Byłem kimś, czuję się nikim
Mam na imię Jerzy. Urodziłem się 50 lat temu w Warszawie. Skończyłem tutejszą politechnikę, zostałem budowlańcem. Karierę zaczynałem od noszenia cegieł. Cztery lata temu w wypadku straciłem nogę.
Kiedy po leczeniu i rehabilitacji wróciłem do pracy okazało się, że moje stanowisko, dyrektora ds. inwestycji, zlikwidowano. Żona poprosiła o rozwód. Od dwóch lat szukam nowej posady. Ciężko pracowałem przez wiele lat aby być kimś więcej niż pomocnikiem na budowie. Teraz nikt nie chce mnie zatrudnić. Mówią, że jestem prawie emerytem i nie wierzą, że jako osoba niepełnosprawna mam dość wiedzy i kwalifikacji, aby zajmować wyższe stanowisko.
Doradca zawodowy o Jerzym
Jerzy trafił do warszawskich doradców zawodowych Centrum Integracja
dzięki internetowi. Elegancki mężczyzna, nieco zamknięty w sobie,
inteligentny, oczytany, doskonale znający niuanse swojego zawodu.
Do tej pory sam szukał pracy. Zwracał się wprawdzie do kolegów z
branży, ale odmówili mu pomocy. Jerzy odpowiadał na ogłoszenia
prasowe i internetowe, czasem odwiedzał targi pracy, wysyłał CV do
działów kadr różnych firm. Był na rozmowach kwalifikacyjnych.
Dopiero wówczas przyznawał się, że porusza się dzięki protezie.
Potencjalni pracodawcy wytykali mu: „Był Pan dyrektorem, a nie zna
Pan żadnego języka zachodniego ani nie obsługuje Pan
komputera".
„Takimi sprawami zajmowali się tłumacz i sekretarka" - wyjaśniał
wtedy Jerzy.
Psycholog o Jerzym
Kolejne odmowy pracodawców, świadomość braku umiejętności uważanych
za standardowe u osób na wyższych stanowiskach, odrzucenie przez
żonę i przyjaciół spowodowały, że Jerzy poczuł się nic niewart ani
jako zaradny życiowo mężczyzna, ani jako fachowiec. Przyznał, że
już dawno by się załamał, gdyby nie syn pracujący w Brukseli, który
popiera jego działania. Reszta rodziny uznała, że Jerzy powinien
doczekać do emerytury na rencie.
„Kiedyś byłem kimś, wszyscy mnie szanowali, a teraz czuję się jak
trędowaty" - podsumował swoją sytuację Jerzy.
Droga Jerzego
Doradca zawodowy skorygował CV Jerzego, zamieniając słowo
„dyrektor" na mniej odstraszające pracodawców „kierownik".
Poinstruował go także, w jaki sposób ma rozmawiać o swojej
niepełnosprawności - opowiadać o dwukilometrowych spacerach i
prowadzeniu samochodu. Musi udowodnić, że brak nogi nie przeszkodzi
w wykonywaniu obowiązków służbowych. Jerzy zrezygnował z
indywidualnych rozmów z psychologiem, ale bierze udział w
spotkaniach grupy wsparcia. Stał się bardziej otwarty, zahartowany
emocjonalnie. Zdecydował, że aby w ogóle zacząć pracować, zacznie
się ubiegać o stanowiska, które niegdyś uważał za zbyt niskie w
stosunku do swoich kwalifikacji. Zapisał się na kursy angielskiego
i komputerowy. Postanowił wykorzystać biegłą znajomość rosyjskiego.
Wziął udział - w ramach umowy o dzieło
- w negocjacjach handlowych kilku firm zajmujących się produkcją i
sprzedażą materiałów budowlanych z kontrahentami z państw b. ZSRR.
W jednej z nich rozważa się zatrudnienie Jerzego na stałe.
„To niewysokie stanowisko, ale widać muszę od nowa rozpocząć
zawodową wędrówkę" - komentuje Jerzy.
***
Artykuł powstał w ramach projektu "Integracja
- Praca. Wydawnicza kampania informacyjno-promocyjna"
współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach
Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz