Francuska tragedia
Ok. 10 rano w niedzielę, 22 lipca 2007 r., autokar z 50 osobami zbliżał się do Granoble w Alpach francuskich. Zjeżdżając z góry, na ostrym zakręcie przed mostem w Vizille nie wyhamował... "Trzymajcie się siedzeń, hamulce poszły!" - zdążył krzyknąć kierowca. Co było przedtem i co było potem - nikt nie wie.
Autokar przebił barierkę ochronną i spadł w prawie dwudziestometrową przepaść, po czym zapalił się uderzając o kamieniste koryto rzeki Romanche. W środku było 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka. Zginęło 27 osób, 24 zostały ranne, z czego 14 nadal jest w stanie krytycznym. Wszyscy ranni zostali przewiezieni przez służby ratunkowe do pobliskich szpitali w odległości ok. 100 km od miejsca wypadku. Według świadków, akcja ratunkowa była prowadzona wzorowo i tylko dzięki temu udało się tak wiele osób uratować.
Jak dotąd nie wiadomo co było bezpośrednią przyczyną wypadku. Według przewoźnika autokar był w dobrym stanie technicznym i posiadał trzy układy hamulcowe, wymagane na tego typu drogach. Kierowcy byli doświadczeni i jechali tego dnia dopiero godzinę, nie mogli więc być zmęczeni. Przewodniczka świetnie znała trasę, była tam już wielokrotnie. Marcin Szklarski, prezes Orlando Trawel - organizatora wycieczki - nie potrafi powiedzieć, dlaczego tym razem autokar pojechał inną trasą.
- Nie wiem, dlaczego tamtędy pojechali. Pilotka wycieczki, która jest wstanie ciężkim, powiedziała nam, że była zdziwiona decyzją kierowcy. Sugerowała natychmiastową zmianę trasy. Ona tam była ze sto razy. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego kierowca zadecydował inaczej. Do La Salette wozimy miesięcznie sto, dwieście osób. Zawsze wybieraliśmy dłuższy objazd, ale bezpieczniejszy. Podkreślam: zawsze!
Dlaczego? Dlatego, że na tej trasie w ogóle nie powinno być autokaru. Droga w tym miejscu jest bardzo stroma, spadek wynosi 12-14% przez 7 km. Na końcu jest ostry zakręt zabezpieczony barierką, która wytrzymuje, co prawda, uderzenie samochodu, ale nie autokaru. Po serii tragicznych wypadków, do których doszło w tym samym miejscu, od 1975 r. jest tu zakaz wjazdu dla autokarów.
Świadkowie wydarzenia mówią, że na chwilę przed wypadkiem z hamulców autokaru buchały płomienie. Wg rzecznika prefektury wszystko wskazuje, że to one nie zadziałały. Policja potwierdza, mówiąc że autokar tuż przed zakrętem jechał za szybko, na co wskazują ślady hamowania. Co naprawdę się stało - wykaże dopiero dochodzenie.
Rano 23 lipca 2007 r. do Grenoble odleciał specjalny samolot, w którym znaleźli się bliscy i rodziny ofiar wypadku, a także przedstawiciele władz lokalnych, lekarze, psycholodzy i czterej księża. Prezydent Lech Kaczyński wydał rozporządzenie o trzydniowej żałobie narodowej w całym kraju.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz