XV Międzynarodowe Targi Sprzętu Rehabilitacyjnego
We wrześniu odbyły się w Łodzi XV Międzynarodowe Targi Sprzętu Rehabilitacyjnego oraz Sprzętu dla Osób Niepełnosprawnych. Swoją ofertę przyjechało zaprezentować 274 wystawców z 12 krajów.
Fot. P. Stanisławski
Odwiedzający Targi mogli zobaczyć najlepsze propozycje
tegorocznych wystawców. Znalazły się w niej urządzenia dobrze znane
z ubiegłorocznych prezentacji, ale było także sporo nowości.
Niektóre, choć miały już za sobą premierę, dopiero na Targach w
Łodzi zostały odkryte przez publiczność. Co wzbudzało największe
zainteresowanie?
Ciepło prawie za darmo
Najbardziej tajemniczy, a jednocześnie niezwykły produkt
rehabilitacyjno-leczniczy. Oficjalna nazwa: kompres rozgrzewający.
Wygląda niepozornie: przezroczysta, zamknięta gruba folia
wypełniona jest roztworem soli sodowej (octan sodowy), a w środku
ma małą, okrągłą blaszkę. Wystarczy ją lekko wygiąć, aby w ciągu
kilku- kilkunastu sekund kompres nagrzał się do temperatury 54 st.
C i utrzymywał ciepło przez 20 min, a nawet 2 ha (w zależności od
swej wielkości).
Jest idealny jako okład przy bólach neurologicznych, korzonkowych,
reumatycznych, menstruacyjnych, rwie kulszowej, zmianach
zwyrodnieniowych kręgosłupa i stawów, schorzeniach narządów ruchu,
przeziębieniach, chorych zatokach, rehabilitacji stawów oraz
kłopotach z krążeniem.
Aby kompresy jak najlepiej ogrzewały wybraną część ciała: stopy,
kolana, twarz, plecy, barki, szyję lub nadgarstki, produkuje się je
w różnych kształtach.
Fot. P. Stanisławski
Niezwykły jest sposób wytwarzania ciepła w kompresie. Wydaje się
bowiem, jakby energia cieplna powstawała z niczego. Aktywuje ją
delikatne wygięcie małej blaszki. Wtedy zakłócona zostaje struktura
roztworu i dochodzi do egzotermicznej reakcji chemicznej. Płyn
zaczyna się krystalizować, gęstnieć i przybierać mleczną barwę, aby
po chwili wydzielić przyjemne ciepło.
Fot. P. Stanisławski
Chcąc ponownie skorzystać z kompresu, trzeba go „doładować”.
Ostudzony, należy owinąć lnianą ściereczką i gotować w naczyniu z
wodą do całkowitego rozpuszczenia się białych kryształków. Trwa to
5 do 10 min. Po takim zabiegu roztwór znowu jest w postaci płynnej
i po ostygnięciu pozwala na ponowne wygenerowanie ciepła. Wymiana
energii ma więc charakter reakcji łańcuchowej. Zalety kompresu
rozgrzewającego (na zdjęciu polskie kompresy MAGIC THERM) doceniają
alpiniści i wszyscy korzystający z uroków zimy, w tym dzieci,
lubiące mimo zimna długo jeździć na sankach.
Myszka rekordzistka
Myszka BIGtrack to największa myszka komputerowa, jaka istnieje
obecnie na świecie. A jeśli największa, to oczywiście musieli ją
wyprodukować Amerykanie. Ze względu na manipulator kulkowy (zamiast
pokrętła, jakie jest w standardowych myszkach komputerowych),
zalicza się ją do tzw. trackballi.
Fot. P. Stanisławski
Trackball wygląda jak mysz komputerowa odwrócona do góry kulką. Z
tego powodu niekiedy nazywa się ją nieformalnie kotem (dla
odróżnienia od myszki) albo supermyszą.
BIGtrack została zaprojektowana dla dzieci. Szybko jednak jej
zalety zauważyły osoby, które mają bardzo ograniczoną sprawność
palców i rąk, zwłaszcza osoby z porażeniem mózgowym, spastycznością
i zanikiem mięśni. Kulka umieszczona w supermyszy jest tak duża, że
obsługuje się ją swobodnie dłonią, ale również stopą. Używać ją
więc może osoba bez rąk lub z dużym niedowładem kończyn
górnych.
Fot. P. Stanisławski
Kulka myszy (jak i cała obudowa) jest nieprawdopodobnie
wytrzymała. Oprze się silnemu naciskowi nóg oraz mocnym uderzeniom
rąk w przyciski. Supermysz można podłączyć do wirtualnej klawiatury
(wyświetlanej na ekranie monitora) i pisać poprzez najeżdżanie
kursora. Jeden z niebieskich przycisków spełniających funkcję
akceptującą (ENTER), można zastąpić większym przyciskiem,
instalując go na blacie stolika komputerowego (na zdjęciu
czerwony). BIGtrack działa ze złączami USB i PS2, kosztuje ok. 470
zł.
Fot. P. Stanisławski
Hydromasaż w ubraniu
Czy może być przyjemny hydromasaż bez kontaktu z wodą? Na
to pytanie mogli sobie odpowiedzieć wszyscy (także autor artykułu),
którzy na targach w Łodzi mieli okazję skorzystać z takiego
zabiegu.
Osoba ubrana w lekką odzież kładzie się na elastycznej macie
przypominającej wygodny materac w domowym łóżku, a podgrzewany i
wypuszczany z odpowiednią siłą strumień wody, przyjemnie kołysze
jej ciało. Urządzenie do suchego hydromasażu przypomina zamkniętą
wannę, na której położono wygodny materac.
Fot. P. Stanisławski
W środku urządzenia umieszczono ruchome dysze, które tłoczą wodę wprost pod wewnętrzną stronę materaca. Siłę strumienia, położenie i prędkość dysz przesuwających się od stóp do głowy osoba leżąca może sama regulować na monitorze sterowanym dotykiem palca, który znajduje się tuż przed jej oczami (można ustawić masaż całego ciała bądź wybranych jego partii).
Ponadto do monitora można podłączyć komputer, internet, DVD, odtwarzacz CD i telewizję, aby w czasie masażu posłuchać muzyki, obejrzeć film czy przejrzeć stronę internetową. Największą zaletą urządzenia jest to, że pacjent, zwłaszcza gdy jest nim osoba z ograniczoną sprawnością ruchową i spastycznością, leży stabilnie, komfortowo i bezpiecznie. Kiedy korzysta z tradycyjnego hydromasażu wodnego, musi prosić o pomoc inne osoby, aby pomogły mu wejść do wanny. Na materacu można zmieniać ułożenie ciała, położyć się na bok czy na brzuch, bez obawy – jak to w hydromasażu wodnym – przed osunięciem się i zanurzeniem w wodzie.
Fot. P. Stanisławski
Z suchego hydromasażu ucieszą się zwłaszcza dzieci spastyczne,
które często boją się masażu wodnego. Sprawdza się on także u
dorosłych – w przewlekłych bólach kręgosłupa, przy obrzękach i
miejscach opuchniętych, bólach neurologicznych i mięśni.
Zaletą urządzenia są też niskie koszty eksploatacji. Nie trzeba
wymieniać wody po kolejnym hydromasażu. Roczne oszczędności mogą
wynieść nawet ponad 10 tys. zł w zależności od częstotliwości
hydromasaży. Oszczędza się i na środkach chemicznych, którymi
należy czyścić wannę. Urządzenie do suchego hydromasażu firmy
AQUAMED (na zdj.) kosztuje ok. 65 tys. zł.
Ultrauprzyjemniacz
Jeżeli zdrowe są stopy, to zdrowy będzie cały organizm – tak
mogłoby brzmieć hasło reklamujące wszystkie urządzenia zajmujące
się stopami, jakie pokazano na Targach w Łodzi. Jednym z
ciekawszych urządzeń był jednak Foot Pleaser ULTRA (w wolnym
tłumaczeniu: stóp ultrauprzyjemniacz), amerykańskiej firmy
Homedics, produkującej sprzęt rehabilitacyjny do domowego
użytku.
Obok walorów leczniczych ma ono także dawać relaks i odprężenie
zmęczonym stopom. Opierają się one na górnej części urządzenia,
która nagrzewana jest falami podczerwieni, dostarczając przyjemnego
uczucia ciepła. Poza tym poruszające się przeciwlegle dwie tarcze,
na których zamocowano cztery metalowe kulki – także obracające się
– masują receptory stóp.
Fot. P. Stanisławski
Producent zachwala, że to jedyny taki produkt w Polsce, który mechanicznie masuje stopy znaną na całym świecie japońską metodą Shiatsu (masaż uciskowy). A Shiatsu nie tylko mobilizuje siły leczonej osoby, lecz pobudza organizm do zapobiegania chorobom. Za ultrauprzyjemniacz trzeba zapłacić 300 zł.
Fot. P. Stanisławski
Skuter dla wózkowicza
Nikogo nie zaskakuje już osoba na wózku kierująca
samochodem. A jadąca skuterem? Taki pojazd zaprezentowała na
Targach polska firma G.M. Zbudowała go na bazie popularnego na
świecie skutera włoskiej firmy Piaggio. Dzięki dodaniu szerokiego
zawieszenia i trzeciego koła skuter można prowadzić osoba na wózku,
bez wysiadania z niego.
Fot. P. Stanisławski
Kierowca, sterując pilotem znajdującym się przy kluczykach,
otwiera małą rampę znajdującą się z tyłu skutera. Po wjechaniu na
nią dwa uchwyty automatycznie przymocowują wózek, aby był stabilny
podczas jazdy. Kierowca musi jednak mieć sprawne ręce, ponieważ gaz
i hamulec obsługuje się tak samo jak w tradycyjnych skuterach.
Biegi, oprócz wstecznego, włączają się automatycznie.
Fot. P. Stanisławski
Polska odmiana popularnego skutera wejdzie do produkcji w tym roku. Na razie będzie sprzedawany w Hiszpanii, Niemczech, Grecji i we Włoszech. Włoski producent Piaggio, kiedy zobaczył nowe wcielenie swojego pojazdu, zapragnął mieć go w ofercie. Polscy niepełnosprawni będą mogli kupić ten pojazd, składając w G.M. zamówienie. Cena: 20 tys. zł.
Fot. P. Stanisławski
Fot. P. Stanisławski
Fot. P. Stanisławski
Fotelik zamiast stołu
Tradycyjny ręczny masaż pleców kojarzy się ze stołem do masażu, na
którym kładzie się rozebrany pacjent. Ale masaż taki można wykonać
także osobie siedzącej na foteliku i w ubraniu. Pomysł trafił do
Polski z krajów zachodnich. Na wszystkich niemal europejskich
lotniskach osoby zmęczone długimi podróżami mogą skorzystać z
kilku- lub kilkunastominutowego masażu, siadając na wygodny i
specjalnie zaprojektowany fotelik.
Fot. P. Stanisławski
W Polsce fotelik pojawia się, nie na lotniskach, lecz w biurach, na konferencjach i długich seminariach. Masaż nikogo nie krępuje. Nie ma potrzeby rozbierania się (może tylko z marynarki), a wygodny i specjalnie zaprojektowany fotelik pozwala zrobić skuteczny masaż. A że zwykle trwa 10 min, wykonuje się go w przerwie na lunch.
Fot. P. Stanisławski
W Polsce najbardziej znaną firmą oferującą usługę szybkiego
masażu jest Ekipa Masująca z Warszawy. Za godzinny masaż (czas
można podzielić na zabiegi dla sześciu osób) trzeba zapłacić 100
zł. Ekipa przyjedzie w każde miejsce w Polsce ze swoimi fotelikami,
proponując masaże lecznicze pleców, masaże hawajskie Lomi-Lomi i
inne.
Fot. P. Stanisławski
Taki fotelik można kupić: kosztuje 1100 zł (na zdjęciu fotelik firmy Habys). Fotelikom wróży się świetlaną przyszłość: w polskich przychodniach na lekarzy czekają w długich kolejach dziesiątki tysięcy pacjentów.
Chodzący pionizator
Nie ma chyba osoby niepełnosprawnej, która po wypadku nie
korzystałaby w czasie rehabilitacji z pionizatora. Jednak żadna z
nich nie miała w Polsce ćwiczeń z pionizatorem - robotem. W takie
urządzenie nie jest wyposażona u nas jeszcze żadna placówka
lecznicza. Zarówno robota, jak i sposób jego działania można było
zobaczyć jedynie na targach w Łodzi.
Fot. P. Stanisławski
O Lokomacie (tak się nazywa), który zaprojektowali i
wyprodukowali znani ze swej precyzji Szwajcarzy, mówi się, że to
urządzenie zbliżone do ideału.
Szwajcarski robot może bowiem stymulować najwięcej wyznaczników
fizjologicznych chodu. Nawet u pacjentów niemających odruchu w
nogach urządzenie stymuluje je do chodzenia. A dokładnie mówiąc:
robot reedukuje chód osób niepełnosprawnych, stymulując go oraz
symulując. Dlatego przeznaczony jest przede wszystkim dla pacjentów
z uszkodzeniami układu ruchu pochodzenia neurologicznego.
Fot. P. Stanisławski
Osobie niepełnosprawnej, przywiązanej pasami ze wszystkich
stron, przymocowuje się nogi do dwóch urządzeń (kortez)
przypominających stalowe nogi robota z filmów science fiction.
Zaprogramowana przez terapeutę maszyna porusza nogami pacjenta. W
zależności od potrzeby pacjent „chodzi” z pełnym dociskiem do
ruchomej bieżni albo ze zmniejszonym dociskiem, albo wręcz w
powietrzu.
Fot. P. Stanisławski
Aby jeszcze bardziej zachęcać rehabilitowaną osobę do wysiłku,
umieszczono przed nią duży plazmowy monitor. Sprzężony jest z
kortezami robota i wyświetla wirtualny obraz drogi przemieszczania
się pacjenta – jak w grach wideo, gdzie główny grający powoli
odkrywa nowe tereny. Kiedy pacjent porusza nogami, zaczynają
poruszać się kortezy, a na monitorze porusza się obraz. Gdy nie
podejmuje wysiłku, obraz zatrzymuje się. Taka technika ćwiczeń
niezwykle motywuje do chodzenia.
Dlaczego tego inteligentnego robota nie ma w Polsce? Odpowiedź jest
prosta – ponieważ ten szwajcarski technologiczny ideał kosztuje 2
mln zł.
Fot. P. Stanisławski
Fot. P. Stanisławski
Zapraszamy do oglądania filmowych relacji z XV Międzynarodowych Targów Sprzętu Rehabilitacyjnego - REHABILITACJA 2007
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz