SMS po pomoc
Dla osób
głuchoniemych SMS jest często jedyną możliwością wezwania pomocy w
sytuacji alarmowej. Niestety w naszym kraju wciąż brak uregulowań
prawnych, które wprowadziłyby centralny system numerów ratunkowych
SMS. Póki co, to raczej alarmowe SMS-y potrzebują pomocy, aby mogły
służyć potrzebującym ich ludziom.
Dziś wprowadzenie alarmowego numeru SMS zależy od dobrej woli i
determinacji władz lokalnych, konkretnej jednostki służb
ratunkowych i operatorów telefonicznych. W efekcie - numery
funkcjonują w wybranych miastach w Polsce, jednak w żadnym z nich
nie możemy wezwać wszystkich służb ratunkowych. Na nasz SMS Policja
odpowie w Olsztynie i Kaliszu, a Straż Miejska - w Krakowie i
Warszawie. Numery są oczywiście różne w każdym miejscu, dlatego
szansę na samodzielne wezwanie pomocy mają jedynie te osoby
głuchonieme, które mieszkają we „właściwym” miejscu i które nie
podróżują zbyt wiele.
Nietrzeźwi, graffiti i molestowanie
Strażników Miejskich SMS-em mogą wzywać mieszkańcy Krakowa i
Warszawy. Ci pierwsi mają tę możliwość już od września 2006
roku.
- Numer SMS funkcjonuje prawidłowo, i choć nie mamy wielu zgłoszeń,
to pomagamy w konkretnych sprawach – wyjaśnia Elżbieta Lacher z
krakowskiej Straży Miejskiej. – W tym roku mieliśmy po dwa
zgłoszenia dotyczące parkowania w niewłaściwym miejscu,
nietrzeźwych osób, jedno o spożywaniu alkoholu w niedozwolonym
miejscu i graffiti na murze. Zdarzają się jednak i poważniejsze
sprawy, np. mieliśmy zgłoszenie o molestowaniu seksualnym. Tę
sprawę przejęła policja.
W kwestii małej liczby zgłoszeń podobnie jest w Warszawie:
– U nas alarmowy numer SMS funkcjonuje od początku tego roku. Do
tej pory było kilka zgłoszeń. Na wszystkie odpowiadamy. Nie sądzę
aby mała liczba zgłoszeń była spowodowana niedostateczną promocją
numeru SMS. Informację o nim można znaleźć na stronie głównej
Straży Miejskiej w Warszawie – opowiada Marek Kulasza z biura
rzecznika prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.
- Straż Miejska ściśle z nami współpracuje. Na tablicy
informacyjnej jest stała informacja o numerze SMS. Na początku
programu strażnicy miejscy pojawiali się również na zajęciach w
Związku i informowali niesłyszących warszawiaków o takiej
możliwości wzywania pomocy – wyjaśnia Katarzyna Dudek z
warszawskiego oddziału Polskiego Związku Głuchych.
Fot: Wikimedia Commons
Panie doktorze, faks do Pana…
Mała liczba zgłoszeń poprzez ratunkowy SMS nie jest natomiast
problemem Pogotowia Ratunkowego. Wezwania pomocy medycznej przez
SMS warszawskie pogotowie ratunkowe, obsługiwane przez firmę
Meditrans, nie zanotowało ani jednego. Powód? W liczącym 4,5 mln.
potencjalnych pacjentów okręgu Warszawy nie funkcjonuje taki
numer.
- Ciągle pracujemy nad wprowadzeniem takiego alarmowego numeru SMS,
ale jeszcze nam się nie udało. Dziś osoby niesłyszące mogą wzywać
karetkę za pomocą faksu – wyjaśnia dr. Marek Niemirski z
Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego
Meditrans.
To rozwiązanie ma oczywiste wady. Nikt nie nosi przecież ze sobą
faksu, tak więc osoba niesłysząca, gdy jest poza domem nie ma szans
na samodzielne wezwanie pogotowia ratunkowego. Są też jednak zalety
faksu.
- Po pierwsze 99% osób niesłyszących ma w domu faksy. Dla nich to
niezwykle komfortowa forma komunikowania się. Co więcej, Polski
Związek Głuchych opublikował specjalny formularz, który skraca
jeszcze czas wysłania faksu z prośbą o pomoc medyczną. Wystarczy
wpisać dane w odpowiednie rubryki – wyjaśnia Katarzyna Dudek z
PZG.
Policjanci pod namiotem
Również na pomoc stróżów prawa mogą liczyć osoby głuchonieme
jedynie w wybranych miastach. Pilotażowe programy policyjnego,
alarmowego numeru SMS zostały wprowadzone w Kaliszu i
Olsztynie.
- U nas numer SMS funkcjonuje już czwarty rok. Mamy kilka zgłoszeń
miesięcznie. Co roku prowadzimy też akcję informacyjną związaną z
tym numerem. Na olsztyńskim rynku rozstawiamy specjalny, policyjny
namiot. Można tam znaleźć również ulotki informacyjne o numerze SMS
dla głuchoniemych – opowiada Beata Chojnowska, rzeczniczka
olsztyńskiej policji.
Co istotne, numer może funkcjonować dzięki partnerstwu policji z
jednym z operatorów komórkowych. – Nie ponosimy żadnych kosztów z
tytułu prowadzenia tego numeru – wyjaśnia Beata Chojnowska.
Faktycznie wprowadzenie numeru SMS na lokalną skalę jest możliwe
jeśli spotkają się: dobra wola władz lokalnego oddziału służb
ratunkowych i operatora telefonicznego. Funkcjonuje to na zasadzie
zwykłego dziewięciocyfrowego numeru, który jest obsługiwany przez
operatora służb. W takim przypadku finanse nie są problemem. Na
prawdziwe przeszkody natrafiamy dopiero na poziomie ponadlokalnym,
w trakcie prób tworzenia systemu alarmowego. Dowodzi tego sytuacja
w Straży Pożarnej.
Operator na tym nie zarobi
Tomasz Leszczyński, jako komendant powiatowej straży pożarnej w
Świeciu, w 2004 roku wprowadził na swoim terenie numer SMS, dzięki
któremu głuchoniemi mieszkańcy mogą wzywać na pomoc strażaków. Był
to pierwszy alarmowy numer SMS straży pożarnej w kraju. Trzy lata
później, już jako komendant kujawsko-pomorskiej komendy
wojewódzkiej, Leszczyński podjął próbę wprowadzenia takiego numeru
alarmowego dla całego województwa. Po roku starań nie udało mu się
osiągnąć tego celu i niestety nic nie zapowiada sukcesu.
- Podstawowym problemem jest bariera technologiczna. Do celów
alarmowych na poziomie ponadlokalnym konieczna jest usługa z
lokalizacją. Chodzi o to, by w momencie wezwania pomocy system
przekierował SMS z prośbą o pomoc do właściwej komendy powiatowej –
wyjaśnia komendant Tomasz Leszczyński. – Niestety okazuje się, że
operatorzy telefoniczni nie oferują takiej usługi. Jest ona zbyt
droga i jej wprowadzenie jest poniżej progu opłacalności, a my jako
straż pożarna nie mamy środków na jej sfinansowanie – dodaje.
Kolejnym problemem technicznym jest długość takiego alarmowego
numeru. W przypadku SMS trzycyfrowy numer w ogóle nie jest
możliwy.
– Najkrótszy możliwy numer SMS to cztery cyfry, ale te numery z
kolei są zakodowane w systemie jako płatne, więc też nie nadają się
dla naszych celów. Myśleliśmy już raczej o normalnym,
dziewięciocyfrowym numerze przypominającym ten znany wszystkim, np.
603 000 998 – opowiada komendant Leszczyński.
Jak widać wszystko rozbija się o wysokie koszty spowodowane
barierami technicznymi. Jednak komendanta Leszczyńskiego nie
przekonują argumenty, że nie warto inwestować olbrzymich pieniędzy
w system z którego skorzysta kilkadziesiąt osób.
- To jest kwestia wartości życia ludzkiego. Jeśli taki system
miałby uratować życie choćby jednej osoby, to jest wart każdych
pieniędzy – przekonuje komendant.
Fot: Alina Zienowicz
Prawie jak w Europie
Z pomocą głuchoniemym może przyjść Unia Europejska. Już w zeszłym
roku Polska została upomniana za to, że nie spełnia zapisów unijnej
dyrektywy dotyczącej numeru alarmowego 112. Komisja Europejska
dwukrotnie zwracała Polsce uwagę na nieprawidłową jej
implementację, a 28 listopada 2007 r. podjęła decyzję o skierowaniu
sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Zmuszony decyzją Trybunału Sejm RP uchwalił 11 stycznia br.
nowelizacje ustaw o prawie telekomunikacyjnym i państwowym
ratownictwie medycznym. Zgodnie z nimi od początku czerwca wszyscy
operatorzy telefoniczni, zarówno komórkowi jak i stacjonarni,
zobowiązani są udzielać służbom ratunkowym natychmiastowej
informacji o lokalizacji osoby dzwoniącej pod numery alarmowe. W
przypadku telefonów stacjonarnych jest to dokładny adres, w
przypadku komórki - lokalizacja z dokładnością do 500 metrów.
Niestety to rozwiązanie również nie uwzględnia SMS-ów.
- To jedynie tymczasowe rozwiązanie. Pracujemy już nad systemem,
który umożliwi wzywanie pomocy nie tylko przez SMS, ale i inne
nowoczesne kanały komunikacji: telefonię internetową, VOiP (Voice
over Internet Protocole) itp. Niestety to wymaga czasu – wyjaśnia
Waldemar Curyło z Departamentu Infrastruktury Teleinformatycznej
MSWiA. – Specjalny zespół pracuje nad koncepcją takiego systemu.
Prace nad nią powinny się skończyć latem. Następnie trzeba będzie
uzyskać consensus wszystkich podmiotów zaangażowanych w sprawę,
czyli Urzędu Komunikacji Elektronicznej, operatorów telefonicznych
i służb ratunkowych. Gdy i to się uda, projekt będzie musiał
jeszcze przejść cała drogę legislacyjno-budżetową. Nie jestem w
stanie podać choćby przybliżonego terminu zakończenia tych procedur
– dodaje przedstawiciel MSWiA.
Na razie osoby głuchonieme muszą więc nadal liczyć na dobrą wolę
lokalnych oddziałów służb ratunkowych. Jeśli w naszym miejscu
zamieszkania nie funkcjonuje żaden numer ratunkowy SMS, pozostaje
nam jeszcze wierzyć, że dyspozytor służb ratunkowych nie potraktuje
„głuchego” telefonu jako głupiego żartu, ale weźmie pod uwagę
możliwość, że po drugiej stronie słuchawki na pomoc czeka osoba,
która nie może o nią poprosić.
Komentarze
-
Potrzebuje pomocyodpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz