Islandia. Ludzkie podejście do wykluczenia
- Bieda niekoniecznie polega na tym, że ktoś żebrze na ulicy. Czasem to sytuacja, gdy nie masz w domu pralki albo ci się zepsuła i nie mas, jak uprać swoich ubrań – tak mówił Ingvi Kristinn Skjaldarsonn z islandzkiej Armii Zbawienia. To jedna z organizacji, które odwiedziła podczas wizyty studyjnej na Islandii Polska delegacja organizacji pozarządowych.
Kraina lodu i ognia, gejzerów, wikingów i gryzących swetrów. Z tym kojarzy nam się Islandia, odległa wyspa na Oceanie Atlantyckim. Dla wielu naszych rodaków stała się ona w ciągu ostatnich dwóch dekad także celem emigracji. Dzisiaj Polacy są drugą po Islandczykach najliczniejszą grupą etniczną zamieszkującą wyspę. Wielu może zaskoczyć też to, jak popularną przekąską jest wśród Islandczyków baton Prince Polo, które jest polskim hitem eksportowym w tym kraju od lat 70. Czy jednak kraj, który powszechnie kojarzony jest z wysokim poziomem zamożności, ma problemy związane z wykluczeniem społecznym i biedą? Choć wielu może to zaskoczyć, odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, choć bieda i wykluczenie mają często inne formy, niż te, które znamy z Polski. Temu, jak Islandczycy radzą sobie z tymi problemami, przyglądała się 4 przedstawicieli polskich organizacji pozarzaodwych, którzy odwiedzili Reykiawik w ramach wizyty studyjnej zorganizowanej przez Wspólnotę Roboczą Związków Organizacji Socjalnych „Wrzos” w ramach dotacji Programu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy.
Przed terapią, pralka i kuchnia
Jednym z pierwszych miejsc, które odwiedziliśmy podczas pobytu na Islandii, było dzienne centrum dla kobiet zmagających się z nałogami i kryzysem bezdomności. Tu warto zauważyć, że znajduje się ono w budynku należącym do Narodowego Kościoła Islandii, w centrum miasta, nieopodal osiedli. Centrum to nie pełni roli terapeutycznej ani leczniczej. Zamiast tego kobiety dotknięte wykluczeniem mogą skorzystać tu z kuchni, bibliotek, ale też uprać ubrania i wziąć udział w warsztatach. Wszystko to po to, aby dać im motywację do powrotu do społeczeństwa, bez potrzeby oceniania czy przylepiania łatek. Tu widoczny jest pewien ważny aspekt dotyczący polityki walki z wykluczeniem. Islandczycy bardzo duży nacisk kładą na samodzielne podejmowanie wyborów przez same osoby zmagające się z wykluczeniem. Najpierw daje im się podstawową pomoc, często w formie kubka ciepłej kawy, możliwości skorzystania z czystej łazienki czy nawet przebywania w ciepłym, przyjaznym otoczeniu. Dopiero potem osoba może samodzielnie podjąć decyzję o wzięciu udziału w projekcie czy podjęciu terapii.
- Kiedy zapytaliśmy osoby korzystające z naszego wsparcia, czego one potrzebują, okazało się, jak bardzo nasze oczekiwania i plany rozmijają się z tym, czego oczekują ludzie. A dla nich najważniejsze były takie podstawowe sprawy, jak choćby jedzenie – mówiła nam jedna ze spotkanych podczas wizyty w Reykiawiku pracownic socjalnych.
Empowerment
Co nie oznacza, że Islandczycy skupiają się jedynie na pomocy stricte socjalnej. Wręcz przeciwnie — programy aktywizacyjne są tam kluczowym elementem polityki socjalnej. Podczas spotkania z przedstawicielkami Hjálparstarf kirkjunnar, kościelnej organizacji pomocowej rozmawialiśmy o programach aktywizacyjnych dla kobiet z niepełnosprawnościami i tych wywodzących się ze środowisk imigranckich. Tu godny podkreślenia jest fakt, że oprócz działań typowo aktywizacyjnych i związanych z rynkiem pracy, ważny w nich jest także element czegoś, co z angielska można by nazwać empowerment. Kobiety nie tylko przygotowuje się do podjęcia pracy, ale też uczy o ich prawach, pokazuje, jak budować wspólnotę z innymi kobietami i co najważniejsze poczucie własnej wartości.
Mieszkania wspomagane
W budowaniu poczucia własnej kluczowe jest też posiadanie dachu nad głową, ale też wsparcia w codziennym życiu, jeśli takie jest potrzebne. Temu służą mieszkania wspomagane, które funkcjonują w Reykiawiku m.in. przy ulicy ul. Ellidabraut 12. Korzystają z nich osoby z niepełnosprawnością, ale też młodych samotnych rodziców. Osoby zainteresowane tematem mogą zapoznać się z wywiadem z Birgirem Freyrem Birgissonem, administrator usług społecznych pracujący z mieszkańcami mieszkań wspomaganych . Czymś, co zaskoczyło członków polskiej delegacji, było to, że mieszkania wspomagane nie są prowadzone przez żadną organizację pozarządową, ale przez miasto Reykiawik. Samo osiedle, na którym się one znajdują zostało zaś wzniesione przez spółkę miasta Reykiawik.
Głodny nie musi stać w kolejce
Organizacje pozarządowe mają swoją ogromną rolę w uzupełnianiu działań państwa. Jedną z nich jest Islandzki Oddział Armii Zbawienia, międzynarodowej organizacji wspierającej osoby wykluczone. Choć Armia Zbawienia jest organizacją religijną, a w jej siedzibie znajduje się okazała kaplica, to wspiera wszystkich niezależnie od poglądów religijnych. Podczas odwiedzin w jej islandzkiej siedzibie można zobaczyć zarówno rodowitych mieszkańców wyspy, ale też przybyszów z różnych stron świata, szukających azylu na przyjaznej wobec uchodźców i azylantów wyspie. Różnorodna jest też pomoc, której Armia Zbawienia udziela potrzebującym pomocy. Mogą oni tu m.in. zjeść tu ciepły posiłek, uprać ubrania, ale też otrzymać odzież pochodzącą z prowadzonego przez Armię secondhandu. Uwagę zwraca jednak nie tylko sama różnorodność pomocy, ale też jej forma. Osoby chcące zjeść posiłek nie ustawiają się w kolejkę, ale siadają przy stolikach i są obsługiwane przez kelnerów. Również ubrania wydawane są w ten sposób, że osoby doświadczające ubóstwa otrzymują kuponami i mogą otrzymać na ich podstawie wybrane przez siebie ubrania. Co ważne, zakupy w tym secondhandzie mogą robić wszyscy. Tylko że zamiast kuponami płacą pieniędzmi.
Uchodźczynie z Ukrainy na stołówce Armii Zbawienia w Reykiawiku
Szwedzki stół zamiast talerza zupy
O godnym traktowaniu osób doświadczających wykluczenia można się przekonać, odwiedzając Samhjálp Félagasamtök, organizację, która codziennie około 300 posiłków dziennie. Tutaj również nie czeka się w ciągnącej się długo kolejce, ale siada przy stoliku. Uwagę zwraca też forma wydawania posiłków. Korzystający ze wsparcia organizacji mają do dyspozycji tzw. szwedzki stół. Chodzi tu m.in. o to, by osoby niejedzące pewnych produktów z przyczyn zdrowotnych czy religijnych nie odchodziły z kwitkiem, ale też by osoby doświadczające wykluczenia były dobrze traktowane, a posiłek nie kojarzył się z „odstanym” w kolejce talerzem zupy, ale był przyjemnym przeżyciem i dawał okazję do rozmowy. Co ważne zjeść może tu każdy. Nikt nie pyta o to, z jakiego powodu chcesz zjeść obiad tutaj, a nie w restauracji pod drugiej stronie ulicy. Jest to przyczyną tez pewnego problemu – turyści tłumnie odwiedzający Reykiawik czasem traktują to jako miejsce jako darmową restaurację i przejaw nadzwyczajnej gościnności Islandczyków. Można tu więc, obok osób w kryzysie bezdomności, spotkać dobrze ubranych Amerykanów traktujących posiłek w tym miejscu, jako kolejną atrakcję do odhaczenia obok wycieczki statkiem czy kąpieli w gorących źródłach.
Pracownicy kuchni gotowi do obsługi gości.
Wykluczony mile widziany
Niedaleko od Samhjálp Félagasamtök znajduje się Hlutverkasetur-centrum rehabilitacji i aktywności, założonym w celu zwalczania stygmatyzacji i izolacji osób wykluczonych. Z tego miejsca również mogą skorzystać wszyscy. W zamyśle jednak ma służyć ono osobom wykluczonym m.in. z powodu choroby psychicznej czy nałogu albo niepełnosprawności intelektualnej. I tu znowu widać specyfikę islandzkiego podejścia, Hlutverkasetur to nie ośrodek terapeutyczny ani nie placówka lecznicza. To raczej miejsce spotkań. Odbywają się tu warsztaty, lekcje języków obcych czy zajęcia fizyczne, ale służą one przede wszystkim aktywizacji społecznej i włączaniu osób doświadczających wykluczenia z różnych przyczyn. Więcej o idei, która stoi za Hlutverkasetur, mówi w wywiadzie poświęconym problematyce zdrowia psychicznego, kierowniczka tego miejsca, Elín Ebba Ásmundsdóttir.
Tinna i Kvennasmiðjan
Podczas wizyty na Islandii polska delegacja miała okazję zapoznać się z szeregiem inicjatyw podejmowanych przez choćby miasto Reykiawik, które dotyczą wykluczenia społecznego. Na przykład projektów skierowanych do mieszkańców tzw. złej dzielnicy Reykiawiku Breiðholt, Tinna i Kvennasmiðjan, ale też działań skierowanych do osób wychodzących z nałogu narkotykowego. To, co łączy te wszystkie działania, to bardzo spersonalizowane podejście i podkreślanie podmiotowości osób korzystających z różnych form wsparcia. Wyraźne jest odejście od postawy oceniającej na rzecz współpracy z beneficjentem wsparcia. Duży nacisk kładziony jest też na atmosferę panującą w miejscach, z których korzystają osoby zmagające się z wykluczeniem, wśród których jest też wielu naszych rodaków.
Choć Islandia jest krajem niezwykle zamożnym, z nowoczesną gospodarką i rozbudowanym systemem socjalnym, to jednak dalej istnieje tam niemała grupa osób doświadczających wykluczenia. Jego powodem są choćby ekstremalnie wysokie koszty życia, ale też choćby pułapka świadczeniowa, która skutecznie zniechęca wiele osób do podejmowania zatrudnienia.
Na zakończenie warto nadmienić, że przewodniczkami polskiej delegacji były działaczki społeczne reprezentujące EAPN á Íslandi i Pepp Ísland, grasrót fólks í fátækt a także Islandzką Partię Socjalistyczną, wśród których były także kobiety doświadczające ubóstwa i wykluczenia społecznego.
Przygotowujemy też osobny materiał dotyczący sytuacji osób z niepełnosprawnością na Islandii.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz