Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Janusz Świtaj: „Człowiek bez barier” doda mi „powera”

02.12.2014
Autor: rozm. Agnieszka Fiedorowicz
Uśmiechnięty Janusz Świtaj, za nim widok na góry

Janusz Świtaj jest najbardziej znaną osobą z niepełnosprawnością w Polsce, oddychającą za pomocą respiratora. Jego historia poruszyła Polaków, kiedy w 2007 roku domagał się zgody na zaprzestanie uporczywej terapii, utrzymującej go przy życiu. Stał się bohaterem mediów, zyskał przyjaciół, wiele osób postanowiło mu pomóc. Kupiono mu za ok. 200 tys. zł wózek z przenośnym respiratorem. Po 15 latach opuścił dom, pracuje w  fundacji Anny Dymnej "Mimo wszystko" jako analityk internetowego rynku osób niepełnosprawnych - obsługuje komputer ustami. Zapytaliśmy go, co było największą barierą, jaką pokonał w swoim życiu?

Agnieszka Fiedorowicz: Tytuł „Człowieka bez barier” to radość, ale i pewnie odpowiedzialność...

Janusz Świtaj: To dla mnie ogromne przeżycie. Statuetka będzie miała w moim pokoju i pamięci szczególne miejsce. Jak wspomniałem w swojej przemowie, zostanie „Człowiekiem bez barier 2014” doda mi „powera”, wzmocni moje już ponadnaturalne siły i zaowocuje jeszcze lepszym działaniem na rzecz osób niepełnosprawnych.

Wielokrotnie zwracał Pan uwagę na problem braku usług asystenckich dla osób ze znaczną niepełnosprawnością. To chyba wyzwanie na miarę „Człowieka bez barier”?

Sam jako jednostka ciągle o to apeluję, wysyłałem już dwukrotnie listy do byłego premiera Donalda Tuska. Niestety, sprawa wciąż spychana jest na margines. Chciałbym zachęcić do wspólnej debaty na ten temat kilku głównych fundacji w naszym kraju. Gdyby dziś zabrakło mi pieniędzy na asystenta, z powrotem utknąłbym w łóżku i nie mógłbym wykonać żadnego ruchu, musiałbym przerwać wszystkie podjęte działania. Wiem, jakie to ważne i chciałbym, aby inne osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności, które chcą się uczyć, pracować, aktywnie żyć, miały takiego asystenta przypisanego z urzędu. Takie osoby powinny być wyselekcjonowane i przygotowane do pełnienia swej roli. Obecnie sam wyszukuję takich ludzi, mija wiele tygodni zanim asystent oswoi się z moją niepełnosprawnością, nauczy skomplikowanej aparatury, wózka, respiratora. Niemniej warto, aby władze pochyliły się nad tym problem i znalazły środki na finansowanie takich usług.

Jaką największą barierę musiał pokonać w swoim życiu „Człowiek bez barier 2014”?

Na szczęście nie mentalną. Nigdy nie miałem barier w świadomości, byłem nastawiony na życie. Największą barierą był brak możliwości opuszczenia OIOM, bo nie mieliśmy domowego respiratora. Gdy wreszcie w 1999 roku znalazłem się w domu, barierą było przykucie do łóżka. Nie marzyłem, że w polskich realiach mógłbym mieć wózek z respiratorem, który tak mnie usprawni. Pokonałem barierę wyjścia z domu! To opuszczenie 8. pietra było symboliczne.

Jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość?

Jak tylko wrócę z Warszawy, 4 grudnia angażuję się w akcję „Kulawy Mikołaj” na naszej uczelni Uniwersytecie Śląskim. 7 grudnia jadę do Bielska-Białej na akcję „Moto Mikołaje”. Z przyjaciółmi motocyklistami cały listopad zbieraliśmy fundusze dla dzieci z jedynego w Bielsku państwowego domu dziecka. Za te pieniądze kupimy pieluchy, łóżka, materace, których brakuje, ale oczywiście też prezenty, żeby dzieci miały bogatego i radosnego mikołaja. Część funduszy, które zostaną zebrane, będą wykorzystane latem na wyjazd nad morze lub w pobliskie góry.

Czego – nie tylko „świątecznie” - chciałby pan życzyć przyszłym laureatom konkursu „Człowiek bez barier”?

I tym obecnym, i tym przyszłym laureatom chciałbym życzyć, aby dawali z siebie jak najwięcej, żeby byli inspiracją dla osób niepełnosprawnych, zwłaszcza tych, którzy mają depresję, zmagają się ze swoimi słabościami. Chciałbym, abyśmy byli godnym wzorem do naśladowania, także dla zdrowych, którzy obserwują nasze działania i uświadamiają sobie, że ich problemy w porównaniu do naszych są naprawdę niewielkie. Nie ma co się zamartwiać, trzeba iść do przodu i starać się czerpać z życia pełnymi garściami!

Komentarz

  • nadmierna szybkość na motorze
    nudzia
    02.02.2015, 17:46
    Niektórzy swoją niepełnosprawność otrzymali z bożą pomocą bo brakowało im wyobraźni : motor , nadmierna szybkość i pretensje do całego świata a niektórzy bo tak chciała choroba czy to sprawiedliwe... Panie Januszu...

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas