Zbyt wysokie progi świątyni
Do kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu wiedzie osiem wejść. Niestety wszystkie uzbrojone są w schody. Jedna z parafianek – emerytowana pani architekt – cztery miesiące temu stworzyła projekt dostosowania bocznego wejścia. Ksiądz proboszcz wyraził swoją aprobatę dla projektu i… życie parafii płynie dalej swym torem, a niepełnosprawni pielgrzymi są wnoszeni po schodach, lub podziwiają mury świątyni z zewnątrz.
Do parafii, która jest miejscem pochówku ks. Jerzego Popiełuszki, co roku przybywają tysiące pielgrzymów z całego kraju, a także ze świata. Niestety osoby niepełnosprawne nie mogą wejść ani do świątyni, ani do otwartego przed czterema laty w podziemiach kościoła Muzeum ks. Jerzego Popiełuszki. Żadne z wejść nie jest dostosowane.
Halina Rościszewska wchodząc do kościoła często spotykała osoby niepełnosprawne, które musiały prosić innych o pomoc. – Starszy pan z trudem wleczony po schodach przez dwie panie i trzecia, która siłuje się z jego wózkiem inwalidzkim to często widziany tu obrazek. Pomyślałam, że warto coś z tym zrobić – opowiada.
Biorąc pod uwagę również brak wyjścia awaryjnego z kościoła Halina Rościszewska zaprojektowała odpowiednią pochylnię i zejście, które mogłyby powstać z boku kościoła, obok kaplicy Matki Boskiej.
Na zdjęciu: Boczne wyjście z Kościoła św. Stanisława Kostki w
Warszawie. Podjazd dla wózków dziecięcych zatarasowany wiatą
wyjścia z muzeum. fot: Filip Miłuński
Dziś w tym miejscu znajduje się niewygodne i niebezpieczne wyjście. Drzwi wiodące z okrągłej przybudówki na zewnątrz - wbrew przepisom pożarowym - uchylają się do środka. Za nimi szczątkowy podest o szerokości 50 cm. i siedem schodków wiodących w dół. W tym miejscu umiejscowiono również jedyny podjazd dla wózków dziecięcych, który od czasu uruchomienia muzeum jest zablokowany przeszkloną wiatą wyjścia z muzeum.
Gotowy projekt architektoniczny, który rozwiązałby zarówno problem dostępności dla osób niepełnosprawnych, jak również kwestie bezpieczeństwa, Halina Rościszewska zaprezentowała w marcu br. księdzu proboszczowi, Zygmuntowi Malackiemu. – Ksiądz wyraził aprobatę, ale stwierdził, że są ważniejsze inwestycje: przedłużenie zakrystii i remont sal katechetycznych – wspomina pani Halina.
Pani architekt nie poddała się. Przez trzy miesiące ulepszała projekt, stworzyła specjalną makietę. W czerwcu przedstawiła kolejną wersję, jednak stanowisko ks. proboszcza nie zmieniło się.
Na zdjęciu: Makieta rozwiązania architektonicznego
zaprojektowanego przez Halinę Rościszewską. fot: Filip
Miłuński
Dzwonię do parafii i pytam księdza o dostosowanie wejścia.
- Ten problem leży mi na sercu już od lat. Jest wiele obiektywnych
przeszkód, ale prace nad dostosowaniem są w toku – odpowiada ks.
Malacki.
- Ale wczoraj byłem w kościele i nie widziałem aby trwały prace – ripostuję. - I za pół roku Pan ich nie zobaczy. To nie takie proste, trzeba zebrać fundusze – odpowiada mi ks. proboszcz.
Pytam, czy nie warto wykorzystać takiej inicjatywy parafian,
którzy nieodpłatnie przygotowują projekt? Przecież koszty nie
byłyby duże…
- Nie muszę się panu z niczego tłumaczyć, to nie pańska sprawa –
ucina rozmowę ksiądz Malacki.
Tymczasem sytuacja prawna nie jest taka prosta jakby mogło się wydawać. Zgodnie ze zmianami w prawie budowlanym wszystkie budynki przebudowywane po maju 2004 roku powinny być dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych.
- Jeśli budowa muzeum w kościele zakończyła się jesienią 2004 r. to - o ile konserwator zabytków nie dopuścił do jakichś odstępstw – wejścia i wyjścia z Muzeum powinny być dostosowane – wyjaśnia architekt, Kamil Kowalski.
Czy wierni uzyskają możliwość dostępu do świątyni zależy teraz od księdza proboszcza Malackiego. Może warto zmienić priorytety inwestycyjne i zamiast rozbudowy zakrystii czy sal katechetycznych dostosować choć jedno wejście do kościoła?
- Analiza kosztów nie została przeprowadzona, ale wydaje się, że przedsięwzięcie to, w porównaniu z uzyskanym społecznym zyskiem, jest stosunkowo mało kapitałochłonne. To naprawdę bardzo ważne. Gdzie, jeśli nie w kościele, powinni móc gromadzić się wszyscy ludzie niezależnie od stopnia sprawności? – pyta retorycznie Halina Rościszewska.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- „Matki pingwinów”. Dostaliśmy dużo, ale serialami nie rozwiąże się systemowych problemów
- Warszawa wspiera osoby w kryzysie psychicznym
- Znamy wyniki rekrutacji do programu pilotażowego MEN
- Aktywnie szukaj pracy z Centrum Integracja Warszawa
- Incluvision: Połączmy się! Wirtualne Targi Pracy – wydarzenie wspierające inkluzywność na rynku pracy
Dodaj komentarz