Wysokie obcasy: Truda Grzebska. Opiewają ją w wierszach
Siadałam na jego łóżku i płakałam, a wtedy i Jankowi
zaczynały lecieć łzy i te strużki wpływały do uszu. Więc nie
płakałam długo, bo trzeba mu było te uszy wytrzeć
Dziennikarze oszaleli na ich punkcie: stara nokia Grzebskiej dzwoni
bez przerwy, domofon brzęczy co chwilę. - Wyjrzyj pani kto to -
rzuca do mnie, bo stoję bliżej drzwi. - Jak mają kamerę, to nie
wpuszczaj, jak z długopisem i zeszytem, to otwórz - dodaje i
narzekając, że zwariuje od tego zamieszania i nawału dziennikarzy,
odbiera telefon. - Dziękuję, panie reżyserze, dojechałam
bezpiecznie. Pan wie, że znowu mam pełen dom ludzi? Oszaleć można,
pan słyszy, że zachrypłam?
Gertruda Grzebska chrypie do słuchawki kilka minut. W tym czasie pozwala reporterce z radia podstawiać do telefonu mikrofon, jak widzi, że podchodzi do niej fotoreporter, odgarnia ciemne, półdługie i lekko kręcone włosy z twarzy i się uśmiecha. Gdy kończy, dumnie ogłasza: - Wiecie, że byłam wczoraj w telewizji? Zdejmuje okulary, zamyka małe, głęboko osadzone oczy i palcem pokazuje na powieki. - Widać coś?
- Rzęsy sobie pani umalowała? - zgaduję, bo widzę nad nimi ciemniejszą niż skóra smugę.
- W tej telewizji wczoraj mnie tak ślicznie wymalowali, że jak wróciłam do domu, powiedziałam Jankowi: 'Nie myję buzi, może do jutra mi to umalowanie zostanie'. Ale chyba dziś rano się zmyło. Włosy też już się rozczochrały, a wczoraj tak pięknie mnie uczesali. I ugościli mnie elegancko, kwiaty dali i taryfę z Warszawy po mnie wysłali.
- Co to za reżyser do pani dzwonił?
- Wczoraj w telewizji go poznałam. Chce o nas film nakręcić i książkę napisać.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz