Jan Arczewski: Pokonać samego siebie
Sport... najczęściej kojarzy się nam z ciężkim treningiem, który jest niezbędny, aby odnosić sukcesy, bić rekordy, zdobywać tytuły mistrzów na poziomie krajowym czy światowym. Dla osób niepełnosprawnych często nie to jest najważniejsze. Niejednokrotnie sport jest bowiem sposobem na pokonywanie własnych słabości, budowanie poczucia własnej wartości, okazją do przebywania z ludźmi z podobnymi problemami, szansą na poprawę sprawności, na budowanie wiary w swoje możliwości. Czasem jest też okazją do ukazania prawdziwego człowieczeństwa, gdy w ferworze rywalizacji bardziej docenia się życzliwość, empatię i wsparcie dla tych, którym coś nie wychodzi.
Tomasz
Tomasz jako młody chłopak nie wytrzymał presji życia w rodzinie patologicznej. W wieku 15 lat wyskoczył przez okno, czego skutkiem było uszkodzenie kręgosłupa i poruszanie się na wózku. Zamknął się w sobie. Nie wykazywał żadnych chęci współpracy w pokonywaniu swojej niepełnosprawności. Na dodatek przebywał pod opieką babci, która nie była w stanie przesadzać go na wózek, zmieniać pieluch, kąpać. Dlatego też musiał zamieszkać w domu pomocy społecznej. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności jego historią zainteresowali się ludzie z grupy aktywnej rehabilitacji.
Długo odwracał się do nich plecami, gdy odwiedzali go, aby pokazać, że mimo trudnej sytuacji życie toczy się dalej, a i z perspektywy wózka świat ma swoje kolory. W końcu dał się przekonać, aby zabrali go na cotygodniowe zajęcia. Kiedy zobaczył, jak tam funkcjonują osoby bardziej niepełnosprawne od niego, jak cieszą się życiem i z niego korzystają, uwierzył, że on też może żyć tak jak oni.
Zauważył też, że stracił dużo czasu, wegetując w skorupie izolacji. Zaczął intensywnie ćwiczyć na zajęciach, ale też poza nimi. Poprawa sprawności pozwoliła mu na powrót do babci. Co tydzień dojeżdżał na zajęcia – najpierw autobusem, a później kilkanaście kilometrów wózkiem.
Na zajęciach poznał ludzi, którzy uprawiali sport. Zarazili go swoją pasją. I tak oprócz zajęć aktywnej rehabilitacji zaczął trenować pływanie. Ponieważ miał już dobrą kondycję, szybko osiągał sukcesy. Mistrzostwa Polski, medale mistrzostw Europy, świata i w końcu te najważniejsze – paraolimpijskie. Dziś nadal jest aktywnym sportowcem, ale też szczęśliwym mężem i kochającym tatą dwójki urwisów, z podziwem oglądających jego trofea i z dumą pokazujących je kolegom.
Piotrek
Piotrek nie jest sportowcem, ale kibicem sportowym. Choruje od dziecka na mózgowe porażenie dziecięce. Jego ojciec, aby zrobić synowi radość i żeby „nie siedział sam w domu”, zabierał go na treningi i zawody lekkoatletów.
Kiedy syn widział, jak sportowcy mimo wielu nieudanych prób wstają i dalej ćwiczą, zaczął w domu próbować wstawać, a potem robić pierwsze nieudolne kroki, mimo że często się przewracał, nabijał guzy, a raz nawet złamał rękę.
Dziś mimo dużych trudności jest samodzielny. Codziennie dojeżdża do pracy, a w wolnych chwilach podziwia sportowców, od których nauczył się, jak nie poddawać się słabościom.
Kazik
Kazik jest mężczyzną z niepełnosprawnością intelektualną. Ze względu na brak szkoły specjalnej w swojej miejscowości przebywał w ośrodku. Brał tam udział w zawodach sportowych.
Jego wychowawcy szybko zauważyli, że ma talent. Zaczęli zabierać go na treningi, co zaowocowało startami na imprezach rangi mistrzowskiej. Podczas jednej z takich rywalizacji, w trakcie biegu, który miał szansę wygrać, koledze spadł but. Kazik, zamiast biec, zatrzymał się, pomógł mu założyć but, zawiązał, podniósł kolegę i razem dobiegli do mety, nagradzani gromkimi brawami.
Co daje sport?
Trzy historie związane ze sportem. W każdej tak naprawdę nie sukcesy sportowe były najważniejsze, chociaż Tomasz i Kazik je osiągali, i to nie tylko na arenach krajowych. Tomasz i Piotrek nauczyli się przez sport wierzyć w siebie, w swoje możliwości. Zobaczyli, jak inni pokonują słabości i porażki. Kazik pokazał nie tylko sobie, że medale w sporcie nie są najważniejsze. Że czasem więcej znaczy pomóc komuś wstać, niż samemu wznieść się na wyżyny.
A Wy, Drodzy Czytelnicy, czego nauczycie się z tych epizodów życia moich bohaterów? Może warto zauważyć, jak ważne jest to, by pokonać swoje słabości, ale też pomóc pokonać je innym. Wcześniej trzeba jednak spróbować zauważyć siebie i innych, mimo braków i trudności, jakie przynosi nam życie. Jedną z szans na zauważenie tego jest sport.
Jan Arczewski – od dzieciństwa choruje na rdzeniowy zanik mięśni i porusza się na wózku. W Domu Pomocy Społecznej Kalina w Lublinie, w którym od ponad 35 lat mieszka i pracuje jako psycholog, stworzył Telefon Zaufania dla Niepełnosprawnych (81 747 98 21). Odbył tysiące rozmów. Problemy, z którymi zwracają się do niego ludzie, dotyczą wszystkich sfer życia, nie tylko psychologicznej czy egzystencjalnej. Jest finalistą Konkursu „Człowiek bez barier 2004” i pierwszym laureatem Nagrody Prezydenta RP „Dla Dobra Wspólnego” (2016). W 2017 r. znalazł się w Liście Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością, i w tym samym roku otrzymał Nagrodę TOTUS Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
Artykuł pochodzi z numeru 4/2021 magazynu „Integracja”.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz