Trudne tematy. Hospicjum
Opieka hospicyjna to niewątpliwie trudny i smutny temat. Każdy z nas marzy, by jak najdłużej cieszyć się dobrym zdrowiem, samodzielnością i niezależnością. Jednak są sytuacje, wynikające z różnych przyczyn, gdy chory staje się pensjonariuszem domu hospicyjnego.
Każdy chory człowiek, a szczególnie wymagający opieki długoterminowej, powinien żyć w otoczeniu dobrych i życzliwych osób, dla których będzie kimś szczególnie bliskim. Dlatego w takich placówkach, jak hospicjum, powinni pracować ludzie o wyjątkowych przymiotach ducha, którzy potrafią wczuć się w sytuację chorego i służyć mu pomocą.
Nie chodzi jedynie o wsparcie przy podstawowych potrzebach życiowych: żywieniu, zabiegach pielęgnacyjnych czy systematycznym podawaniu leków. Równie istotne jest zadbanie o sferę ducha. Nie może zabraknąć rozmowy, wysłuchania chorego czy, co najważniejsze, bycia z nim. Trwania przy nim. Podążania za nim. Dzielenia wraz z nim przestrzeni. Często jedynym marzeniem chorego jest to, by ktoś potrzymał go za rękę, przytulił, obdarzył ciepłym uśmiechem i starł krople potu z jego wymęczonej chorobą twarzy.
Nie trzeba wiele, by chory odnalazł nadzieję, że tuż obok czuwają bratnie dusze, które nie pozwolą mu na samotną walkę z chorobą. Bo tak naprawdę nigdy nie wolno tracić nadziei, nawet na końcu. Dopóki trwa życie, dopóty towarzyszy mu siła, która może czynić cuda.
Osobą duchowną, która wytrwale i pięknie służy pomocą w hospicjum, jest ksiądz Jan Kaczkowski, który sam od lat walczy z glejakiem, jednym z najbardziej agresywnych nowotworów mózgu. To człowiek zasługujący na wielkie uznanie i szacunek. Na pytanie, czy jego posługa dodatkowo nie obciąża jego, już i tak schorowanego, organizmu, odparł, że ta misja wyzwala w nim nowe pokłady sił i energii. Dzięki temu może pomagać innym, nie myśląc o swojej chorobie. Idea niesienia pomocy w takiej formie umacnia go i nadaje sens jego życiu.
Myślę, że ludzie, którzy kierują się w życiu fundamentalnymi wartościami, takimi jak wrażliwość, szacunek i empatia, są w stanie pozytywnie wpłynąć na życie chorego. Uczynić jego życie lepszym, dzieląc się swoim człowieczeństwem. I to nawet mimo własnych problemów ze zdrowiem.
Dorota Suder z zawodu i powołania jest dyplomowaną pielęgniarką, pracowała na oddziale pediatrycznym, lecz stwardnienie rozsiane nie pozwoliło jej pozostać na tym stanowisku. Od lat jej cały świat to dom i książki, w oparciu o które może pisać artykuły do czasopism i na portale internetowe. Dzięki książkom, ale i z obserwacji świata oraz swojej ogromnej wrażliwości, tworzy też wiersze.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz