Ewelina Marcisz: Głowa jest najważniejsza. Jeśli Iweta Faron i Witek Skupień poradzą sobie z emocjami, osiągną sukces
- Witek Skupień i Iweta Faron są na tak mistrzowskim poziomie wytrenowania, że o ich medalu w Pekinie przesądzi głowa. To jak poradzą sobie z emocjami. To oni muszą władać emocjami, a nie na odwrót – mówi Ewelina Marcisz. W poniedziałek Skupień stanie przed pierwszą szansą w biegu 20 km stylem klasycznym.
Ewelina Marcisz to była biegaczka narciarska, pod względem wyników druga po Justynie Kowalczyk, uczestniczka m.in. igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Po zakończeniu kariery od trzech lat wspiera paraolimpijczyków jako asystentka trenera kadry biegaczy i biatlonistów, Wiesława Cempy, olimpijczyka z Albertville.
Oboje przekonują, że kluczowe będzie okiełznanie emocji. Opowiadają, że zawodnicy pracowali z psychologiem od pierwszego paraolimpijskiego zgrupowania w Livigno. Niestety z uwagi na obostrzenia pandemiczne i szczupłość kadry nie mógł przylecieć z nimi do Pekinu.
Emocje na bok
Opowiada o występie Iwety w biatlonowym sprincie, w którym zawodniczka KS Obidowiec zajęła 5. miejsce. Były łzy, były przekleństwa, rozgoryczenie. Iweta potraktowała go jak porażkę, bo medal był na wyciągnięcie ręki. Była przecież bezbłędna na strzelnicy. Po prostu kilka dziewczyn okazało się lepszych biegowo, choć na strzelnicy popełniały błędy.
- Powiedziałam Iwecie, żeby zapamiętała sobie ten gniew, tę złość i te złe emocje, ale żeby odłożyła je na bok. I przypomniała sobie o nich i i odtworzyła dopiero na 10 minut przed kolejną walką o medal. Bo stać ją na niego. Jest ambitna i świetnie przygotowana. Musi tylko właściwie użyć emocji. Na swoich warunkach, wtedy kiedy chce, a nie wtedy kiedy one przejmą nad nią kontrolę – opowiada Marcisz.
Dodaje, że sztab szkoleniowy musi mieć minimalną wiedzę o psychologii i np. nie tyle wytłumaczyć zawodnikowi, czemu w biegu mu nie wyszło tak jak chciał, ale żeby przekierować jego emocje na kolejny start. Żeby każdy występ był pozytywnym doświadczeniem.
„Power” na poniedziałek
Marcisz mówi, że choć sama Iweta była rozczarowana, reszta sztabu i ekipy bardzo docenia jej występ na bynajmniej nie koronnym dystansie. Jej perfekcja na strzelnicy i walka do końca, choć ostatecznie nie zajęła miejsca na podium, zmotywowały pozostałych zawodników. Witek Skupień, nabuzowany za metą krzyczał, że dostał „poweru” i „rozdupcy” rywali w poniedziałek.
- Witek od czasu Pjongaczgu stał się niezwykle świadomym sportowcem. To wielka rzecz, że potrafi dostrzec własne błędy i przyznać się do nich. Samemu ocenić, że czuł się zbyt pewnie i brakowało mu pokory. To oznaka wielkiego sportowca. Długo nad tym pracował i wierzę, że przyniesie efekty. Zresztą już przyniosło, bo zdobył w styczniu srebro na mistrzostwach świata – mówi Marcisz.
Dodaje, że i Iweta i Witek to niezwykli fajterzy. W drodze do Pekinu nie dość że katorżniczo pracowali to jeszcze pokonali tyle barier, tyle kontuzji i przeskoczyli tyle kłód spadających pod nogi, że inny by odpuścił.
- Mówię z własnego doświadczenia, bo moja kariera też była cała usłana cierniami. Z dołu do góry, kontuzje, operacje. Widzę, że mają mocne głowy i oby pokazali na co ich stać. A stać na wiele!
Psychika kluczem do sukcesu
Marcisz opowiada o Monice Kukli, która w biatlonowym sprincie siedziąc zajęła ostatnie miejsce.
- Gdyby Monika miała taką psychę jak Iweta, rywalizowałaby tu z najlepszymi Amerykankami, Niemkami i Chinkami. Bo ma wszystko, żeby zwyciężać. Tyle, że jeszcze musi nad sobą popracować mentalnie.
No ale ona jest świeżakiem, który trenuje dopiero od dwóch lat. Znalazła się na igrzyskach dzięki „dzikiej karcie”. I choć nie znoszę tego określenia, rzeczywiście przyjechała tu po naukę. Jej słabe wyniki na strzelnicy (w sumie sześć pudeł – red.), mimo, że na treningach radziła sobie świetnie, wzięły się stąd że nie potrafiła okiełznać emocji debiutantki. Na razie niech obserwuje Iwetę i Witka, bo oni nie są debiutantami. Są najlepszymi wzorami do nauki jak pracować nad sobą. Wierzę, że jeszcze to udowodnią w Pekinie.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz