Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Paweł Wdówik: Przez te 4 lata nabrałem wiedzy

09.10.2023
Autor: Mateusz Różański, fot. Marta Kuśmierz
Paweł Wdówik podczas debaty na Wielkiej Gali Integracji

Co będzie dalej ze świadczeniem wspierającym, usługami asystenckimi i usługami dla osób potrzebujących największego wsparcia? Na pytania portalu Niepelnosprawni.pl odpowiada Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych Paweł Wdówik, który startuje z 3. miejsca warszawskiej listy Prawa i Sprawiedliwości.

Mateusz Różański: Często jest tak, że ludzie, którzy przyszli do polityki spoza niej, jak Pan, po jednej kadencji stwierdzają, że to nie dla nich, i wolą wrócić do tego, w czym się realizowali wcześniej. Pan Podjął decyzję odmienną. Dlaczego?

Paweł Wdówik: Po przeanalizowaniu tego, co mogę teraz zrobić i jakie mam przed sobą możliwości wyboru, doszedłem do wniosku, że najwięcej mogę dokonać, pozostając w polityce i wykorzystując wiedzę, którą zdobyłem przez ostatnie prawie 4 lata. Wiem, że aby poruszać się w tej rzeczywistości, trzeba naprawdę dużych umiejętności, których wiele już nabyłem pełniąc funkcję Pełnomocnika Rządu.

Politycy najczęściej obiecują. Podczas obecnej kampanii czuję się tak, jakbym przeglądał ofertę promocji na platformie AliExpress.

Chcę powiedzieć wyborcom, a zwłaszcza osobom z niepełnosprawnością i ich rodzinom tyle, że mając mnie w Sejmie - i daj Boże - także w rządzie, mogą mieć pewność, że będzie tam człowiek, który rozumie, dlaczego pewne rzeczy muszą się zmienić, dlaczego muszą być podjęte takie, a nie inne działania, i który będzie o to walczył. A trzeba umieć to robić, gdyż prowadzenie polityki to ogromna sztuka - jaką jest ustalanie priorytetów i przesuwanie czegoś, co było na szarym końcu, w górę na liście priorytetów. Ponieważ dużo już z tego rozumiem, w każdym razie znacznie więcej niż na początku, to uznałem, że jestem w stanie jeszcze skuteczniej zarządzić tymi tematami.

Proszę powiedzieć, czego się Pan dowiedział przez 4 lata na swoim stanowisku. O jakie doświadczenia jest Pan mądrzejszy do czasu wspomnianego wywiadu, który przeprowadziliśmy w 2020 r.

To nie będzie żadna rewelacja. Najważniejsza rzecz to zrozumienie procesu legislacyjnego i całej drogi od pomysłu do efektu. Gdy chcemy zrobić np. nowe świadczenie, to nie jest tak, że w gabinecie ministerialnym to sobie po prostu opiszemy, a ktoś w innym gabinecie zamieni to w ustawę, i już. Po drodze mamy mnóstwo wyzwań dotyczących m.in. tego, jak ludzie będą się po nie zgłaszać, jak będą wypełniać wnioski, które urzędy będą to obsługiwać: ZUS, PCPR czy gmina itd. Trzeba też odpowiedzieć sobie na pytania, ile to będzie kosztować, ile czasu potrzeba na wprowadzenie potrzebnych zmian. Bardzo często doświadczeni politycy mówią, że lepiej trudniejszych rzeczy nie ruszać, gdyż oni już wiedzą, ile jest zagrożeń właśnie w tych drobnych kwestiach. Ja nie jestem jednak z tych, którzy chcą, aby było tak, jak jest, ale opowiadam się za przeprowadzaniem zmian, których nie da się zastąpić kosmetycznymi działaniami.

Zmierza Pan w naszej rozmowie w kierunku ustawy, którą Pan przeprowadził od początku do końca - praktycznie na ostatniej prostej tego rządu, czyli ustawy o oświadczeniu wspierającym, która jest rewolucją.

Tak, jest rewolucją i dlatego budzi tak wiele emocji. Jestem przekonany, że skala opisująca potrzebę wsparcia i ustawienia wartości punktowych to są rzeczy, które będziemy dostosowywać i udoskonalać w pierwszym albo nawet w kilku pierwszych latach funkcjonowania świadczenia wspierającego, i dlatego chciałbym się tym zajmować osobiście. Jeśli bowiem na moim miejscu będzie polityk, który nie będzie się znał na sprawach dotyczących niepełnosprawności, to najprawdopodobniej nie będzie w stanie przeprowadzić tego procesu, na który zaplanowaliśmy 7 mld zł.

Jak sam Pan zauważył, ustawa wzbudza emocje…

Zastanówmy się, dlaczego zaczął się taki negatywny ruch wokół tej ustawy. Myślę, że dlatego, iż każda nowość w tak skomplikowanej materii powoduje strach wśród ludzi, obawę jak wpłynie to na ich życie, niepewność jakie wsparcie otrzymają.

Chodzi mi o to, że wszystkie świadczenia są wypłacane według takiego klucza, że skoro masz orzeczenie takie albo inne, to ci się należy tyle albo tyle. Tymczasem obecne orzeczenia są, jak wiemy, bardzo nieprecyzyjne. Niedawno w telewizji powiedziałem pewnemu redaktorowi, że gdyby stracił wzrok, to miałby przyznany taki sam jak u mnie znaczny stopień niepełnosprawności. Tymczasem moja sytuacja byłaby tysiąckrotnie lepsza niż jego, bo ja umiem funkcjonować jako osoba niewidoma. I dlatego danie nam takiego samego świadczenia, bo mamy taki sam stopień i taką samą niepełnosprawność jest po prostu niesprawiedliwością. Chciałbym doprowadzić do zmiany tego typu sytuacji i temu ma służyć ustawa o świadczeniu wspierającym. Jeszcze ważniejsze zmiany dotyczą opiekunów. Ustawiliśmy ten system tak, że do 18. roku życia dziecka rodzic dostaje wsparcie finansowe dla siebie i jest jego dysponentem, i może pracować. Nawet zależy nam na tym, żeby opiekun pracował, gdyż potem, po osiągnięciu dorosłości przez dziecko, ma znacznie łatwiejszy powrót na rynek pracy, gdy świadczenie pielęgnacyjne zostanie zastąpione świadczeniem wspierającym otrzymywanym przez jego dziecko - osobę z niepełnosprawnością. Oczywiście są z tym związane pewne ryzyka. Może się bowiem okazać, że powrót na rynek pracy będzie trudniejszy albo w ogóle niemożliwy. Sądzę jednak, że ta druga opcja: że ludzie nie będą wracać do pracy, będzie dotyczyła małej grupy. Moim zdaniem świadczenie wspierające jest odpowiedzią na sytuacje rodzin, w których osoba z niepełnosprawnością potrzebuje stałej pomocy. Za chwilę do wspomnianej ustawy dojdzie ustawa o asystencji osobistej, czyli pojawią się dla osoby z niepełnosprawnością jeszcze godziny wsparcia asystenta. Wydaje mi się więc, że budujemy model nowoczesny i całościowy.

Porozmawiajmy o grupie opiekunów osób z niepełnosprawnością intelektualną i autyzmem, u których frustracja jest naprawdę duża. Między innymi z powodu braku wsparcia dla ich dorastających dzieci. Powstały co prawda Centra Opiekuńczo-Mieszkalne (COM), jest program dotyczący Wspomagane Społeczności Mieszkaniowych, ale tego ciągle za mało.

Funkcjonują COM-y, które są tworzone głównie przez małe gminy, i tam znajdują miejsca osoby, które w normalnym trybie poszłyby do DPS-ów. Natomiast według założeń miały tam trafiać osoby wymagające największego wsparcia. Z drugiej strony, dzięki COM-om osoby z niepełnosprawnością z małych miejscowości nie lądują w DPS-ach. Natomiast Wspomagane Społeczności Mieszkaniowe są rozwiązaniem, które jest wprost odpowiedzią na postulaty środowiska, o którym Pan mówi. Te wspólnoty powstają. Chcę przy okazji poinformować, że jest przygotowany program, którym ma zapewnić finansowanie mieszkalnictwa także dla osób wymagających największego wsparcia. Będzie związany z określeniem potrzeby wsparcia, wynikającym z ustawy o świadczeniu wspierającym. Chodzi o to, by finansowanie dopasować właśnie do potrzeby wsparcia. Bo dla jednej osoby - mówię przykładowo - będzie potrzebne 10 tys. zł miesięcznie, a drugiej wystarczy ułamek tej kwoty. Dzięki temu będziemy mogli tak wyważyć ten program, żeby nie zjadł całego budżetu przyznanego przez PFRON. Swoim finansowaniem obejmie już działające miejsca dla osób z niepełnosprawnością. Skorzystać będzie też mógł ktoś, kto ma budynek i chce takie miejsce stworzyć. Oczywiście ma zagwarantować warunki zgodne ze standardami zapewniającymi podmiotowe traktowanie osób z niepełnosprawnością, czyli własny pokój, możliwość wychodzenia, kiedy się chce itd. Tylko uwaga: takich miejsc nie powstanie 2 tys. w ciągu roku. To jest proces, który pewnie w ciągu 10 lat przyniesie taki efekt, że powstanie tych placówek adekwatna liczba do potrzeb.

Chciałbym też, żeby dzięki naszej rozmowie wyborcy poznali wartości, które są dla Pana najważniejsze.

Napisałem na swojej ulotce, że jestem jednoznaczny w poglądach i skuteczny w działaniu. Jednoznaczność w poglądach zamyka się w pięciu punktach: mąż jednej żony, ojciec czwórki dzieci, czyli rodzina, tradycyjna rodzina, chrześcijanin, konserwatysta i patriota. To są wartości, które mnie określają. Jestem zdecydowanym zwolennikiem modelu społeczeństwa opartego na tradycyjnej rodzinie. Z prawem rodziców do decydowania o dzieciach, bez nadmiernego rozbudowywania tej nowoczesnej wizji praw dziecka. Według mnie to rodzice są od tego, żeby wyznaczać granice, ustalać ramy, które dają dziecku poczucie bezpieczeństwa. Doskonale bowiem wiemy, że dzieci w tzw. nowoczesnych rodzinach, gdzie wszystko im wolno i mają robić tylko to, co chcą, borykają się z poważnymi problemami właśnie z powodu braku bezpiecznych granic, w których mogą funkcjonować. Dlatego wsparcie dla rodzin to jest dla mnie kluczowa rzecz, dlatego zresztą jestem sympatykiem i stronnikiem PiS i jego polityki prorodzinnej. Ja bym ją przy tym jeszcze bardziej uelastycznił i przeszedł bardziej w stronę wsparcia dla rozwiązań domowych niż żłobkowych. To wynika z mojego bycia konserwatystą. Stało się tak, że ludzie widzą główny cel swojego życia w samorealizacji zawodowej. Ja ożeniłem się, mając 36 lat. Do tego czasu prowadziłem aktywne życie zawodowe, pracowałem na Uniwersytecie Warszawskim jako kierownik Biura ds. Osób Niepełnosprawnym, równocześnie jako wykładowca na Akademii Pedagogiki Specjalnej i jeszcze jako dziennikarz w Radiu Józef. Miałem pełne ręce roboty, ale dopiero rodzina jest tym, co mi daje poczucie pełnej samorealizacji i tego, że moje życie jest bezpośrednio dla kogoś.

Przejdźmy do dalszych punktów z Pana listy wartości.

Jestem chrześcijaninem. Wiara wyznacza jasno, co jest moim celem. Nie mam żadnej wątpliwości co do tego, co będzie, gdy przyjdzie głosować nad ustawą aborcyjną. Dla mnie życie zaczyna się od poczęcia. Uważam, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2020 konieczne jest robienie jeszcze więcej, jeśli chodzi o wsparcie dla rodzin, które spodziewają się dziecka z niepełnosprawnością. I to jest rzecz, którą należy forsować i zaoferować znacznie bardziej rozbudowane rozwiązania wspierające.

Nie będę z tym polemizował.

To wsparcie jest potrzebne, choćby po to, by pomóc rodzinie przetrwać najtrudniejszy dla niej czas. Zwłaszcza że narracja, którą buduje strona opozycyjna, jest skandaliczna, bo pokazuje niepełnosprawność jako najgorsze nieszczęście świata i jedyne, co można zrobić, to zdecydować się na aborcję, żeby uniknąć tej gehenny. Gdy zapoznawałem się kiedyś z anglojęzycznymi stronami dla rodziców spodziewających się dziecka z niepełnosprawnością: australijskimi, nowozelandzkimi, kanadyjskimi, amerykańskimi… to ciekawe okazało się to, że jest tam sporo kwestii co do tego, czy dziecko pójdzie do przedszkola, jak będzie wyglądała jego szkoła, czy założy rodzinę, czy będzie mogło pracować, co trzeba zrobić, żeby mogło samodzielnie funkcjonować itd. U nas ta optyka w ogóle nie występuje, u nas po prostu straszy się ludzi niepełnosprawnością. I to też jest obszar, w którym musimy zrobić więcej. Musimy pokazać, że życie z niepełnosprawnością może być szczęśliwe i że można, będąc człowiekiem z niepełnosprawnością, realizować swoje plany, marzenia i funkcjonować jak człowiek spełniony.

To jeszcze proszę powiedzieć, co rozumie Pan pod określeniem patriota i jak pańska wizja patriotyzmu odnosi się do osób z niepełnosprawnością.

Patriota to osoba, dla której dobro ojczyzny jest wartością nadrzędną. Dla ojczyzny warto poświęcić swoją pracę, swoje siły a nawet życie. Patriotyzm to służba dla kraju, a taką służbę mogę pełnić wszyscy obywatele w ramach swoich możliwości, więc również osoby z niepełnosprawnością.

Jaką ma pan wizję roli naszego kraju w Unii Europejskiej. Wielu to właśnie w strukturach i przede wszystkim funduszach unijnych rozwiązania wielu problemów osób z niepełnosprawnością i ich rodzin.

Jestem zwolennikiem Europy czyli związku suwerennych państw, osiągających wspólne cele dzięki solidarnemu działaniu. Projekty europejskie są istotną pomocą w testowaniu i szukaniu rozwiązań na polepszenie sytuacji osób niepełnosprawnych, jednak później należy je wprowadzać na poziomie ustawowym, na trwałe do krajowego porządku prawnego.

Dziękuję za rozmowę i życzę udanego startu w wyborach.


Chcesz poznać innych kandydatów z niepełnosprawnością? Na naszym portalu można przeczytać wywiady z:

Janem Filipem Libickim (Trzecia Droga)

Bartoszem Tarnowskim (Lewica)

Komentarz

  • Dorośli niepełnosprawni żyją w ubóstwie.
    Matylda
    11.10.2023, 18:49
    Przez te 4 lata nabrałem pieniędzy. Naobiecywałem niesprawnym. Głosujcie, a kolejne 4 lata będę obiecywał i wspierał rząd w oszczędzaniu na dorosłych niepełnosprawnych.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas