Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Zmarł Jan Arczewski, twórca Telefonu Zaufania dla Osób Niepełnosprawnych, felietonista „Integracji”

07.07.2023
Autor: Redakcja, fot. Mateusz Różański
Czarnobiałe zdjęcie Jana Arczewskiego trzymającego dyplom nagrody prezydenta RP Dla dobra wspólnego.

Gdy pisze się pożegnanie kogoś takiego jak Pan Jan Arczewski, trudno nie popaść w banał. Można przypominać Jego zasługi i osiągnięcia, przytaczać Jego mądre słowa i wspomnienia ludzi, którym pomógł. Można nazywać Go: szlachetnym, mądrym i skromnym. Wszyscy wiedzieliśmy, jaki Pan Jan był. Każdy, kto miał przyjemność spotkać Go, zamienić słowo, ten wie, jakiego formatu był postacią i może domyślić się, jak trudno Go pożegnać.

Często powtarzane przy takich okazjach słowa o skromności pasują tu najlepiej. Obraz starszego pana na wózku z długą, siwą brodą, ze spokojnym spojrzeniem – to pierwsze skojarzenie, jakie się nasuwa, gdy słyszy się Jego imię i nazwisko. Podobne wrażenie przywołuje głos – spokojny i kojący. Głos, którym pracował przez całe życie i za pomocą którego pomagał tysiącom ludzi.

- W nocy zadzwonił do mnie człowiek, który zmagał się z myślami samobójczymi. Miał też przygotowany, brzydko mówiąc, cały „warsztat” do odebrania sobie życia. Okazało się, że był wtedy w miejscu pracy i zdążył kupić sobie alkohol, żeby przed śmiercią jeszcze się upić. Musiałem wymyślić coś, żeby nie odłożył słuchawki. Dlatego powiedziałem mu, że skoro ma już ten alkohol, to niech postawi obok swojej jeszcze szklankę dla mnie i jak będzie nalewał sobie, to też i mnie. Wtedy zaczęła się długa dyskusja, wyrzucił z siebie wszystkie emocje i w końcu usnął. Tym sposobem przeżył – opowiadał Jan Arczewski prowadzącemu z nim rozmowę Mateuszowi Różańskiemu w wywiadzie na 35-lecie swojego Telefonu Zaufania dla Osób Niepełnosprawnych. Wywiad ukazał się na portalu Ngo.pl, Niepelnosprawni.pl i w magazynie „Integracja”.

Od początku 2017 r., od numeru 1/2017 „Integracji”, Pan Jan był jednym z czterech felietonistów. Co dwa miesiące pod autorskim nagłówkiem: „Linia wysokiego zaufania” obdarowywał nas swoim doświadczeniem, wrażliwością i mądrością. Poruszał nierzadko najtrudniejsze tematy, odnosząc się tylko z imienia (często zmienionego) do historii z życia swoich bohaterów. Pisał o pracy, rodzinie, seksualności, samotności, lęku przed śmiercią, wykluczeniu, smutku…, ale też o talentach i nadziei. Czytelnicy, sięgając do archiwum magazynu i portalu Niepelnosprawni.pl, mogą się przekonać, jakie miał w sobie pokłady niezwykłej uważności i czułości wobec drugiego człowieka.

Dziś, w dniu śmierci Jana Arczewskiego, pojawił się w redakcji 3. numer „Integracji”, a w nim ostatni (39.) felieton Pana Jana, jakże wymownie zatytułowany „Móc żyć”… - o potrzebie empatii i pomocy tym, którzy wypadają z kolein życia, ale chcą do swojej normalności wrócić...

Życiowym credo Jana Arczewskiego były słowa św. Jana Pawła II: „Nie lękajcie się!”, które realizował całym sobą, pomagając tysiącom rozmówców i czytelników radzić sobie ze strachem, smutkiem i samotnością.

Panie Janie, jest Pan już po drugiej stronie. Jednak my, którzy jesteśmy tu, na ziemi, zawsze będziemy Pana dobrze i czule wspominać. Dziękujemy za wszystko! Spoczywaj w pokoju.


Społecznik, psycholog, poeta, felietonista. Autor trzech tomików poezji, książki „Widzę Cię, człowieku” i albumu „Życzenia Ojca Świętego do rodaków. 25 lat pontyfikatu”. Wielokrotnie wyróżniany, m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi, nagrodą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej „Dla Dobra Wspólnego” – w I edycji konkursu w 2016 r., wyróżnieniem w konkursie „Człowiek bez barier 2004”, „Społecznik Roku”, nagrodami „Serce dla serc”, „Angelus”, medalem z okazji 700-lecia Lublina. Od 1979 r. mieszkał w Domu Pomocy Społecznej Kalina w Lublinie. 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Brsk danych biograficznych
    Aleksander
    09.07.2023, 12:07
    Kiedy się urodzil , ile lat miał jakieś zmarł, gdzie pochowany
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas