnosprawności, co wcale nie jest łatwe, to dlaczego miałby tego nie robić? Owszem nie jest tak, że osoby z niepełnosprawnością są z automatu fachowcami w danej dziedzinie. To kwestia kompetencji i wiedzy, a nie stanu zdrowia. Druga rzecz, że własna niepełnosprawność może zmieniać perspektywę patrzenia na inne. Przez lata słyszałem, że jako osoba niewidoma większą uwagę przywiązuję do studentów z niepełnosprawnością wzroku. Oczywiście nie jest to prawdą – zwłaszcza, że największą grupą naszych studentów są osoby z problemami psychicznymi. Jak się z kolei użyje tego argumentu, to wielu studentów z niepełnosprawnością wzroku reaguje alergicznie – jak to niewidomy nie zajmuje się niewidomymi? A zatem dużą sztuką jest wzniesienie się ponad własną sytuację. Studentowi, który przy wyborze studiów kieruje się wyłącznie swoją niepełnosprawnością powiedziałbym, że fatalnie wybiera.

notatnik

Czym więc powinien się kierować?

Lepiej zajmować się tym, co nas pasjonuje. Nawet jeśli nie gwarantuje to żadnej pracy. Wspomniany wcześniej mój duński przyjaciel kończył filozofię, co nawet w tak rozwiniętym kraju jak Dania, nie jest przepustką do kariery. Jednak on kochał filozofię. Po ukończeniu studiów pracował na bardzo prestiżowych stanowiskach w biznesie, a potem zajął się czymś tak innowacyjnym jak włączanie do życia akademickiego osób z niepełnosprawnością. Najlepszą gwarancją udanego życia zawodowego jest wybór kierunku zgodnie ze swoją pasją i marzeniami. W naszym biurze w żaden sposób nie wpływamy na wybór kierunku przez kandydatów. Dlatego tak ważne jest to, by każdy wydział czy katedra na uczelni była otwarta i dostępna dla osób z niepełnosprawnością. Ponadto, coraz więcej mówi się w świecie akademickim i chyba słusznie o tym, że patrzenie na studia tylko przez pryzmat rynku pracy nie jest najwłaściwsze. Studiowanie na siłę dlatego, że teoretycznie zakładamy, że po jakiś kierunkach rzekomo „jest praca” to absurd. Lepiej wybierać to, co nas najbardziej interesuje. Ja tak postąpiłem i nigdy nie byłem bezrobotny.

W takim razie co by pan zrobił, by, mówiąc metaforycznie, połączyć akademicki archipelag „wysp szczęśliwych” z kontynentem rynku pracy i z dalszym życiem po studiach?

Od strony jednostki klucz tkwi w tym, o czym mówiłem wcześniej. Jeśli będziemy wybierali zgodnie z naszymi predyspozycjami i zainteresowaniami, to osiągniemy sukces. Z drugiej strony są wciąż niedostatki systemowe, które zniechęcają osoby z niepełnosprawnościami do podejmowania trudu, często jednak dużego trudu studiowania.

materiały do nauki - notatki i książki leżą na biurku studenta

Wciąż jeszcze w Polsce promowane jest coś, co można określić jako „parazatrudnienie”, czyli praca w której najważniejsze nie są kompetencje, ale dofinansowania. Wciąż jeszcze, jeśli chodzi o pracę osób z niepełnosprawnością, mamy do czynienia z sytuacją, że decydujące nie jest to, co dany pracownik sobą reprezentuje, ale stopień jego niepełnosprawności i przychodzące za nim pieniądze.

Zadał pan wcześniej pytanie o to, dlaczego wciąż jest tak mało absolwentów z niepełnosprawnością. Jednym z powodów jest to, co dzieje się z takimi absolwentami na rynku pracy. Trudno podejmować wysiłek studiowania, gdy wiemy, że po studiach czeka nas co najwyżej praca poniżej naszych kwalifikacji.

Cieszę się jednak, że zachodzą pozytywne zmiany, że mamy te 9,1 procenta liderów i liczę, że oni pociągną za sobą kolejnych. Tak, by o zatrudnieniu osób z niepełnosprawnością decydowały umiejętności, na przykład doceniana przez pracodawców znajomość języków obcych, a nie system zachęt finansowych. Jeśli to się uda zmienić, to ten archipelag „wysp szczęśliwych” rozciągnie się na rynek pracy. Tego życzyłbym na progu nowego roku akademickiego obecnym i przyszłym studentom.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

Prawy panel

Wspierają nas