Wszyscy jesteśmy obywatelami
Chwilami wydawało się, że organizatorzy V OFIP trochę
przesadzili z nadmiarem inicjatywy. Tylko dwa dni – i aż 39 spotkań
panelowych! Do tego wykład wprowadzający prof. Henryka
Samsonowicza, działalność (bardzo obleganego) Centrum Informacji o
funduszach unijnych, porady prawne i księgowe, a do tego jeszcze
stoiska organizacji wspierających...
Jeśli ktoś miał dość energii po całym dniu biegania, mógł
uczestniczyć w wieczornym spotkaniu w Fortecy przy ul.
Zakroczymskiej. Godziny rozpoczęcia niektórych spotkań pokrywały
się ze sobą, zaś dodatkowe utrudnienia stwarzał fakt, że
Uniwersytet Warszawski udostępnił na rzecz Forum kilka obiektów,
oddalonych od siebie nawet o kilkaset metrów. Trudno i darmo:
trzeba było wybierać z tego nadmiaru inicjatyw pozarządowych.
Stoisko Stowarzyszenia Na Rzecz Odpowiedzialnej Opieki Nad
Zwierzętami Domowymi. Fot.: Ewa Strasenburg.
My wybraliśmy trzy tematy:
1. Status prawny obywateli niepełnosprawnych intelektualnie
– zmiany w świadomości społecznej.
2. Nowe technologie a organizacje pozarządowe – szanse i
wyzwania
3. Społeczeństwo obywatelskie przeciw dyskryminacji – nowe
możliwości dla organizacji społecznych
Każdemu czegoś brakuje
Dorota Nawrocka pracuje w warszawskim szpitalu przy ul. Szaserów
jako pomoc kuchenna. Jest bardzo dumna z tego, że udało jej się
znaleźć taką pracę. Zarabia kilkaset złotych miesięcznie, a oprócz
tego ma rentę. Dlatego uważa, że jej sytuacja materialna jest
lepsza niż innych osób niepełnosprawnych. Mieszka z rodzicami,
którzy dają jej dużą samodzielność. Sama dojeżdża do pracy i sama
wraca do domu.
Na czym polega jej praca? No więc pacjenci dzielą się na tych,
którzy mają dietę i tych, którzy nie mają. Dlatego trzeba bardzo
uważać, żeby do pojemnika wrzucać dokładnie tyle plasterków wędliny
lub sera, ile każdy pacjent potrzebuje. Łatwo się pomylić w tym
liczeniu, przydałaby się pomoc. Dorota wie, że ma trudności z
czytaniem i pisaniem, ale liczenie idzie jej coraz lepiej. Dlaczego
ta praca jest dla Doroty taka ważna?
- Bo jak ktoś pracuje – odpowiada Dorota – to do niego mówią
“proszę pana” i “proszę pani”.
Dorota Nawrocka jest osobą niepełnosprawną intelektualnie. Ma
świadomość tego faktu i mówi o tym otwarcie. Wie, że to nie jest
żaden powód do wstydu. Przecież ludzie są różni, każdemu czegoś
brakuje. To już raczej bardziej powinny się wstydzić te osoby, z
którymi rozmawiała poszukując pracy. Te osoby zawsze mówią, że będą
w kontakcie – i nigdy się nie odzywają. A więc kłamią. – I wcale
się tego nie wstydzą? – dziwi się Dorota.
Ale w tym szpitalu jest inaczej. Dlatego Dorota stara się pracować
jak najlepiej. Kiedy kończy swoją zmianę, jej talerze aż błyszczą.
- I proszę napisać – dodaje - że jeszcze ani razu nie spóźniłam się
do pracy.
Justyna Bujalska przyjechała do Warszawy aż z Rybnika. Niewysoka, z
lekko skośnymi oczami, bez cienia skrępowania występowała przed
kilkudziesięcioosobowym audytorium. Mówiła o problemach ludzi
niepełnosprawnych intelektualnie. Takich jak ona sama.
- Mamy w Rybniku Warsztaty Terapii Zajęciowej. U nas jest dziewięć
pracowni, ja zajmuję się tkactwem. Każdy zajmuje się tym, co go
interesuje: komputerami, witrażami, malarstwem, ekspresją
artystyczną. Mamy też praktyki zawodowe. Ja miałam praktykę w
Szkole Ogrodniczej, a teraz pracuję w Carrefour. Sprzątam, wykładam
towary na stoiska i nabijam na nich ceny. Byłoby wspaniale, gdybym
mogła pracować tam na stałe.
Integracja społeczna w kontekście europejskim organizator:
Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu EAPN.
Fot.: Ewa Strasenburg.
Organizatorzy tego panelu mieli absolutną rację, zapraszając na
spotkanie osoby niepełnosprawne. Zupełnie czym innym bowiem jest
teoretyczna dyskusja na temat posiadania przez takie osoby własnego
konta w banku czy prawa jazdy, a zupełnie inaczej to wygląda po
wysłuchaniu takich osób jak Justyna, Dorota czy Wioletta Robień z
Kołobrzegu (która marzy o pracy z maluchami w przedszkolu).
Małgorzata Grabowska z Warszawy, z wykształcenia psycholog, jest
matką dwudziestoparoletniej Ani z zespołem Downa. Jej wystąpienie
było swego rodzaju podsumowaniem wielogodzinnej dyskusji.
- Moja córka pisze, czyta, samodzielnie odbiera e- maile, od 14 lat
posiada telefon komórkowy. Jeśli dyskutujemy o prawach osób
niepełnosprawnych intelektualnie, to największym błędem jest
wrzucanie ich do tej samej szuflady, obdarzonej stosowną nalepką.
Każda z tych osób ma inny potencjał rozwojowy, każda z nich
znajduje się w różnej sytuacji, zależnej od warunków rodzinnych,
środowiskowych, ew. szkolnych. Ania ma własne konto w banku i
doskonale sobie radzi z kartą do bankomatu. Bez problemu wysyła
SMS-y ze swojej komórki, a jest to najnowszy, dość skomplikowany
model Nokii. Czy mogłaby posiadać prawo jazdy? Owszem, ma pewne
ograniczenia fizyczne, ale test teoretyczny zapewne zdałaby bez
trudu. A co z jej prawem do własnego mieszkania i samodzielnego w
nim życia? Albo z możliwością zawarcia związku małżeńskiego? W
polskim społeczeństwie zadawanie takich pytań ciągle brzmi jak
prowokacja intelektualna. Nie jesteśmy przygotowani na to, aby
otwarcie dyskutować o takich problemach. Podczas wyborów do Sejmu
moja córka nie zgadzała się na żadne sugestie w sprawie nazwisk
kandydatów. Chciała wybierać sam i miała do tego prawo jak każda
osoba z polskim obywatelstwem. Natomiast prawie połowa
“pełnosprawnych” obywateli w ogóle zrezygnowała z udziału w
wyborach. Mamy więc w Polsce miliony mieszkańców z bardzo niską
świadomością obywatelską. To oczywiste, że dyskutowanie z nimi na
temat praw obywatelskich osób niepełnosprawnych intelektualnie mija
się z celem. Owszem, tacy ludzie jak moja Ania potrzebują często
pomocy ze strony opiekunów. Ale tylko my, opiekunowie wiemy, jak
bardzo ograniczony jest dostęp takich osób do edukacji, do pracy,
do źródeł informacji, nawet do mediów. Jeśli tak wygląda sytuacja
tych osób mieszkających w dużych miastach, to w małych miasteczkach
i na wsiach z pewnością jest znacznie gorzej.
Stoisko Fundacji SYNAPSIS. Fot.: Ewa Strasenburg.
Wioletta Robień dodała: - Kiedy rozpoczęłam pracę w przedszkolu, po
raz pierwszy w życiu usłyszałam, jak dzieci mówią do mnie “proszę
pani”. Aż się popłakałam ze wzruszenia. W przedszkolu każdego dnia
dzieje się coś nowego. Dzięki temu mogę się rozwijać. Bo gdybym
tylko siedziała w domu, to jaki byłby ze mnie pożytek?
Natomiast Justyna Bujalska podsumowała panelową dyskusję w swoim
niepowtarzalnym stylu: - Konstytucja powinna być napisana takim
językiem, aby mogły ją rozumieć osoby niepełnosprawne. A ponieważ
nie wszystko rozumiemy, nie znamy swoich praw i nie potrafimy ich
bronić. Mogłabym jeszcze dużo mówić o tych sprawach, ale żeby nie
przedłużać, to już skończę.
Powszechna informatyzacja: edukacja czy wykluczenie?
Rozwój nowych technologii elektronicznych otwiera nowe możliwości
m. in. w zakresie komunikacji społecznej, edukacji, dostępu do
informacji czy rozwoju biznesu. Jednak dostęp do tych technologii i
umiejętności korzystania z nich jest w Polsce bardzo zróżnicowany.
Zależy to m.in. od miejsca zamieszkania, poziomu dochodów, wieku,
wykształcenia.
Takie były założenia dyskusji panelowej, zorganizowanej przez
Stowarzyszenie Bank Drugiej Ręki w porozumieniu z takimi gigantami
jak Telekomunikacja Polska i Microsoft. Moderatorem dyskusji był
red. Edwin Bendyk z tygodnika “Polityka”, zaś udział w niej wzięli
m. in. informatycy z MSWiA oraz Uniwersytetu Warszawskiego.
Społeczeństwo obywatelskie przeciw dyskryminacji. Nowe wyzwania
dla organizacji pozarządowych organizator: Polskie Towarzystwo
Prawa Antydyskryminacyjnego. Fot.: Ewa Strasenburg.
Z danych statystycznych wynika, że w Polsce ponad 90% uczniów
potrafi korzystać z komputera. Wiadomo również, że tej umiejętności
nie posiada ponad 80% osób w wieku powyżej 55 lat. Zaledwie 7% osób
w tym wieku potrafi korzystać z Internetu, w przeciwieństwie do 75%
młodych ludzi w wieku do 24 lat, którzy swobodnie poruszają się w
sieci. Mimo że w skali kraju komputery posiada prawie połowa
rodzin, w dużych miastach jest ich trzy razy więcej (60%
gospodarstw domowych) niż na wsi. Tyle mówi statystyka, a jak to
wygląda w praktyce?
Otóż bardzo różnie. Niektóre obserwacje przytaczane przez
panelistów brzmiały wręcz jak anegdoty.
- Gdy byłam posłanką V kadencji Sejmu – wspominała Anna Pakuła
–Sacharczuk, obecnie reprezentująca Urząd Marszałkowski województwa
podkarpackiego – pokoje w Hotelu Poselskim były, owszem, wyposażone
w komputery, ale bez dostępu do Internetu. Jedyny komputer z
dostępem do sieci znajdował się w małym pokoiku zamykanym na klucz,
który stale gdzieś znikał.
Bartosz Mioduszewski (Fundacja Pomocy Matematykom i Informatykom
Niepełnosprawnym Ruchowo): - W Polsce zaledwie 5% lokali z dostępem
do Internetu spełnia kryteria dostępności dla osób poruszających
się na wózkach.
Janusz Czyż (Związek Inwalidów i Rencistów): - Nasz związek liczy
ponad milion członków, ale całą korespondencję prowadzimy
tradycyjnymi metodami, za pośrednictwem poczty. Pomyślmy, jakie
ogromne oszczędności czasu i pieniędzy można by uzyskać, gdyby
więcej naszych członków potrafiło posługiwać się Internetem.
Owszem, oni już teraz czują, że bez tej umiejętności stają się
obywatelami drugiej kategorii. Ale gdzie oni mają się tego nauczyć?
Dlaczego nie organizuje się kursów komputerowych dla seniorów?
Przecież nie każdy ma w rodzinie cierpliwego wnuczka, który pokaże
co i jak. Chociaż zdarzają się i takie historie: pewien ksiądz po
spowiedzi zalecił babci odmówienie modlitwy, której ona nie
znalazła w swoim modlitewniku. Co robić? – martwi się kobieta. A
wnuczka siadła do komputera i w ciągu minuty znalazła babci tę
modlitwę za pomocą wyszukiwarki. Z tego wynika, że znacznie więcej
starszych ludzi zaczęłoby korzystać z komputerów, gdyby i księża
częściej je wykorzystywali w swojej pracy duszpasterskiej.
Dagmara Krzesińska, UPC Polska: - W USA najszybciej rosnącą grupą
użytkowników Internetu tworzą właśnie seniorzy. Dzięki dostępowi do
sieci rozwijają się kontakty rodzinne, pojawiają nowe usługi
medyczne, rozszerza się dostęp do usług turystycznych W Polsce
jeszcze do tego daleko. A jeśli już coś się robi dla informatyzacji
społeczeństwa, to widać brak korelacji pomiędzy tym, co robią
organizacje pozarządowe, rząd, urzędy marszałkowskie i gminy.
Dodajmy całe to zamieszanie z dotacjami unijnymi: zawsze musi być
inny fundusz na budowę sieci i inny na szkolenia. Obecnie mamy już
czwarty rząd, który nie potrafi wynegocjować z urzędnikami w
Brukseli, aby można było finansować projekty z dwu funduszów
unijnych jednocześnie.
Jacek Wojnarowski (Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego):
- Dotychczas wiejska młodzież spotyka się tradycyjnie na przystanku
autobusowym. Dlaczego nie mogłaby spotykać się w bibliotece, przy
komputerze z dostępem do Internetu? W Polsce mamy 6700 bibliotek, z
tego 2400 to biblioteki gminne, które w dodatku posiadają drugie
tyle filii. Prawie wszystkie biblioteki gminne są już wyposażone w
komputery. To jest ogromny potencjał kulturotwórczy, którego nie
potrafimy odpowiednio wykorzystać. W USA, dzięki pomocy Fundacji
Gatesa, w ciągu kilku lat 11 tys. publicznych bibliotek otrzymało
dostęp do Internetu. Ten sam program pomocy Fundacja Gatesa
rozwijała w Meksyku i w Chile, a obecnie wprowadza m. in. w Rumunii
i na Litwie. Dlaczego tylko w Polsce idzie to z takim oporem?
Co robić, aby wszystkie grupy społeczne i środowiska w Polsce mogły
w równym stopniu korzystać z Internetu? Jak uniknąć zjawiska
wykluczenia z życia zawodowego i społecznego, związanego z wiekiem
i miejscem zamieszkania, które jest odwrotną stroną powszechnej
komputeryzacji? Uczestnicy dyskusji nie odpowiedzieli na te
pytania. Ale dobrze, że przynajmniej zostały one postawione.
Potrzebne jeszcze jedno stowarzyszenie
Pewien pracodawca zamieścił ogłoszenie, że pilnie zatrudni
księgowego, ale poniżej 40. roku życia. Przedstawiciel Polskiego
Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego zwrócił mu uwagę, że treść
tego ogłoszenia narusza obowiązujące w Polsce prawo. Pracodawca
najpierw mocno się zdziwił, potem sprawdził gdzie trzeba, a
następnie szybko zamieścił nowe ogłoszenie, w którym, nie było już
wzmianki ani o wieku, ani o płci poszukiwanego pracownika.
Ten przykład, podany przez Karolinę Kędziorę z PTPA (która była
jednocześnie moderatorem dyskusji panelowej) dobrze ilustruje nowe
obszary działalności, stojące przed organizacjami pozarządowymi.
Różne formy dyskryminacji obserwujemy w Polsce niemal we wszystkich
dziedzinach życia społecznego. Obywatele naszego kraju (a także
przybywający do Polski cudzoziemcy) bywają dyskryminowani ze
względu na wiek, płeć, niepełnosprawność, wyznanie, przekonania
polityczne, orientację seksualną, pochodzenie etniczne.
Dyskryminacja najczęściej jest związana ze stosunkiem pracy, gdy
dochodzi do odmowy zatrudnienia lub przyznania określonych
przywilejów wynikających np. z niepełnosprawności. Dyskryminowane
są osoby niewierzące, jeżeli ich dzieci nie otrzymują ocen z
religii wliczanych do średniej na świadectwie. Dyskryminowany jest
uchodźca polityczny, któremu polskie władze odmawiają pod byle
jakim pretekstem prawa do pobytu w Polsce. Dyskryminowana jest
osoba o orientacji homoseksualnej, która w razie choroby
długoletniego partnera nie ma prawa do informacji o stanie jego
zdrowia, a w razie śmierci – nie ma prawa do dziedziczenia
wspólnego majątku. Dyskryminowana jest osoba niewidoma prowadzona
przez psa – przewodnika, której nadgorliwy ochroniarz zabrania
wstępu do supermarketu.
Stowarzyszenie “Integracja” od dłuższego już czasu bierze udział w
konsultacjach społecznych związanych z przygotowywanym projektem
ustawy o równym traktowaniu (tzw. ustawa antydyskryminacyjna).
Mnóstwo stowarzyszeń i organizacji pozarządowych wysłało już w tej
sprawie swoje uwagi do MSWiA. Niestety nie bardzo wiadomo, co
obecnie dzieje się z tymi wszystkimi głosami. Ustawa ta, częściowo
wzorowana na ustawie o niedyskryminowaniu osób niepełnosprawnych,
uchwalonej przez parlament brytyjski w 1995 roku, w Polsce powinna
mieć znacznie szerszy zasięg.
Treść tej ustawy wynikać ma bezpośrednio z art. 32 Konstytucji RP,
który mówi, że “nikt nie może być dyskryminowany w życiu
politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek
przyczyny”. Ustawa Kodeks Pracy, odwołująca się do tego artykułu
Konstytucji, nie ogarnia wszystkich przejawów dyskryminacji w życiu
publicznym. Artykuły antydyskryminacyjne należałoby wprowadzić w
wielu innych ustawach, m. in. w ustawie o swobodzie działalności
gospodarczej, o systemie oświaty, o ubezpieczeniach społecznych, o
gwarancjach wolności sumienia i wyznania.
Niestety – prace nad ustawą o równym traktowaniu trwają już kilka
lat. Podczas dwuletnich rządów poprzedniej koalicji niewiele
zrobiono w tej sprawie, podobnie jak w ciągu ostatniego roku.
Polska jest członkiem Unii Europejskiej, ale obie dyrektywy unijne
z 2000 roku, dotyczące równego traktowania obywateli, nadal nie
zostały wprowadzone do polskiego prawodawstwa.
- Jak długo będzie jeszcze trwała taka sytuacja? – pytali
uczestnicy dyskusji. Ktoś powiedział, że tak długo, dopóki
osoby dyskryminowane nie wezmą sprawy we własne ręce i nie założą
własnego Stowarzyszenia do Walki z Dyskryminacją. Ktoś inny dodał,
że takie Stowarzyszenie – Helsińska Fundacja Praw Człowieka –
przecież już istnieje i działa od wielu lat. Ale może za rzadko
przypomina obecnie o swoim istnieniu? I może warto by szerzej
podyskutować na ten temat?
Więcej informacji: www.ptpa.org.pl
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- „Matki pingwinów”. Dostaliśmy dużo, ale serialami nie rozwiąże się systemowych problemów
- Warszawa wspiera osoby w kryzysie psychicznym
- Znamy wyniki rekrutacji do programu pilotażowego MEN
- Aktywnie szukaj pracy z Centrum Integracja Warszawa
- Incluvision: Połączmy się! Wirtualne Targi Pracy – wydarzenie wspierające inkluzywność na rynku pracy
Dodaj komentarz