Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Dotknąć miłość

01.07.2024
Autor: Monika Meleń, fot. Monika Meleń, archiwum prywatne
Źródło: Integracja 2/2024
Kobieta i mężczyzna siedzą na trawie. Obejmują się. Obok nich leży pies. Kobieta ma krótkie kręcone czarne włosy, białą bluzkę i czarne krótkie spodenki. Trzyma w dłoni smycz psa. Mężczyzna, który siedzi nieco z tyłu, ma krótkie ciemne włosy. Ma na sobie czarną bluzkę. Obejmuje lekko kobietę.

Są jak dwa żywioły, ona energiczna i wesoła, on nieco melancholijny i romantyczny. Ale odnaleźli się i pokochali. Paweł jest muzykiem, gra i śpiewa we własnym zespole, a Marta jest z zawodu masażystką. Żartują, że ich miłość jest ślepa... bo oboje są niewidomi. Ale jeśli chodzi o radzenie sobie w życiu, realizowanie pasji i spełnianie marzeń, to oboje zgodnie twierdzą: „Nie widzimy przeszkód, by cieszyć się pełnią życia...”. Z Martą Woźniak i Pawłem Ejzenbergiem rozmawiamy o miłości, wspólnych planach i pasjach, ale też nowych technologiach, które ułatwiają życie.

Monika Meleń: Marto, Pawle, jak zmieniło się Wasze życie, odkąd jesteście razem?

Marta Woźniak: Ach... to piękna zmiana. W moim życiu w końcu pojawił się ktoś, dla kogo warto żyć, kogo warto kochać. Paweł daje mi bardzo dużo czułości, przyjaźni i miłości.

Mój poprzedni związek nie dawał mi radości, często płakałam i czułam pustkę. Leczyłam się nawet na depresję. W końcu zdecydowałam się na rozstanie. Potem długo byłam sama, dobrym uczuciem darzyłam głównie mojego przyjaciela, czyli psa przewodnika, który pomaga mi w codzienności. Teraz pojawił się właściwy człowiek. Piękny człowiek ze swoją wrażliwością i opiekuńczością. Z masą dobrych słów dla mnie. Taki, który mnie nie tylko kocha, ale też doskonale rozumie. Dobrze mi z Pawłem.

Waszą miłość widać w każdym geście i słowie. To piękne. Znacie się ponad rok i niemal od początku mieszkacie razem. Jak to jest z Twojej perspektywy, Pawle. Co Marta zmieniła w Twoim życiu?

Paweł Ejzenberg: Wszystko (śmiech)... Po pierwsze przeprowadziłem się z Olsztyna do Pabianic, czyli zupełnie zmieniłem otoczenie. Marta bardzo mi w tym pomogła, dzięki niej pięknie zaaklimatyzowałem się w nowym miejscu i na nowo uwierzyłem w siebie. Przed poznaniem mojej ukochanej miałem trudny czas i kiepską samoocenę. Skończył się mój poprzedni związek z widzącą partnerką. Niestety, zabrakło w nim szczerości i pełnej akceptacji mnie jako człowieka, tego, jaki naprawdę jestem. Byłem na rozdrożu...

Oczywiście, że bałem się zmiany, ale im dłużej ona trwa, tym bardziej jestem przekonany, że jest to zmiana na lepsze. Marta pozwoliła mi uwierzyć, że najlepsze jeszcze przede mną. Że we dwoje można pięknie i szczerze żyć.

Jak teraz wygląda Wasze wspólne życie, praca? Jak pomagacie ludziom?

MW: Mamy piękne życie! Ale oczywiście nie samą miłością żyjemy... Ja pracuję zdalnie, dla mojej firmy wyszukuję w sieci potrzebne informacje, a w międzyczasie działam na rzecz osób niewidomych. Konsultuję i testuję rozmaite nowinki techniczne, takie jak np. tyflomapy, m.in. dla Politechniki Łódzkiej.

Razem z Pawłem chodzimy na spotkania z dziećmi, podczas których opowiadamy o życiu osób niewidomych. Jesteśmy zapraszani przez nauczycieli, którzy chcą uwrażliwić uczniów na świat osób z niepełnosprawnością.

Współpracujemy z fundacjami, działamy w mediach społecznościowych, pomagamy też osobom niewidomym, np. często ustawiamy im coś w telefonie czy komputerze, doradzamy w sprawie dofinansowań i turnusów rehabilitacyjnych.

Paweł żyje z muzyki. Koncertuje wraz ze swoim zespołem Fantom. Jest dobrym klawiszowcem i wokalistą, był finalistą ogólnopolskiego konkursu „Mam Talent”. Uwielbiam jego głos.

Tak, rozumiem to doskonale, trudno nie zakochać się w głosie Pawła. Romantyzm romantyzmem, ale jak wygląda Wasza proza życia, czyli kto myje naczynia?

PE: Zmywarka (śmiech), ale oczywiście naczynia nie wlatują do niej same, dzielimy się obowiązkami; jeśli jedno z nas przygotuje posiłek, to drugie sprząta. Ja nie mogę żyć bez kawy, więc dzień zaczynam od sporego kubka. Wspólnie dbamy o porządek w domu, choć nie widzimy efektów. Ale oczywiście taki ład jest nam niezbędny, łatwiej poruszać się po mieszkaniu, które jest posprzątane, nie potykamy się wtedy o pozostawione rzeczy. Ja nie widzę nawet światła, więc oszczędzam prąd, wchodząc do łazienki. Marta ma w jednym oku jego poczucie, z bardzo bliska potrafi też rozróżnić kolory.

Często wspólnie gotujemy i bardzo to lubimy. Jeśli uda nam się zrobić dobre danie, to dla nas powód do dumy. Pomagają nam w tym oczywiście odpowiednie sprzęty, takie jak: głosowa waga kuchenna, domowe urządzenia z funkcją komunikatów głosowych czy dotykowych. Przyprawy wąchamy, od niedawna też kosztujemy, bo jakiś czas temu zdarzyło mi się posłodzić zupę zbyt drobno zmielonym cukrem.

Na zakupy także chodzimy razem. Korzystamy z bankomatów, ale tylko takich, które mają funkcje dźwiękowe, na szczęście jest ich coraz więcej. Cieszymy się jak dzieci, jeśli sami trafimy w nowe miejsce, bez pomocy innych. Czujemy się wtedy niezależni – to piękne uczucie. Często podróżujemy. Bez problemu poruszamy się komunikacją, pod warunkiem że jest przystosowana do naszych potrzeb. Tak. Proza życia też może być fajna.

Wiem, że oboje kochacie sport; kto kogo zaraził tak wielką aktywnością?

MW: Ja uwielbiam bieganie, brałam udział w wielu maratonach charytatywnych, jeżdżę też na rowerze w tandemie, z osobą widzącą. W bieganiu jest podobnie, z osobą widzącą jesteśmy połączeni sznurkiem.

Paweł jest mistrzem w showdown, czyli dyscyplinie sportowej stworzonej dla osób niewidomych, przypominającej ping ponga. Ostatnio razem byliśmy na ogólnopolskich zawodach w tej dyscyplinie. Paweł wygrał, a ja zajęłam 7. miejsce.

Razem chodzimy na siłownię czy treningi blind tenisa. Motywujemy się wzajemnie, sport odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Poza tym także mój ukochany pies przewodnik ma w tym udział, bo motywuje do codziennych długich spacerów. Oczywiście jego rola jest dużo ważniejsza: prowadzi mnie chodnikiem, zatrzymuje się przed ulicą, omija przeszkody, pokazuje wolne miejsca w środkach komunikacji. Jest moimi oczami.

Macie jakieś ograniczenia komunikacyjne? Jak sobie radzicie w mieście?

PE: Osoba niewidoma nie korzysta z komunikatów niewerbalnych, to oczywiste. Często ktoś chce nam pomóc i odruchowo wskazuje ręką kierunek albo mówi: „Proszę skręcić za żółtym budynkiem”, albo na nasze pytanie kiwa głową. My tego nie zobaczymy, nam potrzebne są precyzyjne komunikaty słowne.

Dużym ułatwieniem są przystanki z funkcją głosową, ale warto by było wprowadzić to także w pojazdach, abyśmy mogli usłyszeć na przystanku, że autobus, który właśnie podjechał, ma taki czy inny numer. Życie ułatwiają nam pola uwagi i wypustki na chodnikach. Chodzimy na koncerty, do restauracji... O właśnie, naszym marzeniem jest menu w formie głosowej, niestety to rzadkość, ale coraz częściej na stołach są aplikacje z menu, które może odczytać nam telefon.

Boimy się trochę wycieczek zagranicznych, wciąż jest zbyt mało udogodnień. Nie lecieliśmy jeszcze samolotem. Noclegi bookujemy sami w aplikacjach, przez internet kupujemy też bilety. Na dworcach kolejowych korzystamy z asysty, choć jest ona niedostępna na dworcach w przebudowie. Jeśli jednak się uprzemy, to nie ma takiego miejsca, do którego byśmy nie dotarli; najwyżej będziemy potrzebować pomocy osób widzących.

Marto, jesteś piękną kobietą. Jak dobierasz ubrania, jak się malujesz?

MW: Dziękuję. Nauczyłam się malować, choć Paweł twierdzi, że dla niego jestem piękna bez makijażu (śmiech). Ubrania dobieram sama, z bardzo bliska rozróżniam kolory, ale jest też urządzenie, które je podpowiada. W telefonie mam aplikację, która szczegółowo opisuje to, co jest na zdjęciach, więc aby posłuchać, jak się wygląda, wystarczy zrobić selfie.

Lubię być kobieca i elegancka. Często wychodzimy na spotkania ze znajomymi, a są przecież wśród nich także osoby widzące. Oczywiście wśród naszych znajomych są też osoby niewidzące i ich różne postawy; są tacy, którzy mają poczucie beznadziei i klęski – oni zwykle siedzą w domu. Ale są i tacy, którzy kreują się na superbohaterów, którzy wszystko mogą. My chcemy po prostu żyć normalnie, dajemy radę, ale też potrafimy poprosić o pomoc.

Pawle, grasz na klawiszach, śpiewasz, nie sprawia Ci trudności tworzenie muzyki, czujesz ją... A jak z innymi aktywnościami, w jaki sposób nowoczesna technika pomaga Ci w codzienności?

PE: Udźwiękowiony komputer to jest piękny wynalazek, marzymy o udźwiękowionym telewizorze, który kiedyś kupimy... W codziennym życiu bardzo pomaga nam sztuczna inteligencja, opisująca świat, w którym się znajdujemy, zaczynając od zdjęć przysyłanych przez znajomych, a kończąc na opisie krajobrazu, w którym się znajdujemy. Są aplikacje do czytania tekstu, pomocne gdy dostajemy fizyczne listy z wydrukowanym na kartce komunikatem. Korzystamy też z czytnika dat ważności produktów spożywczych. Mamy ciśnieniomierz z funkcją mowy, a nawet mówiącą wagę łazienkową. Regulację temperatury w żelazku czy w piekarniku oznaczamy specjalnymi wypukłymi naklejkami. To rzeczy prozaiczne. A jeśli chodzi o kulturę, to wspaniale, że w kinach coraz częściej pojawiają się filmy z audiodeskrypcją, choć szkoda, że jest ich tak mało.

Obiecuję, że w moich filmach będę o to dbała! Jakie macie plany i marzenia?

MW: Niedługo czeka nas piękny koncert Eda Sheerana, którego Paweł jest wielkim fanem, potem zamierzamy spędzić urlop nad morzem. Z planów dalekosiężnych to chcemy zestarzeć się razem, ale zanim to się stanie – być może powiększyć naszą rodzinę. Marzymy o tym, żeby było, jak jest, bo jest nam razem po prostu dobrze...


Artykuł pochodzi z numeru 2/2024 magazynu „Integracja”.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

   

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas