Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Wszyscy jesteśmy obywatelami

07.10.2008
Autor: Maciej Piotrowski, Fot.: Ewa Strasenburg
Źródło: inf. własna


Chwilami wydawało się, że organizatorzy V OFIP trochę przesadzili z nadmiarem inicjatywy. Tylko dwa dni – i aż 39 spotkań panelowych! Do tego wykład wprowadzający prof. Henryka Samsonowicza, działalność (bardzo obleganego) Centrum Informacji o funduszach unijnych, porady prawne i księgowe, a do tego jeszcze stoiska organizacji wspierających...

Jeśli ktoś miał dość energii po całym dniu biegania, mógł uczestniczyć w wieczornym spotkaniu w Fortecy przy ul. Zakroczymskiej. Godziny rozpoczęcia niektórych spotkań pokrywały się ze sobą, zaś dodatkowe utrudnienia stwarzał fakt, że Uniwersytet Warszawski udostępnił na rzecz Forum kilka obiektów, oddalonych od siebie nawet o kilkaset metrów. Trudno i darmo: trzeba było wybierać z tego nadmiaru inicjatyw pozarządowych.


Stoisko Stowarzyszenia Na Rzecz Odpowiedzialnej Opieki Nad Zwierzętami Domowymi. Fot.: Ewa Strasenburg.

My wybraliśmy trzy tematy:
1. Status prawny obywateli niepełnosprawnych intelektualnie – zmiany w świadomości społecznej.
2. Nowe technologie a organizacje pozarządowe – szanse i wyzwania
3. Społeczeństwo obywatelskie przeciw dyskryminacji – nowe możliwości  dla organizacji społecznych

Każdemu czegoś brakuje
Dorota Nawrocka pracuje w warszawskim szpitalu przy ul. Szaserów jako pomoc kuchenna. Jest bardzo dumna z tego, że udało jej się znaleźć taką pracę. Zarabia kilkaset złotych miesięcznie, a oprócz tego ma rentę. Dlatego uważa, że jej sytuacja materialna jest lepsza niż innych osób niepełnosprawnych. Mieszka z rodzicami, którzy dają jej dużą samodzielność. Sama dojeżdża do pracy i sama wraca do domu.

Na czym polega jej praca? No więc pacjenci dzielą się na tych, którzy mają dietę i tych, którzy nie mają. Dlatego trzeba bardzo uważać, żeby do pojemnika wrzucać dokładnie tyle plasterków wędliny lub sera, ile każdy pacjent potrzebuje. Łatwo się pomylić w tym liczeniu, przydałaby się pomoc. Dorota wie, że ma trudności z czytaniem i pisaniem, ale liczenie idzie jej coraz lepiej. Dlaczego ta praca jest dla Doroty taka ważna?




- Bo jak ktoś pracuje – odpowiada Dorota – to do niego mówią “proszę pana” i “proszę pani”.

Dorota Nawrocka jest osobą niepełnosprawną intelektualnie. Ma świadomość tego faktu i mówi o tym otwarcie. Wie, że to nie jest żaden powód do wstydu. Przecież ludzie są różni, każdemu czegoś brakuje. To już raczej bardziej powinny się wstydzić te osoby, z którymi rozmawiała poszukując pracy. Te osoby zawsze mówią, że będą w kontakcie – i nigdy się nie odzywają. A więc kłamią. – I wcale się tego nie wstydzą? – dziwi się Dorota.



Ale w tym szpitalu jest inaczej. Dlatego Dorota stara się pracować jak najlepiej. Kiedy kończy swoją zmianę, jej talerze aż błyszczą. - I proszę napisać – dodaje - że jeszcze ani razu nie spóźniłam się do pracy.

Justyna Bujalska przyjechała do Warszawy aż z Rybnika. Niewysoka, z lekko skośnymi oczami, bez cienia skrępowania występowała przed kilkudziesięcioosobowym audytorium. Mówiła o problemach ludzi niepełnosprawnych intelektualnie. Takich jak ona sama.

- Mamy w Rybniku Warsztaty Terapii Zajęciowej. U nas jest dziewięć pracowni, ja zajmuję się tkactwem. Każdy zajmuje się tym, co go interesuje: komputerami, witrażami, malarstwem, ekspresją artystyczną. Mamy też praktyki zawodowe. Ja miałam praktykę w Szkole Ogrodniczej, a teraz pracuję w Carrefour. Sprzątam, wykładam towary na stoiska i nabijam na nich ceny. Byłoby wspaniale, gdybym mogła pracować tam na stałe.


Integracja społeczna w kontekście europejskim organizator: Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu EAPN. Fot.: Ewa Strasenburg.

Organizatorzy tego panelu mieli absolutną rację, zapraszając na spotkanie osoby niepełnosprawne. Zupełnie czym innym bowiem jest teoretyczna dyskusja na temat posiadania przez takie osoby własnego konta w banku czy prawa jazdy, a zupełnie inaczej to wygląda po wysłuchaniu takich osób jak Justyna, Dorota czy Wioletta Robień z Kołobrzegu (która marzy o pracy z maluchami w przedszkolu). Małgorzata Grabowska z Warszawy, z wykształcenia psycholog, jest matką dwudziestoparoletniej Ani z zespołem Downa. Jej wystąpienie było swego rodzaju podsumowaniem wielogodzinnej dyskusji.



- Moja córka pisze, czyta, samodzielnie odbiera e- maile, od 14 lat posiada telefon komórkowy. Jeśli dyskutujemy o prawach osób niepełnosprawnych intelektualnie, to największym błędem jest wrzucanie ich do tej samej szuflady, obdarzonej stosowną nalepką. Każda z tych osób ma inny potencjał rozwojowy, każda z nich znajduje się w różnej sytuacji, zależnej od warunków rodzinnych, środowiskowych, ew. szkolnych. Ania ma własne konto w banku i doskonale sobie radzi z kartą do bankomatu. Bez problemu wysyła SMS-y ze swojej komórki, a jest to najnowszy, dość skomplikowany model Nokii. Czy mogłaby posiadać prawo jazdy? Owszem, ma pewne ograniczenia fizyczne, ale test teoretyczny zapewne zdałaby bez trudu. A co z jej prawem do własnego mieszkania i samodzielnego w nim życia? Albo z możliwością zawarcia związku małżeńskiego? W polskim społeczeństwie zadawanie takich pytań ciągle brzmi jak prowokacja intelektualna. Nie jesteśmy przygotowani na to, aby otwarcie dyskutować o takich problemach. Podczas wyborów do Sejmu moja córka nie zgadzała się na żadne sugestie w sprawie nazwisk kandydatów. Chciała wybierać sam i miała do tego prawo jak każda osoba z polskim obywatelstwem. Natomiast prawie połowa “pełnosprawnych” obywateli w ogóle zrezygnowała z udziału w wyborach. Mamy więc w Polsce miliony mieszkańców z bardzo niską świadomością obywatelską. To oczywiste, że dyskutowanie z nimi na temat praw obywatelskich osób niepełnosprawnych intelektualnie mija się z celem. Owszem, tacy ludzie jak moja Ania potrzebują często pomocy ze strony opiekunów. Ale tylko my, opiekunowie wiemy, jak bardzo ograniczony jest dostęp takich osób do edukacji, do pracy, do źródeł informacji, nawet do mediów. Jeśli tak wygląda sytuacja tych osób mieszkających w dużych miastach, to w małych miasteczkach i na wsiach z pewnością jest znacznie gorzej.


Stoisko Fundacji SYNAPSIS. Fot.: Ewa Strasenburg.

Wioletta Robień dodała: - Kiedy rozpoczęłam pracę w przedszkolu, po raz pierwszy w życiu usłyszałam, jak dzieci mówią do mnie “proszę pani”. Aż się popłakałam ze wzruszenia. W przedszkolu każdego dnia dzieje się coś nowego. Dzięki temu mogę się rozwijać. Bo gdybym tylko siedziała w domu, to jaki byłby ze mnie pożytek?

Natomiast Justyna Bujalska podsumowała panelową dyskusję w swoim niepowtarzalnym stylu: - Konstytucja powinna być napisana takim językiem, aby mogły ją rozumieć osoby niepełnosprawne. A ponieważ nie wszystko rozumiemy, nie znamy swoich praw i nie potrafimy ich bronić. Mogłabym jeszcze dużo mówić o tych sprawach, ale żeby nie przedłużać, to już skończę.




Powszechna informatyzacja: edukacja czy wykluczenie?
Rozwój nowych technologii elektronicznych otwiera nowe możliwości m. in. w zakresie komunikacji społecznej, edukacji, dostępu do informacji czy rozwoju biznesu. Jednak dostęp do tych technologii i umiejętności korzystania z nich jest w Polsce bardzo zróżnicowany. Zależy to m.in. od miejsca zamieszkania, poziomu dochodów, wieku, wykształcenia.

Takie były założenia dyskusji panelowej, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Bank Drugiej Ręki w porozumieniu z takimi gigantami jak Telekomunikacja Polska i Microsoft. Moderatorem dyskusji był red. Edwin Bendyk z tygodnika “Polityka”, zaś udział w niej wzięli m. in. informatycy z MSWiA oraz Uniwersytetu Warszawskiego.


Społeczeństwo obywatelskie przeciw dyskryminacji. Nowe wyzwania dla organizacji pozarządowych organizator: Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. Fot.: Ewa Strasenburg.

Z danych statystycznych wynika, że w Polsce ponad 90% uczniów potrafi korzystać z komputera. Wiadomo również, że tej umiejętności nie posiada ponad 80% osób w wieku powyżej 55 lat. Zaledwie 7% osób w tym wieku potrafi korzystać z Internetu, w przeciwieństwie do 75% młodych ludzi w wieku do 24 lat, którzy swobodnie poruszają się w sieci. Mimo że w skali kraju komputery posiada prawie połowa rodzin, w dużych miastach jest ich trzy razy więcej (60% gospodarstw domowych) niż na wsi. Tyle mówi statystyka, a jak to wygląda w praktyce?

Otóż bardzo różnie. Niektóre obserwacje przytaczane przez panelistów brzmiały wręcz jak anegdoty.

- Gdy byłam posłanką V kadencji Sejmu – wspominała Anna Pakuła –Sacharczuk, obecnie reprezentująca Urząd Marszałkowski województwa podkarpackiego – pokoje w Hotelu Poselskim były, owszem, wyposażone w komputery, ale bez dostępu do Internetu. Jedyny komputer z dostępem do sieci znajdował się w małym pokoiku zamykanym na klucz, który stale gdzieś znikał.

Bartosz Mioduszewski (Fundacja Pomocy Matematykom i Informatykom Niepełnosprawnym Ruchowo): - W Polsce zaledwie 5% lokali z dostępem do Internetu spełnia kryteria dostępności dla osób poruszających się na wózkach.

Janusz Czyż (Związek Inwalidów i Rencistów): - Nasz związek liczy ponad milion członków, ale całą korespondencję prowadzimy tradycyjnymi metodami, za pośrednictwem poczty. Pomyślmy, jakie ogromne oszczędności czasu i pieniędzy można by uzyskać, gdyby więcej naszych członków potrafiło posługiwać się Internetem. Owszem, oni już teraz czują, że bez tej umiejętności stają się obywatelami drugiej kategorii. Ale gdzie oni mają się tego nauczyć? Dlaczego nie organizuje się kursów komputerowych dla seniorów? Przecież nie każdy ma w rodzinie cierpliwego wnuczka, który pokaże co i jak. Chociaż zdarzają się i takie historie: pewien ksiądz po spowiedzi zalecił babci odmówienie modlitwy, której ona nie znalazła w swoim modlitewniku. Co robić? – martwi się kobieta. A wnuczka siadła do komputera i w ciągu minuty znalazła babci tę modlitwę za pomocą wyszukiwarki. Z tego wynika, że znacznie więcej starszych ludzi zaczęłoby korzystać z komputerów, gdyby i księża częściej je wykorzystywali w swojej pracy duszpasterskiej.

Dagmara Krzesińska, UPC Polska: - W USA najszybciej rosnącą grupą użytkowników Internetu tworzą właśnie seniorzy. Dzięki dostępowi do sieci rozwijają się kontakty rodzinne, pojawiają nowe usługi medyczne, rozszerza się dostęp do usług turystycznych W Polsce jeszcze do tego daleko. A jeśli już coś się robi dla informatyzacji społeczeństwa, to widać brak korelacji pomiędzy tym, co robią organizacje pozarządowe, rząd, urzędy marszałkowskie i gminy. Dodajmy całe to zamieszanie z dotacjami unijnymi: zawsze musi być inny fundusz na budowę sieci i inny na szkolenia. Obecnie mamy już czwarty rząd, który nie potrafi wynegocjować z urzędnikami w Brukseli, aby można było finansować projekty z dwu funduszów unijnych jednocześnie.

Jacek Wojnarowski (Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego): - Dotychczas wiejska młodzież spotyka się tradycyjnie na przystanku autobusowym. Dlaczego nie mogłaby spotykać się w bibliotece, przy komputerze z dostępem do Internetu? W Polsce mamy 6700 bibliotek, z tego 2400 to biblioteki gminne, które w dodatku posiadają drugie tyle filii. Prawie wszystkie biblioteki gminne są już wyposażone w komputery. To jest ogromny potencjał kulturotwórczy, którego nie potrafimy odpowiednio wykorzystać. W USA, dzięki pomocy Fundacji Gatesa, w ciągu kilku lat 11 tys. publicznych bibliotek otrzymało dostęp do Internetu. Ten sam program pomocy Fundacja Gatesa rozwijała w Meksyku i w Chile, a obecnie wprowadza m. in. w Rumunii i na Litwie. Dlaczego tylko w Polsce idzie to z takim oporem?

Co robić, aby wszystkie grupy społeczne i środowiska w Polsce mogły w równym stopniu korzystać z Internetu? Jak uniknąć zjawiska wykluczenia z życia zawodowego i społecznego, związanego z wiekiem i miejscem zamieszkania, które jest odwrotną stroną powszechnej komputeryzacji? Uczestnicy dyskusji nie odpowiedzieli na te pytania. Ale dobrze, że przynajmniej zostały one postawione.



Potrzebne jeszcze jedno stowarzyszenie
Pewien pracodawca zamieścił ogłoszenie, że pilnie zatrudni księgowego, ale poniżej 40. roku życia. Przedstawiciel Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego zwrócił mu uwagę, że treść tego ogłoszenia narusza obowiązujące w Polsce prawo. Pracodawca najpierw mocno się zdziwił, potem sprawdził gdzie trzeba, a następnie szybko zamieścił nowe ogłoszenie, w którym, nie było już wzmianki ani o wieku, ani o płci poszukiwanego pracownika.

Ten przykład, podany przez Karolinę Kędziorę z PTPA (która była jednocześnie moderatorem dyskusji panelowej) dobrze ilustruje nowe obszary działalności, stojące przed organizacjami pozarządowymi. Różne formy dyskryminacji obserwujemy w Polsce niemal we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Obywatele naszego kraju (a także przybywający do Polski cudzoziemcy) bywają dyskryminowani ze względu na wiek, płeć, niepełnosprawność, wyznanie, przekonania polityczne, orientację seksualną, pochodzenie etniczne.

Dyskryminacja najczęściej jest związana ze stosunkiem pracy, gdy dochodzi do odmowy zatrudnienia lub przyznania określonych przywilejów wynikających np. z niepełnosprawności. Dyskryminowane są osoby niewierzące, jeżeli ich dzieci nie otrzymują ocen z religii wliczanych do średniej na świadectwie. Dyskryminowany jest uchodźca polityczny, któremu polskie władze odmawiają pod byle jakim pretekstem prawa do pobytu w Polsce. Dyskryminowana jest osoba o orientacji homoseksualnej, która w razie choroby długoletniego partnera nie ma prawa do informacji o stanie jego zdrowia, a w razie śmierci – nie ma prawa do dziedziczenia wspólnego majątku. Dyskryminowana jest osoba niewidoma prowadzona przez psa – przewodnika, której nadgorliwy ochroniarz zabrania wstępu do supermarketu.

Stowarzyszenie “Integracja” od dłuższego już czasu bierze udział w konsultacjach społecznych związanych z przygotowywanym projektem ustawy o równym traktowaniu (tzw. ustawa antydyskryminacyjna). Mnóstwo stowarzyszeń i organizacji pozarządowych wysłało już w tej sprawie swoje uwagi do MSWiA. Niestety nie bardzo wiadomo, co obecnie dzieje się z tymi wszystkimi głosami. Ustawa ta, częściowo wzorowana na ustawie o niedyskryminowaniu osób niepełnosprawnych, uchwalonej przez parlament brytyjski w 1995 roku, w Polsce powinna mieć znacznie szerszy zasięg.

Treść tej ustawy wynikać ma bezpośrednio z art. 32 Konstytucji RP, który mówi, że “nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”. Ustawa Kodeks Pracy, odwołująca się do tego artykułu Konstytucji, nie ogarnia wszystkich przejawów dyskryminacji w życiu publicznym. Artykuły antydyskryminacyjne należałoby wprowadzić w wielu innych ustawach, m. in. w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, o systemie oświaty, o ubezpieczeniach społecznych, o gwarancjach wolności sumienia i wyznania.

Niestety – prace nad ustawą o równym traktowaniu trwają już kilka lat. Podczas dwuletnich rządów poprzedniej koalicji niewiele zrobiono w tej sprawie, podobnie jak w ciągu ostatniego roku. Polska jest członkiem Unii Europejskiej, ale obie dyrektywy unijne z 2000 roku, dotyczące równego traktowania obywateli, nadal nie zostały wprowadzone do polskiego prawodawstwa.

- Jak długo będzie jeszcze trwała taka sytuacja? – pytali uczestnicy dyskusji.  Ktoś powiedział, że tak długo, dopóki osoby dyskryminowane nie wezmą sprawy we własne ręce i nie założą własnego Stowarzyszenia do Walki z Dyskryminacją. Ktoś inny dodał, że takie Stowarzyszenie – Helsińska Fundacja Praw Człowieka – przecież już istnieje i działa od wielu lat. Ale może za rzadko przypomina obecnie o swoim istnieniu? I może warto by szerzej podyskutować na ten temat?

Więcej informacji: www.ptpa.org.pl

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas