Misja: miss
Julia Torla, tegoroczna maturzystka ze Stalowej Woli, została Miss Polski 2014 na Wózku. Odbywający się po raz drugi konkurs pokazuje, że kobiety są piękne – niezależnie od tego, czy jeżdżą na wózku, czy poruszają się na własnych nogach.
W niedzielę 16 sierpnia 2014 r. niebo nad Warszawą jest bardzo kapryśne: szare chmury bezlitośnie atakują rzęsistym deszczem, rozstępują się tylko na moment; tylko gdzieniegdzie przebija się wówczas słońce. Ale punktualnie o 19:30 ulewa ustaje, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Widzowie gromadzą się, by w skupieniu obserwować konkurs, który właśnie rozpoczyna się na scenie Amfiteatru im. Michaela Jacksona na warszawskim Bemowie.
Brunetki, blondynki…
Wjeżdżające kolejno na scenę dziewczyny urzekają urodą i gracją. Rude, blondynki, brunetki i szatynki, jedna nawet z modnie wygolonym bokiem głowy. W białych bluzkach z koronkowym dekoltem, pastelowych spódnicach przed kolano i z kwiatkami we włosach wyglądają niewinnie i uroczo. Uroda to jednak nie jedyny atut 12 finalistek drugiej edycji wyborów Miss Polski na Wózku, zorganizowanych przez Fundację Jedyna Taka i Fundację PZU przy wsparciu Bemowskiego Centrum Kultury.
Każda ma w sobie „to coś”.
Daria Pyszewska wierzy, że z życia trzeba wycisnąć sto procent.
Marzena Gawrijałek, na oko „zwykła dziewczyna”, ale ile zwykłych dziewczyn nurkuje i gra w rugby?
Dla Katarzyny Stein nie ma rzeczy niemożliwych.
Agnieszka Bojarska to odziana w uśmiech perfekcjonistka, a motto Joanny Wojciechowskiej brzmi: „Przełamuj bariery, przekraczaj granice. Odważnie, jeśli to nawet wbrew logice!”.
Anna Sułkowska spogląda na horyzont nowych wyzwań przez różowe okulary.
Na piękno Anny Marii Strągowskiej składają się przyjazny uśmiech, pozytywna energia, miłość i szacunek bliskich jej osób.
Finalistki konkursu Miss Polski na Wózku zaprezentowały się widzom
na scenie, fot.: Marta Kuśmierz
Daria Bielska na zmianę chwyta to za pędzel i płótno, to za piłkę do rugby.
Monika Florczuk, obecnie wicemistrzyni Polski w pływaniu, w przyszłości – projektantka odzieży dla osób z niepełnosprawnością.
Aleksandra Karpińska – ciągle w rozjazdach: nie tylko samochodowych (jeździ własną „terenówką”), ale i konnych.
Julia Torla to świeżo upieczona maturzystka, ale też pływaczka i rowerzystka.
Beata Jałocha, wcześniej instruktorka fitness, teraz marzy o stworzeniu w Polsce specjalistycznego ośrodka dla osób po urazie kręgosłupa.
I wreszcie organizatorka całego przedsięwzięcia, Katarzyna Wojtaszek, która półtora roku temu wpadła na pomysł, by walczyć ze stereotypami na zupełnie nowym gruncie.
Krasna atmosfera, krasne dziewczyny
Frekwencja, jak na koszmarną pogodę i sam środek długiego weekendu, jest imponująca. Niektórzy przyjechali specjalnie, żeby kibicować swoim najbliższym, większość zwabiła ciekawość. – Krasna atmosfera, krasne dziewczyny! – ekscytuje się Czech, który reprezentuje na gali jednego ze sponsorów. – Bardzo nam się dziewczyny podobają – dodają małżonkowie z kilkuletnią córeczką.
Dwie starsze panie o wyborach dowiedziały się z rozwieszonych w całym mieście plakatów. Przyszły z ciekawości i nie zawiodły się: konkurs bardzo im się podoba. Jeszcze bardziej – grupce młodych mężczyzn, też zresztą wózkowiczów. Ich okrzyki przebijają się przez głosy konferansjerów i oklaski publiczności, szczególnie gdy kandydatki do tytułu Miss Polski na Wózku prezentują się indywidualnie. „Daria, kocham cię!” – krzyczy najbardziej aktywny z nich. „Julia, ciebie też kocham!” – dodaje.
Julia Torla, tegoroczna zdobywczyni tytułu Miss Polski na Wózku,
fot.: Marta Kuśmierz
Ale konkurs piękności to tylko jedna strona medalu. Katarzyna Wojtaszek z Fundacji Jedyna Taka przyznaje:
- Jesteśmy tutaj po to, aby wybrać tę najpiękniejszą. Ale nie tylko. Choć świat idzie do przodu, ciągle są sprawy, o których trzeba mówić, i sytuacje, nad których poprawą powinniśmy pracować – wyjaśnia.
Te sprawy to przede wszystkim wykluczenie społeczne i integracja. Jak przypomina burmistrz dzielnicy Bemowa Krzysztof Strzałkowski, już niebawem problem niepełnosprawności będzie dotyczył co piątego mieszkańca Europy. Od czterech kółek nie da się więc uciec: ani wzrokiem (wózkowiczami są nie tylko finalistki konkursu, ale i organizatorzy, wolontariusze, sponsorzy czy widzowie), ani językiem – bo słowa „wózek” i „niepełnosprawność” są tu odmieniane przez wszystkie przypadki.
Finalistki dumnie prezentują się publiczności.
- Chciałabym nastawić pozytywnie do życia innych ludzi niepełnosprawnych, którzy w siebie nie wierzą – przekonuje Joanna Wojciechowska.
Jej konkurentka Anna Sułkowska dodaje:
- Chciałabym, aby osoby sprawne poznały potencjał i kompetencje osób niepełnosprawnych, bo są naprawdę bardzo duże.
Cztery koła, ale nie cztery ściany
Jak wyjaśnia Katarzyna Wojtaszek, dziewczyny biorące udział w konkursie są najlepszym przykładem na to, że cztery koła nie muszą oznaczać zamknięcia w czterech ścianach.
- Absolutnie! Osoby na wózkach na pewno nie powinny siedzieć w domu – potwierdza jedna z pań w średnim wieku. – Ale te dziewczyny na pewno muszą pokonywać wiele barier, a to wymaga od nich wielkiej odwagi – dodaje po krótkim namyśle. Wtóruje jej koleżanka: – Dlatego jesteśmy pełne podziwu dla nich!
Małżeństwo z małą córeczką nie kryje zdziwienia. Gdy rozmowa schodzi z urody finalistek na ich życiową aktywność i dokonania: pracę, sport, pasje i marzenia, ojciec rodziny stwierdza: - Dla mnie to jest szok, że one tak świetnie sobie radzą! Dopiero dziś dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak handbike.
- To jest bardzo motywujące, że te kobiety są tak aktywne – dodaje jego żona.
Jedna ze starszych pań stwierdza: – Takie konkursy powinny być bardziej rozpropagowywane, dlatego że udział w nich może być dużą inspiracją dla innych ludzi, nie tylko niepełnosprawnych.
- To pomaga wszystkim. Jednym dodaje odwagi, pewności siebie, innym – motywacji do działania – podsumowuje czeski widz.
„Julia Torla jest the best…”
Temperatura emocji na scenie i widowni rośnie na przekór chłodnemu wieczorowi. Z minuty na minutę rośnie też popularność transmisji na żywo na stronie internetowej Fundacji Jedyna Taka. Przeciążone serwisy nie dają rady, śledzący finał internauci mogą tylko oglądać przebieg konkursu, ale nie mogą go słuchać.
Gdy na scenie występuje gwiazda wieczoru Monika Urlik, zbierane są ostatnie karty do głosowania – zgromadzeni w amfiteatrze widzowie wybierają Miss Publiczności. Licytują się: „Ja głosuję na piątkę”, „Mnie się podoba siódemka”, „Mój typ to dwójka”, najczęściej słychać: „Wygra jedenastka!”.
„Jedenastkę”, czyli tegoroczną maturzystkę Julię Torlę, też najbardziej widać, bo do Warszawy przyjechała z silnym wsparciem. W piętnastoosobowej grupie znajomych prym wiedzie chłopak nastolatki Karol, a wzrok przyciągają dwa wielkie transparenty wśród publiczności. Na jednym z nich widzowie wydają werdykt: „Julia Torla jest the best, każdy tytuł będzie mieć!” – i, jak się okazuje, mają dużo racji. Najpierw Julia zdobywa tytuł Miss Publiczności, a w końcu, werdyktem jury, zostaje przez ubiegłoroczną zwyciężczynię Olgę Fijałkowską ukoronowana jako Miss Polski na Wózku 2014.
- Jest taka skromna, delikatna, przepiękna, a jednocześnie mądra. Jestem pewna, że będzie pięknie pełniła misję miss – podsumowuje Katarzyna Wojtaszek.
Wieczór uświetniła swoim występem Monika Urlik, fot.: Marta
Kuśmierz
Z koronami na głowach scenę opuszczają też: Beata Jałocha (Miss Popularności i I Wicemiss), Monika Florczuk (II Wicemiss) oraz Aleksandra Karpińska (Miss Foto). Wszystkie z bukietami kwiatów, upominkami od darczyńców i sponsorów. W pakiecie z tytułami dziewczyny otrzymały m.in. nowoczesne wózki oraz pobyty rehabilitacyjne i wypoczynkowe.
Gdy emocje opadają, Katarzyna Wojtaszek podsumowuje imprezę. Ewidentnym minusem było przeciążenie serwerów:
- W najbliższych dniach postaramy się zrewanżować widzom, całą galę finałową będzie można obejrzeć na naszej stronie internetowej – tłumaczy.
Plusów jest więcej. Lokalizacja, nagłośnienie w amfiteatrze, zadaszenie, podjazdy dla uczestniczek, oświetlenie, współpraca ze sponsorami i z darczyńcami, wsparcie burmistrza dzielnicy Bemowo, układ choreograficzny opracowany przez Annę Bubnowską, stylizacje finalistek. I wreszcie: wspaniała publiczność, która przyszła zobaczyć piękne kobiety, a dostała w bonusie lekcję pokory, pozytywnego myślenia i działania.
Odkryć kobiecość i zyskać pewność
Zapytaliśmy cztery zwyciężczynie wyborów Miss Polski na Wózku, co dał im udział w tym konkursie i jakie mają plany na najbliższą przyszłość. Oto, co nam odpowiedziały:
Julia Torla, Miss Polski i Miss Publiczności: „Konkurs dodał mi po pierwsze pewności siebie, bo wcześniej mi jej trochę brakowało, po drugie – energii do działania. Pierwsze za co się zabieram, to usuwanie barier architektonicznych w moim mieście”.
Beata Jałocha, I Wicemiss i Miss Popularności: „Te wybory były dla mnie kolejnym, bardzo ważnym krokiem na drodze do normalności w nowych warunkach, bo z niepełnosprawnością. Konkurs pomógł mi także na nowo odkryć własną kobiecość, bo często, poruszając się na wózku, ona schodzi na dalszy plan albo wręcz całkowicie się o niej zapomina”.
Monika Florczuk, II Wicemiss: „Konkurs na pewno dodał mi pewności siebie, ale też pozwolił udowodnić niedowiarkom, że nie warto zamykać się na świat i ludzi, tylko trzeba coś ze sobą zrobić”.
Aleksanda Karpińska, Miss Foto: „Udział w wyborach wzmocnił mnie, dodał pewności siebie. Chcę realizować swoje dalsze plany: znaleźć pracę, założyć rodzinę, być szczęśliwą”.
Zebrała: Aneta Wawrzyńczak
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz