Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Wielki wyścig

04.07.2008
Autor: Kinga Komorowska, red.: Agnieszka Szmerek, fot.: Michał Woroch
Źródło: inf. własna

zdjęcie: Michał Woroch

Z jednej strony dzika Mongolia, z drugiej strony Michał – student z Poznania. Rozpoczyna wyścig do Mongolii.

Z czym się ściga? Czy wygra?

Michał Woroch ma 24 lata. Studiuje na dwóch kierunkach: grafice użytkowej i kulturoznawstwie. Gdy miał 16 lat dowiedział się, że jest chory na rdzeniowy zanik mięśni:

- Pięć lat temu podjąłem studia w Poznaniu na informatyce, ale niestety okazało się, że siadłem na wózek i zrezygnowałem z uczelni. Trochę pracowałem, skończyłem kurs informatyczny. Wróciłem do Poznania. Teraz znów studiuję. Lekarze uważali, że sobie nie dam rady, ale ja stwierdziłem, że bez sensu jest siedzieć bezczynnie i czekać na cokolwiek.

Michał nie siedzi i nie czeka. On się ściga.

- Choruję na rdzeniowy zanik mięśni, jest to choroba postępująca. To działa na tej zasadzie, że jeżeli za bardzo będę się wysilał i męczył, to choroba będzie coraz bardziej postępować i będę krócej żył. Jestem teraz pod opieką pulmonologa, z tego względu, że używam respiratora – mam za słabe mięśnie oddechowe. Jest jeszcze jeden punkt krytyczny – muszę go używać, bo bez niego nie będę w stanie funkcjonować.

zdjęcie: Michał Woroch nocą na spacerze po mieście

Wyprawa do Mongolii

Pierwszym jej celem jest nakręcenie filmu dokumentalnego o życiu plemienia Tsataani. To jedno z ważniejszych plemion szamańskich na świecie. Żyje z dala od innych ludzi w szałasach podobnych do „tipi”. Grupa ta nie zamieszkuje jednego, ściśle określonego terenu, ale ze względu na hodowlę zwierząt prowadzi nomadyczny tryb życia.

zdjęcie: Michał Woroch ze znajomym w McDonaldzie

Drugim celem wyprawy jest pokazanie, że pomimo ograniczeń, na jakie Michał jest narażony wyprawa dojdzie do skutku i że on będzie jej aktywnym uczestnikiem.

- Dlaczego chcę tam jechać? Z dwóch powodów. Po pierwsze, żeby sobie udowodnić, że jestem w stanie to zrobić, a drugi powód jest taki, że wszyscy odradzają mi tą wyprawę, a ja chcę im udowodnić, że mogę.

Jestem odpowiedzialny za siebie

Dwa i pół miesiąca wyprawy, to dla Michała dwa i pół miesiąca bez możliwości korzystania z respiratora. To życie w ciężkich warunkach, bez prądu, na terenach, do których nie można dojechać samochodem, ale Michał jest zdecydowany:

- Postanowiłem, że nie chcę żyć długo i na przykład skręcać długopisów w domu. Chcę żyć aktywnie. Jestem odpowiedzialny z siebie i wolę żyć tak jak teraz, niż żyć długo, siedzieć w domu i zamartwiać się. Ta wyprawa jest bardzo niebezpieczna. Teraz studiuję w Poznaniu i żyję na 100% moich możliwości używając respiratora. Jeśli odłączę się od niego na dwa i pół miesiąca to będę żył na ok. 140%. Choroba może wtedy bardzo szybko postępować. Mogą pojawić się objawy zatrucia dwutlenkiem węgla, zawroty głowy, senność. Ale wiem, na co się decyduję.

zdjęcie: Michał Woroch

To nie pierwszy raz

Michał wręcz słynie z przełamywania stereotypów. Dwa lata temu podjął się wyprawy organizowanej przez Program Trzeci Polskiego Radia – był uczestnikiem „Wielkiego Wyścigu”. Przyjechał stopem z Madrytu do Warszawy.

- Po powrocie czułem się fantastycznie. Pomimo tego, że zmęczenie dawało mi w kość, bo była to ryzykowna wyprawa, moja energia fizyczna wystarczyła na dwa lata. Dlatego sądzę, że po wyprawie do Mongolii naładuję swoje akumulatory jeszcze bardziej.

zdjęcie: Michał Woroch łapie stopa do francji

zdjęcie: Michał Woroch na tle jachtów

zdjęcie: Michał Woroch z 2 znajomych, plecakiem

Jak człowiek, nie jak niepełnosprawny

Według Michała istnieją dwa rodzaje osób z niepełnosprawnością. Te, które nie mają chęci do życia i tylko potrafią się zamartwiać i te, które pogodziły się ze swoim stanem, ale żyją tak, jak sprawne osoby tylko potrzebują czasem pomocy osób trzecich.

zdjęcie: Michał Woroch ze znajomymi w górach na śniegu

- Nie chodzę na spotkania, kiedy na przykład dzwoni do mnie organizacja i mówi, że zaprasza mnie dzisiaj do kina. Jest to spotkanie dla osób z niepełnosprawnością i możliwe jest tylko tego dnia, bo wtedy mają wolontariuszy. Odmawiam. Jak chcę iść do kina to dzwonię do znajomych, albo znajomi dzwonią do mnie. Nie funkcjonuje to na tej zasadzie, że szukam sobie opiekuna, żeby zaprowadził mnie do kina i wrócił ze mną stamtąd.

zdjęcie: Michał Woroch leży na śniegu ze znajomymi

Michał i Mongolia

Michał chce na wózku i konno zdobyć Mongolię. Dzięki grupie przyjaciół, którzy chcą nakręcić dwa filmy - o Michale i o Mongolii, pojedzie na wyprawę swego życia. Żeby dostać się do niedostępnych terenów, na których zamieszkują Tsataani nauczył się jazdy konnej. Miesiąc spędzi w siodle. To dość niebezpieczne, bo żeby utrzymać się na koniu, musi się do niego przywiązać.

zdjęcie: Michał Woroch na autostradzie łapie stopa

- Żeby tworzyć sztukę nie trzeba być artystą – potrzebna jest tylko odwaga, by zobaczyć świat po swojemu oraz silna motywacja do pokonywania ograniczeń. Przez ostatnie lata szukam w sobie właśnie takiej odwagi, a kolejne wydarzenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że mimo iż poruszam się na wózku nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.

Z jednej strony dzika Mongolia, z drugiej strony Michał. Rozpoczyna wyścig do Mongolii.

Z czym się ściga?
Ze słabościami, ograniczeniami i z chorobą.

Czy wygra?
Już wygrał.

zdjęcie: Michał Woroch


7 lipca Michał Woroch wraz z grupą przyjaciół wyruszy na wyprawę do Mongolii. Chcą dotrzeć do najmniejszego, etnicznego plemienia w Mongolii. Ekipa ma liczyć 6 osób – operatorzy kamer, operatorzy dźwięku, fotograf oraz tłumacz. Ekspedycja będzie przebiegać przez Azję Koleją Transsyberyjską aż do stolicy Mongolii Ułan Bator. Stamtąd samochodami i konno w poszukiwaniu plemienia Tsataani. Gdyby ktoś chciał wspomóc wyprawę, szczegóły są dostępne na stronie www.kodkrowa.org .

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas