Daję coś od siebie
Wojciech Puterman marzył o własnej pracowni rentgenowskiej. Okazało się jednak, że wykorzystywane tam urządzenia zakłóciłby pracę jego aparatu słuchowego. Od 10 lat pan Wojciech pracuje więc w prywatnej Przychodni Medycyny Pracy POL-E-S w Zielonej Górze. Pacjenci często nie wiedzą, że ich ulubiony technik elektroradiologii czego nie dosłyszy, to wyczyta z ust.
Przychodnia POL-E-S powstała w 1997 roku. Obecnie opiekuje się
ok. 8 tys. zielonogórzan. Placówka jest popularna zwłaszcza wśród
tamtejszych firm, ponieważ świadczy usługi nie tylko w systemie
Narodowego Funduszu Zdrowia, ale również z zakresu medycyny pracy.
Wojciech Puterman był pierwszym w POL-E-S-ie pracownikiem
niepełnosprawnym. Dzisiaj na 28 etatów - siedem zajmują osoby z
różnymi dysfunkcjami.
- Jako lekarz medycyny pracy i orzecznik Powiatowego Zespołu ds.
Orzekania o Niepełnosprawności doskonale rozumiem, jaką wartość
rehabilitacyjną, emocjonalną czy finansową ma praca dla osoby
niepełnosprawnej - mówi Krzysztof Świetlik, jeden z założycieli
przychodni, będący od momentu powstania spółki prezesem jej
zarządu.
- Natomiast jako pracodawca doskonale wiem, jak wartościowymi
pracownikami są osoby niepełnosprawne.
Pan Wojciech jest dumny z wyposażenia swojego małego królestwa -
pracowni EKG i - nomen omen - przesiewowego badania słuchu.
- To jest elektrokardiograf, a to audiometr - wyraźnym głosem
wyjaśnia zasady działania urządzeń. - Co dzień badam od kilku do
kilkunastu osób. Przygotowuję także dokumenty dla NFZ.
Pacjenci cenią pana Wojciecha za wewnętrzny spokój.
- EKG u pana Putermana to prawdziwa przyjemność - mówi pani Alina,
emerytka spod Zielonej Góry. -Zawsze opowie ciekawą historię lub
anegdotę. I serce równiej bije.
- To człowiek niezwykle dbający o jakość swojej pracy -
potwierdza Krzysztof Świetlik.
- Z własnej inicjatywy przez cały czas podnosi kwalifikacje
zawodowe. Niedawno skończył specjalistyczny kurs komputerowy, a
teraz sam służy pomocą innym pracownikom.
Niedosłuch u pana Wojciecha to wada wrodzona. Od dziecka uczył
się, jak żyć z niepełnosprawnością, aby nie przeszkadzała mu w
realizacji planów.
- Moi znajomi dziwią się, że nie jestem na rencie - mówi pan
Wojciech. -A ja nie potrafiłbym siedzieć w domu. Mam ponad 50 lat i
przez całe życie byłem aktywny zawodowo. Kiedy miejsce pracy było
zagrożone, to doszkalałem się albo szukałem czegoś innego.
Przejścia na rentę nigdy nie brałem pod uwagę. Może nie słyszę
wszystkiego, ale noszę aparat słuchowy, czasem muszę o coś
kilkakrotnie zapytać. Czy dlatego mam być wyrzucony poza rynek
pracy? Niepełnosprawność nie może być głównym atutem ani podczas
rozmowy kwalifikacyjnej, ani potem w pracy - podkreśla pan
Wojciech.
- Nie tędy droga! Niepełnosprawność to nie klosz ochronny. O pracę
trzeba dbać. Każdy pracownik, także niepełnosprawny, musi dać coś
od siebie i pokazać swoje zaangażowanie.
***
Artykuł powstał w ramach projektu "Integracja
- Praca. Wydawnicza kampania informacyjno-promocyjna"
współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach
Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz