Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Ani wózek, ani skuter. Polski pomysł na mobilność

22.06.2015
Autor: Beata Rędziak, fot. kadr z filmiku, youtube.com
mężczyzna na sprzęcie Blumil

Waży 60 kg i można nim przejechać bez ładowania baterii ok. 38 km. Ten pojazd elektryczny, przeznaczony dla osób z niepełnosprawnością, opracowany został w Polsce.

Segway to dwukołowy, jednoosobowy pojazd elektryczny, wykorzystywany często np. przez służby porządkowe na rozległych powierzchniach. Steruje się nim wychylając ciało w odpowiednią stronę, a równowagę utrzymują żyroskopy i komputer. Blumil to jego „wersja” Segwaya dla osób z niepełnosprawnością, na której zamiast stać – siedzi się.

- Pomysł na Blumila zrodził się z mojej własnej potrzeby, gdyż były miejsca, gdzie nie mogłem wjechać wózkiem, np. do lasu czy chociażby na Stare Miasto, gdzie kocie łby znacznie utrudniają poruszanie się na wózku – mówi Miłosz Krawczyk, pomysłodawca polskiej wersji pojazdu. – Blumil otworzył przede mną nowe możliwości.

Nie wymaga sił

Podobne urządzenia funkcjonują od dawna z powodzeniem za granicą. Pomysł Miłosza opiera się na segwayu, do niego przykręca się bazę, mechanizm, który wymyślił Miłosz, i tak powstaje Blumil. Nie jest to typowy wózek inwalidzki, można natomiast bezpiecznie samodzielnie przesiąść się na niego z wózka, jest dostosowany do wagi i wzrostu osoby poruszającej się na nim.

Opracowanie Blumila zajęło Miłoszowi ok. dwóch lat.

- Testowały go różne osoby i okazuje się, że z różnymi niepełnosprawnościami można się na nim poruszać – mówi Miłosz Krawczyk.

Dla Angeliki Chrapkiewicz-Gądek testowanie Blumila było niezwykłym przeżyciem.

- Dla mnie było to coś zupełnie nowego – mówi. – Choruję na rdzeniowy zanik mięśni i dlatego mam znacznie mniej sił. Ale Blumil nie wymaga sił. Wystarczy pochylić się do przodu lub do tyłu. Bardzo szybko opanowuje się technikę. Początkowo jest niepewność, ale z każdym pokonanym metrem ona znika. To nie jest wózek, to nie jest skuter – to zupełnie coś nowego. Oceniam go bardzo dobrze.

Wbrew pozorom – stabilny

Blumila testował także Piotr Czarnota, który po wypadku porusza się na wózku.

- To już druga taka przygoda, pierwszy raz testowałem podobne rozwiązanie w zeszłym roku na targach w Düsseldorfie – opowiada. – Na Zachodzie dużo osób podróżuje takim pojazdem, jego koszt tam to ok. 20 tys. euro. Uważam, że to fantastyczne rozwiązanie, jest zgrabniejszy niż wózek elektryczny, jest mały. Wbrew pozorom jest stabilny, trzeba oczywiście uważać, żeby nie wjechać na krawężnik, bo na wózku nie bałbym się pokonać krawężnika, a tutaj jest mniej pewności. Jednak na polskiej wersji pojazdu czułem się bardziej stabilnie.

Zastanawia się też, czy można byłoby bez problemu przewozić Blumila w samolocie. Na razie Miłosz podróżował z urządzeniem pociągiem i nie stanowiło to problemu.

- Wyjechałem na tydzień, mając do dyspozycji tylko Blumila, choć to jest oczywiście kwestia preferencji – mówi Miłosz Krawczyk. – Zazwyczaj wolę mieć do dyspozycji i wózek, i Blumila. Na pewno zniesienie kogoś z nim po schodach może być trudniejsze niż na wózku, bo waży więcej.

Taniej, choć wciąż drogo

Sam pomysł wykorzystania Segwaya do takich celów nie jest nowy. Piotr Czarnota zwraca uwagę na to, że np. w Mediolanie można wypożyczyć taki pojazd do zwiedzania miasta i uważa, że to bardzo dobre rozwiązanie.

W tej chwili Miłosz Krawczyk prowadzi rozmowy z polskim dealerem Segwaya, trwa już także produkcja pojazdu i jest możliwe zamówienie go u Miłosza. Czas wykonania to ok. 3 tygodni.

Niestety, koszt polskiego Blumila to w sumie ok. 32 tys. zł. Na tę kwotę składają się: Segway (używany lub nowy) oraz koszt mechanizmu wymyślonego przez Miłosza (ok. 6 tys. zł). Mimo iż polskie rozwiązanie jest tańsze niż zachodnie, to jednak cena jest dla większości osób wciąż zaporowa.

Więcej informacji na temat sprzętu na stronie internetowej lub Facebooku.

Komentarz

  • Zakupu wiertarki na baterie do dzisiaj żałuje ;-)
    Darek.M
    28.01.2017, 16:07
    ...hm! Nie pisze tego złośliwie, to uzasadnione wątpliwiści... nie wiem po kiego grzyba jest taki wysoki, no i jestem ciekawy co się dzieje jak wyczerpie się bateria, czy nastąpi chwilowy zanik zasilania, co się zdarza w każdym urządzeniu elektrycznym na baterie? ;-D ...raczej na pomoc drugiej osoby liczyć nie można, że cię popchnie, nawet cię nie podniesie rozbitego z betonu i na to nie wsadzi, bo to bez prądu nawet nie będzie stało. Gadanie o kilometrach jest bez sensu bo to potrzebuje podobną ilość energii nawet gdy stoi... a wiem co mówię bo fon który powinien wytrzymać jeden dzień, przy załączonym necie i wyświetlaczu wytrzymuje 3h, to co z tym wózkiem który musi ustabilizować nawet gdy stoi łączną masę nawet 150 kg przy pomocy silników elektrycznych, które dla baterii są killerami jak nic innego ;-D

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas