Trudne tematy. Prawo wyboru
Pewna 29-letnia Amerykanka, Brittany Maynard doświadczyła agresywnego nowotworu tkanki mózgowej - IV stopnia glejaka wielopostaciowego (glioblastoma multiforme). Jej stan był ciężki i wiedziała, że nie ma dla niej ratunku. Czy powinna mieć prawo wyboru między życiem a śmiercią?
Choroba, która dotknęła Brittany przebiega różnie. Niektóre osoby mogą z nią żyć nawet do 10 lat. W początkowym stadium można uzyskać regresję choroby za pomocą ingerencji chirurgicznej i chemioterapii celowanej.
Jednak stan młodej Amerykanki był ciężki - nowotwór był zaawansowany. Coraz częściej cierpiała na dotkliwe bóle głowy, chwilowo traciła zdolność mówienia i doznawała paraliżu. Wiedziała, że nie ma dla niej ratunku, bo zwyczajnie nie ma leku, który mógłby dać jej nadzieję, choćby na polepszenie stanu zdrowia.
I tutaj pojawia się pytanie, czy osoba stojąca w obliczu śmiertelnej choroby powinna mieć prawo wyboru śmierci?
Gdy Brittany dowiedziała się, że w stanie Oregon obowiązuje Ustawa o Godnej Śmierci nie zwlekała z przeprowadzką do Portland. Ta decyzja nie była prosta i kobieta na pewno wielokrotnie rozstrzygała ją w swoim sumieniu i kochającym sercu, bo miała dla kogo żyć.
Tuż przed śmiercią wybrała się z mężem, matką i ojczymem do Wielkiego Kanionu. Podróże były jej pasją, a tą rodzinną wycieczką pragnęła spełnić swoje ostatnie marzenie. Wyjazd był udany, powstało wiele zdjęć, dzięki którym Brittany zawsze będzie wśród kochających ją bliskich.
Może nie każdy zgadza się z wyborem Brittany. Ktoś powie, że stchórzyła, nie dołożyła wysiłku, by walczyć, że za szybko się poddała. Ale tylko ten, kto podobnie cierpi, doznaje wielkiego bólu, jest przerażony następnym atakiem, który może zakończyć się trwałym paraliżem i całkowitym uzależnieniem od rodziny, zrozumie decyzję tej młodej kobiety. Zrozumie ją także osoba, potrafiąca wczuć się w położenie Brittany, jej ciężką sytuację zdrowotną i brak nadziei, gdy ostatnia ''deska'' ratunku przepadła. Gdyby była chociaż jedna iskierka nadziei, z pewnością dziewczyna podjęłaby kolejną turę walki. Może też nie chciała, by bliscy zapamiętali ją jako leżącą i bezbronną osobę, ale mieli w pamięci wciąż piękną, roześmianą i wspaniałą żonę i córkę?
Każdy człowiek ma wolną wolę i powinien sam decydować o swoim życiu, losie i przyszłości. Życie jest czasami bardzo okrutne i trzeba w nim dokonywać mniej lub bardziej poważnych wyborów. Najważniejsze, by nie oceniać ani wybierającego, ani jego decyzji, ponieważ każda z nich jest bardzo trudna.
Dorota Suder z zawodu i powołania jest dyplomowaną pielęgniarką, pracowała na oddziale pediatrycznym, lecz stwardnienie rozsiane nie pozwoliło jej pozostać na tym stanowisku. Od lat jej cały świat to dom i książki, w oparciu o które może pisać artykuły do czasopism i na portale internetowe. Dzięki książkom, ale i z obserwacji świata oraz swojej ogromnej wrażliwości tworzy też wiersze.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz