Pozwól mi żyć, mamo
Mam na imię Krzysztof. Urodziłem się 26 lat temu w Warszawie. Ojciec zostawił mnie i matkę, kiedy miałem 10 lat. Skończyłem podstawówkę i liceum ekonomiczne, ale rzadko bywałem na zajęciach. Matka wywalczyła dla mnie indywidualny tok nauczania. Maturę też zdałem eksternistycznie.
Choruję na padaczkę. Nigdy nie pracowałem. Jestem przytłoczony troską matki. Czuję się jak życiowa niedojda. Jest dziewczyna. Podoba mi się. Ona chyba też uważa, że nie jestem wiele wart. Chciałbym udowodnić, że dojrzałem do tego, aby... dorosnąć.
Doradca zawodowy o Krzysztofie:
Pojawił się w Centrum Integracja w Warszawie pewnego kwietniowego
popołudnia. Robił wrażenie zagubionego, ale też zdeterminowanego.
Szukał „jakiejkolwiek pracy". Kiedy dowiedział się, że nie
załatwiamy tego od ręki, że koniecznych będzie więcej spotkań -
zawahał się.
Długo decydował się na ustalenie terminu. Następnym razem
przyjechał z matką. Podobno chciała mu dodać pewności siebie, w
rezultacie mówiła tylko ona: o wykształceniu syna, o jego chorobie,
rencie, o tym, że dopiero teraz chce znaleźć jakieś zajęcie,
rzekomo dlatego, że nudzi się w domu.
Krzysztof chciał pracować, ale nie wiedział, co chce robić. Nie
miał też swojego CV. Na kartce wypisał szkoły, jakie ukończył, i
czego nauczył się od wuja, któremu czasem pomagał w prowadzeniu
osiedlowego sklepu.
Psycholog o Krzysztofie:
Główny problem tego młodego człowieka był aż nadto
widoczny. Dla matki porzuconej przez męża najważniejszym celem
stała się opieka nad dzieckiem. Realizowała go z takim zapałem, że
nie chciała albo rzeczywiście nie dostrzegała, jak jej maluch staje
się nastolatkiem, a potem mężczyzną. Choroba Krzysztofa była
wygodnym usprawiedliwieniem nadopiekuńczości: „Co się stanie, kiedy
na ulicy dostaniesz ataku, mnie nie będzie, a ludzie uciekną" -
tłumaczyła.
Krzysztof znalazł się w emocjonalnym potrzasku. Miał przyjaciół,
obserwował innych i uświadamiał sobie, że wegetuje. Podobnie jak
inni - chciał mieć plany i marzenia, ale własne. Bał się jednak, że
buntując się, okaże matce niewdzięczność. Był zamknięty w sobie,
samotny, pełen kompleksów. Pragnął samodzielności, ale i bardzo się
jej obawiał. Wizyta w Centrum była wołaniem o pomoc, a dużym
bodźcem do zmiany postawy stała się dla Krzysztofa chęć
zaimponowania kobiecie, którą pokochał.
Droga Krzysztofa:
Krzysztof zgodził się na spotkanie z psychologiem. Coraz
chętniej przychodził na następne. Uczył się, jak postępować z
matką, aby prowadzić własne życie, dając jej przy tym poczucie, że
nadal jest ważna. Zrozumiał też, że jego choroba, choć rodzi pewne
ograniczenia, nie stanowi przeszkody w samorealizacji.
Wyniki testów predyspozycji zawodowych wykazały, że Krzysztof
potrzebuje pracy na stanowisku indywidualnym, ale wymagającym
kontaktów z ludźmi. Aby ograniczyć potencjalne ataki, lekarz
zgodził się na pracę przy komputerze (monitor ciekłokrystaliczny)
przez kilka godzin dziennie. Doradca zawodowy pomógł Krzysztofowi w
zredagowaniu CV i poinstruował go, jak zachowywać się podczas
rozmowy kwalifikacyjnej.
Od lipca Krzysztof pracuje w jednym ze stołecznych banków. Umawia
klientów z doradcami. Zwierzył się, że „dojrzewa w nim myśl o
studiach", a sympatia wspiera go w tych planach.
*****
Artykuł powstał w ramach projektu "Integracja
- Praca. Wydawnicza kampania informacyjno-promocyjna"
współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach
Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz