Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Niewidoczna przemoc wobec dzieci z niepełnosprawnością

20.11.2024
Autor: Mateusz Różański, fot. pixabay, Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka
dziecko siedzi na podłodze i rysuje rodzinę, widoczne tylko do pasa z kredką w ręce

Przemoc - również ta instytucjonalna – stale towarzyszy dzieciom z niepełnosprawnością. Jest to często przemoc spowodowana brakiem właściwego wsparcia i ignorowaniem potrzeb.

Problemy dzieci z niepełnosprawnością były jednym z tematów debaty "35-lat Konwencji o prawach dziecka. Wokół zaleceń Komitetu Praw Dziecka dla Polski" zorganizowanej 19 listopada w Warszawie przez Biuro Rzeczniczki praw Dziecka i UNICEF Polska.

 Podczas debaty rozmawiano m.in. o przemocy, której doświadczają dzieci z niepełnosprawnością w szkole, ale też braku właściwego wsparcia dla dzieci z niepełnosprawnością w pieczy zastępczej.

Szarpanie jako metoda wychowawcza

- Niestety panuje powszechne przyzwolenie na stosowanie środków przymusu bezpośredniego wobec dzieci i młodzieży z niepełnosprawnościami w sytuacjach kryzysowych, kiedy ta osoba przejawia zachowania, które mogą być uznane za niebezpieczne – mówiła podczas debaty Agnieszka Niedźwiedzką, ekspertka ds. edukacji i autorka Modelu dostępnej szkoły z Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego. -Chodzi o przytrzymywanie, unieruchamianie (także na podłodze), wyszarpywanie, wyciąganie siłą z przestrzeni, która powinna być dla dziecka bezpieczna – wymieniała ekspertka FIRR.

Agnieszka Niedźwiedzka zauważyła, że przemoc, jeśli dotyka dzieci z niepełnosprawnością, często pozostaje niezauważana, albo tłumaczono się tym, że stosowanie środków przymusu bezpośredniego wobec dzieci z niepełnosprawnością, nie jest tak naprawdę przemocą, a wynika z potrzeby zabezpieczenia dziecka z niepełnosprawnością a także innych uczniów.

Dotyczy to choćby dzieci autystycznych i z niepełnosprawnością intelektualną, które na przykład z powodu problemów sensorycznych lub niemożności innego wyrażenia swoich emocji, przejawiają tzw. zachowania trudne – łącznie z agresją i autoagresją.

Agresja nie przychodzi nagle

-To nie jest tak, że człowiek siedzi i nagle wstaje i jest wulkanem agresji. Pojawiają się wcześniej sygnały, które informują o tym, że za chwilę może dojść do trudnej sytuacji. Zadaniem dorosłych jest wyłapanie tych sygnałów i zareagowania wcześniej. To się da zrobić i właściwa wiedza i uwaga może pomóc wyłapać te sygnały i zapobiec wybuchom agresji – podkreśliła.

Agnieszka Niedźwiedzka powoływała się na doświadczenia nauczycieli ze szkół specjalnych i integracyjnych, którzy sami, często na własną rękę, poszukiwali rozwiązań, z którymi mierzą się w pracy.

Innym dobrym sposobem na sytuację, gdy już dojdzie do wybuchu, jest wyprowadzenie reszty uczniów z klasy. Unieruchomienie czy szarpanie człowieka, który jest w silnych emocjach, tylko wzmaga agresję i może pogłębić problemy. Tymczasem pozostawienie ucznia samego, często skutkuje tym, że się uspokaja.

Niestety, choć od lat organizowane są kampanie społeczne, takie jak np. Dzieciństwo bez przemocy, dorosłość bez lęku, wciąż dzieci z niepełnosprawnością doświadczają różnych form przemocy. Dlatego tak ważne jest upowszechnianie Standardów ochrony małoletnich, które wprowadziła tzw. ustawa Kamilka.

Potrzebne są standardy

-Rolą organizacji pozarządowych, kuratoriów oświatowych, ale też mediów, jest uświadamianie, że Standardy ochrony małoletnich to nie jest kolejny dokument, który trzeba było wprowadzić, ale są one realnym narzędziem do zgłaszania przemocy, by nie można było już jej więcej zamiatać pod dywan – podkreślała Agnieszka Niedźwiedzka.

Agnieszka Niedźwiedzka przyjrzała się temu, jak te standardy wyglądają w szkołach specjalnych i jako dobry przykład podaje placówkę w Olsztynie, która przetłumaczyła standardy na prosty język i opracowała je za pomocą systemów komunikacji alternatywnej, tak by uczniowie o różnych umiejętnościach komunikacyjnych mogli się z nimi zapoznać.

- Opracowując tak ważne materiały, trzeba pamiętać, żeby opracowywać je w formie dostępnej m.in. dla osób z niepełnosprawnościami – podkreśliła prowadząca debatę Monika Kamińska z Biura Rzeczniczki praw Dziecka.

Cztery kobiety biorą udział w panelu podczas debaty Unicef i RPD. Jedną z nich jest Dominika Filipowicz z redkacji Integracji. Za nimi jest ekran, na którym wyświetlany jest napis wzmocnienie praw dziecka. piecza zastępcza u progu potrzebnych reform.

Debata na temat pieczy zastępczej. Na zdjęciu od prawej Dominika Filipowicz, Katarzyna Słubik, Beata Kulig i Joanna Repeć, fot. Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka 

4000 dzieci w DPS

Jednak problemy dzieci z niepełnosprawnością nie dotyczą tylko szkół. Grupą zmagającą się z dyskryminacją krzyżową są dzieci i młodzież z niepełnosprawnością, będące w pieczy zastępczej, ale też te, które niestety wciąż trafiają do DPS-ów i innych zamkniętych instytucji.

Jak poinformowała uczestników w trakcie panelu poświęconego pieczy zastępczej Beata Kulig ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, obecnie w Polsce w DPS-ach żyje blisko 4000 dzieci z niepełnosprawnością, w których często mieszka nawet 100-200 osób w różnej sytuacji życiowej. DPS-y w żadnym wypadku nie są miejscem, gdzie powinno znaleźć się dziecko.

-Żadne dziecko nie powinno trafić do DPS-u – podkreśliła Dominika Filipowicz, dziennikarka Integracji zajmująca się pieczą zastępczą.

Według danych GUS w grudniu 2023 roku w zakładach stacjonarnych opieki społecznej samych tylko dzieci i młodych osób z niepełnosprawnością intelektualną było 3772.

To pokazuje skalę problemu. Jego ciężar najlepiej ilustrują przykłady takie jak ten z placówki w Jordanowie.

Potrzebna deinstytucjonalizacja

Uczestniczki panelu wskazały na potrzebę deinstytucjonalizacji opieki nad dziećmi – również tymi z niepełnosprawnością i zastępowanie placówek stacjonarnych przez rodziny zastępcze. Niestety umieszczanie dzieci z niepełnosprawnością w domach dziecka wciąż traktowane jest jako domyślna procedura.

- Instytucjonalne domy dziecka mogą mieć obecnie maksymalnie 14 wychowanków, ale jeśli chodzi o placówki dla dzieci z niepełnosprawnością, czyli regionalne placówki opiekuńczo-terapeutyczne, to może ich być nawet 30, a czasem liczba ta wynosi nawet 45 – zauważyła Dominika Filipowicz. - Dzieci z niepełnosprawnością potrzebują bardzo intensywnego wsparcia, ale też, jak wszystkie inne, poczucia bliskości, o które trudno przy tak dużej liczbie dzieci.

Tymczasem rodzin zastępczych, zwłaszcza tych specjalistycznych, bardzo brakuje. Choćby dlatego, że minimalne ustawowe wynagrodzenie dla nich to 4100 złotych brutto na umowie cywilnoprawnej. I choć są samorządy, które płacą im więcej, to wiele z nich nie wychodzi poza minimalną kwotę.

To wszystko prowadzi do tego, że osoby z niepełnosprawnością płynnie przechodzą z regionalnych placówek opiekuńczo-terapeutycznych do domów pomocy społecznej. Jak zauważyła Dominika Filipowicz, drastycznie brakuje form wsparcia w usamodzielnianiu dzieci z niepełnosprawnością – choćby mieszkań treningowych czy usług asystenckich. To wszystko wskazuje na potrzebę przyjęcia przez Polskę realnej strategii deinstytucjonalizacji i rozwoju rodzicielstwa zastępczego – podsumowała Dominika Kulig.

Bez tego dzieciństwo wielu osób z niepełnosprawnością pozostanie mroczne, a przyszłość niepewna.


Debata „35 lat Konwencji o prawach dziecka. Wokół zaleceń komitetu Praw Dziecka dla Polski." została zorganizowana przez Biuro Rzeczniczki Praw Dziecka razem z UNICEF Poland i Koalicją Organizacji Pozarządowych tworzonych prze: Helsińską Fundacja Praw Człowieka, Polski Komitet EAPN (EAPN Polska), ATD Czwarty Świat Polska, Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, SOS Wioski Dziecięce, Fundację Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Integrację, Fundację W Stronę Dialogu, Koalicję na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej, Fundację Szkoła z Klasą oraz Fundację La Strada.

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas