„Pisanie czy malarstwo to droga do wolności, możliwość wyrażenia siebie”
O życiu, sztuce i ogromnej pasji w rozmowie z Urszulą Bydlińską – jak mówi sama o sobie miłośniczka zwierząt oraz wiosny, z wykształcenia i wielkiej miłości jest historykiem, amatorsko maluje, a niedawno zadebiutowała tomikiem wierszy.
Natalia Haus-Gołaszewska: Od jak dawna sztuka jest obecna w Pani życiu i co daje?
Urszula Bydlińska: Sztuka jest obecna w moim życiu od kiedy pamiętam. Zawsze rysowałam, ale tak na poważnie zaczęłam malować ok. 12 lat temu, gdy moja mama skłoniła mnie do spotkania z panią Lucyną Pomianowską. Malarką z Krapkowic, która co roku spędzała wakacje, w domku letniskowym swojej siostry, u nas na wsi. Za pierwszym razem jakoś się wyłgałam, ale za drugim nie miałam już wyboru i spotkałam się z panią Lucyną, a pod jej okiem powstał mój pierwszy obraz, bardzo nieudolny według mnie pejzaż. To był początek wspaniałej przygody, która trwa do dzisiaj. W liceum natomiast brałam udział w konkursach literackich, w których często zdobywałam nagrody. W okresie studiów kilka moich wierszy ukazało się w tygodniku Angora, a potem była dłuższa przerwa w tworzeniu, wiersze powstawały sporadycznie, by wreszcie w 2022 roku ujrzeć światło dzienne w tomiku „Otulam się Tobą”.
Czy sztuka, w Pani przypadku: malarstwo i poezja to jest forma pewnego rodzaju terapii?
Nie, jest to realizacja pasji oraz spełnienie marzeń. Malarstwo i poezja zawsze były mi bliskie.
A co Pani daje na co dzień obcowanie ze sztuką? Jakie uczucia wzbudza malowanie czy pisanie?
Możliwość malowania i pisania to forma wyrazu, spełnianie się. Zawsze lubiłam poezję i dużo czytałam m.in.: Jesienina, Achmatową, Okudżawę, Lechonia, Leśmiana, Pawlikowską-Jasnorzewską. Jestem też zafascynowana Edwardem Stachurą – poezja przenosiła i przenosi mnie w zupełnie inny wymiar, myślę że ubogaca mnie wewnętrznie, a ja przenoszę te emocje na to, co sama tworzę. Najczęściej piszę o uczuciach, choć… w wierszach które ostatnio powstają pojawia się także motyw przyrody, obrzędów czy religii.
W malarstwie pasjonuje mnie sztuka sakralna, ikony, których swego rodzaju odpowiedniki czasem maluję na płótnie. Ostatnio rozpoczęłam przygodę z akwarelą, w tej technice tworzę pejzaże i kwiaty. Inspiruję się również sztuką ludową, sakralną, a także malarstwem Tamary Łempickiej, czasem robię też kopie jej prac. Gdy tworzę uciekam od codzienności, przy czym muszę mieć wolną od zmartwień głowę, bo inaczej wena mija mnie szerokim łukiem.
Czy niepełnosprawność jest barierą w sztuce? Czy odczuwa Pani jakiegoś rodzaju wykluczenie?
Nie, nie czuję wykluczenia, jeśli już to bariery architektoniczne, ponieważ wiele galerii nadal straszy schodami. Natomiast ludzie, którzy mnie otaczają są wspaniali, spotykam się z serdecznością, wsparciem, otrzymuję dużo dobrej energii i pozytywnego kopa, gdy czasem mam kryzys twórczy i poddaję w wątpliwość sens tego co robię. Według mnie niepełnosprawność nie jest barierą, bariery są w nas, to my zamykamy się w swojej skorupie i fetyszyzujemy czasem swoje „nieszczęście”, zaś pisanie czy malarstwo to droga do wolności, możliwość wyrażenia siebie. Czasem technicznie bywa trudno, ale warto sięgać po marzenia, nawet jeśli te „zakazane owoce” wiszą bardzo wysoko.
Na pewno pamięta Pani pierwszą radość wynikającą ze stworzenia dzieła, wernisażu, wydania tomiku. Czy nadal Pani je odczuwa czy jest już to bardziej przyjęta norma? Odhaczony element pracy?
Oczywiście pamiętam pierwszą wystawę indywidualną, wernisaż oraz plener malarski. Przyszli goście, a ja zobaczyłam, że to co robię ma jakąś wartość. Wspaniałe wspomnienia, wielkie emocje, a z perspektywy lat wdzięczność za szansę pokazania się, przełamanie pierwszych lodów. Pamiętam tak naprawdę wszystkie wystawy, choć w ciągu lat uzbierało ich się bardzo dużo, a każda to ważny kamyczek w moim twórczym życiu. Przez te lata zawiązały się przyjaźnie, znajomości w środowisku artystycznym, które sobie bardzo cenię. Co się zaś tyczy poezji to emocje związane z debiutem są bardzo „świeże”, ponieważ w czerwcu ukazał się drukiem tomik, za sobą mam już pierwszy wieczorek autorski, goście dopisali, opadły emocje i mam poczucie, że warto pisać i dzielić się sobą z innymi.
Co jest bliższe Pani sercu i dlaczego - malarstwo czy poezja?
Malowanie trwa już jakiś czas i myślę, że na tym gruncie czuję się pewniej. Pisanie i publikowanie to coś nowego, ale podoba mi się bardzo i jestem wdzięczna poetce Joasi Pąk, że dodała mi odwagi by wydać swoje wiersze drukiem.
Urszula Bydlińska – malarka, poetka. Interesuje się psychologią, historią, fotografią. Uhonorowana została medalem Zasłużony dla Powiatu Chełmskiego. Jest członkiem Stowarzyszenia Twórczego Prowincja w Siedliszczu oraz Łęczyńskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury i Sztuki PLAMA. W 2022 wydała debiutancki tomik wierszy „Otulam się Tobą...”
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz