Kto na wakacje?
Lato to czas urlopowych wojaży, radości, przygody, oderwania się od codziennych obowiązków zawodowych i rodzinnych. Nie wszyscy jednak mogą tak sobie wyjechać.
fot. Kostas Konstantopoulos
Jeśli weźmiemy pod uwagę zatrudnienie, to okazuje się, że prawie
80 proc. osób niepełnosprawnych ma wakacje przez cały rok... Ich
opiekunowie natomiast nigdy nie mogą wziąć urlopu od opieki nad
nimi. Wielu od lat nigdzie nie wyjechało, chociaż bardzo tego
potrzebują. Jeszcze inni myślą, że nie wyjadą nigdy... Prawda jest
taka, że urlop – według prawa – należy się osobom zatrudnionym,
wykonującym określoną pracę, za którą otrzymują uzgodnione
wynagrodzenie. Ponadto „wypracowują” sobie prawo do urlopu. Co
uczynią z tym czasem, to ich sprawa.
Urlopów od codzienności jeszcze nie ustanowiono, i bardzo dobrze.
Mimo to chciałabym przekonać osoby niepełnosprawne i niepracujące
(z różnych powodów), a także ich najbliższych, że wakacje mogą być
znakomitą okazją do zmiany miejsca pobytu, poznania ludzi,
nawiązania ciekawych znajomości, a nawet do... sezonowego
zatrudnienia. Jednak od brutalnej rzeczywistości do nadziei
na udane wakacje wcale nie musi być tak daleko, jeśli tylko
zaczniemy szukać, działać i wzajemnie się wspierać.
Marzenia, samotność i żal
Pani Urszula ma 45 lat i od zawsze mieszka na pomorskiej wsi. Gdy
urodził się Michał i mąż usłyszał diagnozę lekarską, po prostu
uciekł z domu. Sama opiekuje się 27-letnim dziś synem i mówi o
sobie, że jej życie jest jak wygnanie, a opieka nad dzieckiem
autystycznym jak pokuta albo wyrok bez prawa do ułaskawienia. Pisze
w listach, że już nie wie, jak ma postępować z dorosłym, chorym
mężczyzną, mającym kłopoty z utrzymaniem higieny. Syn nie pozwala
nic przy sobie zrobić, a pani Ula nie ma siły z nim walczyć. Co
jakiś czas zamawia karetkę i policję, aby zawieźli syna do szpitala
psychiatrycznego, gdzie odpowiednio przygotowany personel wykonuje
zabiegi higieniczne. ”Żyjemy tak od szpitala do szpitala, jak
pustelnicy. Nasze problemy tak naprawdę nikogo nie interesują. W
ośrodku pomocy społecznej już patrzeć na mnie nie mogą, jak zanoszę
kolejne podanie o pomoc. A wakacje? Nie wiem, co to znaczy.”
U pana Emila z woj. podkarpackiego nie ma miejsca na marzenia ani
na żal. Jest tylko wielkie osamotnienie i życie na skraju godności.
”Moja rodzina (żona i dziecko), nie ma dochodów z pracy, bo mam
niesprawne ręce i nogi, a na dodatek mieszkamy na głębokiej
prowincji. Żyjemy jedynie z zasiłku stałego, który przysługuje mi z
racji umiarkowanego stopnia niepełnosprawności. Dostaję
miesięcznie 526,50 zł. Nasze życie to nieustające dylematy: z czego
jeszcze zrezygnować?”
Pani Ela, pensjonariuszka domu pomocy społecznej w woj.
wielkopolskim, już 20 lat wspomina jedyny pobyt w Wągrowcu. Była
tam razem z żyjącym wówczas mężem. Oboje niepełnosprawni mieli
wypoczynek i rehabilitację. Wyjechali na koszt swojej gminy. Był to
dla nich miesiąc szczęścia. Dzisiaj o podobnych wojażach tylko
marzy. Gdy zapytała dyrektorkę domu o możliwość wyjazdu na wakacje,
usłyszała: „Chyba pani oszalała! Przecież przez cały czas jest pani
u nas jak na wakacjach”. Na co dzień się nie skarży. Nawet gdyby
chciała, nie ma komu. List do redakcji wysłała po kryjomu, aby
ulżyć swojemu sercu.
Zawsze jest wyjście
fot. Maare Liiv, Jan Willem Stad
Wydaje się, że mamy do czynienia z trzema beznadziejnymi
przypadkami. Tylko usiąść i zapłakać. Nic podobnego. Trzeba
rozejrzeć się wkoło. Zacząć bywać między ludźmi, słuchać ich, ale
też mówić o swoich potrzebach i marzeniach. Interesować się
otoczeniem. Na początek warto porozmawiać np. z proboszczem w
swojej parafii. Przy kościołach organizowanych jest wiele
niedrogich wyjazdów oraz spotkań integracyjnych. Naprawdę są
ciekawe, a na dodatek mają walor duchowy – odnawiają i wzmacniają
relacje z ludźmi. Może tam przyjść każdy szukający pomocy czy
oparcia. Pani Ula mogłaby także poszukać organizacji rodziców osób
upośledzonych; ludzi, którzy nie rezygnują z radości życia.
Organizują się m.in. po to, aby mieć możliwość odpoczynku, a na co
dzień wspierają się w opiece i rehabilitacji swych dzieci. Pani Ela
z domu pomocy społecznej mogłaby „skrzyknąć” innych pensjonariuszy
i zastanowić się, jak urozmaicić sobie wakacje najtańszym kosztem i
niebanalnie. Możliwości jest wiele, od robienia co sobotę spotkań
przy ognisku ze śpiewaniem i konkursami, do atrakcji typu: „co tam
w duszy gra”. Można zaprosić przy tym ludzi z okolicy. A może na
nowatorski pomysł wpadnie pani dyrektor i zorganizuje wakacyjną
wymianę pensjonariuszy z jednego domu pomocy do drugiego? Baza jest
ta sama, personel na co dzień robi to samo, a ludzie mieliby dużo
radości i wspomnień na cały rok... albo i dłużej.
Uwiązani i nieszczęśliwi
Dzieci doskonale widzą sytuację rodziny. Obserwują wyrzeczenia
rodziców. Często nawet czują się winne, że rodzice nie mogą dać im
wszystkiego, co sprawiłoby, by życie stało się godne i radosne.
Doświadczenie w dzieciństwie sytuacji, w której na wszystko
brakowało, pokutuje w dorosłym życiu. W polskiej rehabilitacji tego
psychologicznego aspektu zawiłych relacji rodzinnych jeszcze w
pełni nie dostrzegamy i nie poświęcamy mu dostateczniej uwagi.
”Jestem niepełnosprawna i chociaż dorosła, nie mogę być samodzielna
– wyznaje pani Joanna z woj. mazowieckiego. – Dochody moich
rodziców od zawsze były zbyt niskie, by mogli mi zapewnić lepsze
leczenie, wyjazdy na turnusy, obozy rehabilitacyjne. Staram się,
jak mogę, aby nie było im z tego powodu przykro, ale do dziś bywa,
że dostrzegam w ich oczach łzy i bardzo mnie to boli.”
W rodzinie pani Joasi rodzice pracują. Z pewnością przez cały rok
mogą uzbierać na dopłatę do turnusu rehabilitacyjnego. Nie są to
wcale kosmiczne sumy, a i renta socjalna samej zainteresowanej
powinna być brana pod uwagę. Pieniądze są małe, ale jednak są i
można regularnie co nieco odkładać. Oparcie w rodzinie to wielkie
szczęście!
Matka 29-letniego niesprawnego umysłowo syna i sprawnej córki w
wieku szkolnym mieszka na kujawskiej wsi. Napisała do redakcji: „Od
urodzenia syna zmagamy się z jego chorobą. Jest po porażeniu
mózgowym i wymaga stałej opieki: trzeba go karmić, myć, ubierać,
zmieniać pieluchomajtki.” Rodzina otrzymuje rentę socjalną, którą
wydaje na konieczne leki i środki higieny osobistej. Matka bardzo
się stara. „Kochamy go z mężem – wyznaje. – Tak dzielimy pieniądze,
aby przede wszystkim nie brakowało jemu, chociaż są to bardzo
skromne środki. Jeśli nas zabraknie, jak oczekiwać pomocy dla syna
od jego siostry, która została wychowana w cieniu jego choroby i
jego potrzeb? Mamy świadomość, jak wiele traci nasze zdrowe
dziecko.” Dlaczego sprawna córka nie może wyjechać np. na obóz
harcerski? Albo mama i chory syn z ludźmi ze stowarzyszenia
rodziców z podobnymi dziećmi? To może się udać!
Stojące łzy
Pani Ola jako osoba samotna i całkowicie niepełnosprawna jest pod
stałą opieką sąsiadów i pracowników socjalnych z ośrodka pomocy
społecznej. Nie była na wakacjach od lat i w tym roku zapragnęła
gdzieś pojechać. Mogła zapłacić tylko „swoją część”, gdyż na
opłacenie kosztów pobytu opiekuna już nie wystarczyło pieniędzy.
”Kiedy uświadomiłam sobie, ile mi brakuje, aby wyjechać, to już nie
myślałam o sobie, tylko jak o tym powiedzieć Marcinowi. Gdy
usłyszał, że nie pojedziemy, to łzy stanęły mu w oczach.”
Zaraz, zaraz. Życie jest, jakie jest. Skoro pani Ola mogła z
socjalnej renty uzbierać na dopłatę do turnusu, to dlaczego nic nie
zrobił w tej kwestii jej sprawny przyjaciel? Nie wiem, nad kim tu
zapłakać? Może tylko nad sposobem widzenia
rzeczywistości.
Nie tylko my
To nie jest problem jedynie środowiska osób niepełnosprawnych. Jak
podaje Instytut Turystyki, ponad połowa Polaków nie wyjeżdża na
wakacje. Gruntownych badań dotyczących wyjazdów turystycznych osób
niepełnosprawnych nie ma. Pierwsze statystyczne rozeznanie zrobił w
2000 roku GUS. Grupę sondażową stanowiło 8 tys. osób. Wyniki
pokazały, że 80 proc. z nich nie wyjechało na wakacje. Główną
przyczyną nie były bariery architektoniczne, lecz brak pieniędzy.
Powiedzmy więc prawdę. Ludzie wyjeżdżający na urlopy, podczas
wakacji i poza nimi, pracują na to, bywa że po 10-12 godzin na dobę
przez 12 miesięcy. My natomiast boimy się podjąć jakąkolwiek pracę,
aby nie utracić małej renty czy zasiłku, choć tracić nie musimy, bo
zależy, ile dorobimy. Ale gdy przychodzą wakacje, podnosimy larum,
lejemy łzy na swoją niedolę. Zgoda, nie wszyscy niepełnosprawni
mogą zarabiać, ale czy tylko 20 proc. z nich? W krajach
europejskich zatrudnienie osób niepełnosprawnych przekracza 60
proc.
Tak więc jeśli możemy pracować, to szukajmy pracy. Szukajmy też
miejsca na wypoczynek. Wiele stowarzyszeń i fundacji organizuje
ciekawe i niedrogie wyjazdy wakacyjne. Coraz więcej ośrodków
kieruje swoją ofertę również do niepełnosprawnych turystów (warto
się z nią zapoznać!), np. w Integracyjnym Ośrodku „Styl” w
Cieszynie za nocleg pod namiotem zapłacimy 10 zł. Nie musimy
następnych wakacji przesiedzieć w domu. Ruszmy głową. Uwierzmy w
siebie. Przestańmy płakać i litować się nad sobą. Już w te wakacje
niech nam się zachce przygody, wolności i radości.
Urlopowe inspiracje
Wakacyjne inspiracje znajdziecie m.in. na stronach:
www.mielnica.org.pl
www.fundacjaducha.pl
www.nscieszyn.oz.pl
www.przyjazne.pl
www.niepelnosprawni.pl
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz