Podtrzymywanie komunikacji
16.05.2008
W ostatnich latach w niemieckich ośrodkach specjalistycznych coraz częściej panuje przekonanie, że w przypadku podtrzymywania komunikacji wśród osób niemych, nie jest najważniejszym kolejny etap rozwoju polegający na przezwyciężaniu zaburzeń komunikacyjnych. Najważniejszy jest sam fakt, że człowiek żyje, co może być elementem metod terapeutycznych.
Dziś problem „podtrzymywania komunikacji” u dzieci, młodzieży lub dorosłych, którzy nie mówią lub prawie nie mówią, zaczyna być rozumiany w kategoriach elastycznej koncepcji, uwzględniającej absolutnie wszystkie możliwości osoby niepełnosprawnej.
Tradycyjne pojęcie „podtrzymywania komunikacji” definiuje się jako wszystkie pedagogiczne i terapeutyczne środki, które stawiają sobie za cel rozszerzanie i pogłębianie komunikacyjnych możliwości u osób niemych. Z tego wynika jednak jednoznacznie, że grupa docelowa jest zbyt heterogeniczna, aby owe metody mogły być zastosowane w przypadku każdej osoby niepełnosprawnej.
Fot. EastNews
Alternatywna koncepcja nawiązywania i umacniania procesu komunikacyjnego, ze względu na swój indywidualny charakter podejścia do pacjenta, może być przeprowadzana u dzieci i dorosłych, u osób zarówno z wrodzonym, jak i z nabytym zaburzeniem mowy, oraz z różnym stopniem niepełnosprawności. Poza tym nie ma żadnych ograniczeń do zastosowania jej u dzieci ze środowisk patologicznych, zaniedbanych w pierwszych latach życia, oraz u osób z upośledzeniem umysłowym.
- Sam fakt, że człowiek oddycha, może być impulsem i zaczątkiem pracy do budowania kontaktu pomiędzy osobą niemówiącą, a osobą w pełni sprawną – twierdzi Ursi Kristen, niemiecka psychoterapeutka.
Wcześniej osiąganie określonych stopni rozwoju (rysowanie obiektów, rozumienie symboli) było postrzegane jako warunek konieczny w przełamywaniu barier komunikacyjnych.
- Bariery rodzą się w naszych głowach – twierdzi Dorota Krawczyk z warszawskiego Centrum Integracja. - To są normalne dzieci, z wieloma takimi samymi potrzebami, jakie mają ich zdrowi rówieśnicy. Często nie rozumieją, dlaczego otoczenie odnosi się do ich inaczej, dlaczego traktuje je ”specjalnie”. Dziecko nieme należy traktować tak samo, jak każde inne dziecko: respektować jego ograniczenia, doceniać jego zalety i umiejętności, bo to dziecko rozmawia, tylko używa innego repertuaru środków. Repertuaru, śmiem twierdzić, bogatszego, od tego który znany jest większości osób słyszących. Chronienie dziecka przed „byciem innym”, „wyróżnianiem się”, nakazywanie mu udawania, że dobrze słyszy, zakazywanie posługiwania się gestami, językiem migowym, surowe wymaganie „mówienia” itp. jest bardziej krzywdzące i uwsteczniające, niż zachęcanie go do korzystania z szerokiej gamy środków komunikowania się.”
Specjaliści są jednak zgodni, że ów specyficzny proces komunikacji pomiędzy niemymi, a osobami z ich otoczenia powinien opierać się również na werbalnej wymianie myśli, a przynajmniej nie należy jej wykluczać. Kreowanie takich warunków komunikacyjnych powinno przechodzić do porządku dziennego, gdyż im mniej „specjalnego traktowania” - tym lepiej, a im wcześniej zacznie się nawiązywać z osobą niemą werbalny kontakt, tym lepiej się on rozwinie.
- Bardzo wiele zależy od indywidualnych możliwości moich pacjentów – twierdzi Jolanta Bieńkowska, logopeda z Instytutu Głuchoniemych w Warszawie – Sposób komunikacji uzależniony jest od stopnia ubytków słuchowych. Przede wszystkim najpierw rozwijamy język podstawowy, którym zazwyczaj jest język migowy, i dopiero na jego podstawie przechodzimy do metod czysto oralnych. Najważniejsze jest, by odnaleźć taki kanał komunikacji, żeby dotrzeć do pacjenta. Jeżeli trafia do mnie dziecko, dla którego naturalnym sposobem przekazywania informacji był język migowy, to wówczas nie ma innego wyjścia, jak podtrzymywać komunikację na bazie języka migowego. Natomiast rozwijanie mowy dźwiękowej rozłożone jest na wiele lat, wymaga pracy i dyscypliny. Istnieje przy tym niebezpieczeństwo zaniedbania rozwoju intelektualnego dziecka. W sytuacji, gdy język migowy jest pierwszym językiem, staje się on zarazem narzędziem poznawania świata zewnętrznego, a więc i rozwoju intelektualnego. Niemniej zaniedbanie komunikacji werbalnej u takich dzieci jest niewybaczalne – przekonuje logopeda. - Można w ten sposób zaprzepaścić wielką szansę osoby niemej na oralne porozumiewanie się. Używanie jednego kanału komunikacyjnego nie wyklucza drugiego, i takie wyważenie złotego środka wydaje się optymalnym rozwiązaniem. Rozeznanie indywidualnych możliwości osoby niesłyszącej jest tu podstawowym warunkiem.
Centralne miejsce fenomenu „podtrzymywania komunikacji” zajmuje wspomaganie komunikacyjnych zdolności osoby niemówiącej, to znaczy wszystkich możliwości i umiejętności, jakimi ta osoba dysponuje. W związku z tym podtrzymywanie komunikacji ma charakter bardzo indywidualny i kompleksowy.
Osoba niema dysponuje wieloma sposobami, aby świadomie wyrazić swoje myśli (wg dr Kristen):
• ruch oczami
• mimika
• drobne dźwięki, szelesty
• gestykulacja
• postawa i ruch ciała
• język migowy
• pismo
• elektroniczne i nieelektroniczne pomoce (np. zabawki, zdjęcia, itp.)
Oczywiście dla efektywności pracy nad zaburzeniami potrzebne jest zdiagnozowanie stopnia ułomności, staranne zaplanowanie procesu terapeutycznego, oraz dokumentacja. Tak samo niezbędna jest współpraca nauczycieli, wychowawców i rodziców.
Okazuje się, że największym problemem w terapii niemówiących dzieci bądź dorosłych jest postawa otoczenia, a nie samych zainteresowanych. Często brak wiedzy, niewłaściwe nastawienie, czy nieadekwatne oczekiwania osób ze środowiska, w którym przebywają niemi, mają decydujący wpływ na rozwój komunikacji, szczególnie u dzieci.
- Trudność polega na tym, że skutki uszkodzenia słuchu nie są widoczne od razu, zwłaszcza jeśli dotyczy to etapu najwcześniejszego dzieciństwa – mówi Dorota Krawczyk - Braki i niedobory narastają stopniowo. Stąd tak bardzo istotne jest zapobieganie procesom niekorzystnych zmian. Im wcześniej zadbamy o odpowiednie dla potrzeb dziecka oddziaływania rehabilitacyjne i korekcyjne, tym lepsze uzyskamy rezultaty. Warto bowiem uświadomić sobie, że oprócz zewnętrznych skutków uszkodzenia słuchu istnieją także wewnętrzne następstwa, czyli ograniczenia rozwoju psychicznego dziecka – konstatuje psycholog.
Celem wspomaganej komunikacji jest zatem – wg prof. Brauna - „wyzwolenie” osób niemych z komunikacyjnej niemocy, ale w sposób taki, jaki oni sami sobie wybiorą. Od osób z najbliższego otoczenia wymaga się zatem tylko zrozumienia i empatii. Komunikaty osób niemówiących należy zawsze traktować poważnie – taka postawa środowiska przyczynia się do eliminowania lęku u niepełnosprawnych i motywuje ich do dalszej pracy terapeutycznej. W tej metodzie przełamywania barier komunikacyjnych tkwi wielka szansa, ale i pewna granica: aby wszystkie myśli, życzenia, czy potrzeby osób niemych mogły być zrozumiałe, potrzebna jest odrobina dobrej woli ze strony pełnego dźwięków świata zewnętrznego.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz