„Żywe Książki” łamały stereotypy
17.06.2008
Podczas ostatniego weekendu odbyła się wrocławska edycja projektu „Żywa Biblioteka”. Od piątku do niedzieli w Mediatece wypożyczyć można było nietypowe książki: w katalogu „Żywych Książek” znalazły się m.in. Muzułmanka, Żydówka, Strażnik Miejski, Były Więzień, Ksiądz i Osoba Niepełnosprawna.
„Żywą Bibliotekę” po raz pierwszy zorganizowano w 2000 roku, podczas Festiwalu Roskilde w Danii, a pomysłodawcami projektu są młodzi ludzie z organizacji „Stop the Violence”. Projekt ten był też realizowany na Węgrzech, w Norwegii, Portugalii, Islandii, Finlandii, Szwecji i innych krajach europejskich.
We Wrocławiu „Żywa Biblioteka” odbyła się po raz pierwszy przed rokiem, w ramach Młodzieżowej Kampanii Rady Europy na rzecz Różnorodności, Praw Człowieka i Uczestnictwa „Każdy inny – wszyscy równi”.
W tym roku między 13, a 15 czerwca w Mediatece każdy czytelnik mógł bezpośrednio spotkać się z osobami narażonymi na dyskryminację ze względu na swoją przynależność do mniejszości narodowej, religijnej, rasowej, kulturowej, seksualnej czy społecznej. Podobnie jak w roku ubiegłym, odbyły się warsztaty edukacyjno-wychowcze, przeprowadzone przez trenerów z Domu Spotkań, m.in. z języka migowego. Organizatorem wrocławskiej edycji projektu była multimedialna biblioteka dla młodych – Mediateka oraz Dom Spotkań im. Angelusa Silesiusa.
W tym roku organizatorzy przygotowali 20 różnych pozycji „książkowych”. Wśród nich był Niemiec, Żydówka, Amerykanin, Blondynka, Trzeźwy Alkoholik, Ksiądz, Gej, Anyfacet, Feministka i Osoba Niepełnosprawna. Każde spotkanie w założeniu miało trwać 30 minut, ale zaciekawienie czytelników często przedłużało czas rozmowy.
W projekcie „Żywej Bibilioteki” brały udział różne postaci. Od lewej: Antyfacet, Muzułmanka i Osoba Niepełnosprawna.
W trakcie tych rozmów poruszano kwestie stereotypowego myślenia o konkretnej nacji, czy środowisku. – To było niesamowite doświadczenie – opowiada Bartłomiej Skrzyński, poruszający się na wózku wrocławski dziennikarz i pomysłodawca programu „W-skersi”, emitowanego w TVP.
– Od 12.00 do 20.00 przychodzili do mnie różni ludzie. Pozytywnie zaskoczyła mnie babcia, która przyszła z dwoma wnukami, chcąc pokazać im różnorodność świata. W rozmowie ze mną prosiła o wytłumaczenie młodym „czytelnikom”, że osoba niepełnosprawna ma prawo tak samo funkcjonować w społeczeństwie jak każdy inny człowiek – mówi Skrzyński.
Czytelniczka ta zadeklarowała się jako praktykująca katoliczka, odwiedzając przy tym ze swoimi wnukami synagogę i zachęcając do rozmowy z Muzułmanką. Pokazywała im, że w świecie trzeba być tolerancyjnym dla innych wyznań, światopoglądów i środowisk.
– Ludzie pytali mnie o mój program, o upór w dążeniu do celu, ale też o bardzo praktyczne życie codzienne - jak radzę sobie z dojazdami, albo jak osoby niepełnosprawne uprawiają seks – wyjaśnia Bartłomiej Skrzyński.
Bartłomiej Skrzyński, jako „Żywa Książka”, udziela wywiadu studenckiemu radiu „Luz” z Politechniki Wrocławskiej.
Jak mówi, było to niezwykłe doświadczenie a „Żywa Książka” dała możliwość zadawania bezpośrednich pytań. – Sam pytałem Antyfaceta skąd się wzięła u niego chęć do noszenia spódnicy, czy szpilek. Poza tym ludzie pytali mnie co mi się stało, że poruszam się na wózku inwalidzkim i czy mogą o to pytać innych niepełnosprawnych. Opowiadałem o zaniku mięśni, zaznaczając przy tym, że akurat mnie nie sprawia problemu mówienie o tym, może ktoś inny się dzięki temu bardziej otworzy. Ale trzeba pamiętać o zdrowym rozsądku, wyczuciu i być może nie pytać o to osoby skrępowanej w pierwszym zdaniu, na pierwszym spotkaniu – wyjaśnia.
W trakcie projektu dystans do samych siebie okazywały też postaci będące „Żywymi Książkami”. Żydówka śmiała się ze swoich stereotypów razem z Niemcem. – A ja mówiłem, ze może wstanę bo jestem trochę zmęczony siedzeniem. A tak na poważnie to było bardzo cenne doświadczenie. Myślę, że ja i inne osoby niepełnosprawne, reprezentanci różnych środowisk, nie odmówimy zaproszenie w kolejnym projekcie za rok – kończy Bartłomiej Skrzyński.
Komentarze
-
E tam
14.07.2018, 23:26W tej akcji chodzi przede wszystkim o LGBT-i-tak-dalej, a cała reszta to zasłona dymna. Swoją drogą, jako ON nie akceptuję antyfaceta.odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz