Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Gdzie i jak się leczyć doktorze Google?

08.07.2015
Autor: Magdalena Gajda, fot. sxc.hu
Lekarz opisuje stan zdrowia /www.sxc.hu

Lekarz już nie jest dla pacjenta autorytetem. Blisko 3/4 z nas, zamiast skonsultować swoje dolegliwości ze specjalistą, szuka informacji w internecie. Bo na wizytę czekamy zbyt długo, bo nie wiemy gdzie go znaleźć. Tak wynika z badania, przeprowadzonego w ramach projektu „Pacjenci decydują”.

Ograniczony dostęp do lekarzy specjalistów i do badań diagnostycznych, choroba otyłości i inne choroby przewlekłe, np. cukrzyca i nadciśnienie tętnicze, są największymi problemami zdrowia publicznego w Polsce. To opinia ponad 2 tysięcy Polaków, którzy wzięli udział w kwietniu i maju 2015 r. w konsultacjach społecznych do projektu Ustawy o zdrowiu publicznym. Zrealizowała je Fundacja MY Pacjenci w ramach projektu „Pacjenci decydują”.

20 zł do specjalisty

Aż 95 proc. respondentów biorących udział w konsultacjach uznało, że największą bolączką systemu opieki zdrowotnej jest zbyt długi, liczony w miesiącach, a nawet latach, czas oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty. Dodatkowo – brak odpowiedniej informacji, gdzie można uzyskać fachową pomoc medyczną (30,3 proc. odpowiedzi), a także brak pieniędzy na leczenie (24,9 proc. odpowiedzi), sprawiają, że zdrowotnymi autorytetami stały się dla nas: internet (74 proc.), książki (44 proc.) i... rodzina (36 proc. odpowiedzi).

Tymczasem potrzeba stałej, systematycznej opieki specjalistycznej jest tak duża, że aż 65 proc. z nas byłoby gotowych na poniesienie dodatkowych kosztów z własnej kieszeni (od 5 do 20 zł), aby szybciej skorzystać z porady.

Nie chcemy dopłacać do sprzętu

Raport Fundacji MY Pacjenci wskazuje także, że choć dopłaty do świadczeń medycznych nie są u nas nowością (np. za znieczulenie przy porodzie, do sprzętu rehabilitacyjnego lub pomocniczego, do leczenia w sanatorium), to mają one wielu przeciwników. Połowa (51 proc.) osób uznała, że nie dopłaciłaby do leczenia szpitalnego, a 42 proc. – do wizyty u lekarza podstawowej opieki medycznej.

Wydaje się jednak, że już przywykliśmy do tego, iż musimy dopłacać do leków. Tylko 10 proc. badanych uważa, że pacjenci nie powinni wydawać dodatkowych pieniędzy na leki z recept, a 21 proc. byłaby skłonna dołożyć do nich ok. 100 zł miesięcznie.

Zdrowie ważne, ale dzieci

Wizyty u specjalistów i dodatkowe wydatki na leki nie byłyby w wielu wypadkach potrzebne, gdybyśmy chętniej korzystali z bezpłatnych badań profilaktycznych, dostępnych w ramach NFZ. Chodzi np. o badania przesiewowe w kierunku nowotworów piersi, szyjki macicy i jelita grubego. Tymczasem ponad 60 proc. badanych przyznało, że w ciągu ostatnich pięciu lat nie poddało się takim testom.

Większe znaczenie niż własne zdrowie ma dla nas prawidłowy styl życia naszych dzieci. Zdaniem 82 proc. badanych NFZ powinien finansować porady dietetyczne i profilaktyczne dla kobiet w ciąży, dzieci i osób chorych na nadwagę i otyłość. Środki na leczenie otyłości powinny pochodzić z opodatkowania niezdrowej żywności. Takie źródło finansowania profilaktyki otyłości wskazało aż 78 proc. uczestników konsultacji.

„Winni” płacą więcej

Raport Fundacji MY Pacjenci ujawnił także inne nasze opinie na temat polskiej polityki prozdrowotnej. Co drugi (53 proc.) badany uważa, że osoby palące papierosy i pijące alkohol powinny płacić większe składki na ubezpieczenie zdrowotne, bo sami narażają swoje zdrowie na szwank.

Jeszcze mniej wyrozumiałości okazujemy pijanym kierowcom. Ok. 89 proc. badanych uważa, że to ci kierowcy, a nie budżet państwa (NFZ) powinni ponosić koszty leczenia ofiar wypadków, które spowodowali.

Dodatkowo, ponad 70 proc. ankietowanych opowiada się za utrzymaniem przymusowego leczenia chorób zakaźnych (np. gruźlicy). Ale już zwolenników karania rodziców nieszczepiących swoje dzieci jest podobnie wielu jak przeciwników – 44 proc. w stosunku do 47 proc.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas