Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Słowa, komfortki i opieka wytchnieniowa. W Gliwicach dyskutowano o godności

17.06.2022
Autor: Ilona Berezowska, fot. Fundacja Nieodkładalni
cztery prelegentki siedzą na scenie na czerwonych fotelach, oprócz kobiety na wózku elektrycznym

Jak tworzyć przestrzenie dostępne dla każdego? Jak projektować dostępne miasta, budować przyjazną społeczność i otwierać możliwości osobom z niepełnosprawnością? Nad tym zastanawiali się uczestnicy „Rozmowy o Godności”, która odbyła się podczas „Gliwickich Obchodów Dnia Godności Osób z Niepełnosprawnościami” w Centrum Kultury Studenckiej „Mrowisko”. Goście potraktowali dostępność szeroko i nie zawsze się ze sobą zgadzali.

Bez komfortek nie ma pełnej dostępności

- Jestem wyjątkowo dumna z Urzędu Miasta w Gliwicach. Jest dostępny pod względem komunikacyjnym i architektonicznym. W Gliwicach działają również koordynatorzy do spraw dostępności – mówiła Klaudia Bera, pełnomocniczka Prezydenta Gliwic ds. osób z niepełnosprawnością.

Pełnomocniczka Bera ma powody do zadowolenia – Gliwice zajmują wysokie miejsce w rankingach dostępności, a na Śląsku dzierżą palmę pierwszeństwa, czyli jednego z najbardziej dostępnych miast w tym rejonie.

Agnieszka Filipkowska, radna, propagatorka projektowania uniwersalnego zgadza się, że w Gliwicach wiele zmienia się na lepsze, a urząd rzeczywiście jest dostosowany, to jednak pewne rzeczy można by poprawić.

- W urzędzie nie ma komfortki. Jako osoba z SMA nie korzystam z pampersów i nie muszę być cewnikowana, ale nie mogę ustać na własnych nogach – mówiła radna poruszająca się na wózku elektrycznym. – W toalecie trzeba mnie położyć. Wiem, że na kozetkę w istniejących toaletach nie ma miejsca, bo tych pomieszczeń nie da się rozciągnąć, ale są inne rozwiązania. Dlatego namawiam do rozmów, szukania i konsultowania – dodała.

Potrzebę upowszechnienia komfortek, czyli toalet dla osób z niepełnosprawnością wyposażonych w leżanki i podnośniki, podkreśliła również Dominika Chabin-Pactwa, prezeska Fundacji Nieodkładalni, organizatorka wydarzenia i członkini Koalicji „Przewijamy Polskę.”

- Leżanka w toalecie jest konieczna. Służy do wykonania czynności higieniczno-sanitarnych – przyznała. – Przydaje się osobom, które wymagają położenia się przed korzystaniem z toalety. Służy osobom z padaczką lekoodporną. Bardzo się cieszę, że Koalicja „Przewijamy Polskę” powstała i coś się w tym zakresie zmienia – mówiła prezeska.

Podczas rozmowy w kuluarach stała komfortka plenerowa ufundowana przez Fundację Integracja. Została umieszczona w dyskretnym kąciku pod schodami. Po imprezie przetransportowano ją do Fundacji Nieodkładalni, skąd można komfortkę nieodpłatnie wypożyczać.

Chociaż nie podano konkretnych lokalizacji nowych komfortek, pełnomocniczka Prezydenta ds. osób z niepełnosprawnością zapewniła, że temat nie jest jej obcy i władze miejskie chętnie podejmą rozmowy o miejscach i możliwościach technicznych w tym zakresie.

- Wątek komfortek chciałam zakończyć informacją, że w Gliwicach mamy super dostępną komfortkę, zaopatrzoną nawet w podnośnik. Znajduje się w siedzibie Fundacji Qlawi na ul. Warszawskiej 37 – powiedziała Agnieszka Filipkowska dostając gromkie brawa z widowni.

trzy panelistki na scenie, jedna z nich wypowiada się do mikrofonu

Tereny zielone dla każdego? „Tak się nie da”

Osoby z niepełnosprawnością chętnie korzystają z parków w Gliwicach. Radna Filipkowska wyprowadza tam psa, ale nie może skorzystać z każdej atrakcji. Mała architektura nie zawsze bierze pod uwagę dostępność np. konieczność podjechania wózkiem czy potrzeby osób starszych. Zdaniem ekspertki i architektki Ewy Twardoch, projektowanie uniwersalne wbrew nazwie nie zapewni równej dostępności do terenów zielonych każdej grupie społecznej.

- Nie jesteśmy w stanie ująć wszystkich potrzeb, które się krzyżują w przestrzeniach publicznych. Uniwersalne projektowanie bierze pod uwagę zarówno kwestie bezpieczeństwa, potrzeby grup wykluczonych, jak i potrzeby przyrody. I to się czasami wyklucza. Zawsze coś będzie bardziej istotne niż coś innego. Dlatego tak ważne są konsultacje społeczne i rozmowy z przyszłymi użytkownikami – mówi Ewa Twardoch.

Oczywistym rozwiązaniem są szerokie ciągi komunikacyjne w parkach, ale już nawierzchnia ścieżek pokazuje, jak skomplikowanym procesem jest projektowanie terenu zielonego.

- Dla osób poruszających się na wózkach najlepsze są powierzchnie gładkie, na przykład betonowe czy asfaltowe. Z kolei w parkach, szczególnie w parkach zabytkowych, takie nawierzchnie są szkodliwe dla drzew. To wymaga ciągłego podejmowania decyzji. Czy w tym momencie, w tym miejscu priorytetem są stare drzewostany czy dostępność i w jakim stopniu je ze sobą pogodzimy – dodała Ewa Twardoch.

Podobne dylematy budzi projektowanie ławek. Podłokietniki dzielące ławki na pojedyncze miejsca do siedzenia podobają się seniorom. Ułatwiają im wstawanie, ale utrudniają korzystanie z ławki większej liczbie osób.

Bariery społeczne

Paneliści poruszyli również kwestie sytuacji osób z niepełnosprawnością intelektualną i z zaburzeniami psychicznymi. Bez względu na to, jak wysoko funkcjonują, napotykają szereg przeszkód w dostępie do rynku pracy i edukacji.

- Dla nas pojęcie dostępności wiąże się przede wszystkim z otwartością społeczeństwa. Wykluczanie osób z zespołem Downa ma swoje źródło w stereotypach, a przecież nie da się wrzucić wszystkich do jednego worka i nie da się zaspokoić ich potrzeb w taki sam sposób. Marzy mi się, żeby osoba z zespołem Downa mogła normalnie funkcjonować nie wzbudzając niezdrowego zainteresowania, żeby była normalnym członkiem społeczeństwa – mówiła Kinga Franczyk, założycielka Fundacji „Tośka i przyjaciele”, która działa na rzecz dzieci z zespołem Downa, a prywatnie mama trójki dzieci, w tym pięciolatki z zespołem Downa. – Chciałabym, żeby w przyszłości moja córka mogła zdecydować, kim chce być, żeby mogła mieszkać samodzielnie, pracować w zawodzie zgodnym z jej pasją i wynikającym z jej wyboru. Na razie to nie jest możliwe – dodała.

Brak akceptacji społecznej to także główny problem osób z zaburzeniami psychicznymi. Magdalena Odrobina, psycholożka, dyrektorka Środowiskowego Domu Samopomocy w Gliwicach, współzałożycielka Stowarzyszenia „Nasz Dom” od trzydziestu lat podejmuje działania przeciwko stygmatyzacji osób z zaburzeniami psychicznymi. Mimo, że społeczeństwo staje się bardziej otwarte, pracy jej nie brakuje.

trójka panelistów na scenie

- Niestety właśnie osoby z zaburzeniami psychicznymi są grupą najbardziej narażoną na dyskryminację i łamanie swoich praw – mówiła Magdalena Odrobina, która zwróciła uwagę, że wykluczenie tej grupy społecznej zaczyna się od sposobu, w jaki o niej mówimy. – W powszechnym użyciu są słowa „wariat” czy „głupek”, chociaż wszyscy wiemy, że takie słowa ranią. Mówimy często „schizofrenik”, „autysta”, a przecież poza procesem chorobowym, to jest człowiek ze swoimi marzeniami i możliwościami. Używając takich określeń ograniczamy te osoby, zamykamy je w chorobie. Czy ktoś mówi w obraźliwy sposób o szpitalu onkologicznym? Nie robi tego, podobnie jak np. o internie, a o szpitalu psychiatrycznym mówi się „wariatkowo”, „miejsce dla czubków”, itd. Bardzo ważne w tym obszarze są media, które mogą pomóc kształtować wrażliwość społeczną związaną ze słowem. Jednak media odgrywają w tym procesie również negatywną rolę, utrwalając wizerunek osoby chorej psychicznie jako agresywnej, nieobliczalnej i niebezpiecznej – dodała.

O znaczeniu słów i właściwej komunikacji mówiła także Agnieszka Nantka, trenerka mentalna i mama Pawła z niepełnosprawnością sprzężoną, która na co dzień propaguje używanie komunikacji alternatywnej, niewerbalnej. Podjęła również próbę zmiany słowa „niepełnosprawny” na „parasprawny”.

- Dla mnie słowo „niepełnosprawny” jest nieprzyjemne w odbiorze. Kojarzy mi się z czymś niepełnym, a nie czuję, żeby mój syn był niepełny. Prowadzę podcast z moim przyjacielem, paraolimpijczykiem Wojtkiem Makowskim i to on wymyślił słowo „parasprawny”. Środowisko osób z niepełnosprawnością jest podzielone w odbiorze nowego słowa. Przedrostek „para” niektórym kojarzy się ze słowem „niby” i unikają określenia „para sprawny”, tłumacząc że nie chcą być „nibysprawni” – wyjaśniła.

Problemów z komunikacją jest zresztą więcej. Nawet osoby komunikujące się werbalnie stają się przeźroczyste w towarzystwie, a wszystkie wypowiedzi kierowane są ich opiekunów lub osób towarzyszących.

Wytchnienie z oporami

Dobrostan osób niesamodzielnych zależy od ich opiekunów. Z myślą o nich pojawiła się możliwość korzystania z opieki wytchnieniowej. W Gliwicach sytuacja nie jest typowa. Opiekunowie mają szeroką ofertę do wyboru, a w gminnym programie są jeszcze wolne miejsca. Z opieki wytchnieniowej można też skorzystać w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Ziemięcicach, zlokalizowanym w pobliżu Gliwic.

- Jesteśmy nowoczesnym i w pełni dostosowanym ośrodkiem. Prowadzimy całodobowy internat działający od poniedziałku do piątku. Jestem też inicjatorem weekendów wytchnieniowych. Na razie będziemy je organizować dwa razy w roku. Najbliższy odbędzie się już w lipcu – mówi Marcin Moskwa, dyrektor ośrodka.

Z jego doświadczeń wynika, że rodzice i opiekunowie czują wewnętrzny opór przed skorzystaniem z takiej opieki. Zgadza się z tym Agnieszka Nantka, która radzi, by każdego dnia znajdować przestrzeń dla siebie i uczyć się funkcjonowania nie tylko w roli rodzica.

Uczestnicy „Rozmowy o Godności” nie wyczerpali tematu, podobnie jak nie kończą się ich działania na rzecz wprowadzenia zmian w Gliwicach.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Nic o nas bez nas...
    Tetrus
    26.06.2022, 07:07
    Takie gadanie to przelewanie z pustego w próżne... Mamy XXI wiek, super materiały i technologie, a wszyscy widzą problemy? Kto pyta nas niepełnosprawnych jak my na to patrzymy i co wolimy... Wkurza mnie "robienie nam dobrze" ale tylko tak jak URZĘDNIKOM pasuje, no bo przecież święta tarcza "przepisy"
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas