Motyl i skafander już w kinach

Poza lewą powieką były tylko dwie rzeczy, które funkcjonowały w organiźmie Jean-Dominique Bauby'ego, wyobraźnia i pamięć. To wystarczyło by sparaliżowany redaktor naczelny magazynu mody napisał książkę stanowiącą swego rodzaju podręcznik życia.

Jean-Dominique Bauby, redaktor naczelny magazynu Elle, był mężczyzną w sile wieku. Dbał o swoje zdrowie i wygląd. Uwodził kobiety. Wiódł życie dziennikarza, który z szaleńczą pasją wykonuje swój zawód, ale nie zauważa tego, co jest naprawdę ważne –  bliskich. Porzucił dom, dzieci i ich matkę. I nagle to wszystko się zatrzymało - był 9 grudnia 1995r.

Jean-Dominique miał wówczas 42 lata. Zespół zamknięcia spadł na niego niczym fatum. Bauby uznał to jednak za swoje przeznaczenie. Czy trzeba zostać unieruchomionym, by stać się bardziej świadomym, by wzbudzić empatię u innych? Czy musimy najpierw zachorować, żeby mogły pojawić się anioły, które nam pomogą?

Stawiając sobie takie pytania bohater dokonuje rozliczenia przeszłości. Posługując się powieką, jedyną niesparaliżowaną częścią ciała zaczyna dyktować książkę. Próbuje odtworzyć wspomnienia i opisać wszystkie aspekty swojego wewnętrznego świata – motyla uwięzionego w skafandrze bezwładnego ciała. Umiera w 10 dni po opublikowaniu książki.

Twórcy filmu ''Motyl i skafander'' skoncentrowali się na ostatnich 14 miesiącach życia Bauby'ego. Sparaliżowany bohater spędził je w pokoju nr 119 szpitala Berck Maritime. Kamera często zmienia punkt widzenia. Pokazuje świat z pekspektywy sprawnego oka Jean-Dominique'a pozwala widzowi poczuć jego cierpienie i wynikające z paraliżu ograniczenia.

''Motyl i skafander'' nie jest melancholijnym moralitetem. To kolejny głos w powracającej cyklicznie dyskusji nad prawem do eutanazji, a jednocześnie pełna wiary w życie i człowieka lekcja dla ludzi, którzy wątpią w sens życia.

Filmowej adaptacji zapisków Jean-Dominique Bauby'ego podjął się Julian Schnabel. Na ekranie zobaczymy głównie francuskich aktorów. W rolę Bauby'ego wcielił się Mathieu Amalric, znany szerszej widowni z występu w filmie ''Monachium'' Stevena Spielberga. Autorem zdjęć, które obok scenariusza i reżyserii są jednym z najmocniejszych punktów tego obrazu, jest Janusz Kamiński.