Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Wybory, staż i... szczęście

24.08.2015
Autor: rozm. Julita Kuczkowska i Mateusz Różański
Źródło: Integracja 4/2015
Julita Kuczkowska z tytułem Miss Mediów Integracji

W sierpniu staż w naszej redakcji rozpoczęła Julita Kuczkowska – pierwsza Miss mediów Integracji – zdobywczyni tytułu komplementarnego w konkursie Miss Polski na wózku 2015. W rozmowie z „Integracją” Julita opowiada o sobie, ale i pyta...

Integracja: Przewodnią myślą Twojego bloga– julicza.pl – jest: „Jeśli myślisz, że nic nie można zmienić, to zmień myślenie”. Czy musiałaś kiedyś zmienić swoje myślenie? 

Julita Kuczkowska: Wielokrotnie. Kiedy moje wyobrażenia o swoim życiu i wymagania, które stawiałam rzeczywistości okazały się niemożliwe do zrealizowania.

Na przykład?

Przychodzi mi na myśl czas, gdy zaczęłam chorować na dystrofię mięśniową i pojawiły się ograniczenia fizyczne. Okazało się, że pewnych czynności nie mogę wykonać jak pełnosprawni ludzie, np. wejść po schodach. Musiałam więc nauczyć się tego od nowa.

Szukałam i szukam sposobów, gdyż moja choroba postępuje. Cały czas kształtuję swoje myślenie i dostosowuje do zmieniających się warunków. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, ile możemy znieść, ile przeciwności pokonać, dopóki nie staniemy przed wyzwaniem.

A czy był w Twoim życiu taki moment, gdy zdałaś sobie sprawę, że teraz będzie wszystko inaczej? 

Gdy zaczęłam chorować, miałam 11 lat. Rodzice mówili mi, że jak będę dużo ćwiczyć, to wszystko będzie dobrze. Pragnęli mnie chronić. Jako szesnastolatka postanowiłam pierwszy raz pójść do swojej lekarki sama. Ona uświadomiła mi rzeczywisty przebieg choroby i to, że nie da się odzyskać utraconej sprawności. To był ten moment, gdy w jednej chwili wszystko w moim życiu się zmieniło.

Czyli?

Przede wszystkim musiałam sobie uświadomić, że to, co wcześniej, było życiem w kłamstwie, zafałszowanej rzeczywistości myślenia o tym, co mogę i będę mogła. Musiałam rozpocząć poszukiwania prawdy o sobie, by móc poznać swoje możliwości i ograniczenia.

A jak tej prawdy szukasz? Czytając Twojego bloga i rozmawiając z Tobą, odnoszę wrażenie, że ciągle podejmujesz nowe wyzwania, jakbyś chciała coś sobie udowodnić. Czy masz potrzebę „ścigania życia”, czy raczej traktujesz kolejne wyzwania jako sposób na wolny czas?

Jedno i drugie. Nie jest tak, że siedząc w domu, myślę sobie: „pora zrobić coś szalonego” i wymyślam sobie szalone wyzwanie. Raczej życie przynosi mi sytuacje i propozycje, z których mogę skorzystać. Ja tylko biorę z nich jak najwięcej.

Przy wszystkich swoich ograniczeniach czuję się szczęśliwa i spełniona. A to dlatego, że staram się czerpać z życia pełnymi garściami. Dobrze by było, gdyby inni też tak myśleli. Życie mamy jedno i naprawdę szkoda tracić je na rozpamiętywanie swoich krzywd i słabości.

wizażystka maluje usta Julicie tuż przed galą wyborów Miss Polski na Wózku

I to chcesz udowadniać? Że mimo ograniczeń można dokonywać rzeczy - jeśli nie wielkich - to chociaż fajnych i ciekawych?

A nie jest tak?

Zgoda. Choć przyznam się, że ja na paralotni nie poleciałbym.

Dla mnie to była paralotnia, dla kogoś innego może być wyjazd za miasto. Nie wszyscy muszą latać czy nurkować. Wystarczy tylko poszukać czegoś, co daje satysfakcję.

Na Twoim blogu widziałem „rozpiskę”, cele, które chcesz osiągnąć w danym momencie życia. Troszkę przypomina mi to plan działań, załączany do wniosku grantowego. Czy Ty nie traktujesz czasem życia jak projektu?

Nie do końca. Metodę, o której mówisz, zaczęłam stosować jakieś pół roku temu. Podchodziłam do tego bardzo sceptycznie, ale przyznam, że dziś jestem zaskoczona jej skutecznością. Choć nie wszystkie cele udało mi się zrealizować, to mam motywację do podejmowania życiowych wyzwań. Dobrze jest określić sobie swoje plany i priorytety.

Mówimy o wyzwaniach, planach na przyszłość, marzeniach, a co ze zwykłą, szarą codziennością? Mieszkasz w małej miejscowości, a często docierają do naszej redakcji sygnały, że o ile w Gdyni czy Warszawie osobom na wózkach żyje się całkiem nieźle - mają windy, podjazdy, dostosowaną komunikację itp. - o tyle w mniejszych ośrodkach jest zupełnie inaczej.

Przyznam, że nie wygląda to za dobrze. Na co dzień w Sulejowie rzadko wychodzę „na miasto”,  choćby dlatego, że nie mam za bardzo gdzie. Ale na wszystko można znaleźć sposób. Mam skuter elektryczny, na którym czasem wybieram się nad wodę, a czasem na spacery do lasu z rodziną i psem. Kiedyś wstydziłam się wychodzić do ludzi. Ale to się zmieniło. Między innymi, dzięki udziałowi w wyborach Miss Polski na wózku, po których byłam bardzo zaskoczona niezwykle pozytywną reakcją mieszkańców mojego miasteczka. Po raz kolejny okazało się, że to my – osoby z niepełnosprawnością - zmieniamy myślenie ludzi. Nikt do nas nie przyjdzie i nie wyciągnie na siłę z domu. Jeżeli ludzie zobaczą, że żyję normalnie – jeżdżę autem, chodzę na zakupy, do kosmetyczki itp., to zaczną mnie inaczej odbierać.

Twój czas wolny – spacer, pójście do kosmetyczki czy na basen - to kwestia wyboru. A co ze szkołą i pracą. Jak sobie z tym radziłaś i radzisz?

Na pewno dużo dało mi zrobienie prawa jazdy. Pozwoliło na ogromną niezależność. Wcześniej nawet wyjście na kawę do koleżanki wiązało się z koniecznością załatwiania sobie kierowcy, który mnie zawiezie i odwiezie. Dziś wystarczy, że ktoś pomoże mi wsiąść i wysiąść.

A jak radziłaś sobie w czasach szkolnych i studenckich? 

Chodziłam do technikum z internatem. Tam znalazłam potwierdzenie prawdy, że najważniejsi są ludzie, którzy nas otaczają. W internacie spotkałam się z ogromną życzliwością kolegów i koleżanek. Mieszkałam w pokoju z przyjaciółką, która w wielu sprawach mi pomagała. Budynek szkoły był niedostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Koledzy znosili i wnosili mnie po schodach i pomagali w przemieszczaniu się. Tak samo było na studiach - również trafiłam na świetne osoby, z którymi stworzyłam bardzo zgraną paczkę.

Na scenie podczas gali Julita Kuczkowska i inna kandydatka

Dziś ty pomagasz ludziom, działając jako wolontariuszka.

Działam w Stowarzyszeniu Aktywne, organizacji, która zajmuje się nurkowaniem osób z niepełnosprawnością. Zajmowałam się pracą przy pisaniu projektów i wniosków, podsuwam pomysły na dalsze działania. Podobnie w Piotrkowskim Centrum Wolontariatu. Fizycznie nie jestem w stanie pomagać, np. w hospicjum czy w schronisku dla zwierząt, ale staram się robić to, co mogę. Po to, by zmieniać świat na lepsze.

A dlaczego to robisz?

Po troszę dla własnej satysfakcji i świadomości tego, że ja również mogę pomóc, ale też by poznać ciekawych ludzi, brać udział w bardzo fajnych akcjach. Poza tym wolontariat to też inwestycja na przyszłość – nigdy nie wiadomo, co może wyniknąć z tego, co robię teraz.

To chyba dobry moment, by zapytać o wybory Miss Polski na wózku. Banalnie: dlaczego wzięłaś w nich udział?

W konkursach bierze się udział, żeby je wygrywać ( śmiech).

W komentarzu pod relacją z gali wyborów pojawił się tekst, że tego typu imprezy zafałszowują obraz osób z niepełnosprawnością. Internauta stwierdził, że ta impreza pokazuje, iż dziewczyny na wózku są zdrowe, piękne i sprawne, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Jakbyś się do tego odniosła?

Zupełnie się z tym nie zgadzam. Każda kobieta ma prawo być ładnie ubrana i umalowana, jeśli chce. Niezależnie od stopnia sprawności. Mogę to pokazać na własnym przykładzie – na co dzień lubię chodzić w ładnej sukience i makijażu - taka jestem. Nie jest to zafałszowanie rzeczywistości.

Przy okazji tegorocznych wyborów padało pytanie o to, dlaczego nie ma wspólnych wyborów miss dla dziewczyn chodzących i na wózkach. Na wybiegach prezentują się modelki o różnym wyglądzie, wzroście, kolorze skór czy typie urody.

Idea konkursu Miss Polski na wózku jest świetna. Niemiej jednak byłoby ciekawie, gdyby w wyborach Miss Polski wystąpiła dziewczyna na wózku. Z drugiej strony takie rozumowanie wydaje mi się szukaniem dziury w całym. W końcu mamy paraolimpiadę obok olimpiady. Poza tym w klasycznych konkursach bierze się pod uwagę m.in. poruszanie się po wybiegu i trudno byłoby zastosować te same kryteria do dziewczyn pełnosprawnych i wózkowiczek. Sam pomysł integracyjnego konkursu wydaje się jednak godny uwagi.

Wiele modelek poruszających się na wózku nie jest postrzeganych przez pryzmat osobowości, urody czy talentu, ale przez niepełnosprawność. Stylista Tomasz Jacyków powiedział mi kiedyś, że irytuje go robienie show pod tytułem: „dziewczyna bez nogi na wybiegu”. To - jego zdaniem - robienie z osób z niepełnosprawnością „ufoludków”.

Ludzie zawsze będą komentować czyjąś niepełnosprawność. Niekiedy pozytywnie, niekiedy negatywnie. Mogę tu podać przykład Moniki Kuszyńskiej. Gdy przeszła do finałów Eurowizji, od razu pojawiły się komentarze, że zawdzięcza to poruszaniu się na wózku. Ludzie nie patrzyli na jej talent , ale na wózek. Dlatego trzeba zmieniać ludzką świadomość.

Julita Kuczkowska

Rozpoczynasz staż w Integracji, o co chciałabyś nas zapytać?

Skąd bierzecie pomysły na artykuły w „Integracji” i na portal niepełnosprawni.pl?

Nie szukamy pomysłów. One do nas przychodzą z różnych miejsc i od różnych osób. Nie musimy nic wymyślać.

Czy istnieją tematy tabu, o których trudno pisać, które wywołują kontrowersje?

Jeśli coś jest tematem tabu, to tym bardziej trzeba o tym napisać. Jeśli coś budzi kontrowersje i emocje, to koniecznie taki temat powinniśmy poruszać. Takie są też oczekiwania wobec Ciebie - poruszać tematy trudne. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak temat tabu. To oznacza, że nikt jeszcze porządnie się nim nie zajął.

W jednym z numerów „Integracji” był poruszony temat seksualności osób po nowotworach. Czy często piszecie na takie tematy?

Seksualność jest jednym z aspektów życia, więc dlaczego mielibyśmy o tym nie pisać.

Tak, to są ważne tematy. Jak i to, że osoba niepełnosprawna może iść na imprezę czy na piwo – a są to kwestie budzące zdziwienie w niektórych głowach.

I właśnie jesteśmy po to, aby te głowy otwierać. Piszemy o różnych aspektach życia, także jego ciemnych stronach.

Wspomniałeś o zmienianiu myślenia ludzi. Czy możesz przywołać sytuację, gdy odczułeś, że dzięki Tobie ktoś zmienił podejście? Czy Twój artykuł bądź rozmowa zmieniły czyjeś myślenie?

Przychodzi mi do głowy mój tata, który słowa „inwalida” i „kaleka” zaczął zastępować określeniem „osoba z niepełnosprawnością”. To mój sukces zawodowy, ale też osobisty. Myślenie zmieniamy cały czas dzięki pracy redakcji. Często nie widzimy tych zmian. Ale one się dzieją. I mamy nadzieję wciągnąć Cię w te działania.

A propos: Czy jest sprawa, którą chciałabyś się zająć? Czy jest coś, co cię rusza?

Tak. Postrzeganie osób z niepełnosprawnością jako ludzi nieszczęśliwych. A na własnym przykładzie wiem, że tak nie jest.

Jakbyś chciała to pokazać?

Ukazywać osoby z niepełnosprawnością spełnione na różnych płaszczyznach, realizujące się, cieszące życiem.

Ktoś może być spełniony zawodowo, ale nie być szczęśliwy.

Chodzi mi o to, aby nie pokazywać, że nasze życie składa się tylko ze zmartwień.

Nakierowałeś mnie na temat, którego będę chciała się podjąć. Jeszcze nie wiem, w jaki sposób, ale popracuję nad tym, by pokazać, co to znaczy być człowiekiem szczęśliwym.

Trzymamy za Ciebie kciuki!

Blog Julity Kuczkowskiej jest dostępny pod adresem Julicza.pl

Julita Kuczkowska otrzymuje kwiaty zaraz po wręczeniu tytułu

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas