Matka Polka Sprawna Walcząca. O sile kobiet pomimo barier
Macierzyństwo wiąże się z wieloma emocjami. Już w momencie narodzin dziecka spoczywa na nas brzemię odpowiedzialności za drugiego człowieka, a strach oraz niepewność jest i już zawsze będzie nieodłącznym elementem bytu matek, niezależnie od wieku.
Społeczeństwo dezaprobaty
Pomimo różnic: w modelu wychowania dzieci, w wierze czy standardowym podziale ról, wszystkie nas-matki łączy jedno – miłość do dzieci. I to właśnie uczucie, które potrafi przezwyciężyć wszystko, wszelkie bariery odchodzące od przyjętych „norm społeczeństwa”, od tabu jakim jest macierzyństwo kobiet z niepełnosprawnościami. A jest to temat wciąż żywy, życiowy, codzienny, a dla niektórych wręcz mocno dyskusyjny czy kontrowersyjny.
Niepełnosprawność nie jest przeszkodą do posiadania dzieci, istnieją przecież różne alternatywne rodzaje macierzyństwa, chociażby poprzez adopcję, jednakże kobiety z niepełnosprawnościami mierzą się nieczęsto z wykluczeniem w społeczeństwie, z dezaprobatą oraz stygmatyzowaniem z powodu naturalnej potrzeby, upragnionego macierzyństwa. Tylko i wyłącznie dlatego, że postrzegane są poprzez pozory, poprzez fizyczność, poprzez niepełnosprawność.
Matka Polka Walcząca
W dzisiejszych czasach, gdzie każdy zamiast prawdziwej twarzy przywdziewa maski ciężko jest o empatię, o zrozumienie, o wsparcie. Pozory stały się standardem XXI wieku. Kobiety zaciskają zęby, posyłają sztuczne uśmiechy, bo nie chcą pokazać słabości. Przecież wszem i wobec wmawia się nam „szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko”.
Każdy dzień jest niczym syzyfowa praca - walka z przeciwnościami losu, z osądami ludzkimi, z własnymi słabościami - okupiony momentami bezsilności, ale z drugiej strony to napędza do działania, do stawania z uniesioną głową naprzeciw problemom.
Samotna matka jako symbol niezłomności
Samotne macierzyństwo jest ciężkim kawałkiem chleba. Wejście w rolę drugiego rodzica, który jest potrzebny do wychowania dziecka w sensie mentalnym jest procesem długim, złożonym i przede wszystkim trudnym, ale gdy nie ma innej możliwości człowiek potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji i natychmiast dostosować do aktualnie panujących warunków życia.
- Miałam cudownego męża, wizje bajkowej przyszłości i domu wymarzonego w dzieciństwie. Miałam bardzo krótko, bo po urodzeniu dziecka szybko okazało się, że alkohol i koledzy są ważniejsi. Nigdy nie wiedziałam czy wróci po pracy do domu, czy będzie po kilku dniach. Zostawiał nas nie martwiąc się o nic. Alkoholik, który po powrocie do domu albo wyznawał miłość, albo dla odmiany rzucał mną po ścianach. Nie chciał się leczyć, bo nie widział problemu, przecież „jemu alkohol w życiu nie przeszkadzał”. Po kolejnej awanturze uciekłam – mówi z goryczą Jagoda, dziennikarka portalu informacyjnego, zmagająca się z chorobą afektywną dwubiegunową (w skrócie ChAD), mama trójki dzieci.
Każda mama mimo bólu, nawet strachu, a w obliczu samotności jest siłaczką. Wstaje i stawia opór, buduje mur, ma w sobie te lwicę, która za swoje ukochane dziecko jest w stanie oddać życie, mimo że ma w swoim życiu momenty bezsilności, załamania, gniewu i zmęczenia.
W obliczu codzienności, problemów, ciągłej walki i analizowania życia, rzadko jej starcza czasu tylko dla siebie. Ciężko znaleźć balans, upragniony spokój.
- Radzę sobie dobrze! Jestem uparta i nie proszę o pomoc, nie znoszę litowania się nad nami, bo nie ma nad czym/kim się litować. Paradoksalnie wychowanie dziecka, które jest ogromnym wysiłkiem, daje też „powera” do tego, żeby zwlec się z łóżka, żeby czasem resztkami sił jednak przeżyć dzień. Nie może moja choroba wpływać na życie dziecka. Nie pozwolę na to nigdy! – dodaje Jagoda.
Wykluczenie społeczne?
Czy matki z niepełnosprawnościami zmagają się na co dzień z wykluczeniem poza ramy społeczeństwa, które przywykło do modelu idealnej rodziny, idealnego życia?
- Pustka i wykluczenie w tym kraju dotykają chyba wszystkie osoby z niepełnosprawnościami. Pseudokampanie społeczne to jedno, a rzeczywistość to zupełnie inna bajka. Niepełnosprawność powoduje od razu czujniejsze przyglądanie się matce, czy oby na pewno nie zrobi krzywdy swojemu dziecku, bo przecież nie jest tak sprawna jak każda matka – straszne, ale ten badawczy wzrok wielu osób, świdrujące spojrzenia w szkole, w urzędach - mówią swoje. Czuję się jakbym była gorsza przez to, że jestem chora, a przecież moje dziecko nie chodzi brudne, głodne i uczy się przeciętnie. Ja nie jestem upośledzona tylko matką z niepełnosprawnością! – podkreśla Jagoda.
Niepełnosprawność czy stopień niepełnosprawności z jakim się zmagamy, nie definiuje nas jako człowieka, kobiety ani matki. To słowa oraz czyny, także hart ducha nas definiuje. W obliczu macierzyństwa, miłości rodzicielskiej wszyscy jesteśmy równi, a każdy dźwiga swój bagaż doświadczeń.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz