Poradnik pacjenta. Uzależnienie od opalania
Tanoreksja to zaburzenie związane z kultem ciała – osoba chora cały czas ma wrażenie, że wygląda zbyt blado. Blado, a więc mało atrakcyjnie. Skąd się bierze tanoreksja? Jak rozpoznać uzależnienie od opalania?
Zazwyczaj uzależnienie od opalania zaczyna się jak każde inne – niewinnie. Po powrocie z wakacji człowiek słyszy dużo komplementów na temat atrakcyjnego wyglądu i pięknej opalenizny. Pojawia się przekonanie, że trzeba o nią dbać, bo jest źródłem piękna. Dzięki niej ktoś nas zauważa, docenia, komplementuje. Dużym zagrożeniem są też media społecznościowe, w których lansowany jest jeden typ urody: szczupłe i opalone ciała. A to budzi zazdrość zarówno nastolatków, jak i starszych ludzi. Opalenizna kojarzona jest z luksusem, czymś, co poprawia wygląd.
W grupie ryzyka znajduje się tak naprawdę każdy, zarówno młodzi, jak i starsi, kobiety i mężczyźni – regułą jest to, że panowie uzależnieni od tanoreksji bardzo dbają o ciało i urodę (chodzą na siłownię, do kosmetyczki etc.). U mężczyzn tanoreksja łączy się z bigoreksją, czyli przesadnym dbaniem o tkankę mięśniową, o muskularną budowę ciała. U kobiet może być częścią dysmorfofobii.
- Tanoreksja to poprawianie wyglądu tylko przez opalanie – mówi psycholog Marta Bogucka z gabinetu Przystań Po Wsparcie - Centrum Psychoterapii i Rozwoju w Warszawie.
- Natomiast dysmorfofobia to poprawianie urody ogólnie, m.in. przez różne zabiegi medycyny estetycznej; tanoreksja może być częścią tego zaburzenia. Opalenizna jest kwestią optyczną – ciemniejszy kolor wyszczupla, podkreśla mięśnie, poprawia wygląd skóry. Chwilowo – podkreśla psycholog.
Z czego to wynika?
Tanoreksja jest zaburzeniem wynikającym z obsesyjnego myślenia o urodzie i definiowania swojej wartości przez wygląd. Na tanoreksję cierpią zazwyczaj osoby o niskim poczuciu wartości, a także z innego rodzaju zaburzeniami. Chorzy zwykle są przekonani, że opalenizna poprawia ich wygląd, a to daje poczucie pewności siebie.
W ten sposób maskują często inne problemy, np. w życiu prywatnym.
- Tanoreksja wynika z obniżonej samooceny, braku poczucia bycia atrakcyjną osobą, często bierze się z porównań z innymi (opaloną koleżanką z pracy, która właśnie wróciła z wakacji, lub z gwiazdami i modelkami z mediów społecznościowych). Podobnie jak w bulimii i anoreksji tanoreksja wynika ze zniekształconego postrzegania swojego ciała. Promowany jest jeden typ urody i dążymy do tego ideału, a siebie oceniamy krytycznie – dodaje psycholog Bogucka.
Niczym przymus
Pacjent przestaje myśleć o czymkolwiek innym, ważne jest, aby codziennie dostać odpowiednią dawkę słońca (lub sztucznych promieni), tak aby skóra pozostała ciemna. Szybko zacierają się granice bezpieczeństwa – u tanorektyków skóra jest wysuszona, często tak ciemna, że wygląda na brudną, łuszczy się. Wygląda bardzo nieatrakcyjnie, ale osoba uzależniona nie zauważa problemu.
W otoczeniu tanorektyków cierpi także rodzina i bliscy, często ucinają się kontakty towarzyskie, zmienia się charakter wyjść z domu, spędzania wolnego czasu. Osoby uzależnione od słońca rezygnują z czasu z bliskimi, spotkań, wycieczek, byle tylko pójść do solarium, posiedzieć na słońcu – co dobrze widać na wakacjach. Często nie korzystają z żadnych filtrów, ich skóra jest czerwona, schodzi płatami. To niestety nie zraża ich i nie sprawia, że zaprzestają kąpieli słonecznych – wręcz przeciwnie: nadal siedzą na słońcu, żeby wyrównać opaleniznę.
- Przesadne zajmowanie się wyglądem sprawia, że ludzie zatracają się, gubią inne wartości. Nie ma równowagi między pasjami, wyglądem, nauką czy pracą – traci się ważne sprawy na rzecz urody. To pociąga za sobą kolejne problemy: zaczynają się konflikty z rodziną, a częstą konsekwencją tego uzależnienia jest depresja – mówi o niebezpieczeństwach tanoreksji psycholog Bogucka.
Tylko krok od raka
Niestety, tanoreksja jest bardzo niebezpiecznym uzależnieniem. Wpływa negatywnie na stan skóry, na której pojawiają się nieodwracalne przebarwienia, znamiona, może nawet dojść do rozwoju czerniaka, jednego z najniebezpieczniejszych nowotworów.
Osoba uzależniona nie zdaje sobie sprawy z tego, że przesadza z opalaniem, że jej skóra zaczyna przedwcześnie się starzeć na skutek negatywnego odziaływania promieni UVA i UVB. Efekty ciągłego opalania, czy to w solarium, czy na słońcu, są bardzo podobne i wpływają na wygląd. Chory nie widzi w tym nic złego, bardzo rzadko sam zauważa problem, zazwyczaj to członkowie rodzin naciskają, aby skończył z opalaniem.
Tanorektycy często powtarzają, że nowoczesne lampy w solarium są w pełni bezpieczne, a oni, wychodząc na słońce, używają kremów z filtrem, które są w stanie ochronić przed szkodliwym działaniem promieni. Niestety, ich skóra szybko się niszczy, a zmiany są nieodwracalne. Właśnie one są powodem zaniepokojenia bliskich, nacisków na terapię i walkę z uzależnieniem.
Jak pomóc?
- Podobnie jak we wszystkich zaburzeniach, stosowana jest przy tanoreksji terapia indywidualna lub grupowa, ale ponieważ to zaburzenie behawioralne, najczęściej wybiera się terapię w nurcie poznawczo-behawioralnym. Jeśli jest to uzależnienie, leczy się je, pracując z chorym nad tym, co jest tu i teraz. Uzależnienie od opalania można rozpoznać po tym, że pacjent zaprzecza i twierdzi, że w każdej chwili może je zakończyć. Tymczasem u osoby z zaburzeniami behawioralnymi jej „być albo nie być” zależy od opalania – mówi Marta Bogucka. – Niewiele osób zgłasza się z tanoreksją na terapię, nie chcą bowiem dopuścić myśli, że coś jest nie tak. Mechanizm myślenia jest niekiedy taki: mam trądzik i zamiast pójść do dermatologa, pójdę się opalać, to go sobie wysuszę. A w rzeczywistości promienie UVA i UVB nie pomagają na stan skóry.
Kiedy bliscy tanorektyka orientują się, że jest problem, muszą być dla niego przede wszystkim wsparciem. Krytyka jest niedozwolona, ale warto wskazywać wady opalania. Ważna jest edukacja zdrowotna, mówienie, że czerniak jest realnym zagrożeniem dla tych, którzy nadużywają opalania.
- Należy pracować nad poczuciem wartości chorego, akceptacją jego ciała, a ponadto mu uświadomić, że jego uzależnienie niszczy relacje („nie wyjdę ze znajomymi, bo jestem blada i brzydka”). Tanorektyk musi się poczuć dobrze sam ze sobą, a wtedy nie będzie potrzebował czynników zewnętrznych, żeby tak się stało. Kolejne dawki promieniowania nie poprawiają samopoczucia, a wręcz pogłębiają niską samoocenę – podkreśla psycholog.
Niestety, dopóki w mediach lansowany będzie nieosiągalny ideał piękna, dopóty osoby z niskim poczuciem własnej wartości będą za wszelką cenę chciały go osiągnąć, często kosztem zdrowia. Tanoreksja to tylko jedno z wielu zaburzeń behawioralnych, związanych z wyglądem i brakiem akceptacji samego siebie.
Partnerem cyklu poradników jest
Artykuł pochodzi z numeru 1/2022 magazynu „Integracja”.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz