Słowa, komfortki i opieka wytchnieniowa. W Gliwicach dyskutowano o godności
Jak tworzyć przestrzenie dostępne dla każdego? Jak projektować dostępne miasta, budować przyjazną społeczność i otwierać możliwości osobom z niepełnosprawnością? Nad tym zastanawiali się uczestnicy „Rozmowy o Godności”, która odbyła się podczas „Gliwickich Obchodów Dnia Godności Osób z Niepełnosprawnościami” w Centrum Kultury Studenckiej „Mrowisko”. Goście potraktowali dostępność szeroko i nie zawsze się ze sobą zgadzali.
Bez komfortek nie ma pełnej dostępności
- Jestem wyjątkowo dumna z Urzędu Miasta w Gliwicach. Jest dostępny pod względem komunikacyjnym i architektonicznym. W Gliwicach działają również koordynatorzy do spraw dostępności – mówiła Klaudia Bera, pełnomocniczka Prezydenta Gliwic ds. osób z niepełnosprawnością.
Pełnomocniczka Bera ma powody do zadowolenia – Gliwice zajmują wysokie miejsce w rankingach dostępności, a na Śląsku dzierżą palmę pierwszeństwa, czyli jednego z najbardziej dostępnych miast w tym rejonie.
Agnieszka Filipkowska, radna, propagatorka projektowania uniwersalnego zgadza się, że w Gliwicach wiele zmienia się na lepsze, a urząd rzeczywiście jest dostosowany, to jednak pewne rzeczy można by poprawić.
- W urzędzie nie ma komfortki. Jako osoba z SMA nie korzystam z pampersów i nie muszę być cewnikowana, ale nie mogę ustać na własnych nogach – mówiła radna poruszająca się na wózku elektrycznym. – W toalecie trzeba mnie położyć. Wiem, że na kozetkę w istniejących toaletach nie ma miejsca, bo tych pomieszczeń nie da się rozciągnąć, ale są inne rozwiązania. Dlatego namawiam do rozmów, szukania i konsultowania – dodała.
Potrzebę upowszechnienia komfortek, czyli toalet dla osób z niepełnosprawnością wyposażonych w leżanki i podnośniki, podkreśliła również Dominika Chabin-Pactwa, prezeska Fundacji Nieodkładalni, organizatorka wydarzenia i członkini Koalicji „Przewijamy Polskę.”
- Leżanka w toalecie jest konieczna. Służy do wykonania czynności higieniczno-sanitarnych – przyznała. – Przydaje się osobom, które wymagają położenia się przed korzystaniem z toalety. Służy osobom z padaczką lekoodporną. Bardzo się cieszę, że Koalicja „Przewijamy Polskę” powstała i coś się w tym zakresie zmienia – mówiła prezeska.
Podczas rozmowy w kuluarach stała komfortka plenerowa ufundowana przez Fundację Integracja. Została umieszczona w dyskretnym kąciku pod schodami. Po imprezie przetransportowano ją do Fundacji Nieodkładalni, skąd można komfortkę nieodpłatnie wypożyczać.
Chociaż nie podano konkretnych lokalizacji nowych komfortek, pełnomocniczka Prezydenta ds. osób z niepełnosprawnością zapewniła, że temat nie jest jej obcy i władze miejskie chętnie podejmą rozmowy o miejscach i możliwościach technicznych w tym zakresie.
- Wątek komfortek chciałam zakończyć informacją, że w Gliwicach mamy super dostępną komfortkę, zaopatrzoną nawet w podnośnik. Znajduje się w siedzibie Fundacji Qlawi na ul. Warszawskiej 37 – powiedziała Agnieszka Filipkowska dostając gromkie brawa z widowni.
Tereny zielone dla każdego? „Tak się nie da”
Osoby z niepełnosprawnością chętnie korzystają z parków w Gliwicach. Radna Filipkowska wyprowadza tam psa, ale nie może skorzystać z każdej atrakcji. Mała architektura nie zawsze bierze pod uwagę dostępność np. konieczność podjechania wózkiem czy potrzeby osób starszych. Zdaniem ekspertki i architektki Ewy Twardoch, projektowanie uniwersalne wbrew nazwie nie zapewni równej dostępności do terenów zielonych każdej grupie społecznej.
- Nie jesteśmy w stanie ująć wszystkich potrzeb, które się krzyżują w przestrzeniach publicznych. Uniwersalne projektowanie bierze pod uwagę zarówno kwestie bezpieczeństwa, potrzeby grup wykluczonych, jak i potrzeby przyrody. I to się czasami wyklucza. Zawsze coś będzie bardziej istotne niż coś innego. Dlatego tak ważne są konsultacje społeczne i rozmowy z przyszłymi użytkownikami – mówi Ewa Twardoch.
Oczywistym rozwiązaniem są szerokie ciągi komunikacyjne w parkach, ale już nawierzchnia ścieżek pokazuje, jak skomplikowanym procesem jest projektowanie terenu zielonego.
- Dla osób poruszających się na wózkach najlepsze są powierzchnie gładkie, na przykład betonowe czy asfaltowe. Z kolei w parkach, szczególnie w parkach zabytkowych, takie nawierzchnie są szkodliwe dla drzew. To wymaga ciągłego podejmowania decyzji. Czy w tym momencie, w tym miejscu priorytetem są stare drzewostany czy dostępność i w jakim stopniu je ze sobą pogodzimy – dodała Ewa Twardoch.
Podobne dylematy budzi projektowanie ławek. Podłokietniki dzielące ławki na pojedyncze miejsca do siedzenia podobają się seniorom. Ułatwiają im wstawanie, ale utrudniają korzystanie z ławki większej liczbie osób.
Bariery społeczne
Paneliści poruszyli również kwestie sytuacji osób z niepełnosprawnością intelektualną i z zaburzeniami psychicznymi. Bez względu na to, jak wysoko funkcjonują, napotykają szereg przeszkód w dostępie do rynku pracy i edukacji.
- Dla nas pojęcie dostępności wiąże się przede wszystkim z otwartością społeczeństwa. Wykluczanie osób z zespołem Downa ma swoje źródło w stereotypach, a przecież nie da się wrzucić wszystkich do jednego worka i nie da się zaspokoić ich potrzeb w taki sam sposób. Marzy mi się, żeby osoba z zespołem Downa mogła normalnie funkcjonować nie wzbudzając niezdrowego zainteresowania, żeby była normalnym członkiem społeczeństwa – mówiła Kinga Franczyk, założycielka Fundacji „Tośka i przyjaciele”, która działa na rzecz dzieci z zespołem Downa, a prywatnie mama trójki dzieci, w tym pięciolatki z zespołem Downa. – Chciałabym, żeby w przyszłości moja córka mogła zdecydować, kim chce być, żeby mogła mieszkać samodzielnie, pracować w zawodzie zgodnym z jej pasją i wynikającym z jej wyboru. Na razie to nie jest możliwe – dodała.
Brak akceptacji społecznej to także główny problem osób z zaburzeniami psychicznymi. Magdalena Odrobina, psycholożka, dyrektorka Środowiskowego Domu Samopomocy w Gliwicach, współzałożycielka Stowarzyszenia „Nasz Dom” od trzydziestu lat podejmuje działania przeciwko stygmatyzacji osób z zaburzeniami psychicznymi. Mimo, że społeczeństwo staje się bardziej otwarte, pracy jej nie brakuje.
- Niestety właśnie osoby z zaburzeniami psychicznymi są grupą najbardziej narażoną na dyskryminację i łamanie swoich praw – mówiła Magdalena Odrobina, która zwróciła uwagę, że wykluczenie tej grupy społecznej zaczyna się od sposobu, w jaki o niej mówimy. – W powszechnym użyciu są słowa „wariat” czy „głupek”, chociaż wszyscy wiemy, że takie słowa ranią. Mówimy często „schizofrenik”, „autysta”, a przecież poza procesem chorobowym, to jest człowiek ze swoimi marzeniami i możliwościami. Używając takich określeń ograniczamy te osoby, zamykamy je w chorobie. Czy ktoś mówi w obraźliwy sposób o szpitalu onkologicznym? Nie robi tego, podobnie jak np. o internie, a o szpitalu psychiatrycznym mówi się „wariatkowo”, „miejsce dla czubków”, itd. Bardzo ważne w tym obszarze są media, które mogą pomóc kształtować wrażliwość społeczną związaną ze słowem. Jednak media odgrywają w tym procesie również negatywną rolę, utrwalając wizerunek osoby chorej psychicznie jako agresywnej, nieobliczalnej i niebezpiecznej – dodała.
O znaczeniu słów i właściwej komunikacji mówiła także Agnieszka Nantka, trenerka mentalna i mama Pawła z niepełnosprawnością sprzężoną, która na co dzień propaguje używanie komunikacji alternatywnej, niewerbalnej. Podjęła również próbę zmiany słowa „niepełnosprawny” na „parasprawny”.
- Dla mnie słowo „niepełnosprawny” jest nieprzyjemne w odbiorze. Kojarzy mi się z czymś niepełnym, a nie czuję, żeby mój syn był niepełny. Prowadzę podcast z moim przyjacielem, paraolimpijczykiem Wojtkiem Makowskim i to on wymyślił słowo „parasprawny”. Środowisko osób z niepełnosprawnością jest podzielone w odbiorze nowego słowa. Przedrostek „para” niektórym kojarzy się ze słowem „niby” i unikają określenia „para sprawny”, tłumacząc że nie chcą być „nibysprawni” – wyjaśniła.
Problemów z komunikacją jest zresztą więcej. Nawet osoby komunikujące się werbalnie stają się przeźroczyste w towarzystwie, a wszystkie wypowiedzi kierowane są ich opiekunów lub osób towarzyszących.
Wytchnienie z oporami
Dobrostan osób niesamodzielnych zależy od ich opiekunów. Z myślą o nich pojawiła się możliwość korzystania z opieki wytchnieniowej. W Gliwicach sytuacja nie jest typowa. Opiekunowie mają szeroką ofertę do wyboru, a w gminnym programie są jeszcze wolne miejsca. Z opieki wytchnieniowej można też skorzystać w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Ziemięcicach, zlokalizowanym w pobliżu Gliwic.
- Jesteśmy nowoczesnym i w pełni dostosowanym ośrodkiem. Prowadzimy całodobowy internat działający od poniedziałku do piątku. Jestem też inicjatorem weekendów wytchnieniowych. Na razie będziemy je organizować dwa razy w roku. Najbliższy odbędzie się już w lipcu – mówi Marcin Moskwa, dyrektor ośrodka.
Z jego doświadczeń wynika, że rodzice i opiekunowie czują wewnętrzny opór przed skorzystaniem z takiej opieki. Zgadza się z tym Agnieszka Nantka, która radzi, by każdego dnia znajdować przestrzeń dla siebie i uczyć się funkcjonowania nie tylko w roli rodzica.
Uczestnicy „Rozmowy o Godności” nie wyczerpali tematu, podobnie jak nie kończą się ich działania na rzecz wprowadzenia zmian w Gliwicach.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Dorabiasz do świadczenia z ZUS-u? Dowiedz się jak zrobić to bezpiecznie
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowa przestrzeń w DPS-ie „Kombatant”
- Instytut Głuchoniemych z umową na modernizację
- Mattel® dostosowuje swoje kultowe gry do potrzeb osób nierozróżniających kolorów!
Komentarz