Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Świat nam ucieka

02.10.2008
Autor: Tomasz Przybyszewski, fot: Xu Jiajun/EastNews
Źródło: inf. własna
Rozmowa z Natalią Partyką, 19-letnią tenisistką stołową, która na paraolimpiadzie w Pekinie obroniła złoty medal indywidualnie i srebrny w turnieju drużynowym. Jest najbardziej utalentowaną młodą polską zawodniczką wśród pełnosprawnych. W Pekinie wystąpiła także na olimpiadzie w turnieju drużynowym.

Gratulujemy sukcesów w Pekinie! Czy jest Pani zadowolona z występów na obu olimpiadach?

Oczywiście, że jestem zadowolona. Na olimpiadzie, mimo tego, że przegrałam swoje mecze indywidualne, grałam bardzo dobrze, na wysokim poziomie, więc ten turniej jak najbardziej można zaliczyć do udanych. Z tymi zawodniczkami jeszcze jakiś czas temu nie miałam najmniejszych szans, a teraz przegrałam po wyrównanej walce [po 2:3 z Rumunką Danielą Dodean i z 10. w światowym rankingu Yana Tie z Hongkongu – przyp. red.]. A jeśli chodzi o paraolimpiadę, to zrobiłam, co miałam zrobić. Chciałam obronić złoty medal i obroniłam, więc cel został zrealizowany. Nie było łatwo, ale dobrze się skończyło.

Jaka jest różnica między olimpiadą i paraolimpiadą?

Wszyscy mnie o to pytają. Tak naprawdę nie ma wielkich różnic. Na paraolimpiadzie jest tylko trochę mniej zawodników, ale tak samo każdy przyjechał po to, żeby zaprezentować się jak najlepiej, zdobyć medal. Zawodnicy pełnosprawni i niepełnosprawni mają te same cele, te same marzenia, dlatego każdy dawał z siebie wszystko na jednych i na drugich igrzyskach. Naprawdę więc są to bardzo podobne do siebie imprezy.

A czy były różnice w polskiej kadrze olimpijskiej i paraolimpijskiej?

Na Igrzyskach Olimpijskich było 265 sportowców i mnóstwo ludzi dookoła, cała otoczka, wiadomo, działacze, ale bardzo liczna była m.in. misja medyczna. Byli z nami lekarze specjalizujący się chyba w każdej dziedzinie. Było też mnóstwo masażystów. Na paraolimpiadzie sportowców było wprawdzie mniej [91 zawodników z niepełnosprawnością – przyp. red.], ale masażystów było tylko trzech. Oczywiście dawali radę, ale nie mieli lekko. Jeśli chodzi o nakłady finansowe na przygotowania, to na pewno też były mniejsze. Nie ma co ukrywać, że chyba nadal sport paraolimpijski pozostaje tak jakby w cieniu, więc pieniądze na pewno były mniejsze niż te włożone na przygotowania do Igrzysk Olimpijskich. Nie wiem tego do końca, ale myślę, że tak było.

Czy sportowcy z niepełnosprawnością czują, że są troszkę gorzej traktowani?

Na pewno. Ostatnio rozmawiałam z Marcinem Awiżeniem [złoty medal w biegu na 800 m w kat. T46 – przyp. red.]. Mówił, że jakąś odżywkę dla niego trener starał się załatwić przez pół roku, a podobno zawodnicy z kadry olimpijskiej mieli tego mnóstwo. Dużo jest niestety przykładów potwierdzających to, że sport osób niepełnosprawnych nadal jest traktowany nie do końca poważnie. Myślę jednak, że to się zmienia, wszystko idzie w dobrym kierunku, ale chyba potrzeba na to jeszcze czasu.

Czy w porównaniu z paraolimpiadą w Atenach są jakieś zmiany na lepsze?

Ja jestem w trochę innej sytuacji, bo przygotowywałam się do Igrzysk Olimpijskich, trenowałam dużo wcześniej i nie brałam udziału w bezpośrednich przygotowaniach do paraolimpiady. Ciężko jest mi więc porównywać, ale wydaje mi się, że jest lepiej niż cztery lata temu.

Czy na paraolimpiadzie w Pekinie osiągnęliśmy sukces?

Myślę, że te 30 medali, które zdobyliśmy, to jest bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę nakłady finansowe na przygotowania. Bo często jest tak, że zawodnicy nie mają dobrych warunków do treningu, nie mają stypendiów. Muszą gdzie indziej szukać pieniędzy, żeby móc trenować, wyjeżdżać na jakieś zawody. Sądzę więc, że w obecnej sytuacji to jest naprawdę dobry wynik. Świat idzie do przodu i to bardzo szybko. Chcąc liczyć się w czołówce światowej, musimy nadążać za nimi, nie możemy zostać w tyle. Już widać, że ta różnica jest chyba trochę większa, niż np. cztery lata temu. Dlatego trzeba robić coś, żeby się zmniejszała a nie zwiększała.

Jeśli wszystko zostanie tak jak jest teraz, to świat pójdzie do przodu i już go nie dogonimy?

Dokładnie. I na olimpiadzie, i na paraolimpiadzie widać, że wszyscy uciekają tak naprawdę, no i trzeba ich gonić.

Jakie byłyby wyniki sportowców na paraolimpiadzie, jeśli dostaliby tyle pieniędzy na przygotowania, ile sportowcy pełnosprawni?

Nie wiem, ciężko powiedzieć, co by było gdyby. Ja jestem optymistką, więc wierzę w to, że byłoby jeszcze lepiej. Na pewno teraz wszyscy byli przygotowani w miarę dobrze, na pewno każdy zawodnik miał wszystko, żeby być w jak najlepszej dyspozycji podczas igrzysk. Ale gdyby było więcej pieniędzy, może by trenowali w lepszych warunkach, może mieliby więcej obozów, więc może ich forma byłaby jeszcze wyższa. Ciężko jest gdybać, ale wierzę w to, że byłoby jeszcze więcej medali.

Do Pekinu pojechała Pani w sierpniu przed olimpiadą, a wróciła dopiero we wrześniu, po zakończeniu paraolimpiady. Jak się mieszkało w Chinach przez sześć tygodni? Czy udało się Pani coś zobaczyć oprócz sali treningowej?

Właśnie mimo tego, że byłam tam aż sześć tygodni, to tylko w ostatnim dniu paraolimpiady pojechałam zobaczyć Wielki Mur Chiński. Cały czas bardzo dużo się działo, były treningi, zawody, także wbrew pozorom czasu wolnego było niewiele, nawet na odpoczynek. Ale generalnie mam pozytywne wspomnienia z igrzysk. Wioska była przygotowana bardzo dobrze, było wszystko, czego potrzeba, więc chyba nikt nie mógł na cokolwiek narzekać.

A czy trenerzy w Polsce nie narzekają, że ten wyjazd był troszkę za długi? To w końcu przerwa w regularnych treningach.

Na pewno byłoby lepiej, gdyby ta przerwa była troszeczkę krótsza. Jednak już dużo wcześniej wiedzieliśmy, że długo posiedzę w Chinach. Teraz, na początku października, są mistrzostwa Europy i tak naprawdę nie miałam czasu, żeby się do nich przygotować, muszę się więc opierać na tym, co zrobiłam przed igrzyskami. Przed olimpiadą trenowałam naprawdę dużo. Mam więc nadzieję, że forma z igrzysk będzie jeszcze na tyle wysoka, że pozwoli mi grać na mistrzostwach Europy na wysokim poziomie.

Sezon chyba jeszcze długi?

Sezon się dopiero zaczął, dopiero były dwie kolejki ligowe. Najgorsze przede mną.

Chyba najfajniejsze?

Najgorsze, bo na pewno ciężko będzie wytrzymać, ale dokładnie, mam nadzieję, że najfajniejsze.

Ale pomimo większych obciążeń związanych z sukcesami w tenisie stołowym osób pełnosprawnych, nie wycofuje się Pani ze sportu osób z niepełnosprawnością?

Nie. W tej chwili na pewno nie. Nie chciałabym. Mam nadzieję, że dalej będzie to możliwe, aby pogodzić starty tu i tu. Zobaczymy, ale jestem dobrej myśli.

Rozmawiał Tomasz Przybyszewski

Na zdjęciu: Natali apartyka pozdrawia kibiców po zwycięskim półfinale w turnioeju indywidulanym Paraolimpiady w Pekinie, fot: Xu Jiajun/EastNews
Na zdjęciu: Natalia Partyka pozdrawia kibiców po zwycięskim półfinale w turnieju indywidulanym Paraolimpiady w Pekinie, fot: Xu Jiajun/EastNews


Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas