O określeniu „kaleka” lub „inwalida”
Czy określenie „kaleka” lub „inwalida” jest obraźliwe i krzywdzące? Czy jednak nie? Takie pytania zadaliśmy ekspertom z różnych dziedzin zawodowych, a także samym osobom z niepełnosprawnościami.
Ewa Pawłowska – Prezeska Fundacji Integracja
Określenia „kaleka” i „inwalida” budzą we mnie sprzeciw, są stygmatyzujące, podkreślają ograniczenia a nie możliwości. Z góry szufladkują człowieka, budząc też różne emocje, czasami lęk, czasami strach, poczucie winy czy litość.
Są dalekie mojemu patrzeniu na świat i ludzi z optymizmem, wiarą , nadzieją i miłością. Nie mają wartości motywujących do życia, działania. Nie wzmacniają, wręcz przeciwnie. Chętnie wykreśliłabym je ze słownika.
(Fot. Marta Kuśmierz)
Alicja Długołęcka - Pedagożka i edukatorka seksualna, wykładowczyni na Wydziale Rehabilitacji Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie
Nic o nas bez nas- to podstawowa zasada przy opisywaniu samej/samego siebie. To osoby z niepełnosprawnościami powinny decydować jak chcą być nazywane. Z pewnością termin "inwalida" powinien pójść do lamusa. Wywodzi się on z łaciny i oznacza kogoś, kto wymaga specjalnej troski, a to stoi w sprzeczności z ideą aktywnej rehabilitacji.
Likwidowanie barier i przystosowanie otoczenia do maksymalnej samodzielności i samodecyzyjnosci powinno być istotą myślenia o OSOBACH, które funkcjonują mniej typowo niż większość. Chodzi o poszukiwanie alternatywnych rozwiązań, które umożliwiają pełne funkcjonowanie w społeczeństwie, a nie podkreślanie pewnych "braków". "Inwalidztwo" to niezwykle ograniczające pojęcie. "kaleka" pochodzi z języków wschodniosłowiańskich i oznacza "brak czegoś", więc tym bardziej nie mieści się we współczesnym rozumieniu niepełnosprawności. Przenieśmy więc punkt widzenia na możliwości i dostosowanie otoczenia i nie traktujmy niepełnosprawności jako cechy opisującej ludzką tożsamość!
(Fot. zbiór prywatny)
Paulina Mikuła – autorka kanału na YouTube „Mówiąc inaczej”
Dawniej określenia takie jak „kaleka”, „inwalida” były neutralne. Dziś jednak są stygmatyzujące, a nawet pogardliwe. O wiele lepszą formą jest „osoba z niepełnosprawnością”, bo ona podkreśla podmiotowość.
Podkreśla, że dana osoba jest taka jak my, tyle że jej dodatkową cechą jest niepełnosprawność, co nie czyni jej gorszą czy też niewystarczającą. Słowa „inwalida” używamy rzadko, głównie w języku urzędowym, prawniczym.
„Kaleka” pojawia się w połączeniach typu: „kaleka życiowa”, „kalekie rozwiązanie”, „ty kaleko”. Jest więc nacechowane negatywnie. Na szczęście świadomość językowa w tym aspekcie wciąż się zwiększa, dlatego jestem prawie pewna, że za chwilę pożegnamy te określenia, tym bardziej że mamy je czym zastąpić.
(Fot. zbiór prywatny)
Piotr Mosak - Psycholog
Psychologia od lat bada wpływ etykietowania na nasze funkcjonowanie. Wnioski są przerażające. Można dziś porównać to do stygmatyzowania, a współcześnie, nawet do hejtu.
Prosty przykład - wybierzmy imię, którego nie znosimy, źle się nam kojarzy, pomyślmy o słowie, które nas obraża i wzbudza w nas niezgodę i złość. A teraz wyobraźmy sobie, że codziennie, nieświadomi, nawet mili ludzie, zwracają się do nas tymi słowami. Prawdopodobnie będziemy się z tym źle czuli. Ale to nie koniec. Wyobraźmy sobie, że prosimy te osoby żeby jednak inaczej nas nazywały, że proponujemy inne imię i zamianę tego, co jest dla nas wręcz obelgą, i tłumaczymy, że chodzi o nasz komfort psychiczny, ale Osoby te jednak nie wprowadzają żadnych zmian, tłumacząc, że przesadzamy, że od zawsze używają takich pojęć i przecież nic się nie stało.
A my, skoro nam to przeszkadza, jesteśmy przewrażliwieni i koniec tematu. To bardzo częsty scenariusz poczucia wykluczenia i obniżenia własnej wartości u osób z niepełnosprawnością. Stąd już prosta droga do rezygnacji, niechęci do życia, do terapii. Dalej pojawia się odrzucenie pomocy i brak nadziei na dobrą przyszłość i życie. W efekcie czego, mamy wycofanie się z życia osoby z niepełnosprawnością, zamknięcie w czterech ścianach, depresje i często myśli samobójcze. Wsparciem okazuje się sam szacunek i wychodzenie na przeciw potrzeb, a jedną z nich jest nieużywanie określeń - „inwalida” i „kaleka”
(Fot. zbiór prywatny)
Dr n. med. Agnieszka Nalewczyńska - Położna i ginekolożka
Bardzo dbam o poprawność językową i dla mnie nie do przyjęcia jest w profesjonalnym ale, także potocznym nazewnictwie używanie słowa „kaleka”. Często ośmieszając kogoś, kto tak naprawdę nie ma żadnej niepełnosprawności.
Musimy być bardzo ostrożni dlatego Że może sprawić niezwykłą przykrość osobie, która faktycznie zmaga się z niepełnosprawnością. Oprócz wsparcia fizycznego musi za tym iść również werbalne.
(fot. zbiór prywatny)
Jolanta Golianek - Prezeska „Fundacja Poparzeni”
Osoby z widoczną różnicą, czyli z bliznami po oparzeniu ciała, mogą się spotkać z dyskryminacją w przedszkolu, szkole, w pracy i w innych dziedzinach życia społecznego.
Słowa takie jak: kaleka, inwalida, głupek powinny zniknąć z naszego słownika codziennego. Osoby po oparzeniu ciała często słyszą: boże, ja z takim wyglądem nie wyszłabym na ulicę; tobie ręki nie podam; co tam bełkoczesz; został/a z tobą z litości; kto cię zatrudni z takim wyglądem itp. Uważam, że przede wszystkim powinniśmy widzieć człowieka i to co sobą reprezentuję a nie przez pryzmat wyglądu.
Czy osoba „zdrowa" chciałaby, żeby do niej ktoś się zwracał przez pryzmat jej wyglądu lub poglądu politycznego? Ja zawsze mówię, że osoby z niepełnosprawnością są czasem bardziej empatyczne od osób zdrowych. Po części, to jak się ktoś zwraca do nas, wiele mówi o tej osobie. Rozumiem, że czasem możemy poczuć zakłopotanie itd, ale każdy myślący człowiek wie, że kaleka, inwalida jest obraźliwe.
(Fot. zbiór prywatny)
Artur Świercz - Pełnomocnik Zarządu Województwa Mazowieckiego ds. Osób Niepełnosprawnych
Nie jest tajemnicą, że język kreuje rzeczywistość, a to w jaki sposób się do siebie zwracamy ma ogromne znaczenie. Jeśli chodzi o sformułowania w stosunku do osób z naszego środowiska najtrafniej jest mówić o osobach z niepełnosprawnością. Podmiot, którym jest przede wszystkim człowiek zostaje wyraźnie wskazany. To że świat jest pełen barier i niedogodności nie oznacza, że my Osoby z Niepełnosprawnościami mamy się temu przyporządkowywać.
O zwrotach „kaleka” czy „inwalida” nie będę się rozwodzić, należy je wyprzeć ze świadomości
(Fot. Monika Replin)
Katarzyna Bartosiewicz - Pierwsza stypendystka im. Piotra Pawłowskiego
Kaleka i inwalida, to określenia, które słyszałam jako dziecko od moich kolegów i koleżanek w szkole. Były dla mnie bardzo bolesne.
Nazywanie mnie w ten sposób mówiło mi, że jestem kimś innym, że jestem kimś gorszym. Nawet teraz, jeszcze często się słyszy określenie inwalida, czasami to nawet nie wynika ze złośliwości tylko z niewiedzy.
Dlatego tak ważne jest, by edukować i mówić, jak krzywdzące są to słowa dla osób z niepełnosprawnością.
(Fot. zbiór prywatny)
Edyta Banasiewicz - Inicjatorka akcji „Piaseczno bez Barier”, „Lady D Mazowsza 2022”
Dla mnie osobiście nazewnictwo nie ma większego znaczenia. Wszyscy jesteśmy ludźmi nie mówi się na rudego rudy a na piegowatego piegowaty. Nie lubię i uważam, że nie powinno używać się słowa „kaleka”, bo to brzmi nie czasowo i obraźliwe. Określenie „inwalida” jest do przyjęcia ponieważ może też dotyczyć "inwalidę wojennego"..
Nie odpowiada mi za to nowo przyjęte określenie „osoba z niepełnosprawnością”. Nie lubię go i zdecydowanie wolę osoba niepełnosprawna lub osoba z ograniczoną sprawnością fizyczną. Dlaczego nie lubię określenia osoba z niepełnosprawnością? Mam jedną niepełnosprawność fizyczną i mówiąc o sobie, jako osoba niepełnosprawna, to mówię o tej jednej niepełnosprawności, choć częściej mówię o sobie osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim.
Mówiąc osoba z niepełnosprawnościami czuję tak jak by wszystkie niepełnosprawnosci na mnie spłynęły i jest mi z tym bardzo źle. Jak już wspomniałam, uważam takie nazewnictwa za niepotrzebne, ponieważ „człowiek to człowiek”. Przecież gdy widzimy osobę w okularach, to nie zwracamy na to uwagi.
(Fot. zbiór prywatny)
Sylwia Błach - Pisarka, programistka, blogerka
To język kształtuje rzeczywistość, a sposób, w jaki się do siebie odnosimy, ma ogromne znaczenie. Nie wyobrażam sobie odzywać się do kogoś tak, jak ta osoba nie chce być nazywana - i nie chodzi tu nawet o słowa obraźliwe, ale o takie pozorne drobiazgi jak zdrabnianie imienia czy używanie innej płci, niż nas poproszono. Zgodnie z tą regułą unikam nazywania osób z niepełnosprawnościami w sposób niezgodny z kulturą osobistą i zaleceniami rady językowej.
Skoro od kilku lat mówi się o tym, że słowa "kaleka" i "inwalida" są obraźliwe, używanie ich uważam za niewłaściwe. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły. Czasem osoby z niepełnosprawnościami używają tych słów w kontekście żartobliwym czy prześmiewczym, tak jak osoby homoseksualne czasem nazywają się "lesbami" i "pedałami". Jednakże jeśli nie jesteśmy z kimś blisko i nie wiemy, czy wypada użyć danego określenia, powinniśmy kierować się ogólnie przyjętymi normami i kulturą osobistą.
A słowa "inwalida" i "kaleka" zdecydowanie wskazują na brak szacunku z naszej strony. I choć dyskusja o tym, jak określać osobę z niepełnosprawnością ciągle trwa, to wyznaję jedną zasadę: jeśli mamy wątpliwości, użyjmy słownika, encyklopedii, zajrzyjmy do opinii językoznawców, sprawdźmy zasady savoir-vivre. To pomoże nam się odnaleźć w wielu sytuacjach, nie tylko w tej związanej z używaniem właściwych określeń.
(Fot. zbiór prywatny)
A co Wy sądzicie na ten temat? Zgadzacie się z naszymi rozmówcami? Zachęcamy do dzielenia się z Waszymi opiniami w komentarzach!
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz