Trwać w nadziei
Z radością gościmy na łamach „Integracji” jej współtwórcę i redaktora, Bolesława Bryńskiego, obecnie literata, prezesa Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół „Trwać w Nadziei”. Moja redakcyjna współpraca z Bolesławem trwała kilka lat, dopóki był z zespole magazynu. Łączy nas polonistyka, zamiłowanie do poezji, znajomość twórców i ich twórczości, a różni to, że ja nie piszę wierszy...
Janka Graban: W pierwszym numerze „Integracji” w 1994 r. pierwszą poetką – z Twojej poręki jako redaktora literackiego – była Joanna Pąk. Czy utrzymujecie ze sobą kontakt? Znasz jej wiersze? Co o nich powiesz?
Bolesław Bryński: Tak, Joanna Pąk była autorką, której wiersze zostały zamieszczone na łamach pierwszego numeru „Integracji”, bo Piotr i ja dobrze Joannę znaliśmy. Znaliśmy też jej utwory, wiedzieliśmy, że są niezłe, dlatego bez mrugnięcia powieką wzięliśmy je na pierwszy ogień.
Uważam, że Joanna tworzy poezję z polotem i ze smakiem, w czym przypomina mi twórczość Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Joanna dotychczas wydała 12 tomików, jest znaną i nagradzaną poetką w swoim regionie, czyli Lublinie i okolicach. Do tej pory mam z nią kontakt.
A skąd Twoje zainteresowanie poezją? Kiedy napisałeś pierwszy wiersz? Gdzie i kiedy debiutowałeś?
Mogę powiedzieć, że zamiłowanie do poezji zaszczepiła mi babcia, która w dzieciństwie recytowała mi wiersze Mickiewicza, Słowackiego, Tuwima. Potem dołączyła mama, śpiewając różne piosenki. Z formami twórczości poetyckiej zetknąłem się w Oddziale STOCER-u przy ul. Ożarowskiej w Warszawie, gdzie spędziłem dużą część dzieciństwa. W nim był realizowany program przedszkola oraz pierwszej i drugiej klasy szkoły podstawowej. To wszystko sprawiło, że doszedłem do wniosku, iż jestem w stanie wypowiadać się w formie literackiej.
Swój pierwszy wiersz napisałem w 1982 r. (miałem 18 lat) na starej mechanicznej maszynie do pisania. Była to rymowanka antyustrojowa. Potem zacząłem pisać liryki i wiersze religijne. Zadebiutowałem na łamach „Małego Rycerza” w 1983 r.
Jak powstają Twoje wiersze i inne formy literackie? Czy masz wypracowaną metodę tworzenia, swoje rytuały, źródła natchnienia, inspiracje…?
Rytuałów nie mam. Po prostu przychodzi mi do głowy pomysł na wiersz, siadam do maszyny (teraz do komputera) i piszę. Nieraz mam w głowie cały wiersz, a nieraz jego treść i forma „wykuwają się” w czasie tworzenia. Tak samo jest z prozą. Kto był – o ile był – autorytetem poetyckim, wzorem, inspiracją do tworzenia? Autorytetów też nie mam. Jeśli już, to imponuje mi poezja T. Różewicza, Z. Herberta, ks. J. Pasierba, ks. J. Sochonia. Lubię twórczość Wł. Broniewskiego, J. Tuwima, K.I. Gałczyńskiego (ale tę przedwojenną), A. Bursy. Cenię również poezję romantyków.
Jesteś polonistą. Czy ukończenie polonistyki pomaga w byciu autorem/twórcą czy wprost przeciwnie?
Tak, pomaga.
Czy utrzymujesz kontakty z ludźmi z wydziału/ roku? Pielęgnujesz znajomości ze studiów, z młodych lat, śledzisz ich kariery?
Z jednym utrzymuję, a kariery kilku śledzę.
Czy nadal pracujesz/współpracujesz z poetami? Czego się od nich uczysz? Ale też czego nie jesteś w stanie tolerować?
Współpracuję, ale okazjonalnie. A czego się od nich uczę... Nad tym się nie zastanawiałem.
Jak wspominasz swoją pracę nad pierwszymi „Integracjami”? Byliście pionierami i amatorami. Czy mieliście jakieś wsparcie wydawnicze, edytorskie? Kim byli Wasi pierwsi współpracownicy?
Wspominam jako okres bardzo intensywny, a przy tym radosny. Tak, zdawaliśmy sobie sprawę, że byliśmy pionierami, ale tym się zbytnio nie przejmowaliśmy. Raczej uważaliśmy, że Pan Bóg (lub jak kto woli, los!) nas do tego zadania wybrał. A jeśli chodzi o dobór współpracowników, to dołączali do nas ci, dla których idea integracji ludzi z niepełnosprawnościami z ogółem społeczeństwa była ważna.
Jakie miałeś kryteria wyboru autorów do magazynu, jak szukałeś poetów?
Kryteriów nie miałem, no chyba że do redakcji przysyłano rymowaną siekaninę, lecz takich utworów było niewiele. Poza tym „Integracja” była – i chyba nadal jest – czasopismem społeczno–kulturalnym, więc kryteria literackie nie mogły być dominujące.
Co sądzisz o obecnym magazynie – w 30. roku jego nieprzerwanego istnienia? Ten numer jest 184...
Nie mam o magazynie zdania, ponieważ jego numerów od dawna nie czytam.
Powiesz nam, dlaczego Wasze drogi z Piotrem Pawłowskim się rozeszły? Wolałeś prowadzić własne stowarzyszenie czy były też inne przyczyny?
No cóż, nieraz bywa tak, że ludzkie drogi się rozchodzą, nawet tych, którzy niegdyś blisko współpracowali.
Pracowałam blisko Piotra i czułam, że trudne było dla niego Wasze rozstanie. Zechcesz powiedzieć o tym coś więcej? Co dla Ciebie było trudne w Waszej relacji? Czy zostawiamy ten temat?
Tak, zostawmy.
Co miało i ma wpływ na budowanie Twojego charakteru, poglądów, planów, życiowych aspiracji – jest coś takiego?
Ooo, to trudne pytanie! Myśląc o nim, stwierdziłem, że musiałbym omówić prawie całe swoje życie, ale tak się teraz nie da. W skrócie zaś ujmując, powiem tak, że życie jest czymś najcudowniejszym, co mi się mogło przydarzyć. Choć przy okazji dodam, że stanu fizycznego, w którym żyję, raczej nikomu nie polecam. Jednakże wierzę, że Pan Bóg tak chciał, więc to przyjmuję.
W jakimś sensie wpłynął na mnie też pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym w Zagórzu pod Warszawą, gdzie przebywałem jako nastolatek w latach 1975–1978. Z perspektywy lat, jakie od tego pobytu minęły, mogę powiedzieć, iż atmosfera panująca w tym ośrodku mnie ukształtowała. Polegało to na tym, że wpajano nam, że nasza jakakolwiek niepełnosprawność nie musi być czynnikiem determinującym życie. Zastanawiam się tylko obecnie, w jakim stopniu była to świadoma postawa personelu tego ośrodka, a zwłaszcza pań i panów wychowawców, rehabilitantów, pielęgniarek i pań salowych pracujących na oddziale drugim.
Mój charakter ukształtowała także ciekowość świata, jak również moja z lekka rogata dusza.
Co odebrała, czego pozbawiła Cię niepełnosprawność? A może przeciwnie, bo jest właśnie wartością dodaną?
To pytanie sugeruje z grubsza odpowiedź: co by było, gdyby było. Mimo że nieraz mam takie myśli, to szybko ich się pozbywam. Życie należy przyjmować takie, jakie ono jest, bo – jak powiedziałem przed chwilą – jest czymś najcudowniejszym, co może się przydarzyć. A czy niepełnosprawność jest wartością dodaną, to zależy od indywidualnego postrzegania.
Jak myślisz, czy choroba/niepełnosprawność autora jest dobrym tematem/motywem tworzenia? Czy często temat ten pojawia się w Twojej twórczości?
Sądzę, że jak każdy inny aspekt życia, z którym się dany twórca mierzy. Jeśli chodzi o mnie, to problemowi niepełnosprawności poświęciłem swój pierwszy zbiór opowiadań Kaktusy oraz zbiór esejów zatytułowany Zrozumieć Inność.
Co dodaje Ci otuchy i buduje potrzebną do życia odwagę/daje energię? Co uważasz za swój największy sukces?
Zdecydowanie odpowiem, że największą odwagę i energię do życia dają mi dobre relacje z ludźmi. Bez dobrych relacji – opartych na miłości i zrozumieniu – z rodzicami, braćmi, przyjaciółmi, a od kilkunastu lat z żoną Danusią, niczego bym nie osiągnął.
Jakie masz – poza pisaniem – talenty?
Moja żona uważa, że jestem utalentowanym masażystą. Oczywiście to żart! Podeprę się jednak nadal zdaniem Danusi – i nieskromnie dodam, że ma ona rację – iż piszę dobre scenariusze integracyjno-kulturalnych imprez, a potem je reżyseruję. Odbywają się one w ramach Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół „Trwać w Nadziei”, którego jestem jednym z założycieli i którym od lat kieruję. Nie mam problemu ze zredagowaniem książki.Żona twierdzi też, że jestem idealnym kompanem do zakupów i różnych wy praw, które nazywamy gigantami.
Co radziłbyś osobom z niepełnosprawnością, które czują potrzebę pisania? Gdzie powinny szukać wsparcia, nauki, ocen i mądrego doradztwa?
Trzeba zacząć od tego, że jakikolwiek artystyczny talent w żadnym razie nie zależy od tej czy innej ludzkiej niepełnosprawności. Mówiąc kolokwialnie: albo się go ma, albo nie! A co bym radził początkującym literatom? Tylko to, żeby czytali i jakoś tam wzorowali się na tekstach dobrych, uznanych powszechnie autorów, ale przy tym inspirowali się własnymi odczuciami i wyobraźnią.
Bardzo dziękuję, a Czytelników zapraszam do poznania Twoich wierszy i Ciebie. Polecam autorską stronę www.boleslawbrynski.pl.
Wiersze
z tomiku Listy do…
(wyd. 2010, 2011 i 2017)
a kiedy Dawid
pasł jeszcze owce
modlił się do Jahwe
grając na piszczałce
którą uczynił
z delikatnej kory lipy
gdy na tej piszczałce grał
wypływały z niej lotne dźwięki
i wirując skocznie w powietrzu
muskały złotawe kłosy zbóż
igrały z ptasim śpiewem
spoczywając na muślinowych chmurach
czwartek, 1 marca 2001
z tomiku silny strumień światła
(wyd. 2010, 2011, 2017)
dzbanek
jestem jak dzbanek
stary porcelanowy
ni biały
ni kremowy
ni brązowy
u góry lekko
stłuczony
pęknięty
cienka rysa
spływa w dół
przecina krągłość
delikatność
kruchość
jest stałą
sięga dna
(wiersz niepublikowany)
Jest środek dnia
tuż przed czternastą
ja nic nie robię
tylko zachwycam się jasnością dnia.
Owszem
szanuję tych
co ganiają po biurach
mówią w szkołach
lub stoją przy stołach
czekając na znak.
Kłaniam się im.
Lecz nie robię niczego
poza tym
że piszę wiersz
prosząc Boga
by ta jasność dnia
wpłynęła mi w krew.
7 kwietnia 2006
(wiersz niepublikowany)
* * *
rozmaj się
majowy maju
w głowach bielą
płatków konwalii
a w ustach
rozmaj się
smakiem bzu
upij nas
świeżością
i lekkością
majowego powietrza
które jest w stanie
unieść tylko aniołów
rozmaj się w nas
śpiewem ptaków
ulotną jasnością obłoków
i wiecznym błękitem nieba
rozmaj się
majowy maju
nadzieją
że gdy teraz odejdziesz
wrócisz za rok
czwartek, 22 maja 2014
Bolesław Bryński
Urodził się 30 maja 1964 r. W latach 1987–1993 studiował na Wydziale Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego i otrzymał tytuł magistra. W 1994 r. wraz z Piotrem Pawłowskim założył i przez cztery lata współredagował dwumiesięcznik „Integracja”, w którym do dziś podejmowana jest szeroko rozumiana problematyka ludzi nie w pełni sprawnych i ich bliskich. Przez trzy lata współpracował z kwartalnikiem „Mandragora”. Współpracował też z internetową gazetą „Kurier IdN”. W 1999 r. założył Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół „Trwać w Nadziei” i pełni w nim funkcję prezesa. Od maja 2010 do grudnia 2011 r. współpracował z Radiem IN (to radio internetowe, działające przy CARITAS Polska). Jest literatem.
Debiutem wydawniczym Bolesława Bryńskiego jest tomik wierszy Granice tchu (1996). W 1994 r. otrzymał II Nagrodę w Konkursie Literackim Osób Niepełnosprawnych, organizowanym przez Warszawski Oddział Towarzystwa do Walki z Kalectwem. W 1995 r. został laureatem Konkursu Literackiego Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie (I miejsce). W 1997 r. dostał wyróżnienie w Konkursie „Człowiek Człowiekowi”, któremu patronowała radiowa „Trójka” i gazeta „Życie”. W 2004 r. w krakowskim wydawnictwie Pracownia AA ukazał się zbiór jego opowiadań Kaktusy. W 2004 r. znalazł się w gronie finalistów konkursu literackiego „O Pióro Prezydenta Warszawy” – „Wędrówki po Mojej Warszawie 1944–2004 – Powstańcze Piętno Stolicy”. W 2006 r. otrzymał wyróżnienie (czyli de facto zajął IV miejsce) w konkursie „O Pióro Prezydenta Warszawy” – „Tu jest moje miejsce”. W 2010 r. w Warszawskiej Firmie Wydawniczej wydał dwa kolejne tomiki wierszy: silny strumień światła i Listy do... (II edycja obu tomików w 2011 r.). W 2013 r. wydał tomik wierszy Mojemu Bogu śpiewam smutnego bluesa (II edycja w 2017 r.). W 2014 r. ukazał się zbiór esejów Zrozumieć Inność. Od 2017 r. jest członkiem Związku Literatów Polskich. W 2020 r. ukazała się pod jego redakcją książka Ksiądz drogą do Jezusa. Jest to pozycja wspomnieniowa, poświęcona śp. ks. Zbigniewowi Porzezińskiemu, który w latach 2011–2016 pracował jako wikary w parafii p.w. Przenajświętszej Trójcy przy Solcu 61 w Warszawie. (Źródło: www.boleslawbrynski.pl)
Artykuł pochodzi z numeru 2/2024 magazynu „Integracja”.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz