Drugiej takiej szansy mieć nie będziemy – rozmowa z Januszem Gałęziakiem
Rozmowa z Januszem Gałęziakiem, dyrektorem Departamentu Europejskiego Funduszu Społecznego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego
Jeszcze niedawno pracował Pan w siedzibie Stałego Przedstawicielstwa RP przy Unii Europejskiej w Brukseli. Napisał Pan także kilka książek o europejskich rynkach pracy w kontekście zatrudniania osób niepełnosprawnych. Stąd pytanie - jak ocenia Pan sytuację w tej materii w Polsce? Czy jesteśmy pokoleniem straconym, a owoce działań finansowanych ze środków unijnych będą zbierać nasze dzieci i wnuki?
Jestem daleki od tak radykalnych ocen. Z szansy, jaka się pojawiła dzięki naszemu członkostwu w Unii Europejskiej, możemy skorzystać lepiej lub gorzej. Pewnie jeszcze dużo czasu upłynie, zanim nauczymy się z tej szansy korzystać w pełni, i to z różnych powodów. Pół wieku żyliśmy w systemie totalitarnym, a struktura państwa, jaką skonstruowaliśmy na początku lat 90-tych, jest naznaczona wieloma błędami, które musimy stopniowo eliminować. Jeśli nauczymy się współpracować na poziomie lokalnym, to dzięki m.in. środkom z Unii Europejskiej zaczniemy skuteczniej i szybciej zmieniać sytuację w naszym najbliższym otoczeniu. W ten sposób można w krótkim czasie wiele zyskać.
W Polsce poziom zatrudnienia osób niepełnosprawnych nie
wzrasta, pomimo ogromnych środków przeznaczanych na ten cel z Unii
Europejskiej. Dlaczego tak się dzieje? Ktoś, kto daje takie
pieniądze, powinien wyciągnąć wnioski...
Po zakończeniu projektów Unia Europejska na pewno zapyta, dlaczego
mając takie środki nie uzyskaliście planowanych rezultatów, co było
nie tak?
W moim przekonaniu zabrakło wizji, jak można te środki wykorzystać
dla wzrostu zatrudnienia i zwiększenia spójności społecznej.
Dodatkowo oparto się na chorym systemie sektorowego podziału
instytucji państwowych - osobno działają urzędy pracy, osobno
edukacja, osobno PFRON, pomoc społeczna.
Może przyczyn należy szukać w tym, że położony został
ogromny nacisk na wydanie tych środków, a przecież sukcesem nie
jest samo wydawanie pieniędzy, tylko ich sensowne
wykorzystanie.
Właśnie to było naszym największym błędem - wykorzystanie
otrzymanych środków niezgodnie z ich przeznaczeniem. Gdyby te
środki przekazać powiatom i gminom i postawić im zadanie: macie
uzyskać wzrost zatrudnienia i wykorzystać do tego takie instrumenty
jak Fundusz Pracy, PFRON, pomoc społeczną, to wtedy być może
sytuacja wyglądałaby inaczej.
Ale te środki zostały wydane, jakie są więc
wyniki?
Problem w tym, że wyników nie ma i istnieje ryzyko, że w części
województw taka sytuacja może się powtórzyć. Zabrakło polityki,
która pozwoliłaby na wspólne realizowanie wyznaczonego celu przy
wykorzystaniu środków europejskich.
Czy Unia ma jeszcze inne instrumenty, które mogą pomóc w
zwiększeniu poziom zatrudnienia?
Oczywiście, że tak. Takim instrumentem jest metoda koordynacji w
ramach Strategii Lizbońskiej, gdzie uzgadnia się kierunki działań.
Jednak problemem jest to, że w Unii działają różne siły. Część
krajów, np. Francja czy Belgia, jest nastawionia bardzo socjalne.
Kraje te cały czas dążą do podwyższania kosztów pracy i do
maksymalnej ochrony pracownika. Powoduje to wzrost bezrobocia i
problemy z konkurencyjnością na rynku światowym. Z drugiej strony
są państwa, które podchodzą do gospodarki bardziej liberalnie i
dlatego Unia od pewnego czasu trochę drepcze w miejscu. Krok do
przodu, krok do tyłu. Czyli albo w kierunku liberalizacji
gospodarczej, która pociąga za sobą drastyczne zwolnienia na rynku
pracy, zmieszenie ochrony pracownika i kosztów pracy, ale
jednocześnie zwiększenie konkurencyjności na rynku światowym, albo
też w kierunku protekcjonizmu za wszelka cenę, co stawia nas daleko
nie tylko za Stanami Zjednoczonymi, ale też za Chinami czy
Indiami.
W takiej sytuacji, jeśli pojedyncze państwo nie ma swojego sposobu
na zwiększenie zatrudnienia, to na skuteczniejsze instrumenty ze
strony Unii Europejskiej w tym momencie nie ma co liczyć.
Czy w jakimś państwie system wspierania zatrudnienia osób
niepełnosprawnych działa dobrze?
W Skandynawii, przede wszystkim w Danii. Tam odpowiedzialność
przesunięta jest na szczebel lokalny. Wynika to w dużej mierze z
kultury narodu, z wyjścia z założenia, że jeżeli człowiek
potrzebuje wsparcia i pomocy to grupa, która jest najbliżej tego
człowieka, nie tylko rodzina, ale też gmina czy organizacja,
starają się wspólnie z nim zobaczyć, co można zrobić dla uzyskania
najlepszego rezultatu.
A czy w Polsce jest szansa na wzrost zatrudnienia osób
niepełnosprawnych?
Trzeba przede wszystkim zmienić strumienie finansowe. Pieniądze
oraz odpowiedzialność za przygotowanie programów wsparcia
zatrudnienia osób niepełnosprawnych należałoby przesunąć na
szczebel gminny bądź powiatowy, a samorząd powinien mieć jasno
zakreśloną odpowiedzialność oraz mechanizm, pozwalający ocenić
skuteczność swych działań.
Po drugie, trzeba działać w sposób zintegrowany i całościowy. To
znaczy, że problemu zatrudnienia osób niepełnosprawnych nie
rozwiąże sam powiatowy urząd pracy. Jest to zagadnienie o wiele
szersze i obejmuje wczesną diagnozę, wczesną interwencję,
zintegrowaną edukację oraz zapewnienie możliwości indywidualnej
ścieżki rozwoju wykorzystującej potencjał konkretnego człowieka.
Jeżeli będziemy działać tak jak dotychczas, czyli każda instytucja
oddzielnie, to nic z tego nie będzie.
Czy postulat przesunięcia pieniędzy do gmin nie oznacza
likwidacji PFRON-u?
Może oznaczać jedynie likwidację urzędu pod nazwą PFRON, ale nie
może oznaczać likwidacji środków. Bo środki muszą zostać. Moim
zdaniem PFRON w roli instytucji zarządzającej dużymi pieniędzmi
przeznaczonymi na wspieranie osób niepełnosprawnych nie sprawdził
się. Ale proszę się nie obawiać, los tej instytucji nie jest w
moich rękach.
Obecnie szykujemy się na kolejne rozdanie środków
unijnych na lata 2007-2013. Jakie to będą pieniądze?
Środków będzie znacząco więcej. Europejski Fundusz Społeczny
asygnuje na ten cel ok. 10 miliardów euro.
To jest ponad 30 miliardów zł. A ile wynosi budżet
naszego kraju?
Ok. 200 miliardów zł. Ale warto zwrócić uwagę, że w ciągu 17 lat
wydaliśmy np. z Funduszu Pracy ponad 100 miliardów zł, a
zatrudnienie zamiast wzrosnąć, spadło. W 1990 roku pracowało ok. 18
mln Polaków, a teraz pracuje niecałe 13 mln. To pokazuje, na jaką
skalę są wydawane pieniądze państwowe. Nasza szansa nie wynika
tylko z tego, że kwota przekazana nam przez Unię Europejską będzie
spora, ale z tego, że wymagane jest od nas inne podejście -
myślenia projektami, zastanowienia się nad tym, gdzie jesteśmy,
czego potrzebujemy, nazywania problemu, precyzyjnego określenia
celu.
Na co mogą być wydane pieniądze z Europejskiego Funduszu
Społecznego?
Zgodnie z celami Strategii Lizbońskiej, na wsparcie wzrostu
zatrudnienia – pod tym względem jesteśmy na ostatnim miejscu w
Unii. Trochę wstyd... Jednak, aby ten cel osiągnąć trzeba zająć się
także innymi obszarami, np. edukacją, i to od przedszkola. Co
więcej, Unia Europejska przygotowała opis ośmiu kluczowych
umiejętności, które są niezbędne do osiągnięcia sukcesu na rynku
pracy. Są to umiejętności posługiwania się komputerem, poruszania
się po internecie, porozumiewania się z innymi ludźmi, posługiwania
się językiem ojczystym i co najmniej jednym językiem obcym,
umiejętności rozwiązywania problemów międzyludzkich i kultura
osobista w relacjach społecznych. Na to także chcemy zwrócić uwagę.
W tej chwili pracodawcy mówią, że problemem nie jest znalezienie
pracownika, który miałby określoną wiedzę np. w zakresie
umiejętności toczenia czy obróbki skrawaniem, ale znalezienie
pracownika zmotywowanego, posiadającego podstawowe umiejętności
społeczne i chcącego się uczyć i rozwijać.
Jak organizacje pozarządowe powinny przygotować się, aby uzyskać unijne pieniądze?
Po pierwsze, trzeba mieć świadomość, że to nie są pieniądze dane
nam przez Komisję Europejską dlatego, że jesteśmy biedni, czy słabo
rozwinięci. To są pieniądze na realizację konkretnych celów, które
stawia nam Unia, na zwiększenie zatrudnienia i spójności
społecznej.
Po drugie, należy zapoznać się z programem operacyjnym „Kapitał
Ludzki” – jest on dostępny na stronach Ministerstwa Rozwoju
Regionalnego oraz na stronach instytucji regionalnych. Można tam
również znaleźć przepisy prawne oraz przydatne wskazówki dla
poszczególnych kategorii beneficjentów. Po zapoznaniu się z typami
projektów, które można realizować, należy zastanowić się, czy cele
danej organizacji wpisują się w cele podanych projektów. I dopiero
wtedy zacząć pisać własny projekt.
A jeśli ktoś nigdy nie występował o takie środki i
potrzebuje pomocy, to gdzie ma jej szukać?
Aby się w tym nie pogubić, można zacząć od poszukania osoby
zajmującej się projektami z Europejskiego Funduszu Społecznego w
swoim urzędzie marszałkowskim. Lada chwila będą też funkcjonować
punkty informacyjne. Tam będzie się można dowiedzieć, jak aplikować
o środki, na jakie projekty można uzyskać pomoc oraz jak napisać
projekt. W każdym województwie działa przynajmniej jeden Regionalny
Ośrodek Europejskiego Funduszu Społecznego, który służy pomocą w
pisaniu projektów i w znalezieniu odpowiedniej ścieżki projektowej
dla danego pomysłu.
Kto może ubiegać się o środki unijne?
O takie środki może się starać bardzo szerokie grono beneficjentów:
osoby fizyczne, organizacje pozarządowe, małe i średnie
przedsiębiorstwa, uczelnie, samorządy - praktycznie wszystkie
podmioty działające legalnie w Polsce.
A jeśli osoba indywidualna ma pomysł na rozwiązanie
jakiegoś problemu, to też może napisać projekt, który będzie
finansowany z EFS-u?
Oczywiście. Może aplikować sama dla siebie, ale wtedy najczęściej
nie będzie projektodawcą, natomiast będzie składała wniosek do EFS
na uruchomienie np. działalności gospodarczej czy na subwencje
miejsca zatrudnienia, których część może zostać przeznaczona na
dostosowanie stanowiska pracy lub jego wyposażenie.
Co będzie po 2013 roku, kiedy skończą się unijne
pieniądze?
Jestem przekonany, że po 2013 roku nie będziemy już mieli dostępu
do tak dużych środków, jak obecnie. Nawet jeśli nie zostaniemy
płatnikiem netto do Unii, to będziemy musieli podzielić się tymi
środkami z wieloma innymi państwami członkowskimi.
Czy to znaczy, że nie powinno się wydawać wszystkich
pieniędzy otrzymanych od Unii od razu, lecz postarać się, aby
starczyły na jak najdłuższe finansowanie projektu? Nasze
stowarzyszenie będzie miało poważny dylemat - czy w każdym
województwie powoływać Centra Integracja, skoro w 2013 może się
okazać, że nie ma środków do prowadzenia ich?
Proponowałbym przyjąć następującą strategię: dzięki otrzymanym
środkom, wywołać na tyle trwałe zmiany w systemie funkcjonowania
naszego budżetu i administracji, aby naturalnym stało się potem
finansowanie Centrów przez budżety samorządowe. Najważniejsze to
nie obawiać się i budować trwałe struktury, zaspokajające
rzeczywiste potrzeby danego regionu. Jeżeli przez te parę lat
zbudujecie sprawnie działające Centra i pokażecie konieczność ich
istnienia, to możecie być spokojni o ich dalsze losy.
Co Pan, jako dyrektor Departamentu Europejskiego
Funduszu Społecznego, chciałby osiągnąć do 2013 roku, dzięki
otrzymanym środkom unijnym?
Chciałbym przede wszystkim, żeby wzrósł poziom zaufania społecznego
oraz aby dzięki tym pieniądzom instytucje i organizacje nauczyły
się lepiej ze sobą współpracować. Chciałbym także, żeby ta
umiejętność współpracy była wykorzystywana również w innych
obszarach naszego życia, nie tylko w polityce społecznej. Chciałbym
wreszcie, aby za parę lat dostęp do internetu był powszechny, i
dzięki temu aby powstawały miejsca pracy, zwiększał się poziom
kwalifikacji, edukacji, żebyśmy mogli zauważyć postęp we wszystkich
obszarach. To są moje główne cele.
Rozmawiali: Piotr Pawłowski i Piotr Stanisławski
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz