Transkrypcja podcastu „Blaski i cienie życia seniora”
Bogumiła Siedlecka-Goślicka: Dzień dobry. Bogumiła Siedlecka-Goślicka. Zapraszam na kolejny podcast Integracji. Dziś moją gościnią jest Joanna Milczarek ze „Stowarzyszenia mali bracia Ubogich”. Witam serdecznie!
Joanna Milczarek: Dzień Dobry.
Pani Joanno, na początku bez owijania w bawełnę chciałam zapytać jak według Państwa żyje się seniorom w Polsce?
Różnie, dlatego że samo słowo senior jest bardzo pojemne. Każdy z nas ma na myśli inną osobę i z jednej strony, jeżeli ja bym mówiła tylko o seniorach takich, którymi zajmuje się i wspiera „Stowarzyszenie mali bracia Ubogich” to byłoby to w jakiś sposób krzywdzące. Grupa seniorów to dzisiaj zarówno 60- - 65-latkowie sprawni, aktywni, nierzadko jeszcze również aktywni na rynku pracy, ale to też osoby, które są np. ich ojcami i mamami – mają dzisiaj po 80-tce, mało tego w tej grupie są też osoby/ludzie około setki.
I w każdej z tych grup pewnie żyje się trochę inaczej. Innego rodzaju ma i kompetencje nabyte i możliwości, z których mogła skorzystać w trakcie swojego życia. I też sam fakt tego wieku oraz tego, co przychodzi z wiekiem, pewnie też determinuje, tę jakość życia. Jeżeli mówimy o seniorach i jesteśmy w „Stowarzyszeniu mali bracia Ubogich”, to mówimy o seniorach po 80-tym roku życia i im żyje się trudno. Powiedziałabym trudno, jeżeli chodzi o te osoby, które wspiera „Stowarzyszenie mali bracia Ubogich”, dlatego że są to osoby, które w jakiś sposób mają trudności po prostu w codziennym życiu, związane albo ze swoim stanem zdrowia: pogarszającym się, a wiemy przecież jak wygląda dzisiaj stan służby zdrowia.
Również mobilność osób starszych - często mówimy o nich „więźniowie czwartego piętra”. Wcale nie trzeba mieszkać na czwartym piętrze, wystarczy mieszkać na wysokim parterze: mieć do pokonania dwa i trzy schodki, i mieć przed sobą balkonik, więc rzeczywiście powiedziałabym, że różnorodnie. Natomiast to z czym tu się zderzamy? Powiedziałabym, że z naciskiem nie jest łatwo.
Obserwowałam państwa działania w ostatnich miesiącach i nie ukrywam, że byłam poruszona Waszą akcją „Wakacje jednego dnia”, co prawda okres wakacyjny za nami, ale czy mogłaby Pani opowiedzieć parę słów o tej inicjatywie?
- Tak bardzo chętnie, bo ja też ją bardzo lubię z wielu powodów. Z jednej strony tak indywidualnie i personalnie dlatego, że ja jestem dyrektorem, ale jestem też, a może przede wszystkim wolontariuszką „Stowarzyszenia mali bracia Ubogich”. Mam swoją podopieczną 85letnią Panią Marię, która prawie nie widzi. I zawsze z Marią od tych kilkunastu lat odkąd Stowarzyszenie organizuje „Wakacje jednego dnia” już w czerwcu planujemy: gdzie pojedziemy? Jak to zrobimy? Którego dnia? Aby nie było za gorąco, aby nie było za zimno, ale przede wszystkim słuchałam tej mojej Marii i bardzo chcę spełnić jej życzenie wakacyjne.
To jest osoba, która żyje w małym i w dusznym mieszkaniu, gdzie jest gorąco, więc wydawałoby się „cóż jest w tym takiego jeden dzień wakacji”? Ale to jest nieprawdopodobny dzień naładowania akumulatorów. „Wakacje jednego dnia” wzięły się właśnie stąd, że jak wspomniałam nasi podopieczni, to często osoby, którym właśnie zły stan zdrowia i mobilność nie pozwala na dłuższe, tym bardziej samodzielne wyjazdy. Ponieważ pokonanie chociażby drogi na dworzec, potem wejście do pociągu jest olbrzymim wyzwaniem, dlatego wymyśliliśmy taką akcję „Wakacje jednego dnia”. I to jest takie działanie zgodnie „z serwisem”.
Ta akcja jest podwójnie fajna, dlatego że przygotowują ją wolontariusze w porozumieniu ze swoimi podopiecznymi - planują wycieczkę, przyjeżdżają po podopiecznego, zabierają go w to wymarzone miejsce, spędzają cały dzień ze sobą. To jest zarówno i zwiedzanie jakiegoś ciekawego miejsca, czasami powrót np. do miejsca urodzenia tej osoby, albo miejsca gdzie spędziła dzieciństwo.
Po prostu jeżeli to jest w miarę odległości spójnej, że można to zrobić jednego dnia. Nawet niedawno rozmawiałam z jednym z wolontariuszy, który zabrał swoją podopieczną - Panią Janinę, na wycieczkę do Łodzi, okazało się, że dlatego właśnie, bo usłyszał od niej jak bardzo chciałaby tam wrócić, zobaczyć, jak się zmieniło, przejść się tą Piotrkowską, bo to było miejsce, w którym spędziła swoje dzieciństwo. Inne osoby pojechały na piknik - rozłożyły koce, rozłożyły kosze oraz piknikowe jedzenie i cały ten dzień spędziły na zielonym. Dotykając tego wszystkiego co mamy na co dzień, co wydaje się być banałem czasami, a do czego te osoby starsze tak bardzo często tęsknią.
W każdym z miast, w którym jesteśmy – to jest 10 miast w Polsce dzisiaj - przynajmniej 70% naszych podopiecznych uczestniczyło w takim wyjeździe „Wakacje jednego dnia”, więc to się robi naprawdę masa, setki takich wycieczek. „Wakacje jednego dnia” są tak na prawdę tylko symbolem, bo myśmy zrealizowali łącznie dużo więcej dni wakacji. Prawie tyle co ma rok, a może nawet i więcej.
Państwa działania często są realizowane dzięki zaangażowaniu wolontariuszy. Mogłaby Pani powiedzieć o takich blaskach i cieniach wolontariatu? Bo być może ktoś, kto będzie słuchał dzisiejszego podcastu będzie chciał się zgłosić, ale obawia się, nie wie czy sprosta, nie wie czy to jest dla niego/dla niej. Także trochę o wolontariacie.
- Nasze Stowarzyszenie tak prawdę istnieje i działa tylko dzięki wolontariuszom powiedziałabym, cóż byśmy zrobili dla naszych podopiecznych, siedmiuset podopiecznych, jako grono kilkunastu pracowników? A z 700-set wolontariuszami już możemy naprawdę wiele. To z czym przychodzą do nas osoby, które myślą, żeby zostać wolontariuszami to przede wszystkim potrzeba. Własna potrzeba bycia obok drugiego człowieka, bycia potrzebnym. Nie rzadko to jest trochę tak, że oddania tego dobrego, co ja mam w sobie, podzielenia się z tym, bo chyba najlepiej się mnoży to dobre, co się dzieli. To też potrzeba związana czasami z momentem życia, w którym jesteśmy.
Nasi wolontariusze to osoby w bardzo różnym wieku, ponieważ u nas może nim zostać osoba, która właśnie weszła w dojrzałość, skończyła osiemnaście lat, ale może również zostać wolontariuszem każda osoba, bez względu na górną granicę wieku. To jest taki szczególny rodzaj wolontariatu, w którym spotykamy drugiego człowieka. Spotykamy drugiego człowieka z jego historią, z jego doświadczeniem i z tym, że pragnie być zauważony. A my jesteśmy tymi osobami jako wolontariusze, którzy właśnie zauważają, często zauważają te osoby, jak one same o sobie mówią, że są niewidzialne. I jest to rodzaj niesamowitej relacji po prostu, która się rodzi pomiędzy tym dwojgiem ludzi.
Jestem tego świadectwem - moja podopieczna, powiedziałabym dzisiaj, że to moja przyjaciółka i my zresztą tak mówimy o naszych podopiecznych, że to są nasi „starsi przyjaciele”. Pyta Pani o blaski i cienie, i to jest cały blask tego, co się wiąże w przyjaźni z drugim człowiekiem.Oczywiście nie bywa łatwo, jak to z relacjami z innymi ludźmi: w relacjach z mężem czy z żoną, a co dopiero z osobą, która jest nam obca, którą dopiero poznajemy, a która też starzeje się, która się zmienia.
Nie zawsze też mamy pełną wiedzę i nie jesteśmy na to przygotowani. Nasze Stowarzyszenie stara się wspierać w tym wolontariuszy, dając im wiedzę na temat komunikacji z osobami starszymi. W przyszłym tygodniu mamy szkolenia jako wolontariusze na temat „W jaki sposób my się starzejemy”. Ta wiedza pozwala nam zrozumieć zachowanie nasze i drugiego człowieka. Bywa różnie, natomiast musi być więcej tego dobrego, skoro ludzie się zgłaszają i wolontariat jest pewnego rodzaju odpowiedzią na oczekiwania drugiej strony.
Osoby starsze często stają się osobami z niepełnosprawnościami. Z jakimi największymi wyzwaniami mierzycie się z tego powodu?
- Rzeczywiście wśród naszych podopiecznych, ponad połowa osób ma różnego rodzaju niepełnosprawności. Jako wolontariusze potrzebujemy tak naprawdę więcej wiedzy i zrozumienia w jaki sposób pomagać, a w jaki sposób możemy bardziej zaszkodzić tym osobom. Mamy sporo osób z niedowidzeniem albo niedosłyszeniem, to też jest nierzadko kwestia sędziwego wieku. Pamiętam, że wiele pytań na szkoleniach dotyczyło tego jak tym osobom mówić: do widzenia, do usłyszenia. Przecież to jest takie faux pais.
Mieliśmy świetnych szkolących, którzy bardzo fajnie tłumaczyli naszym wolontariuszom, żeby znajdowali się w tej relacji na spokojnie. I tu niby banalne rzeczy, ale zdejmowały trochę ciężar, żeby nikogo nie urazić, ale żeby się czuł się na równi z nami. Wiele dotyczyło osób, które np. poruszają się na wózku inwalidzkim. Nie mamy takich akurat bardzo wiele osób w gronie naszych podopiecznych - starszych przyjaciół. Natomiast sposobu też komunikacji z nimi tego czy stoimy, czy siedzimy. W jaki sposób z nimi rozmawiamy, też w jaki sposób takiej bliskości. Czy tak naprawdę pilnowania też tego, że chcemy czasami te osoby gdzieś podprowadzić, ale powinniśmy gdzieś zapytać o zgodę. No takie codzienności, ale to są takie rzeczy, których nie uczymy się też w szkole prawda i to też jest wydaje mi się, olbrzymie wyzwanie.
Nasi seniorzy, nasi podopieczni myślę, że ta niepełnosprawność jest tym, co powoduje nierzadko ich wycofywanie się z życia społecznego. Trochę się wręcz wstydzą swojej niepełnosprawności. Tego, że np. niedosłyszą, nie chcą iść w większe grono ludzi. Krępuje to ich, więc myślę, że o tyle nas to dotyka jako organizację, że te osoby wchodzą przez to właśnie w osamotnienie, bo im bardziej się wycofują tym mniej mają kontaktów, relacji. Same się z nich odzierając, więc wydaję mi się, że to jest nasza olbrzymia rola jako organizacji, wolontariuszy żeby ośmielać naszych seniorów, wydaję mi się to naturalne.
Działacie nie tylko w Warszawie jak Pani powiedziała. Gdzie Was można znaleźć i jakie inicjatywy są przed Wami?
- „Stowarzyszenie mali bracia Ubogich” można znaleźć w dziesięciu miastach w Polsce. W sześciu dużych: wspomniana Warszawa, Poznań, Lublin, Kraków, Wrocław, Łódź oraz mniejszych: Pruszków, Świdnik, Tarnów i Gniezno. Na razie! Jeżeli ktokolwiek kto nas dzisiaj słucha i byłby zainteresowany, czy wolontariatem, czy zaproszeniem do siebie takiego wolontariusza i mieszkał, w których z tych miast to najprostszy kontakt do nas jaki podam jest telefoniczny.
Mamy specjalną linię telefoniczną ogólnopolską – 600 615 110, od poniedziałku do piątku, od 12:00 do 14:00 należy wykręcić ten numer telefonu i powiedzieć, że byłbym/ byłabym zainteresowany/a wolontariatem, bądź przyjęciem takiego wolontariusza, w moim życiu, w moim domu. I wtedy koleżanka Beata, która odbiera infolinię już dalej przekieruje, powie, w jaki sposób dalej się kontaktować, bądź jeżeli dana osoba będzie chciała sama tego kontaktu, to w odpowiedni sposób zadba żeby dany koordynator/ koordynatorka skontaktowała się z tą osobą. Co przed nami? Właściwie jesteśmy już w trakcie, bo przecież 1 października już za chwilę, a to międzynarodowy dzień osób starszych.
Więc narodowy dzień osób starszych uchwalony przez ONZ dość dawno, bo 1990 roku, a w Polsce obchodzony od 2003/2004 roku i na znak jakby zauważeniu, dostrzegania tego, że osoby starsze są pełnoprawnymi członkami naszej społeczności. I my wreszcie po czasie pandemii możemy wrócić do naszej cudownej tradycji wręczania tego dnia osobom starszym kwiatów, składania im życzeń. W różnych miastach (te które już wymieniłam również), już w niektórych zaczęły się dni seniora tzw. „Senioralia”.
One bardzo różnie się nazywają. W Krakowie się już zaczęły, we Wrocławiu się teraz zaczęły - 10 września, ale trwają. To są różnego rodzaju wydarzenia i my też tam jesteśmy obecni. My też się zawsze szykujemy, z kwiatami, z życzeniami jako wolontariusze, to też jest świetny moment, żeby usiąść z drugim człowiekiem, żeby z nim porozmawiać. Każdy z nas ma sąsiadów, może wokół nich są osoby starsze, które nie mogły przyjść na to wydarzenie i świętować choćby z uwagi na swoją niepełnosprawność. A i zachęcamy do tego, żeby przekazali od nas informację, żeby wykręcili nasz numer telefonu i żeby może w przyszłym roku, dzięki temu, że będąc wolontariuszem pomogli dotrzeć na tego rodzaju wydarzenie.
No, a zaraz później, już w listopadzie ruszamy z akcją bożonarodzeniową „Podaruj Wigilię”, już wszyscy tak naprawdę czekamy, ponieważ po trzech latach przerwy spotkamy się przy tych wielkich naszych rodzinnych stołach - podopieczni i wolontariusze. I to jest chyba nasze największe wydarzenie w stowarzyszeniu, świętowane w każdym z miast. Także na razie tyle do końca roku przed nami. I oczywiście cały czas nabór wolontariuszy, cały czas nabór nowych podopiecznych. Gorąco zachęcam do wykręcenia tego naszego telefonu - 600 615 110.
Zaczęłam dzisiejszy podcast od pytania „jak się żyje seniorom”?, a teraz chciałabym zapytać jak by chciała Pani, żeby żyło się seniorom w Polsce?
Zawsze mam gęsią skórkę przy tego rodzaju pytaniu, bo wtedy myślę w pewnym sensie również o sobie, bo to jak będzie żyło się seniorom, to tak naprawdę jak się będzie żyło Pani? Jak będzie żyło się mnie? A będzie się żyło tak, jak przygotujemy samych siebie, ale jak przygotujemy też nasze dzieci i wnuki na to, żeby nam się żyło z nimi Jestem zwolenniczką takiego społeczeństwa, które po prostu jest różnorodne, które jest pełne, które zawiera każdego członka społeczności - młodego i starego. Jeżeli w danej społeczności dobrze się będzie żyło osobie starszej, to dobrze będzie się żyło każdej osobie.
Jeżeli chodniki nie będą miały wysokich krawężników, to nie tylko żyło dobrze się będzie żyło osobie starszej, która chodzi o lasce, czy osobie z niepełnosprawnością, ale i matce, która idzie z dzieckiem i z wózkiem. Chciałabym żyć też w takim kraju i w takiej społeczności, której członkowie widzą siebie nawzajem, w której są dla siebie życzliwi, w której nasze okna nie są pozasłanianie, a nasze drzwi nie są pozamykane, a to puste miejsce przy stole wigilijnym jest tylko czczą tradycją. Chciałabym rzeczywiście, gdy ktoś do nas zapuka, a my otworzymy drzwi i pewnie będziemy zaskoczeni, ale żeby naszym naturalnym odruchem było wprowadzenie tej osoby i potraktowanie jej jako równej sobie członka społeczności. To jest taki mój idealny świat, w którym chciałabym żyć bez względu na wiek.
Pani Joanno bardzo dziękuję za rozmowę. A państwa zachęcamy do zapoznania się z działalnością Stowarzyszenia mali bracia Ubogich.
Bardzo dziękuję, wszystkiego dobrego.
Zapraszam na kolejne podcasty Integracji i przypominam, że więcej przeczytacie na naszym portalu niepełnosprawni.pl, a także na naszych mediach społecznościowych. Dziękuję i do usłyszenia.
Dziękuję.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz